31.08. Australia nie pęka.
31 sierpnia, dzień 547.
Wpis nr 536
zakażeń/zgonów
2.888.670/75.345
No, Australia warta jest wpisu. Ja już ją obserwowałem, nawet wywiad zrobiłem z koleżanką z Perth. Teraz zadzwoniłem, bo chciałem się dowiedzieć co tam u nich, bo wygląda kiepsko. Dowiedziałem się, że – to australijska, tak jak i amerykańska specyfika – to zależy od stanów i lokalnych rządów. U nich, pisze, że jest ok, ale już się z synem nie może spotkać od pół roku, bo ten został przytrzaśnięty w Sydney. Ot, kowidowa normalność.
Ale tam dzieje się coś strasznego. Poszczególne stany i rząd panikują z powodu kilku zakażeń. W sumie do połowy lipca naliczono tam 915 zgonów. W ogóle. Teraz, jak mają z tysiąc zakażeń dziennie to już jest hekatomba. Bo Australia była wzorcem na sukces. Jej ostre obostrzenia zdawały się odnieść skutek, na tyle, że ogłoszono: „udało się”, bo zjechali do zera. A tu taka niespodzianka. A więc reakcja typowa – obostrzenia i szczepienia.
Z australijskimi obostrzeniami nie ma żartów. Mały wyimek tego co zostało zabronione. Popatrzmy na Melbourne, zaatakowane 165 przypadkami oraz Sydney z 1.000 zakażeń (rozstawiono już namioty pod szpitalami). Godzina policyjna od 20 do 5 rano; należy pozostać w domu – wychodzimy tylko do pracy, sklepu, lub lekarza; w sklepie nie można czytać etykiet produktów i sprawdzać składu; za nielegalne przekroczenie granicy stanu 7.700 $ kary i sześć miesięcy więzienia; zamknięte lotniska; restauracje, siłownie, kina itd. – wszystko zamknięte; możesz wyjść raz dziennie na 1 godzinę na ćwiczenia, ale w promieniu 5 km; możesz zarejestrować tylko jedną osobę, która może cię odwiedzić, wtedy już z nikim innym się nie może spotkać (test na kumpli); zgromadzenia (?) tylko do dwóch osób; „przywileje” dla zaszczepionych (niecałe 15% Australijczyków) – zgromadzenia do 5 osób i jedna dodatkowa godzina na ćwiczenia; maski – wszędzie, z wyjątkiem, gdy ćwiczysz.
Ale to nakazy, zobaczmy jak sam sanitaryzm doprowadza do komicznych a czasem tragicznych zachowań aparatu władzy. W końcu każde szaleństwo ma jakąś swoją, czasem pokrętną, ale logikę. Właściwie to wszystko jest ponure: no bo zbiorowe zaszczepienie 24.000 uczniów na stadionie przypomina najgorsze reżimy. Ale zastrzelenie kilkunastu psów w schronisku to już robi wrażenie, nawet na kowidianach. Decydenci w tej sprawie powoływać się mieli na dwie rzeczy – w okolicznej kanalizacji odkryto fragmenty wirusa (nie żartuję), oraz na to, że nie było po co trzymać czworonogów, bo te nie znalazłyby opiekunów, gdyż ci nie mogą się przemieszczać do schroniska bo jest lockdown. Ale najlepszy jest słodko-kwaśny przypadek wroga publicznego nr jeden w Australii. Gościu zamiast siedzieć w domu poszedł sobie gdzieś i kamery odnotowały, że (będąc sam) kichnął w windzie. Odbyły się krajowe poszukiwania zbrodniarza, gościu się zaczął ukrywać i udało się go wreszcie pojmać za pomocą 100 antyterrorystów uzbrojonych w broń długą i tarczę. Nie będzie kangur kichał nam w twarz (nawet swoją).
Mała ilość zakażeń i bardzo ostre zakazy to wcielona strategia (religia?) Zero-Covid. Władze stwierdziły, że nawet jak zaszczepią 80% społeczeństwa to będzie się żyło w obostrzeniach. Przy tak słabym zaszczepieniu obywateli, to ten proces obostrzania będzie trwał wiecznie. Nawet wspomina się o tym (co logiczne przy takiej taktyce), że kowid będzie już z nami zawsze (też mi odkrycie!), ale to oznacza, że obostrzenia w różnych formach będą już do końca Australii i jeden dzień dłużej.
Jak już pisałem – nie wiadomo czemu padło akurat na Australijczyków? To był taki spokojny kraj, co prawda zaczął niedawno lewaczeć i przyspieszyło w kowidzie. A jak zapowiadałem – trzeba się patrzeć na Australię, bo tam wykuwa się eksperyment, który – przy pozytywnych rezultatach – będzie aplikowany być może również u nas, łącznie z monitorowaniem społeczeństwa i punktami za zachowanie, które już implementuje od Chińczyków Australia. Trenowane są tam rzeczy straszne. Ale naród się buntuje, demonstruje, co w przypadku pokornych Australijczyków jest już potężnym ewenementem.
Do tego ten „wzrost pandemii” wygląda na samospełniającą się przepowiednią, popartą testową samoobsługą. Ministerstwo Zdrowia Australii, by mieć pewność, że test PCR wykryje wirusa i ten się nie prześlizgnie, zwiększyło liczbę cykli w badaniu do 45. Dla niekumatrych chodzi w sumie o to, że – jak z konstytucją europejską – będziemy testować tyle razy, aż nam wyjdzie pozytywny wynik. Sami więc sobie zaraz zrobią pandemię, bo przy takiej ilości cykli to już wszystko będzie pozytywne – i kowid, i grypa, i zanieczyszczenia w czasie pobierania próbek.
Australia jest jak socjalizm – za chwilę będzie dzielnie walczyć z problemami, które sama sobie stworzyła.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
To jest naprawdę przerażające i opis ani trochę nie przesadzony. Niewiele lepiej w Kanadzie gdzie po przylocie z Europy każą ci 2 tygodnie siedzieć w mieszkaniu na kwarantannie. Sankcje to 150 tys dolarów kary i perspektywa więzienia.
Każda społeczna sprężyna zbyt mocno napięta, ZAWSZE strzeli w końcu w twarz napinającemu.
W Australii także tak będzie i to , jak mniemam, dość szybko .
Nil desperandum!
Tylko, że jak na razie cisza, miała być trzydziestego pierwszego akcja kierowców ciężarówek, a w mediach jak makiem zasiał, nic nie można znaleźć, a u nich jest kilka godzin do przodu.
Ano tak! Obserwowałem tę akcję z nadzieją. W mediach istotnie nie było NICZEGO. Jeśli ukazywały się jakieś informacje, to tylko o tym, że nie ma żadnego problemu z przejezdnością na drogach ( nie mówili jednak na których). Nawet pokazywano ruch uliczny…A komentarze medialne? No cóż „terrorystom” nie udało się zablokować Australii. Terrorystom nie , ale Truckersom TAK! Teraz łączą się międzynarodowo. Jako pierwsi dołączają ciężarowcy z USA.
To, że czegoś nie ma w mediach nie znaczy, że nie istnieje. Odsyłam do mediów alternatywnych.
(ourtube, bitchute)
dokładnie
Dobre, trzeba pośledzić…
TYDZIEŃ
Tyle przewiduję, zanim info o zablokowanej przez ciężarówki Australii przebije się do mainstreamu.
Bo na tyle wystarczy im w domach nagromadzonego przed blokadą piwa.
Kiedy się w Europie zaczęły masowe protesty na ulicach, też trwało to tydzień-dwa, zanim się przebiło w rządówce…
Jak nie ma nic, to znaczy, że coś się dzieje…
Nic nie jest przypadkowe . Nawet skrajne lewactwo nie jest aż tak głupie ,żeby się samounicestwiać i pozbawiać wygód do których są przyzwyczajeni od dekad .
To jest spisek światowy ,w którym uczestniczą Chiny i mafia Chazarska .Wystarczy połączyć fakty i geopolitykę .
Rzucić narody na kolana i przejąć je bez walki .Przypomina mi się dawna przepowiednia ,że żółta rasa opanuje świat . W tym kierunku to idzie . Tylko nie wiadomo który sojusznik którego wykończy jak dojdzie do podziału łupów . Raczej większy mniejszego pożre .Smok lubi zionąć ogniem . Gdzie nasz szewczyk dratewka :).
Australia ma wielkie zasoby węgla odkrywkowego i inne bogactwa ,Chinom to jest niezbędne .
Podobnie Izrael ,podobno wody ma tylko dla 2 milionów ludzi i zadawnione sprawy geopolityczne . Izraelita pojechał biadolić do dziadzia w USA ,a biedak zasnął i z kim tu robić geszeft .
Polska ,a właściwie już Polin ,ograbić z majątków i przejąć teren na który już się czają od wieków . Autochtoni są przeszkodą wszędzie .
To jest punktowe parcie na wyniszczenie i ograbienie do kości. Środek ciężkości przesuwa się jak laser na ciele pacjenta . W tym przypadku pacjent nie musi nawet przeżyć ,a im bardziej chory tym słabszy i uległy . Odda wszystko za trochę tlenu do oddychania . Zachodniemu pacjentowi jest to potrzebne ,dla kurażu ,bo wschodni już to przećwiczył na sobie i ledwo się wykaraskał .
Ludzkość to przezwycięży ,bo zawsze tak było . Niestety do dzisiaj nie wiadomo dlaczego zło ciągle triumfuje i kto go wypuszcza cyklicznie na świat .
Też tak myślę. I chociaż ci zbrodniarze kombinują na wszystkie strony, jak nas ujaić, to widać z tego, że to już są działania, jak mówi przysłowie o tonącym i brzytwie.
Może nie na temat, ale.. Rzeczpospolita, którą raczej o antyszczepionkowosc nie można posądzić, wydrukowała artykuł, felieton Łukasza Warzechy:
https://www.rp.pl/Rzecz-o-polityce/308319916-Warzecha-Przymus-kuchennymi-drzwiami.html
Ciekawe wnioski pan redaktor wysnuł i zaczyna to się mocno koplikowac..
A mnie zastanawia, czemu wobec planów przymusowych zaświadczeń o szczepieniu, przedkładanych pracodawcy, Związki Zawodowe milczą? Gdzie jest oficjalne stanowisko Zw.Zaw. wobec prób jawnej dyskryminacji?
Nie milczà , no przecież nie milczą
Proszę spojrzeć na stronę OPZZ i tam znajdzie Pan oficjalne stanowisko z wczoraj
Z tradycyjnym podziękowaniem dla RedNacza, widać że eksperyment australijski trwa i ma się dobrze. Patrz wpis linkowany z 14.09.2020.
A tak przy okazji, warto by może rzucić okiem na Wietnam, gdzie – o ile się nie mylę – przez cały ubiegły rok była to oaza „braku kowidła”, a teraz „ich dopadło”.
Przykłady Australii, gdzie istnieją zupełnie różne ograniczenia i podejścia do „problemu”, w zależności od stanu, przykłady USA (podobnie jak Australia), czy nawet wysp bezkowidowych lub krajów „wyszczepionych całkowicie”, podpowiadają nam że nie istnieje żadna „koordynacja działań”, nie ma żadnej „mafii chińsko-chazarskiej”. Jest eksperyment socjologiczno-medyczny, prowadzony na różnych krajach, powiatach, grupach społecznych. Któryś model zostanie za rok przyjęty jako „wzorcowy” czy „wiodący”…
Te niespójne logicznie, nieskoordynowane i przeczące zdrowemu rozsądkowi i nauce działania, wskazują na to że zabawa się szybko nie zakończy. Każdy polityk, bankier, urzędnik coś na tej zabawie „wygrywa” – zupełnie jak w Chinach. Przypomnę, że tam już w maju 2020 odblokowali Wuhan – które to miasto jest jakby „stolicą” chińskiego „komsomołu” – przybudówki Partii Demokratycznej USA. A w czerwcu już na terenie całych Chin nie było „wrażych wirusów” i wszystko wróciło do normy. Tyle że towarzysz Si z kolegami, skorzystali z okazji wirusowej i dokonali potężnej czystki wśród urzędników, wojskowych, gubernatorów prowincji – zmniejszając wydatnie wpływy „komsomolców”. A teraz trwa tam rozbijanie więzi finansowych „komsomolców” z bankierami z USA.
Plotka głosi, że towarzysz Si uzgodnił z USA aneksję Tajwanu, w zamian za dotrzymanie umowy gospodarczej z lutego czy stycznia ubiegłego roku. Coś w tym może być, bo od paru miesięcy narasta ogromny kryzys spowodowany brakiem scalaków, które w 85 czy 90 % ( w skali planety) są produkowane na Tajwanie. Kongres USA niedawno wydzielił setki miliardów dolców na „przemysł elektroniczny”, a Chiny kontynentalne podobno skupują fachowców od scalaków i zabawki litograficzne wraz z technologią. Więc jest możliwe iż umowa faktycznie istnieje, Amerykanie demontują tajwańskie fabryki i wywożą do siebie przed przekazaniem Tajwanu…
Wszystko ok , ale jest mały problem. Tajwan, obok Japonii, to kluczowe dla Amerykanów, państwo dzięki któremu mogą kontrolować szlaki żeglugowe z/do Chin. Mogą przehandlować wszystko i wszystkich tylko nie ich
Myślę, że teraz dla USA kluczowym problemem jest być czy nie być, czyli drukować czy wyłączyć drukarki dolarów…
Stąd dzisiejsze zapewnienie Bidona że USA wycofują się z obalania innych reżimów.
Ciekawe któremu „polskiemu plemieniu” teraz puszczą nerwy?
Ważne aby puściły, bo powinien zadziałać efekt domina.
Chociaż wydaje mi się że lepiej aby to stało się najpierw z PO, bo pisiory już widzą wrogość do nich w szeregach „swych” wyborców…
Ale tak naprawdę niczego nie mozna być pewnym