22.09. Impreza u Mazurka, czyli suweren patrzy na elity.
22 września, dzień 569.
Wpis nr 558
zakażeń/zgonów
2.899.888/75.523
Ostatnio obiegły media sensacje, zainicjowane fotoreportażem dziennika „Fakt” na temat imprezy urodzinowej znanego dziennikarza Roberta Mazurka. Dla niezorientowanych – pan Mazurek jest dziennikarzem głównie występującym w radiu RMF, gdzie przeprowadza ciekawe wywiady z różnymi politykami. Jest dociekliwy, potrafi przygwoździć interlokutora. Właściwie by się do niego wybrać to trzeba być przygotowanym na niespodzianki, niekoniecznie korzystne. Wydaje się symetrystycznie obiektywny, nie tak jak np. redaktor Olejnik, co do której można się spodziewać jakie pytania zada jakiemu członkowi zapraszanych plemion.
Otóż „Fakt”, niezaproszony na imprezę (zazdrość?), zamieścił na swoich łamach smakowity reportaż, z którego wynikało, że na imprezie u dziennikarza bawiła się cała elita polityczna (bez Lewicy i Konfederacji, czyli ekstremów) i to wbrew podziałom politycznym, przynajmniej tych deklarowanym z mównic i ekranów. Towarzystwo zdawało się być w niezłej komitywie i widać, że barwy partyjne nie przeszkadzają we wzajemnej fraternizacji. Nawet wynikało z tego, że nie jest to pierwsze takie spotkanie w tych różnych zestawach. W dodatku odbywało się ono w trakcie sesji Sejmu, czyli w czasie pracy posłów, głównie obecnych wśród politycznych gości.
Akcja z urodzinami wśród ludu pokazała wielu, lub nawet wielu utwierdziła, że jednak ta polityka to szopka jest. Że lud się ekscytuje (i nie daj Boże solidaryzuje) płomiennymi tyradami, wojowniczymi atakami w telewizjach, ostracyzmem na pokaz, a tu wychodzi, że zajadli wrogowie w poszczególnych plemionach politycznej wojny polsko-polskiej są zblatowani, czyli wyszło, że to wszystko na pokaz. Co utwierdza fasadowość III RP jako zamkniętego kręgu wcale nie krążących elit, które działają na zasadzie kooptacji we własnych szeregach i kolaboracji z wrogiem. Co z kolei prowadzi do wniosku, że ostry podział, którym się karmi polska scena polityczna to spektakl dla naiwnych, można rzec, że – coraz bardziej – ubogich.
Wzmacnia to poczucie alienacji pomiędzy suwerenem a jego reprezentantami, które owocuje wzrastającym dystansem obywateli do państwa, nieutożsamianiem się z jego działaniami, ocenianymi jako obce, zewnętrzne, często – wrogie. Takie smutne konstatacje z jednej popijawy? Ano tak. Kolejny raz dostajemy bowiem porcję nie tylko państwa na niby, ale i obraz zafałszowania sceny politycznej. I nie pomogą tu ratownicze narracje z mediów, że „to chyba dobrze, że politycy ze sobą rozmawiają”. No pewnie, że dobrze, tylko, że lud chciałby, aby politycy tak rozmawiali w trakcie przygotowywania ustaw ważnych dla kraju, projektów na poziomie racji stanu. Nie, tu mamy totalną wojnę, bojkot, ostracyzm, zaczopowanie wszelkich kanałów informacji. Przynajmniej w oficjalnej przestrzeni, rzec można – deklaratywnej. Czyli jest na odwrót, bo np. ja bym wolał, by w Sejmie tak się porozumiewali jak u Mazurka, a u niego na imprezie niech się później i pozabijają.
Został jeszcze jubilat. Słabo. Bo wyszło, że tych wszystkich, których na wywiadach ma rozsmarowywać zaprasza do siebie na imprezę. No, to oznacza, że i w wcześniejsze relacje były dalekie od demaskacyjnych, a jeśli już i nie, to jak teraz po imprezie słuchaczo-widzowie mają uznać rzetelność relacji polityk-dziennikarz za autentyczną po takim poziomie fraternizacji? Ja, mając już parędziesiąt lat doświadczenia w dziennikarstwie i Z dziennikarzami mogę stwierdzić, że to źle jest. Wiem, jestem staroświecko surowy wobec tego zawodu, który dziś przedzierzgną się w profesję na pewno już nie społecznego zaufania. Dziennikarz starego wzoru to była ciężka służba. Był ci on wynajmowany przez czytelnika do szukania ukrytych przed nim prawd. Skazywało go to na samotność, by móc mieć obiektywizujący dystans do tematu i ludzi, o których pisze. Najwięksi amerykańscy dziennikarze szczycili się tym, że osobiście nie znają choćby i prezydenta, o którym pisali, bo – higienicznie – nie odpowiadali na liczne zaproszenia do Białego Domu. Dziś takie kryteria to baśń o Żelaznym Wilku. I, moim zdaniem, poważna rysa na image niezależności Mazurka.
A co do politycznego znaczenia tego spotkania, niech najlepszym znakiem czasu będzie cytat z facebooka – pytanie: ile procent głosów zebrałaby partia utworzona z gości Pana Redaktora?
Jerzy Karwelis
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
W rozbójniczym państwie kolonialnym kompradorzy ZAWSZE są zblatowani!
I zawsze są wspólnie przeciw zmienianym w niewolników zwykłym mieszkańcom.
Za PRLu było więc konsekwentnie: MY i ONI.
I teraz ZNÓW jest : MY i ONI.
I są to coraz bardziej zbiory rozłączne.
Ten drugi coraz większy, coraz bardziej wkurzony, ten pierwszy coraz bardziej bezczelny i pełen pychy. Bo widzący tylko siebie.
Aż znów któregoś dnia, dość znienacka, runie Bastylia, dojdzie do defenestracji, a potem to już tylko gilotyny … Bo tym razem okrągły stół spłonie w domowych kominkach, gdy na gaz i prąd stać będzie tylko niewielu.
I znów na jakiś czas będziemy tu tylko MY.
I to już nie jest pytanie: czy?, ale wyłącznie: kiedy.
Oczywiście, ten PIERWSZY coraz większy i coraz bardziej wkurzony.
a ja przypomnę ostatnie zdania śp. J. Targalskiego, uważam, że często nie miał racji ale…
„Kiedyś myślałem, że dopiero likwidacja państwa polskiego, kiedy Niemcy działając jako Unia, zlikwidują resztki suwerenności i przekształcą Polskę w krainę geograficzną, spowoduje masowy protest. Dziś sądzę, że likwidacja Polski zostanie, podobnie jak w 1795 roku, przyjęta z ulgą i zadowoleniem przez mieszkańców, jak kiedyś przez większość szlachty. Jedni będą cieszyli się, że wreszcie Polski nie ma, a inni będą się łudzili, że wraz z nią znikną patologie. Nielicznych buntowników internuje się na kwarantannie, aż zmądrzeją. Nie widzę obecnie żadnego powodu, który wywołałby elitotwórczy bunt.
Nie jesteśmy już dawnym narodem, ale tworem zupełnie nowym. „
Miejmy nadzieję że już niedługo.
Bezpieka u Mazurka, czy politycy u bezpieki?
Dzisiaj będzie pytająco.
1.A kogo Szanowni by zaprosili na swoje urodziny?Ja, ze świata polityki, nie znajduję nikogo. No, może Rand Paul, z ojcem? Tylko właściwie po co?
…
2.Qui? (Kto?) Próbuję dziś znaleźć wieści ze Szwajcarii, które odkryłem wczoraj na „niegrzecznym komputerze” – NIC!. Żadna z wyszukiwarek nic nie znajduje. A chodzi o to, że po szwajcarskim programie telewizyjnym (na temat kowida) redaktor pytał -KTO?…rządzi mediami? W czyich rękach są: telewizja, radio i gazety? Po programie ludność szwajcarska wyległa przed pałac Rodschildów z transparentami „Qui?”. Od razu media określiły owe protesty jako antysemickie. Sytuacja PATOWA. Jak zaprotestować żeby nie wyjść na antysemitę?
…
3.Teatr czy jednak kabaret? Spotkanie oenzetowskie „elit”. Delegaci zwolnieni z koronapaszportów i badań bo…? bo ich kowid nie dotyka? CUD! Zapisanie się do jakiejś partii działa lepiej niż szczepionka. https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/delegaci-onz-nie-beda-musieli-nosic-masek-ani-okazywac-paszportu-covidowego-elity-znow
I na koniec.
4.Mazurek czy może jednak kankan?
Tańcujemy grzecznie ten chocholi taniec medialny a na koniec i tak najważniejsza będzie goła d…
…
ps. obejrzenie dziś filmu „Kabaret”, to chyba dobry pomysł…
link do filmu https://youtube.com/watch?v=rGQha0PhTb8&feature=share
ad 2
Jeżeli Pan/Pani tak przejmuje się przyszywanymi łatkami ( antysemita ) to lepiej w ogóle nie protestować.
Już nawet mi się nie chce powtarzać tego, co od tylu lat wałkuje, wystarczy na internetach poszukać sobie zdjęć z Magdalenki, kto tam z kim wódę chleje(„Panie generale…”) i będzie wszystko jasne.
Dziennikarz zaprasza polityków na urodziny? to już nie wymaga dalszych komentarzy.
No litości , zamiast się dziwić , wystarczy odpowiedzieć sobie na proste pytanie. Czy przez te trzydzieści lat któryś z polityków został prawomocnie skazany ? A przecież afer było bez liku i straty szły w setki miliardów . Z tymi dziennikarzami to też niezupełnie tak. Owszem , były upubliczniane różne przestępstwa , ale , tak się dziwnie składało , że lewicowe media specjalizowały się w przekrętach prawicy i vice versa. Może więc „niezależni ” żurnaliści ? Tu jest też problem. Dużo się o nich mówi , tylko , podobnie jak yeti, nikt takiego osobnika nie widział. To zresztą nie jest polska specyfika tylko światowa norma.
A więc powiedzenie „PIS PO jedno zło” jest ciągle aktualne.
Problemem w tym wszystkim jest to ,że tych ” wszyscy won ” Cejrowskiego nie ma ani kim zastąpić ,ani ich nawet gdzie wywieźć na zsyłkę do prawdziwej roboty za utrzymanie . Nie rabotajesz, nie kuszajesz .Wszyscy bez wyjątku są umoczeni w gnojówce po uszy. Gdyby Platon dzisiaj na chwilę zmartwychwstał i zobaczył swoje wymyślone wredne utopijne komunistyczne i totalitarne Państwo ,że taki potworny światowy potwór jednak w rzeczywistości powstał ,to co byśmy mu powiedzieli . Rozmawiali o jednostkowym państwie ,a gdyby mieli na usługach cały światowy szczekający przemysł medialny, co wtedy by wymyślili .Może ludzkość ma już w sobie taki uszkodzony gen zniewalania innych ,który bez kontroli przeradza się w obezwładnianie i ludobójstwo .
Takie totalitarne twory już były od zachodu po daleki wschód ,ale zawsze na lokalną skalę .lub rejon świata . Jakie moce zostały uruchomione teraz na skalę globu . Dlaczego jest dążenie do wymordowania prawie całej populacji świata .
Dwie ostatnie wojny i Stalinizm były nauką mordowania i depopulacji ?
Jaka była dla nich kara za to ? prawie żadna ,a część została nawet nagrodzona przez synagogę szatana USA i ZSRR . Nie ma kary jest przyzwolenie .
W naszym rejonie świata i częściowo w innych ciągle przewija się w tych potwornościach nazwa NIEMCY . Od krzyżaków po Angelę ,zwaną Hitler .
Już Churchill mówił ,że Niemcy należy co 50 lat zbombardować , bez podania przyczyny .Wtedy będzie spokój w Europie . Podobno ma ich kiedyś zostać tyle co pod jednym drzewem 🙂 ,oby za mojego życia .
Obecna sytuacja europejska ,to też Niemcy http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=32232&Itemid=100 .
Czyszczenie tego całego plugastwa musi nastąpić na globalnym poziomie i wypalone żelazem ,bo następne pokolenia mogą się już szukać po bezdrożach .
