15.07. ***** *** ?

0

15 lipca, dzień 134.

Wpis nr 123

zakażeń/zgonów/ozdrowień

38.721/1.594/28.492

Jednak po stronie opozycji, a zwłaszcza jej zwolenników nie można się spodziewać już chyba niczego. Przecież trzeba być niespecjalnie rozumnym, by powtarzając wciąż te same czynności liczyć na inny efekt. I tak tym razem. Pod koniec wyborów jakiś raper w swojej piosence wrzucił do interentu skrót „je..ć PiS” w formie 8 gwiazdek czym wyświęcił „oddolny ruch młodzieży„. Ta mimikra zrobiła furorę w trakcie ciszy wyborczej, bo można sobie było ją przesyłać nie narażając się na zarzuty jej łamania. Wariantów było co nie miara, niektóre nawet dowcipne.

Już pół biedy, żeby to był taki kampanijny „chwyt marketingowy”. Ale teraz to już sprawa poważna – powstał już ruch Ośmiu Gwiazd, oddolny i spontaniczny, wywiadowany przez Gazetę Wyborczą i zaczynający zbierać się pod sztandarem zakamuflowanego bluzgu. Rozwijają się wielkie plany co do kierunku i tożsamości ruchu – na razie są to złorzeczenia za zły wynik oraz beka z elektoratu Dudy, ale już nawołuje się do kontynuowania działań… no właśnie nie wiadomo w którym kierunku. Ja uważam, że symbol 8 Gwiazd bardzo dobrze charakteryzuje kierunek i potencjał tego ruchu.

Po pierwsze – hasło programowe jest jak najbardziej prawdziwe. Najgorzej, że jedyne. Nie wiadomo bowiem jaka ma być ta Polska, jak się już wyje*ie ***. Przegrany kandydat nie zostawił po sobie właściwie żadnego dorobku programowego do kontynuowania, zresztą nie tego od niego oczekiwano. Są też dodatkowe aspekty tego hasła, znakomicie opisujące „ruch”. Jedno to charakter ordynarnej beki, czyli zamiast jakichś haseł jednoczących programowo ludzi mamy chamski hejt, bo nasza nienawiść do PiS-u musi mieć przecież uzasadnione ujście, które nas – elitę polską przecież – zwalnia z resztek kultury. Następny aspekt to jednak „ostry cień mgły” dzielący „dwie Polski”. Jesteśmy my, którzy ****ą *** i oni, te straszne pisiory, patologia 500+, na którą muszą pracować „młodzi, wykształceni, z większych ośrodków”. I ostatni aspekt – jedynym jednoczącym hasłem dla tej formacji jest jednak nienawiść do PiS-u, i gdyby ten nie daj Boże zniknął, cały „ruch” (jak i cała opozycja zresztą) straciłby rację bytu.

Pomińmy jednak te emocjonalne odjazdy sfrustrowanej części Polaków. Zobaczmy co teraz z Koalicją Obywatelską. Polecam wywiad redaktora Mazurka ze Schetyną w RMF,… uśmiechniętym Schetyną. Ten ma powody do zadowolenia – w ostatnim momencie uciekł spod gilotyny, bo kolejnej porażki KO pod jego przywództwem pan Grzegorz by już nie przeżył. A tak dał zmianę Budce i teraz może wrócić powoli na białym koniu z napisem „a nie mówiłem?”. Pan Grzegorz zaznaczył w wywiadzie, co prawda dość mgliście, jak to ma być z tym potencjałem 10 milionów, które zebrał Trzaskowski. Po pierwsze – koniec ze strategią totalnąej opozycji. To nie był błąd (chociaż z tym hasłem przegraliśmy wszystko co się dało?) tylko takie były wymogi czasu do wyborów 2019. Teraz będzie opozycja totalna, ale w stosunku do całości opozycji, czyli będzie „zbieranie ziem ruskich” przez PO, któremu zapewne będzie przewodził namiestnik Schetyna. Czyli – wszyscy musimy pójść razem. Nie wiemy co na to opozycja, na taką próbę „zjednoczenia”, która zawsze kończy się konsumpcją przystawek. Los „.Nowoczesnej” (pamiętamy jeszcze, że było coś takiego?) powinien być tu symptomatyczny.

Jeszcze jeden wątek – samorządy. KO, a właściwie PO ogłosiło się bowiem partią samorządów. Jest to kompletna bzura. Im zależy tylko na ujechaniu na dobrym image samorządu, nawet jego kosztem. Bowiem wprzęgnięcie samorządu terytorialnego do bieżączki wyborczej – a mieliśmy wręcz rokosz włodarzy większych miast w stosunku do wyborów „śmiertelnych kopert”, które nota bene po wymianie kandydata KO stały się wręcz ożywcze w porównaniu z kolejkami w realu przy drugim terminie wyborów – to koszt, który samorząd długo jeszcze będzie płacił. Władza państwowa (jaka by nie była) zobaczyła, że samorządowa dziewica nie taka znowu niechętna, że można używać samorządu w taktycznych wojenkach podjazdowych pomiędzy dwoma plemionami. „Sukces” KO z tym rokoszem pozwolił Schetynie mianować się w roli partii samorządowej, co wybitnie pokazuje do czego jej samorząd. PO i KO od dawna sprzedaje się w skórze samorządowca. Chodzi o to, że na poziomie państwowym PO i KO przegrywa, zaś w samorządzie czasem wygrywa. I dlatego tylko trzeba zwiększyć znaczenie tego trendu poprzez dodawanie samorządowi kompetencji, odbieranych państwu. Stąd postulaty, by z polskiej organizacji państwa wywalić rządowego wojewodę i zastąpić go wybieranym lokalnie marszałkiem województwa. To się może podobać bardziej nieświadomym samorządowcom, ale może to prowadzić do lokalnych wojen państwa z całymi województwami. Jak to może wyglądać można to sobie obejrzeć w USA, gdzie demokratyczni gubernatorzy kreują chaos w poszczególnych stanach państwowemu Trumpowi, bo ten im się z politycznego pyska nie podoba.

Będzie więc od nowa po staremu, bo okazało się, że Pan Rafał ma potencjał, którego nie można przecież zmarnować. Niestety przebija to, co i z jego kampanii – jedynym zwornikiem tak rozstrzelonej programowo i aksjologicznie koalicji może być tylko osiem gwiazdek. A więc nadgorliwi akolici nowego ruchu profetycznie wytyczyli kierunek, ale i… losy tego nowego otwarcia. Zatoczymy wielkie trzyletnie koło bezprogramowej chamskiej beki, odsądzania od czci, wiary i godności swego przeciwnika i wylądujemy w tym samym miejscu. I ponownie „suwenir” zweryfikuje trafność tego „pomysłu” na Polskę. I znowu skończy się jak zwykle.

Lekceważenie przeciwnika nigdy nie było zaletą dającą jakąkolwiek przewagę. Daje tylko na przyszłość hodowane usprawiedliwenie kolejnej porażki. Przegraliśmy kolejny raz z debilami, patologią co to podpisać i zarobić na siebie nie potrafi. Czyli… przegraliśmy z gorszymi od siebie. I to ma być powód do berefleksyjnej satysfakcji?

So, keep going guys, keep going…

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim bloguDziennik zarazy   

About Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *