23.02. Rosja – obrońca świata przed komunizmem
23 lutego, dzień 1088.
Wpis nr 1077
Zakażeń/zgonów
2813/10
Zapraszam do wsparcia mego bloga
Wersja audio
Dziś kontynuujemy wątek Bidenowski, a właściwie jego rewers. Bowiem kiedy prezydent USA przemawiał w Polsce w tym samym mniej więcej czasie przemawiał i Putin. Z tego co słychać, a słychać mało, bo Ruskich w tv się nie puszcza, to nagadał tam znanych bzdur, głównie motywujących swoich obywateli. No, może trochę dających usprawiedliwiające paliwo dla zachodniego rozumienia nie tyle motywacji Kremla, co interesów wspólnych Zachodu z Rosją. Najczęściej naszym kosztem.
Z drugiej strony to jest jakiś problem, bo o tym co mówią Rosjanie dowiadujemy się pośrednio, po przepuszczeniu tego przez filtr relacjonujących (albo i nie) mediów. Rozumiem – jest wojna również na propagandę i nie pozwala się strzelać przeciwnikowi, ale trudno publice zrozumieć co robią i planują w Moskwie, widząc tylko relacjonowane efekty, nie zaś narrację. Tak czy siak trzeba polegać na relacjach i w dowiedzieliśmy się, że przemówieniu Putina pojawił się nowy-stary motyw.
Putin obiecał odbudowę narodu rosyjskiego, oczywiście po przyłączeniu do niego ukraińskich braci, którzy pobłądzili. Oznacza to, że jednak mamy reset, bo jest jakaś sytuacja, po której zakończeniu trzeba będzie odbudowywać naród. Pytanie – po czym? Pośrednio została udzielona odpowiedź. Pośrednio, bo deklarowanym celem jest powrót wartości podstawowych i odwrócenie się od proponowanego systemu Zachodu. Czyli po pierwsze – wychodzi, że skoro trzeba zawrócić z tej drogi, to znaczy, że Rosjanie jakoś tam tą drogą poszli. Ale konsekwencje tego są już o wiele ciekawsze.
W obliczu samobójczej ekspansji lewactwa, rujnującej podstawy cywilizacji zachodniej Rosja nie pierwszy raz widzi swoją szansę. Tam wiedzą, że wielu ludzi Zachodu jest temu przeciwnych, ale demokracja liberalna, ubóstwiająca mniejszości, pozbawia takich ludzi narzędzi nie tylko zmiany, ale nawet protestu. I tę lukę ma wypełnić Rosja. Ta – nagle? – ukochała sobie wartości konserwatywne, wyśmiewa odjazdy Zachodu, wykazując, nie pierwszy raz, przegniłość tej paraideologii, na tle której prosty i zdrowy rosyjski duch wygląda jak ostatnia ostoja.
Co prawda za tym kryją się wielkie kompleksy, bowiem podłość położenia rosyjskiego osładza się ludowi bajkami, że to właśnie zbawi świat, musimy przecierpieć ataki wrogich hedonistów. Kryjemy w sobie zalążek przetrwania, kiedy Moskwa stanie się trzecim Rzymem, a czwartego nie będzie. To są popłuczyny ideologii jeszcze z przełomu piętnastego i szesnastego wieku. I do tego odwołuje się teraz Putin. Ale to ma użytek nie tylko wewnętrzny. Tę bajkę kupują naiwniacy na całym świecie. Nie bez kozery taki Depardieu wystąpił o – i dostał – obywatelstwo rosyjskie. Co prawda mówi się, że zrobił to w celach podatkowych, ale co z tego, kiedy putiny ograły to propagandowo: patrzcie, oto na łono matki-Rosji przybył marnotrawny syn Zachodu pojąwszy prawdę ostatniego jej źródła na świecie. Co prawda teraz aktor tuła się po świecie w pohańbieniu, bo zrozumiał swój błąd i chce wrócić na łono Francji jako… uchodźca. Czyżby zrozumiał on prawdę?
No właśnie – jak to jest z tą prawdą? Czy Rosja rzeczywiście – pal licho jej imperialne zapędy – może być ostatnim bastionem normalności w obłąkanym świecie lgbtizmu i poprawności politycznej, klimatycznych odjazdów i zatracie wszelkich wartości, oddanych cielcowi bezpieczeństwa na ołtarzu autorytaryzmu korporacji? Prawda tu polega na tym, że jest to stara taktyczna zagrywka Rosji. Przypomnijmy sobie podstawowe zasady rosyjskiej racji stanu. Polega ona na podporządkowaniu wszystkiego idei imperialistycznej. Rosja, największy kraj na świecie czuje, się otoczona, tak jak Nowy Jork mógłby czuć się otoczony przez prowincję. To obłęd jakiś, bo to naturalne konsekwencje wielkości. W środku ma naród o mentalności niewolniczej i żeby nie miał on skali porównawczej do swego pohańbienia trzeba minimalizować bazę porównawczą, czyli atakować bliską zagranicę i osłabiać daleką. I wszystko temu ma być podporządkowane. Jak trzeba to zrobić z Hitlerem to się zrobi (lata 1939-1941 – najlepsi przyjaciele), jak Hitler się nie sprawdzi bo zaszumi, to najlepszymi kumplami stają się zachodnie, przegniłe przecież państwa, zaś byli kumple – naziści – stają się do dziś synonimem kwintesencji zła. Jak się skończy wojna, w której się zwyciężyło ramię w ramię z aliantami to się walnie żelazną kurtynę, postawi świat na krawędzi wojny atomowej i zadrze z byłymi koalicjantami na śmierć i życie.
To samo jest z ideolo, które traktuje się sytuacyjnie. Jak myśmy Rosję ubrali w sowieckie ciuszki, to będziemy szpicą postępu, która nota bene rozpruje pół świata, mamiąc obietnicą emancypacji narodów, by oprzeć się hegemonii pax americana. A jak świat to po trosze kupi i się po trosze na ten temat podzieli to będziemy grali na ten podział i udawali konserwatystów.
Kłopot z tym, że konserwatyzm to bardzo silny system, bo nie jest oparty na jakichś płynnych łże-zasadach, jak ten lewacki. Ma filary solidne i mało dyskutowalne. I paradoks polega na tym, że za obrońcę tych wartości robi naród i państwo, które są na antypodach tego co deklarują, że bronią. Rosja jest bowiem panoptikum. Dziwadłem dziejów, gdyż jest organizmem-oksymoronem. Oparta jest bowiem o wszechobecny nihilizm, który zdawałoby się z zasady nie może wygenerować żadnej struktury społeczno-państwowej. A tu proszę – wygenerował. I dlatego Rosja jest wyjątkowa. Nie ma tam żadnej tajemnicy, po prostu to fenomen anomalii, organizm, który nie powinien istnieć, a co najmniej utrzymywać się latami. A on istnieje – ba, przenosi tę samą postawę przez dzieje bez względu czy rządzi car, czy bolszewicki komisarz, czy szef emanacji służb specjalnych zamienionych w państwowy gang.
To rzeczywisty pech… konserwatyzmu, że za jego obronę zabrało się ostatnie państwo, które powinno to robić. A to oznacza, że idea konserwatywna jest w wielkim zagrożeniu, bo jej samomianowany depozytariusz jest nim tylko z powodów taktycznych. Z drugiej strony mamy Zachód, który jest już otwarcie komunistyczny. Tak, komunistyczny. Ja wiem, jak pisało wielu, w tym i ja się dołożyłem, że to komunizm dziwny, bo wspierany finansowo przez wielkie korporacje. A wielkie korporacje to już dawno nie kapitalizm, tylko jakieś globalistyczne, ponadpaństwowe twory. Ideolo komunistyczne jest tu używane do mamienia maluczkich, wprowadzania ograniczeń wolności pod pretekstem jakichś ideologicznych histerii, kiedyś nie do zaakceptowania. Dziś już coraz bardziej realnych.
Ale wróćmy do naszej Rosji. To, że to Putin gada dla swoich to jasne. Wiadomo – sołdaty gwałcące Ukrainki, wywózki ponad miliona Ukraińców w głąb pustawej Rosji, maszynka do mięsa mieląca żołnierzy na zachodzie Ukrainy, futro dla matki za zabitego syna – to wszystko po to by zbawić świat przed nim samym. A jak świat nie będzie chciał tego zbawienia, to możemy go zbawić mieczem, a jak się nie da, to cóż – znowu się oddzielimy od Zachodu, tym razem na dobre. Oni tam sobie będą gnili w gasnącym przepychu, my to zdrowo po rosyjsku – bania, zdrowe proste życie, blisko natury, ale ciepło, bo energii mamy w opór nie to co te mydłki. Na taką wizję może i ktoś się na Zachodzie nabierze, ale można tak sobie żyć i bez Rosji, a więc propozycja jest zdalna.
Teraz sobie siedzę na urlopie w tropikach i widzę wielu Rosjan, którzy się w takich miejscach kumulują, bo ich pognali z innych destynacji. Pytanie tylko, czy ci hedoniści i sybaryci, nihilistyczni zbieracze wrażeń przyjmą propozycje Putina, która oznacza kulturowy ale i geograficzny izolacjonizm od pokus Zachodu. Czy zgodzą się na to, że przestaną odwiedzać świat, bo u nich na Rusi jest fajnie i zdrowo i czy nie będą tęsknić za zgniłymi pokusami Zachodu? Coś mi się jednak wydaje, że na drodze do tego by Rosja TAK zbawiła świat staną sami Rosjanie. I to nie z pobudek ideowych, ale z jak najbardziej nihilistycznych. Trzeba używać życia, bo jak pisał ich geniusz, są to konsekwencje konstatacji, że „Boga nie ma, a życie pośmiertne nie istnieje”.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Dobra, to pojadę metafizycznie, bo inaczej – realistycznie – Rosji zrozumieć się nie da. Kraj wielkiej pustki aksjologicznej, oparty na nihilizmie, nie ma prawa przetrwać, musi się rozpaść, a jednak trwa. Jedyna metoda wytłumaczenia jest taka, że jest zasilany „od dołu”, w sposób dla materialistów, ateistów i innych „realistów” niepojęty. Mówiąc wprost – oddał się na służbę Wolandowi, który ich duchowo mocno za mordę trzyma i dlatego Państwo Chaosu się nie rozpada. Oczywiście w zbiorowym opętaniu mocno wierzą, że są najświętszym ze wszystkich narodów (i dlatego izolowanym przez wszystkich w swej misji rozlania swego systemu wartości na cały świat).
Wspólnota oparta na skrajnym egoizmie, wyzysku człowieka przez człowieka bez żadnych barier powinna się rozpaść, ale jednak trwa. Może dlatego, ze w swej nowomowie, grze fałszów i pozorów, po mistrzowsku odwołuje się do najwyższych ideałów, jak na Królestwo Ciemności przystało.
Kiedyś, w XIX wieku, socjalizm był nadzieją ludzkości. Kiedy porządek feudalny został mniej lub bardziej gwałtownie zastąpiony przez kapitalizm, nowy wprowadzany żywiołowo porządek doprowadzał do skrajnego wyzysku i różnic majątkowych (delikatnie mówiąc). Myśl, że wspólne zarządzanie środkami produkcji przez wykonujących na nich pracę jest jakimś rozwiązaniem, może nawet wyższym cywilizacyjnym porządkiem odpowiadającym nowej fazie rozwoju i postępu wydawała się logiczna, dawała perspektywę wyjścia z kryzysu, przed jakim stanęła ludzkość. Tylko sprawy wzięła w swe ręce Rosja (metodą obrzydzenia swemu ludowi ładu feudalnego – w zasadzie z każdym porządkiem potrafi to zrobić – skrajnym egoizmem i wyzyskiem) i oczywiście obrzydziła światu jedyne, jak się wydawało, logiczne wyjście z kryzysu na wieki, może nawet na zawsze. Pokazała, na swoim (jedynym w swoim rodzaju) przykładzie, że ta droga walki z egoizmem i wyzyskiem musi prowadzić do jeszcze większego wyzysku (przynajmniej w przypadku monopolizującej jakieś idee Rosji).
Ciekawym (choć nie dotyczącym bezpośrednio Rosji) casusem jest faszyzm, „socjalizm narodowy”. Też budził nadzieje świata, że jest rozwiązaniem diabelskiej alternatywy wyboru między „bezwzględnym kapitalizmem” i „bezbożnym kapitalizmem” na rozstajach, na jakich stanęła wówczas cywilizacja. Dziś już nikt nie pamięta (i nie chce pamiętać – chyba że w celu wypominania swoim wrogom) że ciepło i z nadzieją wypowiadali się o nim wówczas wszyscy, łącznie z takim Churchillem (późniejszym współpogromcą faszyzmu) przykładowo. Tylko później sprawy wziął w swe ręce Hitler i totalitarnym modelem zarządzania (a jeszcze bardziej rasistowskim, opętanym wręcz ludobójstwem) obrzydził ludziom to „cudowne rozwiązanie nierozwiązywalnego problemu współczesnej cywilizacji” na wieki. Ale to już asumpt do rozważań na temat „jak (post)protestanckie Niemcy i (post)prawosławna Rosja doprowadziły do kryzysu wartości i upadku cywilizację europejską”, nie na temat samej Rosji.
Ewentualnie na temat, jak się żyje obrońcom , lub choćby tylko reprezentantom, cywilizacji chrześcijańskiej pomiędzy takimi potęgami. I dlaczego atakują nas ze zdawałoby się na pozór irracjonalną wręcz nienawiścią.
No dobra, już skrótowo: Lenin ubolewał, że rewolucja zwyciężyła najpierw w kraju najmniej do budowy komunizmu pasującym (feudalnym wręcz, nie kapitalistycznym). Redaktor Jerzy Karwelis ubolewa, że Rosja do obrony konserwatyzmu nadaje się najmniej ze wszystkich (sorry za postawienie w jednym szeregu😉). Spokojnie, Rosja sobie poradzi. Wprowadzi konserwatyzm metodami zamordystycznymi, jako uzasadnienie jakiegoś nowego wyzysku, jakiego nie widział świat i tym samym obrzydzi go wszystkim na wieki. Jak każdą rzecz, której broniła…
Co jeszcze mocniej wepchnie nas w przekonanie, że skrajny liberalizm, wolność pozbawionej jakiegokolwiek przymusu, wierności czemukolwiek czy odgórnie narzuconego obowiązku przestrzegania jakichkolwiek zasad jednostki jest jedyną możliwą (i co z tego, że diabelską) ścieżką rozwoju.
Errata: Narodowy socjalizm budził nadzieje, że jest rozwiązaniem nierozwiązywalnego problemu wyboru pomiędzy „bezwzględnym kapitalizmem” i „bezbożnym KOMUNIZMEM” rzecz jasna.
No i dodam jeszcze, że przesłanie fatimskie (albo Rosja się nawróci, albo nastąpi koniec cywilizacji) wydaje się sprawdzać coraz bardziej.
Rosja nie musiała niczego obrzydzać. System wymyślony przez Niemca (a warto zwrócić uwagę, że niemiecka arystokracja rządziła i w Rosji i w Imperium Brytyjskim – najpierw Hanowerczycy, potem Sachsen-Coburgowie, którzy po I-szej WŚ przedzierzgnęli się w Windsorów) miał bowiem 3 odrażające cechy:
– Proponował (m.in. na drodze militaryzacji stosunku pracy) powszechne stosowanie trybu nakazowego wobec czynności o arbitralnym stopniu złożoności i udziale aparatu twórczego, odwracając część zdobyczy cywilizacji poprzez wprowadzenie do niemal każdej ludzkiej aktywności elementu zagrożenia reprezentatywnego dla działań zbrojnych jeśli wręcz nie okresu zbieracko myśliwskiego. Wynikające z tego opóźnienie w postępie technologicznym (warto poczytać biografię Charlesa Babbage i/lub jego asystentki Ady Augusty hr. Lovelace de domo Byron zresztą) częściowo zniwelowała – zdaniem wielu rozpasana – konsumpcja.
– Postulował organizację społeczną naśladującą wybrane gatunki owadów, tj. organizmów stojących znacznie niżej w hierarchii ewolucyjnej.
– Miał status „naukowego” co w warunkach XIXw oznaczało – w różnym stopniu oparcie się na redukcjonizmie, eugenice i maltuzjaniźmie. Chwała Niebiosom, że sam Marks (ale już nie brytyjskie Towarzystwo Fabiańskie) odrzucał te 2 ostatnie. To wszystko podszyte specyficznie rozumianym (Heglowskim) racjonalizmem, który nawet w opinii T.W. Adorno, stosowany konsekwentnie doprowadziłby do światowego obozu koncentracyjnego.
ciekawe … czytam… a w miejsce słowa „Rosja” wpisuję „USA” i wszystko nadal mi się zgadza…
🙂
Jak Ci udało się przetrwać czytając te propagandowe śmieci godne Völkischer Beobachter albo Kosmomolca pichcone za judaszowe srebrniki przez tę prostytutkę Karwelisa?
I w dodatku okraszone wynurzeniami herbatkowej „inteligencji” i podobnych matołków.
Prowadzisz może jakieś badania nad umysłowością (a raczej jej deficytem) pretendujących i dlatego się tak katujesz?
Pozdrawiam
Sęk w tym, że w Rosji nie ma mowy o „wrodzonej Rosjanom konserwatywnej ideologii”. To wielka bujda . Tam jest tylko jedna zasada nadrzędna: czyj Kreml, tego ideolo. Zmieni się car na owadożernego bigfarmowrgo geja – nawet prosty lud w głubince będzie na wyprzódki biegać na zmianę po kolejne dawki szprycy, odtylcowe party i bankiety z wpierniczaniem na kilogramy smażonych karaluchów. A co dopiero czynownicy ze stolicy i miast gubernialnych!
Owszem, w dużej mierze będzie to zwyczajna tufta na papierze, żeby się czynownicy mogli wykazać w sprawozdaniach, ale … Będzie. Powszechnie i z wykonywaniem planów przed terminem.
Kto tego nie rozumie, ten o Rosji i Rosjanach nie wie NIC!
A dlaczego tak jest? Ano dlatego, że poza incydentem z kupieckim Nowogrodem, Rosja i Rosjanie ZAWSZE byli w niewoli i pod czyimś butem.
Zatem W OGÓLE nie znają i nie potrafią zaimplementować oddolnie ani tzw wolności OD (czyli od opresji), ani tym bardziej wolności DO (czyli do konstruktywnej budowy systemu oddolnego współzarzadzania).
Są bowiem nieustannie poddani czyjejś omnipotentnej /totalitarnej władzy, pod którą calkiem udatnie nauczyli się pełzać, ale już nie chodzić w pozycji wyprostowanej (no chyba że chwilowo jakiś car im to nakaże i na jakiś czas zezwoli.
A jeśli nawet ten czy ów Rosjanin znajdzie się na orbicie bliższej tej nieograniczonej WŁADZY, to wolność DO może w takich warunkach zrozumieć wyłącznie jako swoją indywidualną wolność do… niewolenia tych, którzy są od władzy dalej niż on. Niewolenia, wyzyskiwania, okradania. Oczywiscie jedynie „pa czynu” (według swej rangi). I hojnie opłacając się, dla zachowania swej bezkarności, tym, którzy są jeszcze WYŻEJ.
Rosja to zatem wyłącznie piramida dupczenia, w której od góry do dołu panuje bezbrzeżna pogarda dla tych niżej i równie bezbrzeżna wielbiąca pokora/poddaństwo dla tych wyżej . Bo bez tego drugiego niemożliwe jest bezkarne dupczenie tych poniżej, a bezlitośnie dupczyć tych poniżej TRZEBA, by opłacić swą bezkarność tym powyżej.
I tak w skrócie działa ruski mir.
Reszta to tylko ozdobniki.
I co najważniejsze: system ten nie ma szans na wykształcenie się w jego wnętrzu jakiejkolwiek siły mogącej go zmienić na system ludzi wolnych, bo ludzie wolni, nawet tylko mentalnie, jako nie znajdujący się w wyniku tegoż na ŻADNYM szczeblu rosyjskiej piramidy dupczenia, są z niej automatycznie strącanina samo dno, a w praktyce – jak pokazuje historia Rosji, do bezimiennych masowych grobów, bo po prostu dla nich, będących NA ZEWNĄTRZ, jest onaż piramida jak lity śliski monolit, bez jakiejkolwiek możliwości zakotwiczenia się, a więc i przetrwania.
Ludzie wolni , nawet tylko wewnętrznie, jeśli chcą żyć w zgodzie z samymi sobą, są z Rosją zwyczajnie niekompatybilni! Jedyny ich wybór zatem, to wiać jak najdalej, albo bezimiennie umrzeć/zostać wdeptanym w podłoże. Ewentualnie się zapić, jak Jerofiejew… Bo to nie rosyjskie PAŃSTWO ich depcze, a coś zdecydowanie groźniejszego: całe rosyjskie „obszczestwo” – bo społeczeństwem tego nazwać się nie da. Społeczeństwo zna wolność OD i umie budować wolność DO . Ruskie obszczestwo – nikak niet!
a ja przypomnę cytat sprzed paru lat, z amerykańskiego senatu…
(z pamięci) ” nie może być tak, żeby 80% złóż naturalnych należało do 2% ludności.
Nie może być tak, by 2 procent ludnosci świata szantażowało 98 procent ludności świata swoimi 80 procentami surowców świata.
Też ładnie brzmi.
A do czego im ta Europa jest w zasadzie potrzebna ?
A do czego była potrzebna cała Europa Stalinowi i ogólnie ZSRR?
Do tego samego, co Putinowi. Do tego samego, co Czingiz Chanowi.
Kapuściński jaki był, taki był, ale mental tego mongolsko-bizantyjskiego organizmu i człowieka rozgryzł koncertowo.
Dlatego Rosjanie i Polacy to jak Klingoni i Ziemianie. Tam – historycznie – azjatycki kolektywizm i akceptowane zniewolenie. U nas – indywidualizm i szaleńcze dążenie do wolności.
Tam – czekanie na rozkazy i działanie po linii i na bazie. U nas – oddolna inicjatywa i przedsiębiorczość.
Itd itp
No tak, ale ja pytam po co Rosjanom potrzebna? Nigdy nie będą mentalnie Europejczykami, a już nie wiem, po co im Europa z Unią. Nowoczesność to teraz wielkie miasta na wschodzie, technologia to Chiny, kolektywizm i indywidualizm wynikają z uwarunkowań kulturowo-historycznych i niekoniecznie jedno jest lepsze od drugiego. Wolność zależy od pieniędzy i to chyba my musimy jeść robaki, jeździć rowerem i marznąć zimą, a w uciskanej Azji mają klimatyzowane ulice, szybkie pociągi a i Chopina lepiej grają od nas niestety…
Kolektywizm w Państwie Środka (i w innych społecznościach wywodzących się z tego samego etnosu) rozwijany w spsosób stopniowy od bez mała 50 stuleci istotnie można określić jako uwarunkowania kulturowe (częściowo nawet przeczące jako skutkujące adaptacjami biologicznymi ewolucyjnej hipotezie Omega). Złotą Ordę i to co zrobili z Rosjanami porównałbym jednak raczej do prowadzących do powstania orków wyczynów Morgotha z Tolkienowskiego uniwersum.
Muszę – to w tym samym stopniu obowiązek wynikający z uczciwości intelektualnej co i niekłamana przyjemnosć zgodzić się z Panę Herbatką w ocenie Rosji. Osobiście jednak podobnie oceniam Niemcy i Państwo Środka jako powszechnie uzurpujące sobie prawa, które istocie ludzkiej nie przynależą. Tym razem zamiast długiego i zapewne najeżonego literówkami uzasadnienia polecę (w tym Szanownemu a.J.) następujące lektury:
– „Udział diabła” Dennisa de Roguemont
– „Traktat o Prawie” (w wydaniach anglojęzycznych znany jako po prostu „Prawo” [„The Law”]) Frederica Bastiata
– Opublikowane przed laty (obecnie dostępne na stronach madryckiego UPM) przez europosła Jacka Sierpińskiego prace zmarłego w 2005r francuskiego matematyka (o zainteresowaniach zbliżonych do dr Ziętek Wielomskiej, jednak prezentujące zupełnie inne spojrzenie) prof. Bertranda Lemmeniciera.
Literówka… ^ Panem Herbatką oczywiście…