6.04. Urna, nomen omen

0

Dzień 34.

Zakażonych/zgonów 4413/107

Dzisiaj miałem zamknąć opis wtedy, kiedy Sejm już coś postanowi w sprawie wyborów. Ale doszedłem do wniosku, że nie ma na co czekać. Dymisja Gowina daje mu wyjście z twarzą, ale pozostawia takie same warunki wyjściowe. Sejm pewnie przyjmie wybory korespondencyjne, ale magiczna alternatywa 10 maja albo stan klęski zostanie przezwyciężona. Kadencja Dudy trwa do sierpnia 2020r. i do tej pory da się zorganizować wybory nawet dwa tygodnie po 10 maja, nawet gdyby Senat się opierał przez cały miesiąc.

Słabsze jest jednak to, że opozycja się cieszy, iż na oczach narodu grilluje obóz rządzący, że ten niby bawi się we władzę a nie w ratowanie kraju. Przed epidemią a potem przed kryzysem gospodarczym. To czas lewicy – jej do tej pory kawiorowi prominenci wycierają sobie usteczka dobrem klasy pracującej i (do tej pory wyzywanych od krwiożerców) przedsiębiorców. To przedłuży tylko tokowanie o rzeczach z punktu widzenia narodu nieistotnych. A politycy nie rozumieją, że pandemia zmienia cały paradygmat polityki „przedwirusowej”. Bo za takie harce nie zapłaci tylko PiS, ale cała klasa polityczna.

Granie na osłabienie rządu i radość z dymisji Gowina są dzisiaj nieodpowiedzialnością. Jeszcze teraz nam brakowało zamiany władzy wykonawczej w dobie pandemii. Ale opozycja szykowała się do innego scenariusza: niech Kaczory wprowadzą ten stan klęski żywiołowej, a my w sejmowych debatach nad przedłużeniem stanu klęski co miesiąc będziemy ich tarzać, za to, że go nie odwołują, bo albo zamknęli naród w domach by przedłużyć swoje zamordystyczne rządy, albo też dlatego że nie radzą sobie z pewnym kryzysem gospodarczym. Po takim grillowaniu można już będzie zrobić wybory, ale już z inną Kidawą. Czysta (?) polityka.

Naród w przededniu bezrobocia pracowników i plajt przedsiębiorców nie rozumie tego spektaklu. I to z obu stron sceny politycznej. Już nie postawi na jednego z aktorów, tylko obrzuci wszystkich pomidorami i wyjdzie z teatru. Pytanie jaką sobie budę polityczną suweren sam skleci na dworze (w Małopolsce – na polu)? Patrzę więc jak Sejm gotuje sobie sam ten los, choć każdy z żołnierzy wojny polsko-polskiej łudzi się, że to jego akurat ominie i skupi się na przeciwniku.

Tak to widzę ze swojej perspektywy. Dziś zawiozłem papiery do ZUS o zwolnienie ze składek i zapomogę za postojowe. Wrzuciłem do skrzynki z napisem „urna na dokumenty”. Nomen omen. Potem wróciłem do domu i w tv obejrzałem ten Sejm. To jednak dwa różne światy. I wiem na pewno, że należę do większości.

About Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *