25.04. Wojna światów
25 kwietnia, dzień 1149.
Wpis nr 1138
zakażeń/zgonów
547/11
Zapraszam do wsparcia mego bloga
Wersja audio
Człek to się starzeje. Przegapia oczywistości. Leży ci takie coś przed nosem na stole i patrzysz się jak sroka w gnat i nie widzisz. Ostatnio miałem taką rozmowę i tak wyszło. Stała się jasna właśnie taka oczywistość: skoro mamy po stronie Zachodu ciągotki do globalizmu, to ruchy antyzachodnie mają w swej istocie pierwiastek antyglobalizmu, co rodzi niepokojące i dalekosiężne implikacje.
Globalizm opierał się nie tylko na tym, że Ziemia stała się może nie bezcłową, ale wielką strefą ekonomiczną, gdzie rządziły prawa popytu i podaży stymulowane na skalę światową. Bazą takiego założenia było usytuowanie Chin, i szeroko pojętej Azji, jako fabryki świata. Cała reszta zamawiała tam produkcję, najpierw wedle własnych technologii, potem – Chińczycy liczą na lata – sytuacja się powoli i właściwie niezauważalnie dla Zachodu zmieniła. Chiny zaczęły przodować w nowych technologiach, zaś przestały być montownią świata i zaczęły realizować marżę u siebie. Ta do tej pory była domeną Zachodu, który spijał śmietankę z tego interesu, pokrywając tylko część kosztów producenta.
Ale Chińczycy się zawzięli, najpierw kradli technologie, równolegle zainwestowali w edukację swych najzdolniejszych na Zachodzie i przeszli z grona poddostawców do ligi wytwórców. Najważniejsze z tego, że skończyło to paradygmat przewagi Zachodu w kwestii finansowej, bo tym trzymał on w szachu fabrykę świata. Azja produkowała, eksportowała, za co dostawała papierki zadrukowane na zielono. Super interes, ale dla Stanów. Bretton Woods, układ, który po wojnie zagwarantował pozycję dolara jako światowej waluty rozliczeń był największym zwycięstwem USA, prawdziwym rezultatem drugiej wojnie światowej. USA na tym oparły swoją dominację, ba – rację stanu, czerpały z tego solidną rentę, która pozwalała bezkarnie zadłużać się im na rynkach.
Dowodem na strategiczne znaczenie tego układu był fakt, że ktokolwiek podniósł rękę na dolara, jako walutę rozliczenia międzynarodowych transakcji, kończył w bardzo smutnych okolicznościach. Losy takich watażków jak Kadafi czy Husajn pokazują co się działo z tymi, którzy chcieli (tu za ropę) rozliczać się nie w dolarze. Dostawali jakąś wojenkę, czy którąś tam z wiosen wzmożenia i walutowi buntownicy kończyli na stryczku lub z serią z kałasza w piersiach. Stany pilnowały wolnego handlu jako „policjant świata”, bo swobodne przepływy wymiany towarów nakręcały popyt na dolara, co pracowało na dobrobyt Amerykanina. I tak interes się kręcił.
Obecnie to nie jakieś tam watażki, ale kraje o populacji, jeszcze nie sile gospodarczej, ale o tym potem, kilka razy większej od zachodniej zebrały się i założyły BRICS, czyli związek Brazylii, Rosji, Indii, Chin i Południowej Afryki i nie tylko rzuciły wyzwanie polityczno-gospodarcze Zachodowi, a zwłaszcza Stanom, ale ogłosiły odejście od dolara we wzajemnych rozliczeniach. Trudno będzie z nimi postąpić jak z poprzednikami i USA znalazły się po raz pierwszy w wielkim kłopocie, bo podstawy ich wielkości zostały poważnie podmyte. A to grozi, jeśli jeszcze Stany stać na to, ruchami odwetowymi i to na skalę światową. To już nie będą desanty do Libii, czy najazd czołgami na pastuchów, ale pełnowymiarowa wojna na skalę światową. Jest więc niebezpiecznie.
I teraz wróćmy do naszego globalizmu. Ruch BRICS jest siłą rzeczy skierowany przeciwko niemu, bo tu role się zmieniają w nowym układzie. A trzeba zaznaczyć, że od fazy skupienia się jedynie na gospodarczym charakterze globalizmu, Zachód przeszedł do jego rozszerzenia na sferę polityczną, wolności ludzi i ich praw, wchłaniając je i redukując, w tym wypadku pod szantażem walki z klimatem, uppsss, – O klimat. Ruch ten przyspieszył znacznie w pandemii i stał się już nieskrywaną deklaracją uzurpatorskich elit. Mocno zaniepokoiło to resztki świadomej światowej publiczności, gdyż prowadziło do samoobsługowego zamordyzmu i redukcji (zachodniej) cywilizacji do egzystencjalnego minimum. Rysowała się (i rysuje) posępna wizja przyszłości świata zachodniego, oparta na bierności ogłupiałych i zniewolonych mas, z sumieniami i instynktem moralnym przetrąconymi pandemią.
Kłopot w tym, że (na razie) jedyną alternatywą, która może zaistnieć wobec tych trendów jest układ nowego świata oparty o BRICS, który już zaczyna zdobywać wielu zwolenników na świecie. I ci, co życzą globalizmowi jak najgorzej muszą się zastanowić, czy czynią to za wszelką cenę. Co bowiem mamy po stronie alternatywy? No, Rosję, której skłonności do obywatelskich wolności ćwiczymy już kilkaset lat. „Wolnościowe” podejście Chin widzimy od niedawna, ale przeczuwamy od dawna.
Widać to było szczególnie w kowidzie, który pozostawił po sobie upiorny spadek – system totalnej kontroli oparty na regułach wgranych w sztuczną inteligencję, która pilnuje porządku i egzekwuje kary. Tu akurat intencje obu światów się spotykają, bo systemy takie z chęcią planują zastosować kraje zachodnie. Wszak trzymanie za pysk w obu przypadkach może być jednym z rzadkich elementów porozumienia ponad podziałami. Indie w tym układzie rosną, z pewną nadzieją na konkurencję z Chinami, co może spowodować iskrzenie na stykach, cała reszta, czyli Brazylia czy RPA to tylko kwiatki do kożucha, żeby było widać, że „jesteśmy na każdym kontynencie”. Zostanie geograficznie tylko Ameryka Północna i Europa, ale te – bez przewagi wynikającej z podważonego prymatu światowej waluty, w dodatku dezindustrializujące się klimatycznym szaleństwem – staną się skansenem. Skansenem historycznym, ale i gospodarczym.
Czeka nas więc nieciekawa alternatywa – poddanie się (z wyrugowaniem globalizmu), albo wojna na skalę do tej pory niespotykaną. W pierwszym wariancie pójdziemy w najlepszym razie do skansenu, jeśli nie pod azjatycki but, bo co to dla Chinoli za partnerstwo gospodarcze, skoro Zachodowi gwałtownie spada (i spadnie) siła nabywcza zdetronizowanej waluty. Świat przestanie pracować na Zachód, zaś ten konsekwentnie – moralnie i politycznie – pozbawia się możliwości wytwórczych. W drugim wariancie może być jeszcze posępniej, bo wychodzi na to, że będziemy walczyć o… globalizm. A to już może być alternatywa dla wielu nie do przełknięcia.
Idą ciężkie czasy, jak by nie patrzeć. Wielu myśli, że trzeba tylko będzie walczyć z globalistycznym zamordyzmem, ale w dzisiejszej perspektywie skala się rozszerza na tyle, że może nam grozić eskalacja alternatywnych scenariuszy. W dodatku każdy jest gorszy od drugiego. Kowid przy tym staje się tylko małą wprawką, miliony ofiar sanitaryzmu to będzie pikuś w stosunku do tego co się może dziać. Wychodzi, że był sprawdzianem, którego ludzkość nie zdała i teraz musi za to zapłacić przejściem przez któryś z dwóch wariantów, z których każdy jest śmiertelnie niebezpieczny. Tak to jest kiedy wybiera się pomiędzy poddaństwem dwóch reżymów, w dodatku mając alternatywę, że każdy akt obrony „starego świata” będzie de facto wysiłkiem utrwalającym hegemonię któregoś z nowych.
Zaspaliśmy i obudzenie będzie bolesne. Na razie wielu jeszcze udaje, że śpi.
Napisał Jerzy Karwelis
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Pominął Pan jeden ważny aspekt odnośnie znacznego nasilenia się tendencji do odchodzenia od dolara ,jako rezerwowej waluty rozrachunkowej. W Polsce ,praktycznie nic się na ten temat nie mówi , bo jest to kwestionowanie podstawowego źródła potęgi naszego ” Największego Sojusznika ” , a , że ,podobnie jak w plandemii , obowiązuje cenzura , pilnuje się jednolitości przekazu. W Stanach temat ten jest jednak przedmiotem zażartych dyskusji politologów i finansistów. Chodzi o odcięcie Rosji , w ramach sankcji , od systemu SWIFT , oraz zamrożenie ( z perspektywą skonfiskowania ) jej aktywów finansowych. Na świecie zdecydowana większość państw to , jak się określa w żargonie geopolitycznym , ” demokracje nieparlamentarne ” lub mniej dyplomatycznie : wszelkiej maści dyktatury. Otóż te byty wyciągnęły z przypadku rosyjskiego logiczny wniosek , nasze aktywa w USD mogą również ,pod dowolnym pretekstem , zostać skonfiskowane. Stąd te różne pozornie egzotyczne sojusze.
Ale to dotyczy każdej waluty. Powiedzmy, że dyktatury przyjmą za walutę rozliczeniową chińskiego jena. Skąd wiadomo, że Chiny, poprzez swoją walutę, nie będą wpływać na gospodarki i w konsekwencji politykę tychże krajów? Dolar może wielu krajom kojarzyć się właśnie z pewnego rodzaju ograniczeniami antydemokratycznymi, ale nie ma takiej waluty, która byłaby niezależna. Szkoda, że MFW nie wydał swojej waluty rozliczeniowej, np. popartej siłą złota, która byłaby walutą nie podlegająca żadnemu krajowi, a więc bez wpływów politycznych. Ale to temat na osobną dyskusję.
nigdzie nie napisałem , że Chiny nie mogą zrobić czegoś podobnego. Ale Ameryka JUŻ to uczyniła….
i tak toczy się światek…………..
Pomału zaczyna docierać do mnie możliwość znacznie wcześniejszego wykorzystania AI do opracowania globalnej metody zamordystycznej, przynajmniej w tej części świata, w której uda się to wprowadzić. Warto się zastanowić, czy obecne udostępnienie AI w różnych jej aspektach nie było poprzedzone kilku-(nasto)letnim utajnieniem wyników prac nad AI, użytej do zaplanowania obecnego światowego bajzlu. Przemawia za tym zwykła amerykańska chęć dominowania i czerpania profitów jak długo się da, co do zasady utajnianie wszystkiego co ma znaczenie militarne (AI ma jak najbardziej), oraz prowadzenie żelazną (nieludzką wręcz) ręką po dosłownych trupach scenariusza plandemicznego. Mówiąc krótko: ktoś tam się brzydko bawił i robi to dalej, w upiornym założeniu, że ludzie jedni drugich utopią w łyżce wody za miskę ryżu. AI być może dostarcza takiej oceny, że to się może udać z większością społeczeństwa.
Stąd propozycja dla chętnych: zapytajmy udostępnione wersje AI dokąd prowadzą powiązania kapitałowe, jaki jest wspólny mianownik zdarzeń, które w ostatnich latach zachodzą i ostatecznie kto za tym stoi. W kolejce pytania o to jak ludzie (w szczególności Polacy) mogą się organizować i przetrwać wobec jawnych prób odebrania im ziemskich przymiotów.
Mechanizm dominacji dolara, więc utrzymywania USA przez cały świat byl nieco inny. U podstaw staly tzw. petrodolary. Kto chcial kupować ropę ew. gaz, mógł to robić wyłącznie płacąc dolarami USA. A żeby mieć dolary USA, musiał wcześniej kupować obligacje rządu USA, czyli w istocie finansować ich zadłużenie.
A kraje naftowe MUSIAŁY sprzedawać swoje czarne złoto za zielone papierki, ktorych banki w USA nadrukowały 10x tyle, ile w ogóle było w wewnętrznym obrocie pieniężnym w USA.
Zatem cały świat żył gorzej, żeby w Stanach ludzie mogli żyć PONAD stan!
To dlatego zginęli Husein i Kadafi: bo zaproponowali że sprzedawać bedą swoją ropę za tzw. złotego dirhema, czyli w istocie za złoto, które tym samym przestałoby być sztucznie dołowane cenowo przez amerykański system bankowo-giełdowy. A drogie złoto i urealnienie ceny zarówno surowców energetycznych, jak i dolara (czytaj jego skokowa dewaluacja) oznaczałoby sprowadzenie poziomu życia w USA do poziomu 3x nizszego, na skutek upadku konkurencyjności amerykańskiej gospodarki. I sily nabywczej ludzi w USA.
To co dziś widzimy, to w istocie upadek dolara jako światowej waluty rezerwowej, a upadek światowej waluty rezerwowej ZAWSZE w historii oznaczał gwaltowną, w drodze wojny swiatowej, zmianę światowego hegemona na nowego, ktorego to rozwoj i wewnętrzny poziom życia oraz zabezpieczającą to w skali swiatowej siłę militarną od tej pory bedzie dotował cały swiat.
O to idzie tak naprawdę dzisiejsza wojna światowa. Bo ona już trwa.
W tym calym BRICS już prawie nie potrzebują dolara żeby zań kupować (drogo) to, co oferują USA, i sprzedawać zań (tanio) to, co same produkują, by mieć za co kupować ropę i gaz. Kluczowe jest w tym kontekście nie tyle wejście do tego systemu chinskiej kolonii, czyli Rosji, ale odejscie od dolara krajow arabskich, w tym kluczowej Arabii Saudyjskiej.
Słowem: zaczyna się potężna swiatowa przecena in plus i in minus rozmaitych nosników wartości. Poprzedzająca długofalowo zmianę hegemona.
A co przy tym Europa?
A po co ona komu? Juz się Chiny i wcześniej Rosja postaraly 3–4 dekady temu, żeby zainstalować w jej kierownictwie swoją agenture wpływu i rozbroić Europę i USA z ich NAJSILNIEJSZEJ ofensywnej broni ever: chrześcijańskiego fundamentu moralnego, rzymskiego – prawnego i helleńskiego racjonalizmu i dyscypliny umysłowej.
Tylko i wyłącznie po to zainstalowano w Europie i USA religie klimatystyczno-genderowe. Gospodarka EU i USA lecąca dzieki temu na pysk to przecież nie mial byc efekt koncowy tych szalenczych -izmów, ale ŚRODEK do zbudowania w EU/USA sytuacji rewolucyjnej i tym samym rozwalenie tego obszaru dodatkowo politycznie. Uwaga: konkretnie w czasie nowego ustalania hegemona . I jego waluty rezerwowej.
Orzecież to widać na pierwszy rzut oka: że Unią Europejską rzadzi w istocie chinsko-rosyjska agentura, realizująca de facto chinską agendę.
Bo w tą „NAJSILNIEJSZĄ ofensywną broń ever” zostało wbudowane coś przypominające mechanizm „planowego postarzania” – Mająca swe źródło w łamaniu 1-szego przykazania zasada laesae maiestatis – w róźnej formie praktykowana do dzisiaj jest nie do pogodzenia z chrześcijańskim fundamentem moralnym. Święci Ambroży i Hieronim dokonali reinterpretacji zapewnianej przez prawo rzymskie ochrony własności w sposób prowadzący do hodowli żmiji we własnym otoczeniu, wynosząc dar swojej niewątpliwie głębokiej wiary ponad dar rozumu i rezygnując z helleńskiego racjonalizmu i dyscypliny umysłowej. Która sama w sobie nie okazała się wystarczająca, by fundamentalnie odrzucić niewonictwo (nawet w swej „ucywilizowanej” formie służby społeczeństwa stanowego nie do pogodzenia z chrześcijańskim uniwersalizmem i poszanowaniem wolnej woli wśród istot stworzonych na obraz i podobieństwo Boga), ani do tego, by prawidłowo rozpoznać znaczenie upływu czasu w gospodarce. Niektóre twierdzenia Platona niczym nie róźnią się od megalomańskich rojeń Rockefellerów (w szczególności Johna Davida III [wnuka]) Kissingerów i Schwabów. Wszysko to sprawiło, że nakaz czynienia sobie Ziemi poddaną został zastąpiony dużo łatwiejszym w realizacji imperatywem czynienia sobie innych ludzi poddanymi, w którego realizacji Państwo Środka ma najdłuższe historyczne doświadczenie i zamiast sprzeciwiać się globalizmowi (łatwo mogąc sprawić rękami swojej kolonii, że m.in. wyżej wymienieni podzielą los Juszczenki, Politkowskiej etc.) preferuje tzw. globalizm TKM – bardzo cierpliwe TKM, ale w przeciwieństwie do polskiego cechujące się skutecznością i sprawczością.
Lubię sobie będąc za granicą oglądać tamtejsze wiadomości ze świata. Ostatnio byłam w Emiratach i w ogóle w wiadomościach nikt nie mówi o Europie, raz tylko zobaczyłam stoisko z niemiecki miodem. No i tak mi się coś zdaje, że dla nich jesteśmy tylko wioską, co to się jeździ rowerami, produkuje miody i sery….