27.11. Po pandemii wykończy nas natura
27 listopada, dzień 270.
Wpis nr 259
zakażeń/zgonów/ozdrowień
958.416/16.147/516.636
Kiedyś zrobiłem sobie ze dwie analizy jak nas straszą. Wychodzi na to, że ktoś nas doświadcza. Ale wszystkie te strachy kręcą się wokół koronawirusa i jego niezliczonych następstw. Parę analiz wykazuje, że za rogiem czają się następne wirusy i choróbska. I znikąd pomocy. Ale mam jeszcze gorsze wieści. Nawet jak się uporamy z kowidem, to i tak nas dogonią zaniedbania klimatyczne, w sposób jeszcze bardziej dotkliwy. Ten wątek pojawił się już na samym początku pandemii. Dziś mamy tu dwie koncepcje: bezpośrednią i pośrednią, czyli Billa Gatesa. Najpierw bezpośrednia.
Otóż te wirusy to mamy przez to, że zaniedbaliśmy przyrodę. Ukazał się raport naukowców z platformy IPBES, który wskazuje na bezpośrednie połączenie degradacji środowiska ze wzrostem zagrożenia epidemiologicznego. Degradacja środowiska prowadzi do tego, że zwierzęta z obszarów zdegradowanych noszą 2,5 raza więcej chorób odzwierzęcych niż te ze zdrowych ekologicznie okolic, jak donosi magazyn Nature. W opinii naukowców z IPBES tak zdegradowane środowisko wpływa na rozwój patogenów u zwierząt, zaś te przenoszą się, bo rozwija się handel na mięso zwierzętami z coraz bardziej egzotycznych gatunków, do których zarazków ludzki organizm jest nieprzystosowany w swoim systemie immunologicznym.
Stąd już prosta droga do remedium: należy stworzyć globalną sieć monitorowania stanu przyrody, opodatkować wysoko konsumpcję i produkcję mięsa i zlikwidować dotowanie gałęzi gospodarczych powodujących dewastację środowiska naturalnego. Wtóruje tej koncepcji lipcowy raport ONZ, gdzie zapostulowano walkę ze źródłem pandemii a nie jej skutkami, co znowu ma prowadzić do ograniczenia produkcji mięsa.
Nie wiem dlaczego, ale ostatnio wszystkie postępowe ruchy lądują w zaułku klimatycznym z wartością dodaną – zakazem konsumpcji mięsa. Przypomnę, że wersja bezpośrednia zakłada patogeny u zwierząt, czasami pokręcone degradacją środowiska, czasami z egzotycznych gatunków, które mają zakazić człowieka. Ale wersja nietoperza z Wuhan już epidemiologicznie upadła, łuskowiec też jak winny zakażeń nie jest potwierdzony. Ale to raczej lockdowny i izolacje a nie degradacja przyrody spowodowały inwazję zwierząt na miasta, co raczej wzmaga kontakt z człowiekiem. Poza tym – kto z państwa ostatnio jadł łuskowca? Wybiera się na szczurową kolację? Jak ma przebiegać ta transmisja?
Drugi – pośredni wariant – promuje, a jakże – współczesny guru od wszystkiego: Bill Gates. Otóż uważa ona, że z wirusem sobie poradzimy, ale dopadnie nas klimat, jego ocieplenie spowodowane wzrostem emisji gazów cieplarnianych. Nawet wdał się w ciekawe dywagacje. Ponieważ emisja tych gazów spadła z powodu kowidowej recesji o (podobno) 8% w skali świata, Gates uważa, że za ten zbawczy trend zapłaciliśmy pośrednio ofiarami koronawirusa, czyli śmiercią ponad 1.300.000 ludzi. Miliarder proponuje, by utrzymać ten stan zniżki emisji, ale mniejszym kosztem. Czyli jak się wyleczymy z koronawirusa to trzeba się zająć klimatem na poważnie, bo to działanie nie będzie wymagało takich ofiar jak kowidowe. Ba, zapobiegnie to jeszcze większym niż obecne pandemicznym ofiarom, bo Gates uważa, że jeśli nie powalczymy o klimat to będziemy przez lata w takim lockdownie i izolacji, jak dzisiaj przez parę miesięcy w kowidzie.
A więc poziom strachu nie spada. Nawet nie masz nadziei po zwalczeniu pandemii. Czuję, że przeszliśmy próg, po którym i władzy, i mediom spodobał się jeden niezawodny trick, który wchodzi zawsze i wszędzie – strach. Dla mediów to tłumy zestrachańców prze ekranami, które zwiększają zasięgi. Dla władzy – uzasadnienie do rozszerzania swoich włości, z pełną akceptacją tej operacji ze strony pacjenta. Będziemy więc walczyć z klimatem o klimat. Obawiam się, że jak mówił Stanisław Michalkiewicz, klimat nie będzie miał wyjścia i zacznie się bronić.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Jak wskazuje amerykańskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ang. Centers for Disease Control and Prevention), szczepionka przeciwko grypie zmniejsza ryzyko zachorowania wśród całej populacji o 40-60 proc. W związku z powyższym tak się zastanawiam jakim cudem powstałe przed chwilą szczepionki przeciw covid – 19 mają mieć prawie dwa razy większą skuteczność od tych znakomicie poznanych i przebadanych szczepionek na grypę ?
Bo wszyscy czekają na lepsze wieści, a akcje producentów nie będą przecież wiecznie stały w miejscu
Bo bardzo tego chcemy. Słaba skuteczność szczepionki na grypę wynika z tego, że zawsze jest robiona na szczep z poprzedniego roku. Dlatego goni własny ogon. Ta od Pfizera na koronę jest najdziwniejsza. Kowid roznosi się szybko bo szybko mutuje. Na jaką więc wersję jego jest szczepionka z 90, a niektórzy już dochodża do 100% skutecznością? To samo w testach PCR, ale to już historia na kolejny wpis.
No cóż, a może Szanowny Autor zechce się zapoznać z opiniami fizyków … tych od atmosfery.
A także zechce zerknąć do naukowych opracowań takich jak:
Plant functional trait change across a warming tundra biome, Nature 562, 57–62, Latitudinal limits to the predicted increase of the peatland carbon sink with warming, Nature Climate Change, 8, 10, (907-913), Rapid carbon loss and slow recovery following permafrost thaw in boreal peatlands. Global Change Biology, Inconsistent response of Arctic permafrost peatland carbon accumulation to warm climate phases. Global Biogeochemical Cycles czy opracowania NASA (choćby te z domeny publicznej).
Bo jesteśmy w sytuacji pojazdu kosmicznego, w którym następuje awaria systemu podtrzymującego życie, włączają się kolejne alarmy a my ciągle uważamy, że to błędy systemów monitorujących i …. wyłączamy alarmy
Autor zechciał się zapoznać również z materiałami dotyczącymi manipulowania danymi dotyczącymi klimatu w wykonaniu motywowanych naukowców. Sprawą klimatu najlepiej zająć się z pozycji weryfikowalnych tez naukowych a nie jak teraz – jednej z ideologii.