Kto miał jakiekolwiek złudzenia, że polityka, politycy, posłowie, działają na rzecz, obywateli, wyborców mam nadzieję, że się ich pozbył permanentnie. Będąc w wieku prawie emerytalnym mając w pamięci PRL, tych złudzeń przyznam nie miałem NIGDY. W tym obecnym systemie wyborczym, politycznym, to nie jest możliwe. Do tego dochodzą zamordystyczne ciągoty w dobie tego covidowego szaleństwa. Dziś widzę na filmie strzelających w Australii policjantów do coraz bardziej gwałtownych protestujących. To wygląda już na prawdziwą wojnę. Strach myśleć co będzie jak gumowe kule zamienią na ołowiane. We z Francji policja ciągnie po ziemi lekarza dr, za to że leczy iwermektyną. U nas wieś spokojna wieś wesoła, urodziny symetrysty i wszyscy się dobrze bawią. W mediach bryluje Janda, z zupełnie odjechanym myśleniem. Agnieszka z”Człowieka z żelaza ” walczącą o wolność przekonań, o wolność, wyboru, o wolność słowa, dzisiaj najchętniej zamknęła by niezaszczypanych w obozach może w gettach, nigdzie ich nie wpuściła, a najlepiej kazała noscic6opaski na przedramieniu.
Z podziękowaniem tradycyjnym, potwierdzam: Sejm i te szczerzące na siebie kły w świetle kamer partyjki kanapowe, to teatrum!
Moja Ciocia (ś.p.) przeszła w pewnym ministerstwie wszystkie niemal szczeble kariery, by przez wiele lat kierować jakby ministerstwem. Ministrowie się zmieniali jak i rządy, a ona pilnowała polskiej gospodarki i kolejnych ministrów by za bardzo prawa nie popsuli. I w ich imieniu bywała w Sejmach „sprawozdając” i odpowiadając na pytania. Zawsze mi powtarzała – słuchaj, to jest jeden cyrk i teatr! Oni kłócą się w sali sejmowej „do kamer”, a potem opijają wszystko wspólnie w restauracji sejmowej, by przy alkoholu ustalać kolejną inscenizację przy kolejnym punkcie programu obrad…
PS
Mam sugestię dla Naczelnego. Czy nie pogrzebał by w archiwalnych wydaniach prasowych, by przypomnieć nam o poprzednich „pandemiach”?
Pamiętam, że chyba w 2002 czy 2003 była pierwsza nieudana „pandemia”. Pamiętam jak próbowano na lotniskach, w tym Okęciu, mierzyć temperaturę pasażerom, a nawet w prasie było, że jakiś samolot z Chin lecący do Europy, został zawrócony, bo pasażer się rozkaszlał. Latem, będąc nad morzem, czytałem „ogórkową straszyłkę”, że koronowirus zmutował i na 100% zabije nas jesienią…
Ponieważ naród od dziesięcioleci był przyzwyczajony do straszyłek, przypomnę że lasy i pola miały się zmienić w pustynię z powodu siarki z kominów przemysłowych (kwaśne deszcze), mieliśmy wymrzeć na raka zwykłego od tlenków azotu ulatującego z tychże kominów. Potem miał nas zabić rak skóry z powodu dziury ozonowej.
Drugi raz straszono nas chyba w roku 2010 czy 2011 – tak zwaną „ptasią grypą”, czyli kolejnym koronowirusem. Chyba wszyscy pamiętamy jak kraje zachodnie pokupiły za miliardy Euro „szczypawki”, a jedynie minister Kopacz, jako lekarz się nie poddała panice i nie kupiła szczepionek, które uśmierciły lub przykuły do łóżek na trwale tysiące ludzi w całej Europie…
Inaczej mówiąc, w latach 2010 / 2011 partia PO z przydatkami była przeciwko panice i „szczypaniu”. Ówczesna opozycja była za wyszczepieniem wszystkiego co się rusza…
Warto by spojrzeć na obecne „kowidło” z szerszej perspektywy historycznej…
Takie OT, a może nie?
Chyba już jakiś czas temu było, że – przynajmniej w Japonii – stacje krwiodawstwa nie pobierają krwi od osób uszczypanych.
Przed chwilą wyczytałem, że w Jewrosojuzowych krajach niektórych, zaprzestano pobierać spermę od dawców zaszczepionych. W związku z tym, cena spermy w „bankach nasienia” wzrosła o 21 000 % (????? / !!!!!).
A w związku z powyższym, twierdzi się że możliwość sztucznego zapłodnienia dla par dla których jest to jedyna możliwość posiadania dziecka znajdzie się poza zasięgiem finansowym…