9.12. Zabawy językowe
9 grudnia, dzień 647.
Wpis nr 636.
zakażeń/zgonów
3.760.048/87.357
Z wykształcenia jestem filologiem. Słowiańskim w dodatku. Na studiach przez pierwszą połowę edukacji miałem nudy językoznawcze. Nauka mnie pokarała, bo język mnie fascynował od „dziecięciem będąc”, a jak już się zacząłem amatorsko zagłębiać w dziedzinie, to moja ciekawość wrosła wraz z zamianą intuicji na wiedzę. Język to ciekawy fenomen. Takie coś, czego nie widać, jest wszędzie, ale między ludźmi. Kształtuje się sam, a właściwie „opiłowuje” go uzus, czyli zwyczajowe używanie, które wprowadza jedne pojęcia, słowa, związki frazeologiczne z przeróżnych źródeł, zderza z użytkowością w językowym zwyczaju i spośród nich jedne zostają, drugie odpadają, a te, co zostają to też mają swój „okres używalności”, który w dzisiejszych czasach coraz szybciej się kończy.
Ta struktura jest boska, bo trudno się oprzeć przekonaniu, że to jest jakiś gigantyczny fenomen. No, bo przecież nikt nie wymyślił np. imiesłowu przymiotnikowego biernego (i jeszcze w odróżnieniu do czynnego). Przecież nie siedział jakiś jaskiniowiec, czy bliżej – kmiotek na zamku i pomyślał sobie: nieprzeczytana książka. To się rodziło powoli, było wiele prób i pomyłek, a niektóre się tak przyjęły, że weszły w konstrukcję języka. I to wszędzie, gdzie był używany. W związku z tym, ze swojej pasji do zgłębienia (a właściwie zgłębiania, bo to proces nieskończony) tej tajemnicy poszedłem na studia i tam uczyliśmy się dokładnego rozróżniania wydawało się bliskich pojęć, sublimowania różnic w gnieździe synonimów i logicznego rozbioru zdań.
I po czymś takim dostaję to. Komunikat Ministerstwa Zdrowia, z 7 grudnia: „Szanowni Państwo.
W związku z licznymi pytaniami kierowanymi do @MZ_GOV_PL wyjaśniamy, że obowiązek szczepień jest czym innym niż przymus szczepień. Nikt nie wprowadza przymusu szczepień.”
Właściwie to zgłupiałem. No, bo po co to? Kto komu chce tu i co wytłumaczyć? Bo sytuacja jest taka – władza chce wprowadzić szczepienia obowiązkowe dla służb mundurowych, nauczycieli i medyków. Tak mówi, że zrobi od 1 marca 2022. (Ja tam w to nie wierzę, bo moim zdaniem to ona przez ten czas będzie badać społeczeństwo czy sobie na to pozwoli, w międzyczasie zmiękczając je nachalną propagandą). Czyli co zrobi, skoro to obowiązek, ale nie przymus? Czym się oba pojęcia różnią?
Zaglądam do definicji i przymus rzeczywiście różni się od obowiązku, ale w jego synonimach (107-miu) obowiązek występuje. No bo przymus to działania mające wywołać określony skutek za pomocą presji lub środków prawnych, zaś obowiązek to stan, konieczność wymuszona często przymusem bezpośrednim, czasami prawem, czasami moralnością. Co ciekawe, jak wygooglałem sobie słowo przymus, to wcale nie wyskoczyły mi jako pierwsze słowniki PWN, tylko artykuły o przymusie szczepień, że jest planowany i to w jakich krajach. Do PWN dostałem się dopiero wtedy kiedy wpisałem „przymus definicja”. Czyli w demokracji googlowej przymus kojarzy się ze szczepionkami, a to dość miarodajne, drodzy państwo z ministerstwa.
Ja nie wiem, może oni tam w ministerstwie zdrowia zatrudnili jakiegoś dialektyka pojęciowego, który będzie tłumaczył, że, panie, w zdekonstruowanym języku, to wszystko może oznaczać wszystko, a synonimy mają w sumie między sobą wielkie różnice. A więc człowiek się zastanawia co autor miał na myśli. A może to chodzi o wprowadzenie w głowach takiego rozróżnienia, że obowiązek bez sankcji to nie jest przymus? No to jakich sankcji ma nie być? No, bo zobaczmy jak oni to zrobili. Władza przecież nie będzie chciała zabrać się za egzekwowanie obowiązku, bo przymus odda w ręce innych: pracodawców, dowódców, ordynatorów, dyrektorów szkół. I to oni będą decydować, a właściwie będą posłańcami złej nowiny: ja bym pana/panią/panio zatrzymał, bez pana (itd.) oddział, klasa, granica się zawali, ale cóż przepisy…
I kto się będzie zajmował subtelnościami językowymi? Efekt będzie taki sam: won z roboty, a reszta to semantyka dialektyczna, a przede wszystkim – władza niewinna. Przecież żadnego przymus nie było. Znałeś reguły gry, wybrałeś jak chciałeś, gdzie tu przymus? I kopa. 30% wojskowym, 40% policjantom, 30% nauczycielom i 20% medyków, którzy sami przecież powinni wiedzieć jakie te szczepionki to złoto jest.
Przecież to prawo jest. Jak z każdym innym przepisem. boisz się kary – nie robisz, chcesz robić nielegalne – masz karę. Czy to obowiązek? Na pewno tak, jak powszechny obowiązek wojskowy, który nie byłby obowiązkiem, gdyby za nim nie stał przymus. A więc weście te swoje opowieści językowe i subtelności lingwistyczne wsadźcie i nie kompromitujcie się. Stańcie w prawdzie i powiedzcie: tak, uważamy, że dla zdrowia publicznego wszyscy się powinni zaszczepić, państwo daje nam podstawową władzę dystrybucji przymusu, czym państwo jest w swojej narzędziowej istocie. Sięgamy po to, dla dobra publicznego i jesteśmy w stanie wziąć na siebie pełną odpowiedzialność. Nie ukrywamy się za restauratorami, przedsiębiorcami, ordynatorami czy dowódcami. Tak, to my każemy i karzemy.
A tu mamy jakieś lingwistyczne sztuczki tchórzy, którzy wynajęli sobie jakiegoś relatywizującego językoznawcę.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Nauczyciele nigdy nie byli w grupie ryzyka zdrowotnego. Dopiero teraz nagle się znaleźli. O ile jeszcze rozumiem „obowiązek szczepienia” dla służb medycznych, którzy i tak szczepią się na wiele chorób sezonowych, jak np. grypa, ale i na dur brzuszny, tężec, itd, to po co np. policjantów? Przypominam, że policjanci i tak już raz tłumnie poszli na chorobowe i się policja zablokowała (słynne wymuszenie podwyżek). Ale, ale.
Przypominam, że obecna władza semantykę wykorzystuje od dawna. Słynne „bezzwłoczne” zaprzysiężenie sędziów TK przez PAD, słynna naprawa systemu sądowniczego, która polegała na wywalania NIE swoich i zastępowaniu ich swojakami, posłusznymi i uległymi (choć nowa władza zaklinała się, że będzie inna niż ten obrzydliwy poprzednik).
Nawet pierwsze wyborcze hasło obecnej władzy „dobra zmiana”, również nie miało ani nic wspólnego z „dobrą” ani ze „zmianą”. Więc tutaj naprawdę nie ma się czego czepiać. Taka jest ta władza i jej medialne wsparcie.
A pokaż mi na świecie demokratyczną władzę, która ma większość i która na stanowiska, gdzie może kogoś wybrać wybiera kogoś, kto tej władzy nie pasuje? To jest wręcz wdrukowane w demokrację – a nawet więcej: w każdy system władzy. Zarzucanie tej czy innej władzy, że czyni to , na co pozwala jej obowiązujące prawo jest trochę… hmmm, oryginalnym podejściem, ale nie mającym wiele wspólnego ze znajomością realiów.
Tu nie chodzi o realia, ale o państwo prawa. Władza ma działać zgodnie i w granicach prawa. Obecna władza ma z tym problemy od początku, choć zarzekała się, ze teraz będzie lepiej, porządniej, uczciwiej, niż za tych obrzydliwych poprzedników. Stosujesz, wybacz, ale symetryzm: „My kradniemy, ale poprzednicy to dopiero kradli’. A o jest psucie państwa. Tak być nie powinno. Jedna zbrodnia nie można być usprawiedliwiona wcześniejszą zbrodnia. Tak działa obecna władza, choć widzę, że ciut się zaczynają miarkować. Ciut zaczynają dostrzegać, że to droga do nikąd.
Obowiązek – jak nie, to grzywna i won z roboty cudzymi rękoma.
Przymus- jak nie, wpadnie ci milicja na kwadrat i siłą zaaplikuje.
Jedno i drugie w przypadku TYCH eliksirów zabronione przez Konstytucję.
Ale czego się spodziewamy po tych covidonazistach, skoro jeden z nich, niejaki Kraska (czy jakos tak), w sejmie łże w żywe oczy o 4 procentach zaszczepionych którzy lezą w szpitalach , czy o ZERZE zgonow w wyniku NOP-ów (gdy na oficjalnych stronach rządowych instytucji są wymienione ich setki, wraz z konkretnymi przypadkami).
Ta skorumpowana banda nie patrzy już na semantykę, idzie na rympał.
Śpieszą się sq…ny. Skoro IV Rzesza się ruszyła i wprowadza przymus, muszą być równie szybcy, by nie zostać z tyłu i tym samym nie wypaść jej z d..y.
Oj, znowu mój wpis wylądował w koszu Naczelnego?
Wkleję to samo ale bez linków, zobaczymy czy pójdzie:
Brusek pisze:
10 grudnia, 2021 o 9:51 am
Twój komentarz oczekuje na moderację.
Z tradycyjnym podziękowaniem, po przeczytaniu wstępniaka, przypomniał mi się stary mój felieton, którego fragment pozwolę sobie zacytować:
O Polskich Normach i języku Ustaw Sejmowych
… Lata 80-te to już prawdziwy „świat”. Elektronika, informatyka, robotyka, biotechnologie i sporo norm dotyczących badań i metodyki kontroli oraz jakości różnych procesów i produktów. I znów wysyp norm „chemicznych”, ale pisanych jak dla mnie coraz bardziej niezrozumiałym żargonem. Sądzę, że i badacz polszczyzny też by na podstawie naszych norm mógłby jakąś „profesurę” zrobić. Przeważająca liczba norm pisana jest językiem niezwykle klarownym, prostym i zrozumiałym, by od połowy lat 80-tych wraz z coraz bardziej szczegółowymi informacjami tracić tę klarowność i wchodząc często w specjalistyczny język i słownictwo „branżowe”…
Całkiem podobną ewolucję przechodzi język ustaw sejmowych. Przez lata 70-te i 80-te jest to język klarowny, wcale nie „prawniczy”. Teksty pisane są niezwykle zrozumiale i prosto. Żadnych takich potworków spotykanych w obecnych „płodach” Sejmu, gdzie jest kilka punków mało czytelnie i na chybcika skleconych a potem ogromna ilość odnośników do zmian w innych ustawach… Przełom następuje wraz z tak zwaną „wolnością”. Widać różnice gołym okiem – następuje nagły przeskok do znanego nam bełkotu…
Źródło: w koszu Szefa
Dla Naczelnego, SŁowianofila i ciekawych, podrzucam dwa archiwalne felietony opisujące prace Pana Ćwirko nad rozszyfrowywaniem słowiańskich zapisów Etrusków:
Linki w koszu Szefa
PS
Jeszcze językoznawczo…
Ucząc się ponownie języka rosyjskiego, a do tego przeszukując różne archiwa zeskanowanych starych dokumentów, stwierdzam iż bardzo dobrze i łatwo czyta mi się dokumenty pisane w języku rosyjskim w pierwszej połowie wieku XIX. Jeżeli nie zwracamy uwagi na zapis innymi znakami, to jest to wypisz-wymaluj „nasz język staropolski”, z przełomu XVIII i XIX wieku!
Coś jak „mowa pogrzebowa” króla Szwecji, pisana łaciną, ale w „narzeczu polsko-rosyjskim”! Do tego kolportowana wśród tamtejszego ludu! Czyli że w Szwecji wtedy powszechny w użyciu był język słowiański, mieszanina polskiego i rosyjskiego!
Co ciekawe, dzięki myszkowaniu po archiwach i upublicznianiu skanów przez Pana Biekbułata Kamałowa, zapoznałem się z wieloma arcyciekawymi zapisami folklorystyczno-zwyczajowo-językowymi Cesarstwa z końca XIX wieku. W tym z zapiskami niezwykłymi z naszych kresów wschodnich – dziś Ukraina i współczesna Białoruś. Zaskoczyły mnie informacje, że jeszcze końcem XIX wieku, język rosyjski nie był „powszechny”, to znaczy że poszczególne wsie, okolice mówiły „językiem rosyjskim”, ale często zupełnie niezrozumiałym dla sąsiednich wiosek czy okolic. Okazało się, że jak zaczęto – zachęcając przydziałami ziemi i innymi finansowymi przywilejami ściągać na Syberię osadników, to wychodziło że na danym terenie mieszkający osadnicy, a pochodzący z różnych okolic i guberni nie mogli się banalnie porozumieć. Bo te same słowa które wszyscy znali, zupełnie co innego znaczyły dla różnych osób!
Konieczny jest twardy opór i działania zmierzajace do natychmiastowego wyjścia z unii europejskiej.
Sygnały nadchodzace z zachodu sa bardzo czytelne:
Poza tym co już każdy wie na temat Francji, Austrii, Holandii, etc. dochodza teraz nowe i szokujace.
Oto nowy (w dodatku teczowy) minister nagłej śmierci IV Rzeszy jens spahn zapowiedział wsadzanie niepokornych nieszczepół do obozów koncentracyjnych. O komorach gazowych i piecach krematoryjnych na razie nie wspominał.
Z kolei szefowa komisji europejskiej, niejaka von leyen zapowiedziała odrzucenie Kodeksu Norymberskiego. Jak pamiętamy w III Rzeszy mordowanie ludzi odbywało się zgodnie z przyjętym tam prawem…
„dobrowolny przymus” jak „choroba bezobjawowa”
właśnie się dowiedziałem o DOBROWOLNYM informowaniu organizatorów imprez o zaszczepieniu
jeśli się chce wejść na koncert, spektakl itp… NIESZCZEPIONYM DZIĘKUJEMY
zauważam też ogólnoświatowe zaniemanie hasła MANKIND , teraz jest jedynie HUMAN, bo nie może być, że MAN jest lepsze od ŁUUU MAN…
Kontynuując zabawy językowe:
Ministerstwo Zdrowia – Ministerstwo Choroby, bo nie zdrowiem a chorobą się zajmuje.
Zdrowie publiczne – realnie nie istnieje taki twór, bo zdrowie społeczeństwa to zdrowie jednostek, (tak jak bogactwo państwa polega na bogactwie poszczególnych obywateli). Nie przekonuje mnie, że ja mam swoje zdrowie (życie) poświęcić w imię zdrowia publicznego. Każdy decyduje samodzielnie i jest odpowiedzialny tylko za siebie, bo tylko on wie co służy jego zdrowiu.
Badanie profilaktyczne – ten twór jest tak głęboko zakorzeniony, że pewnie niejeden czytelnik tych słów się żachnie. Badanie nazwane profilaktyką, nie ma z nią nic wspólnego. Badanie ma wykryć chorobę a nie jej zapobiegać. Profilaktyką są działania zapobiegające powstaniu choroby np. dokonując codziennych wyborów możemy budować lub rujnować naszą odporność.
Orwell na pewno byłby dumy z nowomowy.
Nowa narracja( przekaz dnia). Minister Exela: „Zachęcam, aby jeszcze przed Świętami taki prezent dzieciom uczynić”,
tego samego dnia Premier Pinokio „szczepienie to najlepszy prezent na Boże Narodzenie”.
Po Świętach, dostaniemy życzenia ” nowy rok, nowy zastrzyk” Przed 6 stycznia: ” Trzej Królowie przynieśli trzy dawki preparatu”, Przed feriami „Dużo wypoczynku i szczypawek podczas ferii” Przed Wielkanocą ” Chrystus Zmartychwstał trzeciego dnia dzięki trzeciej dawce” .
Co do obowiązku i przymusu. Obowiązek jest przyjąć dawkę, nie ma przymusu pracy w szpitalu, szkole, policji itd.
Swoją drogą, życzę powodzenia w szukaniu nauczycieli w marcu, w szczególności z przedmiotów ścisłych, gdzie szkoły ratują się emerytami.
W tej konwencji: „uszczypnij dziecko na pierwszą Komunię”…
To nawet nie jest żartem, syn znajomych na 12 urodziny poszedł w prezencie na szczepienie a potem kilka dni siedział w domu, żeby się nie zarazić.