31.03. Ateiści liczą (na?) katolików
31 marca, dzień 394.
Wpis nr 383
zakażeń/zgonów
2.321.717/53.045
Znowu znaleziono konstruktywne zajęcie dla zwolenników coraz bardziej totalnej opozycji. Pod duchowym patronatem Gazety Wyborczej mamy akcję liczenia ludzi w kościołach. Ma to wykazać, parę rzeczy, ale najpierw zajmijmy się tą podstawową: należy udowodnić, że Kościół w Polsce traktowany jest na specjalnych zasadach, co ma z kolei wskazywać, że to kler rządzi w kraju. Jest to dyżurny postulat upolitycznionych ateistów, szczególnie lewackiego, antyklerykalnego autoramentu. Najpierw mieliśmy akcję przygotowawczą, czyli – jak to w restauracjach, hotelach, obiektach sportowych nie wolno, a w kościele, proszę bardzo 1 człowiek na 20m? I pełno przeliczeń kortów w stosunku do powierzchni świątyń.
Padł pomysł, żeby w Niedzielę Palmową ochotnicy udali się pod świątynie i liczyli wychodzących, gdzieniegdzie liczono też przyjętą komunię i wychodziło że wszystkiego jest więcej niż można. Wielu z ateuszy się poświęciło i może pierwszy raz (od chrztu?) nawiedziło świątynie, co mogło przydać jeszcze frekwencji. Teraz z tej zbiórki mają być konkretne powiadomienia do Sanepidu. To fajny zabieg, bo w końcu chodzi o przekroczenie pisowskich przepisów przez PiS-u głównych sojuszników, czyli Kościół. I w tej sytuacji d… zawsze z tyłu: jak się Sanepid za nich nie weźmie to robimy larum o państwie kościelnym, jak weźmie to kupujemy piwo-czipsy i siadamy na kanapie, by popatrzeć jak się będzie gryzł PiS z Kościołem. No super.
Internet – ten wierzący – wyzywa żywe liczniki od kapusiów i wspomina czasy komuny, która najczęściej zatrzymywała się na progach świątyń. Pełno analogii, że w tym względzie dokonaliśmy smutnego postępu. W odwecie wobec ateistycznego spisu wierzących, w mediach społecznościowych festiwal tropienia hipokryzji drugiej strony. Na pierwszy ogień poszedł Hołownia, który zmieniając skóry jak wąż chory na alergię nie daje się złapać za konkret swojego nowoczesnego katolicyzmu. Szymon zadeklarował, że w kościele powinno być góra 5 wiernych, bo inaczej koronawirus nas obali. Wtedy mu się wyciągnęło jego zdjęcia ze Strajku Kobiet, kiedy, przy takich samych obostrzeniach dotyczących zgromadzeń, dzisiejszych wątpliwości już nie miał, stojąc wśród tłumów kobiet zdesperowanych na punkcie własnego wykluczenia.
Kolejni tropiciele sprzeczności wskazują, że lewica musi się zdecydować. Do tej pory była za rozdziałem państwa od Kościoła, a tu na abarot – wymaga od państwa, by to interweniowało u hierarchów co do potrzeby zamknięcia kościołów. No to jak jest z tym rozdziałem – pyta retorycznie internet? Kolejna sprawa wynika z realu. Zarzucający specjalne traktowanie Kościoła przez PiS udają, że nie widzą, iż same obostrzenia to często pusta litera prawa. Czemu nie wysyłają „liczmanów śmierci” do przepełnionych sklepów spożywczych, czy środków transportu publicznego, gdzie normy dystansowania są regularnie, nie tylko w niedzielę, przekraczane? Co bardziej złośliwi zapraszają do liczenia frekwencji pod synagogi i meczety.
Ale wizyty politycznych diabełków pod świątyniami są również źródłem zabawnych nieporozumień. Króluje pani Bożena Przyłuska, która jak Sherlock wytropiła kolejny tłumny ślub kościelny, który wchodził do świątyni. Biedaczka nie wie zdaje się co to jest Wielki Post i Wielki Tydzień, kiedy katolicy raczej się nie chajtają, bo jak tu sobie potańcować na weselach, których w tym wypadku i boskie, i cesarskie prawa zabraniają. Nawet nie przekonał pani Bożeny wieniec pogrzebowy niesiony przez jednego z uczestników nielegalnego zgromadzenia, który jak zwykle katolicy zakładają tradycyjnie pannie młodej na szyję, po tym jak jej ojciec obdaruje pana młodego tuzinem wielbłądów w charakterze wiana. Czy jak to tam szło na religioznawstwie…
Pojawiły się również inicjatywy oplatające świątynne obiekty taśmami z napisem „Teren skażony”. To odpowiednia metafora do tej akcji. Chce ona uczynić z katolików źródło zakażeń, większy garb przyszłych zachorowań, tak by, wykorzystując strach – uniwersalną emocję, idącą w poprzek podziałów politycznych plemion – wskazać, że gusła katoli sprowadzają publiczne niebezpieczeństwo. Tak, w kraju o przeważającej ilościowo grupie katolików, to oni mają być otoczeni kordonem sanitarnym. I potem opozycja mówi, że to chamstwo wykorzystywać kowida do walki politycznej.
Na kościele Zbawiciela w Warszawie zawisł transparent „Ordo Iuris wyp…alać”. Pod świątynią (na razie) rozpalono ognisko, zaś zdjęcia z tego „eventu” opatrzono dopiskiem, że to dowód, iż „jest duch w narodzie”. Nie wiadomo tylko jaki. Ale ta polityka późniejszego medialnego usprawiedliwiania czy przemilczania takich wydarzeń napina jedynie wątłą cięciwę, która dzieli nas jeszcze od aktów bezpośrednich.
Dla katolików Wielkanoc to święto najważniejsze, ważniejsze chyba niż to, które współdzielą z ateuszami, czyli Boże Narodzenie. Niezbyt poważane przez ateistów, bo to i tajemnica nie do zaakceptowania rozumem, i prezentów żadnych nie ma. Choć pojawiają się wieści w internecie, któremu już wszystko się miesza, że to w dzień katolickiego Zmartwychwstania ateistów nawiedzi Zajączek, czyli wiosenna wersja Dziadka Mroza, czy Gwiazdora. Katolicy, ci prawdziwi, nie jajeczkowi, ciężko przeżyli zeszłoroczny lockdown kościołów na Wielkanoc 2020. Ateiści mogą mieć na to wywalone, ale trzeba jakoś żyć pod wspólnym niebem. Sami przecież domagali się zrozumienia ich sytuacji, która „kazała” im wyjść na ulicę w trakcie potrybunałowych protestów.
A w takiej obecnej kapusiowskiej akcji wychodzi, że to jednak polityczny taniec na trumnach, czyli najcięższy zarzut, jaki kiedyś strona „dziś licząca” miała chociażby wobec tzw. religii smoleńskiej. Polacy wciąż się kłócą o to samo. Tylko trumny się zmieniają. Teraz te smoleńskie zastępują te kowidowe.
Oj, brzydko się bawicie…
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy.
A Hołownia, upss przepraszam hołota, tańczy na dymiących zgliszczach.