20.11. Austria – Wind of change, czyli spacyfikowany podmuch?

11

20 listopada, dzień 627.

Wpis nr 616

zakażeń/zgonów

3.326.424/80.781

Miało być dzisiaj o Gibraltarze, czyli światowej skuteczności szczepionek, ale ważna bieżączka kazała mi to przełożyć na jutro, o czym informuję, bo się na temat umówiłem z kilkoma wątpiącymi koronaentuzjastami.

Już pisałem o Austrii, że tam idzie na ostro. A ci jeszcze podostrzyli. Najpierw zrobili segregację sanitarną wobec niezaszczepionych, kilka dni potem włączyli w to zaszczepionych. Czyli obostrzeniom poddani są wszyscy. Mało tego – rząd ogłosił, że rozważa wprowadzenie obowiązkowych szczepień od lutego 2022. Czyli idą na całość. Z jednej stronie rezygnują z segregacji sanitarnej na rzecz sanitaryzmu, czyli nie gnębimy niektórych, by ich „zachęcić” do szczepień, ale wszyscy muszą się zaszczepić, a do tego czasu mamy sprawiedliwą, bo dla wszystkich, kwarantannę.

Zmartwiło się na to… WHO, którego doradca określił takie podejście jako kompletny idiotyzm. Ale na logikę austriacki rząd robi… dobrze, tylko niebezpiecznie. No, bo on (mówi, że) chce tak: jak zamkniemy tylko nieszczepów to i tak będzie transmisja, bo to jest jasne, ale jak zaszczepimy wszystkich to wirus nie będzie się miał gdzie podziać i po pandemii. A jak się to nie uda? No, to będzie na poziomie jednego kraju dowód z rzeczywistości, że szczepionki niczemu nie zapobiegają i cała narracja Big Farmy i uwiedzionych (przekupionych?) rządów będzie na nic. I dlatego WHO się martwi, że się wyda i skończy się ślepą ścianą.

Mamy okazję być obserwatorem tego starcia, bo lud austriacki się ruszył i to poważnie. Nawet mundurowi odmówili udziału w kontrolach paszportowych i zadeklarowali, że przyłączą się do demonstracji zaplanowanych na moje dziś, czyli 20 listopada. A więc porzuciłem swój zwyczaj odczekania po zadymach, by nabrać dystansu i zasiadłem do mediów, by zobaczyć jak im dzisiaj pójdzie tam w Wiedniu.

A w mediach… nic. No jest sensacja – Tusk dostał mandat za prędkość i siepacze z pisowskiej policji zabrali mu prawo jazdy, bo jednak 100+ w zbudowanym to wyskok poza widełki. No i oczywiście totalni, że taki fajny, że przyjął i się nie miga – no mistrzostwo świata. No, żenua. Ale popatrzmy co tam jest na demonstracji. No więc media. Tu kompletna cenzura. Wystarczy, że na chodniku się położy parę tęczowowłosych panienek w sprawie futrzaków czy co tam teraz chodzi, a już mamy telewizje z całego świata i to z przekazem na żywo. A jak dymią tysiące ludzi w temacie kowidowym obostrzeń to nic. No, zupełnie nic. A my tu w tej bańce, jak się z niej nie wychylimy, to nie wiemy, że po Europie rozlewa się fala wielkich demonstracji i zadym. Od Madrytu, przez Londyn, Paryż, Mediolan, Triest, Czechy, Holandię. Wczoraj w Rotterdamie doszło już do strzałów z ostrej amunicji i są (na razie) ranni. W mediach o tym nic, te zajęte były polewaniem wodą nachodźców na polskiej granicy. A więc Europa dymi, czego świadectwo do nas nie przecieka, gdyż konkurencyjnie (również politycznie) media w sprawach kowida mają porozumienia ponad podziałami, smarowane publicznymi pieniędzmi.

A więc trzeba do fejsika i na TT, żeby się dowiedzieć co jest. No Austriacy idą już od dobrych dwóch godzin. Jutro, wzorem ratusza warszawskiego, będą przekomarzania, że wcale ich nie było dużo i różnice dojdą do jednego rzędu. Trzeba będzie poczekać na wieczór. A ja to piszę o 17.00 i jeszcze za wcześnie na podsumowanie bo ciągle maszerują. Ale coś już wiadomo.

Ważą się nasze losy. Tak jak w Australii mamy do czynienia z eksperymentem pt. co nam jeszcze można zrobić bez protestów. Jak się uda tam, w Wiedniu, to już przebierające nogami media pociągną temat, zaś polska opozycja, która odgrzała temat kowidowych będzie żądała australijskich obostrzeń, bo PiS przecież morduje ludzi. Jak kiedyś urnami wyborczymi. A więc trzeba trzymać kciuki i to za Austriaków, którzy debiutują w takich protestach.

Po drugie – Austria zagrała va banque i wyszła przed szereg. No bo jak każdy będzie musiał być zaszczepiony, to Austria stanie się pierwszym państwem, które zakończy tę zabawę, polegającą na tym, że na koniec dnia, w obecnych strategiach, to państwo nie bierze odpowiedzialności za szczepionki, bo te są jedynie za zgodą szczypniętego. Teraz, w Austrii tak nie będzie. Może od lutego. Ciekaw jestem, czy w tym względzie inne państwa pokażą takie cojones? Szczerze wątpię. Moim zdaniem austriackie władze kupiły sobie czas. Teraz na kwarantannie wszyscy, czyli powtórka ze światowego zamknięcia z marca-kwietnia 2020, społecznie morda w kubeł, a do lutego zobaczymy co na to naród. Czy spokorniał, czy będzie fikał ze szczepieniami? Czyli potestujemy. Tym bardziej trzeba trzymać kciuki.

Marsz jest na razie spokojny, bardzo liczny, mało pilnowany. Ale powtarza się proceder z innych marszów z innych krajów. Nie ma organizatorów, to pospolite ruszenie, bez programu, bez haseł, nawet organizacji. To i dobrze, i źle. Dobrze, no bo to wszyscy i tęczowi, i brunatni, ale najwięcej to normalsów. Dobrze, bo to struktura amorficzna, trudna do spenetrowania i manipulowania, a to pierwszy odruch władzy na takie ruchy. Źle, bo taki bezprogramowy zapał zaraz wysycha. Się przejdziemy, damy świadectwo, nic z tego nie zostanie, ani struktur na przyszłość, ani programu, ani przywództwa. Do rozegranie lewą ręką, tak jak to się stało w innych krajach. Wtedy szeregi się przerzedzają, zostają tylko ultrasi, z efektami jak w Rotterdamie. Czyli dla władzy… dobrze.

No bo w demokracji przedstawicielskiej to jest kłopot. Władze można zmienić tylko w wyniku wyborów, do tej pory może rządzić wbrew opinii publicznej, mając czas na „przekonanie” wątpiących. Dlatego niebitne społeczeństwa zachodnie są bezradne. Scena polityczna jest ukształtowana od okresów o wiele dłuższych niż w naszej III RP, a sami widzimy jak paraliżująca jest formalina układu zastanego, przepoczwarzanego jedynie dla ułudy zmiany. I żeby coś z tego wyszło to rozleniwione społeczeństwa zachodu winny byłyby wyjść same z siebie, zakontestować system od jego podstaw, nie zanegować demokracji, ale jej ustrojowy przejaw. A jakie to trudne, to możemy zobaczyć po sobie. U nas klasa polityczna urodziła się przy Okrągłym Stole i co byśmy nie wybierali, to wybieramy tamten system, a ona ma już ponad 30 lat. I mamy te same mordki, które odchodzą jedynie z przyczyn geriatrycznych

Ja już pisałem w „Do Rzeczy”, że ku mojemu zdziwieniu tak fundamentalna kwestia jak pandemia, która uwidacznia od razu mankamenty ustrojowe i strukturalne państwa, nie przekłada się na decyzje wyborców. Dalej siedzą w tym samym paradygmacie z poprzedniego przedkowidowego okresu. Nikt nie wystartował z polityczną inicjatywą nigdzie, by na podstawie trudnego egzaminu kowidowego wyciągnąć wnioski co do działania własnego państwa. I mieliśmy, i mamy, i mieć będziemy takie pokojowe spacerki. Ja tam nie jestem za zadymą, ale spacerek „w sprawie” i „danie wyrazu” to władze sobie mogą pooglądać z lubością, bo jak przychodzi co do czego, to tak jak gdzie indziej, wyborcy i tak wchodzą w koleiny przedkowidowej plemienności. Czy coś z tego wyniknie, przynajmniej dla nas?

No mam nadzieję, że tak. Że to nasi tu oglądali i wiedzą, że taka skala protestu w Polsce nie uszłaby na sucho. I to niekoniecznie demonstrantom. I chyba się dlatego ostatnio wycofali. Zbadali, że się to nie uda i to nie tylko w Sejmie, ale może i na ulicy. Dziś patrzyli czy to się uda w Wiedniu. I dlatego trzeba trzymać kciuki, by obrazy z Austrii były przekonujące.

Już miałem się wyłączyć ale przełączyłem kanał. Trochę się trochę leją się. W mediach oficjalnych – cisza. Czyli gramy na spokój i nieeskalację. Grają „Wind of Change” zespołu Scorpions – czuć ducha lata 1989 roku. Biorę to na tytuł tego wpisu. Trzeba więc będzie z podsumowaniem poczekać do końca wieczora. Jeszcze tu wrócę.

Wracam. Co widzę? W oficjalach: 30 tysi demonstrantów, czyli jak przepowiadałem, że medialnie ilościowo zaniżamy i jakościowo też.. No, bo do wieczora okazało się, że to wszystko zrobili prawicowcy. Tiaaa… róbta tak dalej, zakłamujcie rzeczywistość. To tak samo jak w Polsce: za patriotyzmem są faszyści, a w Austrii przeciwko tłamszeniu podstawowych wolności ta sama brunatna paczka. Najgorzej to uwierzyć we własną propagandę, bo przebudzenie zgotowane przez realia będzie i okrutne, i nagłe. I nie piszczcie potem, proszę.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

11 thoughts on “20.11. Austria – Wind of change, czyli spacyfikowany podmuch?

  1. Wszystko się zgadza. Jednak na poziomie najniższym trwa na dobre – dziś to modne słowo – wojna hybrydowa. Otóż lekarz mój rodzinny, który lada moment przestanie nim być, i który jeszcze przed czasem szaleństwa covidowego był całkiem normalnym, sympatycznym lekarzem, wprowadza sanitaryzm na poziomie swojej przychodni. Próbując się zarejestrować telefonicznie natrafiamy na szereg pytań wraz z pytaniem dzisiaj będącym na pierwszym miejscu, czyli czy byliśmy szczepieni. Jeśli jesteśmy chorzy lekarz nas nie przyjmie- świat stanął na głowie, tylko zdrowi mają szansę na osobisty kontakt. Następnie jeśli wszystko pasuje lekarzowi do wytycznych p. Niedzielskiego nie mamy wyznaczonej wizyty tylko automatycznie – bez naszej wiedzy lekarz kieruję delikwenta na test. Wszystko szybko i bezboleśnie. Bez wizyty i pałętania się nie szczepów po przychodni. No strategia rządu nareszcie działa. Nie chcecie się szczepić? No to na testy wątpliwej wiarygodności i na kwarantannę względnie izolację. Przy okazji odizolowany zostaje pacjent i powiedzmy kilkoro jego najbliższych z nim przebywających. No i mamy już setki tysięcy ludzi zamkniętych na przynajmniej 10 dni-czyli lockdown hybrydowy. Niestety nie wiem czy szalony lekarz szczepów przyjmuje normalnie i stwierdza sezonową grypę. Ale patrząc co się z tym człowiekiem stało i jakie bzdury wypisuje na swoim profilu, jakim ignorantem medycznym w kwestii covidowego szaleństwa się stał , pora poszukać normalnego lekarza. Pytanie, czy tacy jeszcze gdzieś są w moim miasteczku? Aha, prywatnie i za cash z ręki do ręki jeszcze jest po staremu, czyli normalnie

    1. Vald nie wiem czy w Twoim miasteczku są normalni lekarze, ale w kraju jeszcze się zdarzają czego przykładem może być moja doktor rodzinna, która nie zamknęła się w czasie pandemii, nie robiła teleszopki( no chyba, że ktoś potrzebował przedłużyć receptę na leki co bierze od x lat). Oczywiście był rygor sanitarny czyli maseczki, dezynfekcja i wpuszczanie do poczekalni nie wcześniej niż 5 min przed umówioną wizytą, ale mimo wszystko badała pacjenta, a nie wróżyła przez telefon. Co więcej Pani doktor jest mniej więcej w wieku 60-65lat czyli w grupie ryzyka.

  2. Może BF przekalkulowała, że pięćdziesiątej działki nie uda się motłochowi wcisnąć i grają na ostatni strzał, zaszczepić cały świat, przytulić „parę dolarów”, okaże się, że nie działa i kończymy cyrk. Może.

  3. Z ta medialną cisza, to jednak jakieś tam informacje dochodzą.:
    https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/wielkie-protest-w-wiedniu-reakcja-na-lockdown-i-obowi%C4%85zek-szczepie%C5%84/ar-AAQXbUC?ocid=msedgdhp&pc=U531
    Natomiast ciekawi mnie komentarz do informacji, komentarze pod ni, jeśli są. Pełne nienawiści do każdego kto protestuje jak ci Austriacy.
    Mnie jednak ciekawi inna sprawa. Sprawa wolności obywatelskich. Wolność każdego człowieka to rzecz nabyta, ale o którą trzeba walczyć (sic!) codziennie, albo nawet wiele razy w każdym dniu. Wolność raz zabrana nie jest możliwa do odzyskania metodami pokojowymi. Wiedzą to ludzie pokolenia Solidarności, wiedzą to Europejczycy pokolenia IIWŚ. Ile ludzi musiało zginąć na naszym kontynencie, by można było odzyskać wolność? W Polsce to nawet 4-5 mln ludzi, w Europie nawet 10 mln. Dziś, powoli, tracimy wolność: obywatelską, zdrowotną, a każdy krok władzy, choć wydaje się delikatny, ledwie zauważalny, jest odbieraniem nam wolności. Ale o ile w Polsce władza jeszcze, JESZCZE, się hamuje, to widać, po Europie, że hamulce puściły. Casus Austrii pokazuje, ze władza nie wie co ma robić. A jak nie ma planu, sensownego, logicznego, dającego się przewidzieć w skutkach, to zaczynają budzić się demony. I w Austrii właśnie się budzą. Demony dawnych czasów. Mam nadzieję, ze Austriacy to zobaczą. Jeśli dożyją tego dnia, a państwo nie postanowi ich anihilować.

  4. Statystyki statystykami, ale słuchając wieści ze wsi można wyrobić pewien ogólny pogląd. O ile zeszłej zimy była bardzo dużo zgonów starszych ludzi, czyt to z powodu covid czy z powodu braku lekarzy i dostępu do szpitali. Nie słyszałam o przypadkach ciężkiej choroby wsród młodszych. Ostatnio co słyszę – 2 koleżanki w szpitalu, 30-40 lat, obie zaszczepione, jedna walczy o życie. Kuzynka kolejna niezaszczepiona, po teście wyszedł covid, siedzi z kaszlem na kwarantannie, szczepionych się rzadko testuje, ogólnie kaszlą i kichają wszyscy i wszędzie. Diagnostyka raka i innych chorób – prawie nie istnieje…

  5. Tak myślałem że w Holandii strzelali do ludzi ostrą amunicją. Serwisy informacyjne pisały: „nie podano jaką amunicją” więc to było oczywiste że gdyby gumowymi kulami to na pewno by powiedzieli. Czujecie bluesa? Policja w środku „demokratycznej” zachodniej, wymarzonej Europy strzela do tłumu ostrą amunicją!!! jak u nas w stanie wojennym. Jeszcze pisali że strzelali w obronie własnej. W obronie własnej to się wycofuje oddział pod osłoną tarcz. Wszystkie te informacje trzeba już czytać tak jak niegdyś Trybunę Ludu – wszystko na opak.
    A nasi się wycofali bo chyba uświadomili sobie, że większość sił trzymają teraz na granicy z Białorusią i nie będzie kim rozpędzać demonstracji.

  6. Jak zaszczepią 100% i nadal ludzie będą chorować to się zwali na zagranicę. Np narciarzy co przyjadą po nowym roku.
    Czy ktoś potrafi logicznie wytłumaczyć dlaczego rządy w to idą? Argument o łapówkach nie do końca mnie przekonuje. Jednego czy nawet 10 można przekupić ale nawet patrząc na Polskę to by trzeba ze 200 osób. Albo że NWO trzyma za jaja wszystkich też raczej mało prawdopodobne.

    1. Nie ma szans na obecna chwilę by zaszczepić 100%. Już pomijam, że nie szczepi się, na szczęście małych dzieci, ale sa przecież ludzie, którzy z różnych medycznych powodów nie mogą przyjąć takiego wlewu. To może być 1-2% społeczeństwa. Ale juz nie ma 100%. Pamiętam jak w styczniu mówiono o tym, że jak zaszczepi się 70% dorosłego społeczeństwa to będziemy populacyjnie zaszczepieni. A tu zonk. Mamy zaszczepionych 20 mln ludzi w wielu 13+, czyli odliczając małe dzieci poniżej 12 roku (jakieś 7 mln), tych co wyjechali z kraju i nie mieszkają tutaj choć są zarejestrowani(jakieś 3 mln), plus ci, którzy za wszelką cenę się nie zaszczepią (może z mln ludzi), to daje nam jakieś 11-12 mln. Odliczając od 38 mln te 11 mln daje nam 27 mln ludzi do zaszczepienia. Jeśli tak. To należy liczyć dane od 27-28 mln, a nie od 38. A to daje już ok. 71% społeczeństwa. 71%!!!. To wynik naprawdę świetny. A jeśli przy 71% nadal skala zakażeń jest ogromna, to pytanie kto choruje? Nie wierzę, że tylko niezaszczepieni. Liczby by się nie zgadzały.

  7. Jakieś niedorzeczne wyliczenia. W dodatku uparte mylenie dodatnich wyników testów pcr z chorobą.
    Na razie wiadomo że zaszczepiło się 19 milionów ludzi w Polsce. I jest to koniec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *