30.03. Obyczajki – dziś o pci pomieszaniu

12

(na zdjęciu – kobieta roku w USA)

30 marca, dzień 1123.

Wpis nr 1112

Zapraszam do wsparcia mego bloga

Wersja audio

Wracam co jakiś czas do obyczajków, czyli takiego NOP-a kowidowego, jakim jest kompletne, a właściwie przyspieszające przeoranie świata. Dziś następna porcja, tak z kilku dni, bo w całości tego ani nikt nie zliczy, ani nie wytrzyma.

Greta Thunberg ma wkrótce otrzymać tytuł honoris causa z rąk helsińskiego uniwersytetu. W tym szaleństwie to nie dziwi, że szacowna uczelnia daje takie tytuły niestabilnej emocjonalnie nastolatce, co to ma nie tylko na bakier z rozumem, ale i z wykształceniem na podstawowym poziomie. Nie dziwi nic, ale Greta dostaje tytuł z… teologii. Tak, to już ostateczny dowód, że klimatyzm i ekologizm, to już dawno (dawno, a kiedyś w ogóle?) nie jest nauką a jedynie wiarą. Kilka nieweryfikowalny z definicji dogmatów, piekło i raj, nawet męczennicy. Dziś – uznanie jednej z apostołek. Wszystko się zgadza, tak jak pisałem za Chestertonem: człowiek, który utracił wiarę nie zaczyna w nic nie wierzyć – on zaczyna wierzyć w cokolwiek. Do świętości Grety już niedaleko. Najpierw tytuł naukowy, potem ją wyświęci papież-ekolog. Przydał by się jakiś znak tylko – jakieś uzdrowienie lub… męczeńska śmierć. Jest też święte zaklęcie świętej już gotowe: how dare you!?

Zmienia się wiara ale i kwestie rasowe, te przeszły z ideologii na rasizm. Okazuje się, że niechęć do komunistów ma podłoże rasowe. Przyznam, że się już tu pogubiłem. Wszystko się zlewa. Najpierw były rasy i klasy, potem doszedł genderyzm. Ale jak to się zlało w jedno, to w głowie się kręci. Amerykański Murzyn-demokrata (demokrata?!) mówi, że niechęć do komunistów jest rasizmem, czyli wychodzi na to, że można być rasistą i w stosunku do czarnoskórego, i takim samym rasistą w stosunku do Chińczyka czy białego, byleby wszyscy byli… czerwoni. Jak mówił kiedyś kabareciarz, że czytał Karola Maya (tu zabawnie mylił nazwisko z Marksem) i o czerwonoskórych ani linijki nie było. Teraz już są wszędzie. Ale jak rozpoznać podskórnie czerwonego, żeby go przypadkiem nie obrazić swym brakiem zachwytu nad jego ideolo? Pamiętacie te dyskusje czy LGBT to ideologia czy ludzie? Teraz się spór rozstrzygnął, rzecz jasna dialektycznie – to rasa, spod jednego ideologicznego sztandaru. Ciekawe, jak to się ma do marksizmu, który uważał przecież, że gienow niet? To by się zgadzało – o wszystkim decyduje społeczeństwo, na co mamy dowody, że wszystko wolą można zmienić: kobietę w mężczyznę, dziecko w koziorożca, zaś komunistów różnokolorowych w jedną rasę.

Jak widać wszystko się miesza ze wszystkim. Otóż niejaka Hilary Clinton ujawniła rewelację, iż wojna na Ukrainie dowiodła, że zmiany klimatu głównie dotykają kobiety. Tu już mamy wersję kompakt, bo w jednym zdaniu mamy powiązaną wojnę i szczególne, bo płciowe, ukierunkowanie zmian klimatycznych. Widać, że jak odszedł kowid, to się wszystkim miesza – kiedyś było jedno, pandemiczne wytłumaczenie, dziś jak sobie poszedł wirus, to trzeba się nagłówkować i wrzuca się do gara już co podleci i wychodzi to co zawsze – zupa nic.  

Mamy przykłady drastyczniejszego pomieszania. Otóż „Stepfen Wood zgwałcił dwie kobiety. W trakcie procesu oświadczył, że jest kobietą i jako Karen White (bez korekty płci, w trakcie kuracji hormonalnej) trafił do zakładu karnego dla kobiet, gdzie dopuścił się molestowania czterech więźniarek.” Gdy się spojrzy w twarz obwinionej/ego/ono to rzeczywiście widać, że w trakcie procesu lico temuto wyłagodniało i nabrało cech niewieścich. Rozumiem, że w fazie drugiej molestował/a/o już jako lesbijka, a więc dostało się trochę więcej ułaskawiających punktów za (trudne) pochodzenie.

Ale idzie kryska na takowych. Zaczęło się od lekkiej atletyki. „Międzynarodowa federacja lekkoatletyczna World Athletics oficjalnie zakazała transseksualistom udziału w zawodach kobiecych od 31 marca. ” WA podjęła zdecydowane kroki w celu ochrony kategorii kobiecych w naszym sporcie” – powiedział prezes Sebastian Coe.” I skończyło się rumakowanie, co prorokowałem od dawna. Albo sport dla kobiet, albo takie jaja. To będzie już doprowadzone do końca w każdej dziedzinie, gdzie te dziwactwa spowodują w końcu otrzeźwienie w kolejnych obszarachach. Powoli, cierpliwie i dokładnie. Co ciekawe, jakoś nie ma transferów w drugą stronę, bo nie zauważyłem (jeszcze) awansu genderowego od kobiet do męskich grup sportowych. Co jest? Równość miała być…  Znowu biologia przeszkadza? Tym gorzej dla biologii…  

Najbardziej podoba mi się kiedy ktoś z poczuciem humoru doprowadza te bzdury do absurdu i system nie może nic zrobić, jak to jest zawsze wtedy, kiedy bierze się narzucane szaleństwo dosłownie. „Szkoła miała pretensje do nauczyciela, że jest zbyt męski, dostał jakieś upomnienie i wtedy obudziła się w nim kobieta z wielkim cycem. Politpoprawna szkoła nie może mu nic zrobić i nawet broni przed rodzicami, a sam nauczyciel nie ukrywa, że chce obnażyć absurd lewicowej ideologii, oczekuje, że szkoła go zwolni, co pozwoli mu skroić system na grube ilości monet. Miszcz.”  Poniżej zamieszam zdjęcie – rzeczywiście wygląda kolo na „kobietę po przejściach”.

Kurde – znowu przegapiłem, ale za późno się dowiedziałem. Był wykład, który mnie ominął. W dniu 9 marca (dzień po rasistowskim Dniu Kobiet) odbyła się konferencja organizowana przez Zakład Międzynarodowego Prawa Lotniczego i Kosmicznego oczywiście przy wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego pt. „Gender w kosmosie – wyzwanie we współczesnej erze kosmicznej”. No, to kosmos jest. Moim daniem, jak się spojrzy wstecz, to wyraźnie widać, że „trzecia płeć” jest niedoreprezentowana w przestrzeni kosmicznej. Na bank pierwszym tematem seminarium była trzecia toaleta na stacji kosmicznej. Wiadomo, że Gagarin była kobietą!

Feminizm upada ostatecznie. Można się bowiem dowiedzieć z badań japońskich, że mężczyźni mogą mieć dzieci. Na razie sprawdzają na myszach, ale rokowania są niezłe: „Badacze z Kyushu University po raz pierwszy zdołali stworzyć komórki jajowe z komórek organizmu dorosłych samców myszy. Uzyskane w ten sposób komórki po zapłodnieniu rozwinęły się w embriony. Po wszczepieniu 600 embrionów samicom myszy, doczekano się narodzin siedmiu młodych. Były zdrowe i same potem doczekały się potomstwa.”  Tu też się skończy rumakowanie. Prokreacyjna rola kobiet skończy się na funkcji matki-donosicielki, co dawno już prorokował Lem. Mężczyźni będą mogli sprawdzić deklarowany blef feministek, że tak właściwie to do czego, oprócz rzecz jasna alimentów, ci mężczyźni to są kobietom potrzebni? Jakież to rodzi możliwości! Nastąpiłby kompletny rozdział aktu prokreacyjnego mężczyzny od aktu seksualnych uciech. Te grupy mężczyzn z własnymi dziećmi, wychowywanymi jak się chce. Bez szantażu kiepskich matek, a jeszcze bardziej kiepskich żon, że jak co, to zabiorą dzieciaka. Jakaż wolność. I te same kobiety, też bez tatusiów, które jak już od dawna wiadomo – same sobie mogą zrobić dziecko jakie chcą i bez zobowiązań ze strony „szowinistycznych świń”. Ktoś obstawia jak się potoczą losy obu rozstałych grup? Ja obstawiam.

Inaczej bowiem mogą się powtarzać poniższe troski:

No i na koniec, by zejść na ziemię trochę statystyk, bo i w końcu trzeba już wylądować po tym szalonym locie.

Napisał Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

12 thoughts on “30.03. Obyczajki – dziś o pci pomieszaniu

  1. Jak Bóg chce kogoś ukarać, to najpierw mu rozum odbiera.
    Patrząc na to, co się w części świata i u części zdurniałej populacji wyprawia, obstawiam nadchodzącą tamże naprawdę srogą pomstę.
    A co z nami? Budujmy arkę przed potopem! Bo choćby jeden z oblężonego Miasta uszedł i Je w sobie ocalił, on będzie Miasto!

  2. Co do Clinton, to poniekąd miała rację .Wojna to wyziewy, z wybuchów, uszkodzonych czołgów, wylewy spalin, paliwa lotniczego, palone miasta, wsie, fabryki, itd. To zanieczyszcza atmosferę, a właśnie kobiety w większości uciekły z rejonów wojny. Mężczyźni zostali i sobie tam żyją w tych okopach jak pączki w maśle. A one musiały uciekac i teraz tułają się po świecie.
    A co do pedofilii. Liczy ise nie ile w danje grupie jest, ale ile wykryto przestępstw, osoby zostały skazane i siedża. I o to się wszystko rozwala. Przypominam. Proszę sobie zobaczyć na Netflix film Spotlight. Naprawdę widać jak na dłoni jak KK manipulował opinia publiczną, zatajał dokumenty, ze śledztw, postepowań sądowych. Ba. Dokumenty znikały z sądowych archiwów!!! A księża byli przenoszeni z parafii do parafii, a tam.. robili to samo. Tak jak za czasów Karola Wojtyły w krakowskiej diecezji w latach 70, a potem jako JPII w latach 80 i 90. Nie słyszałem, by działacze LGBT ukrywali dane o pedofilii, na tak szeroką skalę na całym świecie. Nie wynosili dokumentów z sądów i nie przenosili swoich ziomków do innych miast. A właśnie o to toczy się batalia. O zrozumienie, że przestępstwo jest przestępstwem, a na małych dzieciach, które wierzą, że przychodząc do kościoła spotykają dobroć Boga, a nie pedofila w sutannie, który akurat pól roku temu był posądzony o to samo 200 km dalej, jest świństwem największym. Te dane pokazują, że w środowiskach innych grup pedofilia nie jest tajna, ujawniana, a ludzie osądzani. W KK cisza jak w kościele po śmierci organisty.

    1. Dncx, zwyczajnie kłamiesz.
      Widać własna propaganda ci szkodzi.
      A JPII bądź łaskaw pysia tu sobie nie wycierać! Jak każdy lewicowy propagandysta, kiedy On modlitwą zmieniał świat i Polskę, ty z towarzyszami w czerwonej d… byłeś i g… widziałeś.

    2. Ze statystyką jest tak, że żeby „te dane coś pokazały”, to trzeba umieć je właściwie odczytać (a tu nawet żadnych danych, w sensie naukowym, nie ma – wszystko „na oko” i „wydajemniesię”, czyli każdy interpretuje jak mu wygodnie, ze skutkiem wiadomym – ma swoją „niepodważalną” prawdę i opinię „w temacie”).

      Pierwszy paradoks i pułapka na domorosłych statystyków polega tu na tym, że wiedzę o tym „kto lepiej ukrywa” możemy czerpać wyłącznie na podstawie informacji o tych, którzy nie ukrywali, bądź ukrywali słabo. Jak ten przysłowiowy proboszcz, co za niechodzenie ludzi na Mszę może obcyndalać wyłącznie tych, co chodzą, tak demaskować ukrywanie pedofilii możesz głównie u tych, u których procesy ukrywania mieszały się z (wpisanymi niejako w program i misję tej instytucji) tendencjami do stanięcia w prawdzie. Zasada stara jak świat – ze wszystkich oszustów jako pierwszy wpada najczęściej najuczciwszy z nich – i on potem robi za czarną owcę i symbol procederu. Przy świętoszkowatych gestach oburzenia (i cichym rechocie) pozostałych…

      Kościół poza wszystkim innym, co czyni go wyjątkowym, działa u samych fizycznych i ziemskich podstaw działania jak klasyczna korpo, ze wszystkimi zaletami i wadami dowolnej organizacji. Pierwszym odruchem po wykryciu takiej afery (strasznej wszędzie, zwłaszcza w Kościele) jest zamieść sprawę pod dywan – tak straszna sprawa nie może się po prostu wydać, kompromitacja dla Firmy. Zresztą każda Firma chroni swoich, to podstawowa zasada – te które postępowały inaczej dawno nie istnieją (o ile kiedykolwiek istniały, poza efemerydami). A Kościół jest chyba najdłużej funkcjonującą firmą. Sęk w tym, że pierwszy wprowadził procedury postępowania w takich przypadkach, ujawnił je, namawia do naśladownictwa… Jak dotąd bezskutecznie, jedyną reakcją są świętoszkowate okrzyki zgrozy z „konkurencyjnych” w walce o klientów i ich „rząd dusz” korpo i prześciganie się w wyrazach potępienia.

      Kościół to czysta amatorka tego procederu – pojedyncze przypadki osobników, które zdołały prześliznąć się przez sita i mechanizmy weryfikacyjne organizacji, działających w pojedynkę i po amatorsku, zamiatanych pod dywan przez organizację po wykryciu. Zorganizowanych mafii, lokali czy środowisk (jak osławiony lokal w Trójmieście czy będące standardem obyczaje środowiska Polańskiego) brak. Przy czym mam na myśli pedofilię, nie homoseksualizm. „lawendową mafię”, która stanowi rzeczywisty problem Kościoła dzisiaj. Zresztą nie tylko Kościoła, całego świata (typowe zjawisko dla schyłkowych cywilizacji, tak na marginesie, w normalnym świecie, bez wpływów lawendowej mafii, historycy dawno zapaliliby czerwone światła, tylko gdyby jej nie było, nie byłoby po co – paradoks taki, albo raczej cywilizacyjna matnia, przyczyna jej schyłku). Wracając do Kościoła (czego i Tobie życzę) – dominującym w nim rodzajem „pedofilii” jest homoseksualizm (większość ofiar to dorastający chłopcy i młodzi mężczyźni, „świeży narybek” podległy służbowo – apetyczny i łatwy do zdobycia). Tylko zwalczająca z zewnątrz i od środka – w Polsce także dzięki ubecji, mimowolnej co prawda, ale w pełni przez ubecję wykorzystywanej wspólnocie interesów pod tym względem – tęczowa mafia „aferę homoseksualną” w Kościele woli przedstawiać jako „aferę pedofilską” – ze względów światopoglądowych i propagandowych, że tak to ujmę (tamtego przecież nie potępiamy, a to się lepiej sprzedaje – czarniejsze błoto do obrzucania). Powtórzę – dla tęczowej maii, podobnie jak dla całości środowisk LGBT, których jest fragmentem, Kościół jest największą przeszkodą w jej rewolucji obyczajowej (podobnie jak dla każdej antyludzkiej rewolucji zresztą) – dlatego jest zwalczany ze szczególną intensywnością z zewnątrz i od środka (u nas to ostatnie także dzięki niebagatelnej, historycznej pomocy komunistycznych służb – WSZYSCY bohaterowie któregoś z filmów Sekielskich okazali się być u zarania swych karier TW) .

      To jest przy okazji wyjaśnienie omawianej tabelki – propagandowa walka z Kościołem, dokładnie jak za czasów Gomułki, nawet te same mechanizmy. I praktyczny brak tematyki innych środowisk w mediach. To jest wojna, wszystkie lufy w jednym kierunku. Bo nawet największe ukrywanie prawdy czy brak autodemaskacji w Kościele nie tłumaczyłoby w żaden sposób dysproporcji tematów w „wolnych mediach”.

      1. Zasadniczo zgadzam się z Twoim zdaniem, poza jednym wyjątkiem: stawianie KK ww roli ostatniego sprawiedliwego, w którego wszystkie lufy sitwy antycywilizacyjnej są nakierowane. W KK dominuje od dość dawna myślenie w kategoriach doczesności, materializmu itd. Kwestii duchowych większość księży używa wtedy, gdy chcą wywrzeć presję na wiernych. I nie mówimy tu o zachodnich księżach, domagających się otwarcie zmian w łonie Kościoła, które uczynią go zaprzeczeniem siebie samego. Mowię tu o polskim podwórku – i to nawet tym prowincjonalnym. Sam mam u siebie do czynienia z księdzem, który otwarcie popiera eutanazję, uważa, że przyszłością człowieczeństwa jest transhumanizm, a na pytanie dlaczego organizuje szczepienia przeciwko c19, skoro to nie jest przebadane co tam jest itd. odpowiada, że nauka jest naszym największym dobrem, a on jako ksiądz jest zobowiązany dbania o życie doczesne parafian (między wierszami: wskazywanie im co mają kiedy robić).
        Oczywiście nie trzeba przypominać, że jak prawie każdy ksiądz w tym kraju – pozamykał kościoły w niby-pandemii (widocznie u księży to nie Bóg jest wszechmogący), nie pojechał na kolędę, zgadzał się na dzielenie ludzi na szczepionych i nie… Długo by wymieniać.
        I nie mówimy tu o pierwszym lepszym proboszczu, ale człowieku wysoko cenionym w swoim środowisku… ptaszki ćwierkają, że jakiś awans poważny może go wkrótce czekać… a więc jest to osoba wyznaczająca trendy w jakimś zakresie KK.
        Tu już nie ma mowy o wierze w Boga, jako byt osobowy, posiadający moc zmiany tego, co z ludzkiego punktu widzenia zdaje się nie do zmiany itd. Tu już jest tylko pęd ku karierze i zapewnianie swojej instytucji jak najlepszej pozycji.

        1. acha – no i w jego pojmowaniu Boga ekologizm jest wyrazem łączności człowieka z Bogiem. Więcej wiatraczków itp. Długo mógłbym wymieniać 🙂

    3. Jeszcze uzupełnię:

      Co do Jana Pawła II, to żaden szef korpo (dowolnej organizacji liczniejszej niż kilkadziesiąt osób) nie ma pełnej kontroli nad tym, co się dzieje w oddziałach.

      W czasach komuny przeniesienie „czarnej owcy” na prowincję, zakończenie jego kariery, było najlepszym wyjściem. Biskup Wojtyła tak właśnie postępował – podkreślam – z zakazem pracy z dziećmi. Służby komunistyczne tylko czyhały na ludzi wewnątrz Kościoła, na których miałyby silnego, obyczajowego haka, zwłaszcza wewnątrz Kościoła, którego zniszczenie było jednym z naczelnych długoterminowych celów SB. Człowieka, którego można by wzywać na przesłuchania, straszyć, proponować umorzenie sprawy lub zniszczenie do wyboru, obiecywać pomoc „metodami operacyjnymi” w awansie, żeby mieć wszędzie swoje marionetki. Przecież to były standardowe procedury, dziś już wiemy.

      Wydanie swojego człowieka w ręce milicji, sądów i prokuratury, człowieka którego można łatwo szantażować (i obiecywać bezkarność w preferowanych rozrywkach w wypadku współpracy) niczego wówczas nie załatwiało, wręcz przeciwnie zwiększało liczbę potencjalnych ofiar, wpędzało delikwenta w ręce Zła, że tak to, skrótowo już ujmę.

      Udawanie że Kościół nie działał w warunkach wrogiego państwa policyjnego (i była to walka na zniszczenie) to klasyczny ahistoryzm. A pomijanie tego „drobiazgu” w demaskacyjnych książkach, filmach czy „pracach historycznych” to świadome robienie ludziom wody z mózgu w ramach wojny propagandowej.

      Że Kościół w późniejszych czasach wpadł w wytarte i wygodne koleiny ustalonego procederu, kiedy sytuacja potencjalnej straszliwej kompromitacji się zdarzała to inna sprawa (a to, że nigdy nie działał w warunkach innych, niż mniej lub bardziej jawnie wrogich mediów – jeszcze inna).

      Prześlepiono okazję do samooczyszczenia – to największa wina Kościoła. Zadziałał „straszliwy bezwład materii” u dołu i sięgająca szczytów (Kościoła i Świata) „lawendowa mafia” u góry, preferująca rozluźnienie obyczajów i wszelkich norm… Ale to już zupełnie inny temat, na oddzielne rozważania.

    4. Jeżeli opierasz swoją wiedzę na filmach z Netflixa to gratulacje. W produkcjach tego koncernu czarnoskórzy to elita XVIII i XIX wiecznej Wielkiej Brytanii (np. serial Bridgertonowie).

  3. A ten poznański numero uno MZ rekomenduje się samounicestwić piątą dawką, ale spokojnie, dopiero od 15 kwietnia:
    gospodarka.dziennik.pl /news/artykuly/8691824,piata-dawka-szczepionka-covid-19-zasady.html
    Swoją drogą ciekawe ilu nam zostało weteranów czwartej dawki, którzy jeszcze czują się na siłach? I kiedy Mengelski weźmie piątą na wizji, ku pokrzepieniu, jeszcze nie zapalonych, mięśni sercowych wiernych obywateli? Czy ten on zdaje sobie sprawę, że redukuje elektorat swojej partii?

    1. Po pierwsze, to nie jest jego partia, więc co się będzie martwił. Partii to on raczej w ogóle nie ma, raczej lożę, a jego szefowie to z innego narodu pochodzą, podobnie jak Moravetzky’ego. W końcu nawet sądom nie podlega…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *