15.01. Złapał Kozak Tatarzyna…

0

15 stycznia, dzień 319.

Wpis nr 308

zakażeń/zgonów

1.422.136/32.841

Przez ostatnie dwa dni zastanawiałem się jak to jest z tym procesem, który praktycznie zlał liberalizm, a właściwie demokrację liberalną z lewicą. Myślę, że tropy dwóch aksjomatów zabezpieczeń demokracji (czyli obrona mniejszości i instytucjonalizacja demokracji) – pokazują jak łatwo było przejąć lewicy te zasady w celu realizacji swoich zamierzeń.

Teraz pora na samych liberałów. Ostatnio miałem dyskusję na forach, że to nieprawda z tym zjednoczeniem liberałów z lewakami, bo jeśli chodzi o kwestie gospodarcze, to lewica jest przeciwko wyzyskowi kapitalistycznemu, zaś liberałowie demokratyczni – a owszem. Czy aby na pewno? Już, żeby zakończyć to dzielenie włosa ja za liberałów bardziej uważam ludzi z kręgów zbliżonych do Korwina-Mikke niż do Donalda Tuska. Ci ostatni to liberałowie-aferałowie, którzy dowiedli w czasach swoich rządów, że darwinizm gospodarczy oparty w dodatku o układy władzy jest dla nich wzorcem modelu biznesowego. Tyle zrozumieli z zasad rynku. I jak wspomniałem lewica godzi się na globalizm korporacji, bo nie można zadzierać ze swoimi sponsorami. I tu się spotyka z liberałami a la Tusk.

I właśnie docieramy do sedna. Dlaczego liberałowie kompradorscy dogadują się z lewicą? Myślę, że to powtórka z rozrywki, np. takiego podejścia do nazistów młodego Hitlera przez elity ówczesnych Niemiec. Wtedy Hitlera nie traktowano poważnie, wprost przeciwnie – narzędziowo do rozwalenia starego, by się dobić do władzy własnej formacji. Oni mieliby rządzić? Te pajace w cyrkowych mundurkach, nieudolnie naśladujący chwałę Rzymu? I jak to się skończyło – wszyscy widzieliśmy.

Tak samo jest teraz, u nas. Wystarczyło popatrzeć na Margoty i Strajk Kobiet. Istniejący układ polityczny myślał, że posłuży się tymi dynamitardami do dołożenia PiS-owi, by na czele buntu wjechać po utraconą władzę. I co? Jak to się skończyło? No na razie blamażem, bo towarzystwo zanim coś zrobiło to się pokłóciło. Ale za trzy lata zobaczymy walkę lewicy z PO o to kto weźmie Lempartową czy Margot i na którą listę.

W ten sposób walcząc rozpaczliwie o poszerzenie swojej bazy partie opozycyjne zwiększają pusty radykalizm polskiej polityki, co znowu odciągnie uwagę suwerena od rzeczy istotnych. I podążymy nową drogą amerykańską z jej walką o równość w końcówkach gramatycznych i preferowaniu mniejszości w gospodarce. I potem się będą dziwić deklaratywni liberałowie, że mówi się o nich jak o lewicy, zaś konkurowanie ich z tą (również deklaratywną) lewicą będzie popychało całą opozycję w lewo, szczególnie w wykonaniu lewicy kawiorowej, która na demonstracje w sprawie ubóstwa przyjeżdża jaguarami.

Jak rozmawiam z „liberałami” to wychodzi tak naprawdę jedno – nienawidzą PiS-u. Po prostu. I to nienawidzą tak bardzo, że są w stanie pójść do łóżka z diabłem, mając nadzieję, że to przelotny, taktyczny romans. Ale szatan jest podobno bardzo dobry w te klocki. I to raczej będzie tak jak z tym Kozakiem i Tatarzynem.

Przyjdą Margoty z Lempartami i pogonią całe to towarzystwo, razem z jego wspaniałymi zaśpiewami o wolności jednostki i instytucjonalnych strażnikach demokracji, by ta nie runęła w otchłań populizmu. Będziemy mieli zamordystyczny ustrój lewicowy ze szczytnymi hasłami, pożyczonymi od pięknoduchowskich liberałów, przy którym liberałowie jeszcze nie dorżnięci będą z utęsknieniem wspominali czasy, w których światu groził populizm.

Polska lewica (i liberałowie rzecz jasna) uważnie obserwuje amerykańską lekcję i nawet już się nie kryją, że jak przejmą władzę to pojedą z Kaczorem, jak Demokraci z Trumpem. Czyli odbędzie się spektakl dla gawiedzi pt. doginamy pisiorów, klepnie się małżeństwa jednopłciowe i dochód gwarantowany. A potem opadnie kurtyna, za którą dziać się będą rzeczy prawdziwe acz nieoficjalne, zaś publiczność rozejdzie się do swoich coraz biedniejszych domków. Ale wyposażona w satysfakcję, że wreszcie dowalamy pisiorom i niech się w ogóle cieszą, że pozwalamy im żyć na obrzeżach spraw publicznych.

Oj, to odwieczne marzenie lewicy – mieć uzasadnienie do dowolnie stosowanych kryteriów selekcji społecznej. Dziś dawny podział na klasy został zastąpiony triadą rasa-klasa-gender. Jako, że u nas z tym wszystkim słabo to przeniesiemy się na podziały według ras politycznych, do czego nową drogę wytycza niegdysiejsza ostoja demokracji, zwana dziś United States of Amazon.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.  

About Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *