12.09. Chiński wabik?

6

12 września, dzień 924.

Wpis nr 913

zakażeń/zgonów

659/0

Dziś padam wypompowany. Ledwo zjechałem z Nicei a już muszę napisać okładkowy artykuł do Do Rzeczy. Właśnie skończyłem tę frapującą kobyłę i zapraszam na najbliższy poniedziałek. W samolocie natrafiłem w swym archiwum na ciekawy wątek „śladu chińskiego”. To już nie tyle spekulacje, że wirusa puścili Chińczycy, ale że to fejkowa ściema, zaś kwestie nietoperzowe to typowa zmyłka, znana z taktyk chińskich od wieków. Nic nie jest takie, jakim się wydaje.

Jak zwykle ciekawe rzeczy wytropił doktor Basiukiewicz, który – sądząc po wezwaniu do oczytania demaskacyjnej dla Chińczyków książki Michaela Segera – uważa trop chiński za sprawczy element pandemii. Warto przejść z nim tę drogę wnioskowania, bo ma poparcie nawet w przedkowidowych badaniach. Co cytuję i idę spać, bo późno i jeszcze dzisiaj do roboty.

„Bajeczka jak próbowano „tuszować” wybuch epidemii w Wuhan uciszając „whistleblowerów”. W tę historię uwierzono w większości mediów głównego nurtu, nawet Trump dał się na to nabrać. Ale: jak można tuszować coś, co cyrkuluje na całym świecie od dawna. Dowody na obecność SC2 w populacji w 2019 r. pochodzą z: Włoch (już w sierpniu 2019), Brazylii, Francji USA, Hiszpanii.

A więc jak władze z Wuhan mogły próbować tuszować w styczniu 2020 roku pojawienie się czegoś, co od kilku miesięcy rozprzestrzeniało się swobodnie kilkanaście tysięcy kilometrów dalej ? Nasuwa się odpowiedź – to był „decoy” – wabik, fałszywy ślad. Doskonale wiedziano, że ten wirus już jest od dawna i cyrkuluje w populacji i nikt go nie zauważył. Ale postanowiono wykorzystać mechanizm myślenia stadnego i sprzedano ludziom sensacyjny fakt: „że mówią prozą”.

W tym celu wymyślono historię o Li Wenliangu – okuliście, który w grudniu jakoby ostrzegał przed epidemią SARS. Historia o okuliście, który wykrył samodzielnie epidemię. To prawie jak historia o „człowieku, który się kulom nie kłaniał” – znają Państwo? Oczywiste jest dla każdego przytomnego lekarza praktyka zwłaszcza z perspektywy 2 lat „życia z epidemią”, że nie sposób wykryć wzrostu liczby SARS nie dysponując danymi epidemiologicznymi. Zwłaszcza nie mógł tego zrobić okulista, zajmujący się czymś zupełnie innym.

Ale Li Wenliang był potrzebny, żeby unaocznić światu, że „dzieje się coś tak straszliwego, że potężny rząd Chin próbuje coś ukryć i w tym celu prześladuje lekarza >>ujawniającego prawdę<<„. Żeby uwiarygodnić tę historię wsadzono go nawet do więzienia, a potem zwolniono tylko po to, aby go zaraz uśmiercić – 33 letniego, prawdopodobnie zdrowego lekarza (ryzyko zgonu grubo poniżej promila). Ten wirus i jego objawy są ordynarnie zwyczajne. A ludzie, którzy rwą włosy nad straszliwym wirusem i powikłaniami zostali wystrychnięci na dudka.

Historia Li Wenlianga jest kłamstwem uwiarygadniającym „straszliwość epidemii”. A skoro epidemia jest straszliwa, to wszystkie chwyty dozwolone. A więc lockdown (bo a nuż działa) i przymusy szczepienne niszczące zaufanie ludzi do siebie nawzajem. Czytajcie „Snakeoil” Sengera.

Zacytował Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

6 thoughts on “12.09. Chiński wabik?

  1. A ja się zadumałem nad faktem, że Chiny i jakieś inne państwo , bodajże zachodnie, właśnie opracowały szczypionkę WZIEWNĄ na c19/22
    Czyli – możliwą do aplikowania BEZ WIEDZY I ZGODY milionów ludzi. Np w sklepach, metrze, kinach itd…
    Co zmienia reguły tej gry drastycznie.

    1. To raczej nie będzie aż tak groźne i powszechne, na pewno nie wyjdzie tak jak trzeba. Co innego, jak wstrzykują jakieś guano prosto do krwi. Zresztą w Apokalipsie wyraźnie jest napisane, że chodzi o znamię na rękę lub czoło. No i ma być możliwość odmowy.

    2. Preparat wchodzący w interakcję wyłącznie z komórkami nabłonka nosowego, co niejako narzuca formę wziewną to optymalne rozwiązanie wziąwszy pod uwagę skutki interakcji antygenu z ACE2, o których było wiadomo od samego początku. To, że wymyślono to dopiero teraz, dobitnie świadczy o celach odmiennych niż zdrowotne.

  2. Dr Basiukieiwcz już na początku tego roku pokazywał, że przyjęcie metod działania i walki z SARS chińskich, było jednym z największych błędów ostatnich lat. Bo nic to nie dawało, a tylko zasiało niepokój w społeczeństwach otwartych zachodu i pokazało ,ze rządy są w stanie nawet z demokratycznymi hasłami na ustach, zachować się jak chińska władza. Że prawa obywatelskie są niewiele warte, kiedy władza naprawdę co chce zrobić .Ze nie ma znaczenia czy to prawicowi populiści, lewicowi czy komuniści. Wszyscy zachowali się tak samo. Jedni może ciut ostrzej(jak Włochy czy Francja), inni łagodniej jak Szwecja), ale można ludzi łatwo wcisnąć w karne tory. Czy Chiny był motorem napędowym? Ja bym raczej powiedział, ze były wzorcem, bo to, że coś się gdzieś dzieje, nie oznacza, że trzeba to powtarzać. Zresztą na wiosnę tego roku w Europie już się chyba połapali, że coś jest nie tak, ale w Chinach ostra jazda w górę była nadal. I nie wiem czy już się skończyła. A wszystko zaczęło się od ogromnych protestów w 2018 i 2019 roku. I uważam, że to było katalizatorem zmian w działaniu władzy i próby przyciśnięcia ludzi do ziemi.

    1. „implikacje są ogromne”: oficjalnie wszyscy i wszędzie kłamią – za kasę/z chęci/lenistwa/konieczności/przymusu/zastraszenia, z możliwej utraty twarzy (jaszczurzego pyska?) – powodów jest legion. Ale nie zostaje nic innego, jak rozgłaszać te rewelacje, niczym jehowi, każdemu kto się nawinie. W Polsce argumentem nie do obalenia jest upadek pandemii 24 lutego 2022 wraz z wjazdem milionów nieszczepów, ratujących zdrowie i życie Polaków. Ale Hydrze łeb odrasta co widać na obrazkach z 5 wersji oceny testów AOTMiT czy podnoszenia alarmu ściekowego przez Szuster-Ciesielską – to tylko dwa przykłady.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *