29.09. Czemu wycinają?

19

29 września dzień 576.

Wpis nr 565

zakażeń/zgonów

2.905.866/75.623

W mediach pełno zdjęć i ujęć z wyrębów lasów. Góry bali surowych ściętych drzew, lasy pniaków. Ekolodzy biją na alarm, PiS wycina lasy, zostaniemy na pustyni. Pazerność, panie i brak myślenia w kategoriach przyszłościowych, doraźny zysk, ktoś się obławia korzystając z naturalnych zasobów. Postanowiłem to sprawdzić, bo to zbyt nachalne, jak mi się zdawało.

Po pierwsze – ekolodzy. Ja wiem, że dla wielu z nich powinniśmy żyć w stanie naturalnym, wyznaczonym przez przyrodę i jej dzikość, nie zrywając żadnego kwiatka, nie przycinając krzewów, w ogóle nie wchodząc do lasu. To pięknoduchowa hipokryzja, która ma swoje nieciekawe zapętlenia – nie tak dawno państwo ekolostwo walczyło o pozostawienie bez ścinania drzew umierających z powodu kornika, zaś chwile potem narzekało, że uschnięte ocalone w ramach ich działania drzewa stwarzają zagrożenie pożarowe, więc… trzeba je ściąć. I tak w kółko.

Druga strona, to strona polityczna. Czyli, jak zaznaczyłem na początku – w tej narracji to rabunek PiS-u, skutek jego zachłanności i braku refleksji nad przyszłością planety i pokoleń. Za Czarnego Luda robią tu Lasy Państwowe, które gospodarują na 75% polskich terenów leśnych. Zobaczmy więc dlaczego tak wycinają i kto tu zawinił, i w czym.

No wycinają, co prawda nie zaczęli w 2015 roku, o co jest kłótnia pomiędzy plemionami politycznymi, czyli za waszych czasów też Murzynów biliście. Niewiele to wnosi do dyskusji, jak to w przypadku trybalnego poziomu dyskursu. Wycinamy więcej, ale i za PO też była niezła dynamika wzrostu.

W dodatku, mimo alarmujących obrazków, odtwarzamy rekordowo, zalesienie wzrosło o 188,5 tysiąca hektarów, sadzimy 500 milionów drzew rocznie. Zasoby leśne to dobro odnawialne, choć pień po uciętym drzewie wygląda ostatecznie. Co prawda trzeba poczekać parę ładnych lat na takie odnowienie, ale ważne jest tutaj – oprócz oczywiście wycinek w miejscach spektakularnych – by kontynuować coroczne nasadzania, tak by odbudowywać bez skoków i przerw drzewostan. Ale wycinają, jest to bezsprzeczne, pora więc popatrzeć dlaczego.

Powody są złożone i głębokie. Moim zdaniem jednak… kowidowe. Run na drewno jest spowodowany gwałtownym wzrostem światowego budownictwa, szczególnie w USA i Chinach. Powody tego są strukturalne, ale w wielu przypadkach spektakularne, niektórzy mówią, że spekulacyjne wzrosty w branży budowlanej spowodowane są tym, że ludzie w dobie inflacji i niepewności kowidowej inwestują pieniądze w nieruchomości i buduje się na potęgę. Do tego dochodzi – ważny w naszym temacie – aspekt ekologiczny i przejście wielu klientów na budowanie domów z drewna.

Wzrost cen drewna to szok podażowy i popytowy. Wynika on z ostrożności kowidowej, kiedy w drugiej połowie pandemicznego roku 2020 dystrybutorzy wstrzymywali się z zakupami, błędnie oceniając, że popyt, w związku z tym i ceny spadną w pierwszych miesiącach 2021. Ale tu nastąpiła „gorączka zakupowa” i ceny poszybowały w kosmos, zaś tartaki nie miały towaru, gdyż – jak wyżej – spodziewano się kowidowej recesji. Poszło wręcz odwrotnie – ceny wzrosły, jeszcze szybciej wzrósł popyt, czyli zrobiło się wręcz spekulacyjnie. Na przykład płyta OSB 18mm, w lutym kosztowała 78zł, w maju 103zł, dzisiaj…239zł!

Wiele krajów, by utrzymać swoje zasoby, drenowane wysoką ceną i popytem… wstrzymało eksport drewna, głównie do nienasyconych Chin. Mamy też do czynienia z bardziej subtelnymi strategiami: na przykład Chorwacja ma zakaz eksportu nieprzetworzonego drewna, co oznacza ochronę własnego rynku przetwórstwa, który dzięki temu ma robotę. U nas branże, dla których drewno jest podstawowym surowcem wnoszą o wprowadzenie zakazu eksportu, co jest trudne bo mamy wzrost cen i popytu, a więc branża drzewna może zarobić, ale inne stracą.

Na polskim rynku mieszają zagraniczni pośrednicy, którzy w takiej sytuacji podażowo-popytowej kupują każdą ilość drewna po wysokich cenach, co prowadzi do ich wzrostu i braku towaru na rynku. Cierpi tu budownictwo, bo popyt na nowe mieszkania jest, zaś nie bardzo jest z czego budować, a jak już, to z dużym wzrostem kosztów. Cierpi także branża meblarska, a my tu jesteśmy, po Chinach, drugim eksporterem drewnianych mebli na świecie. Jest więc o co walczyć. Jeśli drożeje główny surowiec meblarski i brakuje towaru, to mamy spore problemy z kolejną topową branżą polską.

A może być jeszcze gorzej, bowiem zazieleniona Unia wprowadza ostre przepisy związane z bioróżnorodnością 2030, które wytną nam całe połacie lasów z gospodarki, wyłączając je z puli terenów do użytkowania przemysłowego. Dla nas to szczególnie ważne, bo i zalesień mamy najwięcej, a więc procentowo będziemy mieli najwięcej ograniczeń, czyli kosztem utrzymania zieloności naszych terenów dla ekologicznego dobrostanu Europy stracimy gospodarczo w strategicznych branżach.

To są prawdziwe dylematy. Ja wiem, że serce krwawi jak się widzi wycinkę pięknego lasu. Ale to zderzenie emocjonalnej wręcz wrażliwości z realiami życia. Wiem, że wielu obrońców zwierząt może żyć tak, że wyeliminują ich krzywdę z części swojego życia. Ale, żyjąc w domach, siedząc przy stole, otwierając okna i zamykając drzwi jesteśmy otoczeni martwym lasem. I nie ma co się wzmagać, tak jak jest ostatnio w przypadku zwierząt, że powinniśmy się cofnąć w rozwoju, by nie krzywdzić przyrody. Na końcu tej drogi są jaskinie lub co najmniej domy z gliny. A z tego co mówią badania, to jaskiniowcy wcale nie byli tacy ekologiczni. Nie mieli jedynie naszej dzisiejszej skali i technologicznych zabawek, z których bywamy tak bardzo dumni. W końcu, co ostatnio stało się kontrowersyjne, otrzymaliśmy ziemię, by czynić ją sobie poddaną. Alternatywą jest sytuacja odwrotna, czyli zejdziemy do poziomu elementu ekosystemu. Czyli cofniemy się w rozwoju do poziomu zwierząt.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

19 thoughts on “29.09. Czemu wycinają?

  1. Warto też pamiętać, że drzewa sadzi się nie tylko po to, żeby były i pięknie szumiały ale właśnie po to, żeby za jakiś czas można było je wyciąć. Poza tym jakoś nie widuję w lasach wyrąbanych połaci, jeżeli już to niewielkie fragmenty a najczęściej wycina się poszczególne drzewa a nie cały hektar lasu tak że las od tego nie znika. To co się widzi jako wycięte lasy to są zapewne wycinki pod liniami energetycznymi 🙂
    Poza tym to co dla nas laików jest pięknym borem sosnowym dla fachowca leśnika może okazać się ordynarnym nasadzeniakiek, monokulturą sosnową poprzetykaną przypadkową brzozą.
    No i pamiętajmy, że ekolog to nie jest ktoś kto się przejmuje losem planety i klimatu, tak jak muzykologiem nie staje się człowiek od tego że lubi disco-polo.

  2. Pomijając budownictwo, wprowadzają dyrektywy, że słomki papierowe, sztućce drewniane, a później się dziwią, że lasy wycinają, zamiast się wziąć za recykling plastiku, bredzą o zmniejszeniu ilości plastiku, a kuriozum to jest już dwa drewniane sztućce na dużo od nich większej styropianowej tacce i zafoliowane. Hipokryzja.

  3. Jako zakamieniały ekologista proponuję wprowadzić również całkowity zakaz wycinki słomy. Czyli zbóż. Oraz naci. Czyli wszystkich gwałconych warzyw. Takie ładne są przecież, tak piknie, panie, się kołyszą…
    Aaaa, ludzie to jedzą?
    Naprawdę?
    To chleba nie robi się w fabryce chleba?
    A biopłatków śniadaniowych do sojowego latte w fabryce biopłatków i soi?
    Ojej….
    (czcionka na sarkazm antyekologiczno-antylewacki)

  4. Jasne że wsadzą nowe lasy, tylko jak w takim nowym lesie zamieszka np. dzięcioł czy sowa? Wiem że Panu i wielu innym dzięcioł niepotrzebny do niczego, bo przecież nowoczesność musi być. Czyńcie ziemię sobie poddaną to niekoniecznie musiało znaczyć wybicie wszystkiego, co żyje. Niewielu w Polsce stać na drewniane meble i domy, bardzie prawdopodobna jest teza, że to drewno jedzie za granicę, a biedny lud kupuje paździerzowe płyty z Chin w Ikei.

    1. Panie, tu pisze każdy kto chce. Tylko wyrzuciłem jednego trolla bo zamulała. Nawet nie znam Pana poglądów. Niech się Pan wyluzuje. Nie ma żadnej weryfikacji. Co widać niestety po niektórych wpisach.

  5. Z podziękowaniem, pozwolę sobie zauważyć, że powyższy felieton mógłby być wstępem do całego szeregu artykułów na tematy „ekologiczne”. Rozumiem, że krótka forma zmusza jeno do wskazania na problem.

    Faktycznie, z tabeli wynika wzrost pozyskiwania drewna z lasów o 19,4% w ciągu 9 lat. Moim zdaniem to sporo – dynamika. I faktycznie, jeżdżąc „po Polsce”, czy zaglądając do lasów w mojej okolicy, wszędzie widzę to „dynamiczne rżnięcie”. Nie da się tego nie zauważyć. I co ciekawe, tnie się coraz młodsze połacie lasu. Można to doskonale prześledzić na „goglo-mapie”, zbliżając obraz na dowolnym obszarze leśnym.

    Patrząc na zawartość wagonów czy pociągów drogowych, nie widać jakiegoś wzrostu eksportu tarcicy. A i buduje się u nas raczej na jednakowym poziomie. Gdzie idzie drewno? Przede wszystkim na produkcję płyt meblarskich (płyty wiórowe, OSB). Przyczyna jest prozaiczna, wyimportowaliśmy z terenów tzw. Ukrainy to co się dało, i teraz trzeba rżnąć u siebie, i to coraz młodsze drzewostany.

    PS1
    O „ekologii” i „ekologach”, oraz absurdach z tym związanych można długo. Pewne jest, że jak ktoś zaczyna „ekologicznie”, to wiadomo, że to odwrócenie uwagi od działań „ekologii” przeciwnych…

    PS2
    Przynajmniej rżnięte teraz lasy na coś się przydarzą. Pamiętam, jak będąc szefem studenckiej namiotowej bazy w Beskidzie Niskim – na przełomie lat 70-tych i 80-tych, musiałem kiedyś załatwić coś „z drwalami”. A oni wieczorami okupowali miejscową karczmę. Udało mi się w piciu im dorównać, aż do momentu w którym te zaprawione w lesie chłopy zaczęły mi rzewnie płakać w klapę. O co chodziło?
    O „ekologię”! Na moje uwagi, że „rżnie się ciut chyba dużo”, oni zaczęli faktycznie płakać!

    Opowiedzieli mi taka historię:

    Gdzieś na początku czy w połowie lat 70-tych, znów powiększano Bieszczadzki Park Narodowy. Były decyzje i „wytyczne”. Więc „Lasy” miały przekazać „Parkowym Ochroniarzom” tereny leśne. Przyszedł „z Warszawy” rozkaz by „Lasy wzięły co swoje”, w związku z czym, Bieszczady zaludniły się drwalami zwożonymi nie tylko z Beskidu Niskiego czy okolic Przemyśla, ale z Dolnego Śląska i Mazur.
    Rżnięto 200-letnie drzewa, i starsze też… Z CAŁĄ ŚWIADOMOŚCIĄ że tego nie da się wywieźć i przerobić!
    Dlatego chłopy twarde płakały mi w klapę. Bo oni byli też „ekologami” i żal im było tego bezsensu i barbarzyństwa…

    A parę lat później, przed kolejnym powiększeniem Parku Bieszczadzkiego, razem z kumplem, też przewodnikiem, zrobiliśmy sobie rajd wokół Połoniny Wetlińskiej. Jeszcze wolno było tam chodzić gdzie się chciało, nocować i palić ogniska w lesie. Dotarliśmy z kolegą do takiego terenu, gdzie leżały OGROMNE ilości drewna. Już się to rozsypywało, już zarastało mchem, ale było! Wiedziałem z życiu dużo, ale takiej ilości przygotowanego do wywózki donikąd drewna nigdy nie widziałem! A z uwagi na ukształtowanie terenu, wywieźć się absolutnie nie dało! Chyba że śmigłowcem…

  6. Dzisiejszy wpis ta taka 100% klęska, dla zero-jedynkowców.
    Spurek kocha drzewa i rozwielitki ?
    To my tu qhva, wytniemy wszystko do gołej ziemi i zabetonujemy.
    Postęp, qhva, ma być!

    1. No właśnie, prawicowcy jednak w ten sposób myślą. Jak nie je mięsa – to od razu lewak. Jak przeszkadza betonowanie wszystkiego jak leci – to oszołom ekolog.

  7. Do naprawy całości tych spraw potrzebny jest :
    Zestaw do naprawy Rządu 🙂 http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=32288&Itemid=100
    Tania opcja i już wypróbowana ,kwestia od kogo zakupić żeby nie przepłacić.
    Upadłe i zbankrutowane ,firmy też by zapewne ochoczo uruchomiły produkcję .
    Drewna i stali jeszcze na tyle wystarczy .Lepiej zaczynać od początku ,niż ciągle naprawiać nienaprawialne . To przelewanie z pustego w próżne .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *