8.03. Konfederacja na wojnie.

14

8 marca, dzień 736.

Wpis nr 725

Warto się będzie kiedyś pochylić nad tym jak wojna oddziałuje na polską scenę polityczną. Wiadomo, trzeba trochę poczekać, by się wektory utrwaliły, ale jedno można już powiedzieć. Konfederacja dała ciała. Ja już tu któryś raz piszę, że na wojnie można skorzystać i wielu cynicznie to robi. Ale aby Konfederacja mogła na niej zbić polityczny kapitał, i to na długo, wystarczyło nie tyle się cynicznie starać, co… nic nie mówić. To znaczy mówić, ale nic nowego, czyli ustawić się w sytuacji, że jako jedyne ugrupowanie w przedwojennym czasie, miało się cały czas rację. Czyli to, co teraz PiS mówi, że „Polska mówiła”. A nie mówiła.

Konfederacja tak naprawdę miała „złoto”. Mogła pięknie się różnić od opozycji totalnej i władzy (obecnie) humanitarnej. Totalsom mogła wyciągać bez końca ich pozycję załganych hipokrytów, którzy cały czas popierali obecnie skompromitowaną linię Niemiec, jak i Unię Europejską, jako depozytariusza „wartości”, które zostały wymienione na ropę i gaz od kremlowskiego satrapy. Dla władzy można było też porządnie wypomnieć: niedotrzymywanie obietnic wzmocnienia polskiej siły militarnej, pozycji międzynarodowej czy postawienie na jednego (okazało się, że chwiejnego) sojusznika. Do tego można dodać to, że PiS szedł na wszelkie unijne kompromisy, tam, gdzie mógł Brukselę zaszachować wetem, by coś ugrać, zaś przykrywał to nieudolną retoryką o ani jednym guziku czy wstawaniu z kolan.

Wiadomo, że mówienie „a nie mówiłem”, czy atakowanie rządu w czasie zagrożenia to zajęcia mało produktywne. Ale można było lekko przesunąwszy akcenty powtarzać dalej swoje, zaznaczając, że nic nowego się nie mówi. I Konfederacji zaczęłoby rosnąć. Ja wciąż wypatrywałem jak to będzie z sondażami przed i po wojnie, w czym pomagał mi Marcin Palade. Jak sobie chcę wyrobić zdanie o sytuacji sondażowej to zawsze sięgam do jego profilu. I czekałem, bo badania opinii sprzed wojny nic nie dawały, te zaś po rozpoczęciu wojny były dość rozrzucone co do wyników. Aż doczekałem się i na badania po wybuchu wojny, i już uśrednione. Na tyle więc miarodajne, że można się im przyjrzeć, choć wróżenie trendów w tak dynamicznej sytuacji wojennej jest zadaniem bardzo trudnym.

Popatrzmy jak to mamy w uśrednionych wynikach sprzed i po wojnie, komu przybyło, komu spadło.

PiS: 39,0 (+2,0)

KO: 26,5 (-2,5)

PL 2050: 13,5 (+1,5)

Konfederacja 7,5 (-1,5)

Lewica: 7,0 (0,0)

PSL: 5,5 (0,0)

Średnia sondażowa z lutego uwzględniająca pomiary przed atakiem Rosji na Ukrainę (kolor niebieski) oraz z przełomu lutego i marca (kolor czerwony)

Ale tu szczególnie chcę się skupić na Konfie, bo to dzisiaj jest temat. W zasadzie spodziewałem się… większego spadku. Bo od początku wojny Konfederacyjne „złoto” zostało zamienione na tombak przez dwójkę ludzi. Posłów Brauna i Korwina-Mikke. No, już gorzej nie można było. W przypadku Brauna to trzeba powiedzieć, że antybanderowska retoryka, to historycznie prawda jest, ale w kwestii politycznej podstawa to timing. Przecież szukanie banderyzmu wśród scenek z uchodźcami na granicy to polityczne samobójstwo. Odgrzewanie akcjami bezpośrednimi tematu kowida też słabuje w tym samym charakterze. Nie teraz, nie tak. W dodatku to wygląda na znieczulicę wobec realnych cierpień ludzi. To tak jakby w przypadku uciekinierów z Polski oskarżać ich en masse za komunizowanie, bo mamy przecież w Polsce takich ultrasów.  

Druga historia to Korwin. No, to już jest wystawienie się wprost na oskarżenie o putinizm. Wojna ma swoje prawa, w tym emocjonalne, czarno-białość w sądach, klisze, myślenie obrazami wdrukowanymi mediami, które stają się orężem. A tu mamy co? Pokrętną logikę, nie liczącą się z podstawową glebą ludzkiego odbioru, jaką w tych czasach są emocje. Przykład – proszę. Wyspa Węży i bohaterowie, którzy mieli posłać ruskij karabl’ na huj po czym zginąć na ukraińskich Termopilach. Korwin od razu zaczął wątpić w prawdziwość tych przekazów, dostał bańki, że jątrzy. Potem się okazało, że straceńcze ofiary jednak przeżyły i… Korwin rozpływał się przez parę dni, że miał rację. Czyli, miał satysfakcję, że… zabił piękny mit, który się właśnie rodził. Ale tego uwiedziony mitem lud, czyli jego wyborcy, nigdy mu nie zapomną. Że odarł ich z jednej z większych społecznych potrzeb czasu wojny – znalezienia uzasadnienia racji w bohaterstwie innych. Racja w sensie faktycznym nie ma tu nic do rzeczy, zaś trzymanie się jej jak Hitler płotu jest bez sensu w takiej dziedzinie jak polityka, która i w czasach przedwojennych polegała na emocjonalnym uwodzeniu wyborców, co dopiero teraz.     

Czy to wszystko zapracowało na spadek notowań Konfederacji? Z wyników badań wychodzi, że nie aż tak bardzo, jakby się mogło wydawać z obserwacji. Ale, jak wspominałem, na utrwalenie trendów trzeba jeszcze poczekać, zaś zmiany mogą być jeszcze bardziej dynamiczne. Z samej analizy słupków można wywnioskować, że obeszło się bez kary za Brauna i Korwina, ale bardziej znaczące tym razem są nie słupki ale to, że trzem posłom z koła Konfederacji, a właściwie z partii KORWiN puściły szwy i opuścili partię, zostając w sejmowym kole Konfederacji,

Ten fakt to jedno, ale warto się przyjrzeć uzasadnieniu tego kroku. Wygląda na to, że koledzy się już znudzili tymi Korwinowskimi nawrotami starych tematów, które nie tylko szkodzą partii, ale są na tyle niedorzeczne, że nie dotyczą polityki w ogóle, tylko są jakąś formą walki Korwina-Mikke ze światem na logiczność-nielogiczność wywodu i są kompletnie odklejone od realnych problemów Polaków.

Posłowie zostają w Konfederacji i pewnie koło się nie rozpadnie. Pewnie będzie głosować jednorodnie, bo problem Konfederacji nie leży w poglądach nie do pogodzenia, ale w… postawach nie do pogodzenia, gdzie polityczne rachuby rozbijają się o psyche paru liderów. A więc panowie (może) dociągną do końca kadencji. Ale chyba męczenie się z nieprzewidywalnym (co do pory wyskoku, bo co do tematu – to pewne) Korwinem czy eskalującym do granic performance’u Braunem widać, że doprowadziło paru posłów do desperacji. A to źle wróży Konfederacji w przyszłych wyborach. Tego się chyba w tym składzie nie da poskładać, tym bardziej – poszerzyć.

A Konfederacji szło do tej pory dobrze. Obie strony wojny polsko-polskiej się zużywały. PiS władzą, totalsi głupotą i wizją Polski zakończoną na ***** ***. Z rachunków wychodzili na niepomijalnego koalicjanta i to… obu plemion. Mogło więc być ciekawie. I programowo, i estetycznie. Zobaczyć umizgi takiego Tuska do Konfederacji – bezcenne. Za resztę zapłacisz kartą VISA, no chyba, że jesteś Rosjaninem. Było więc różowo, aż przyszła wojna i pootwierały się rany z tych poprzednich polsko-polskich wojenek. A może się mylę, może to rachuba? Ale skierowana do kogo? Do tych, którzy będą teraz szukać banderowców wśród matek z dziećmi? Do tych, którzy uważają, że to Ukraińcy zaatakowali Putina, który musiał odpowiedzieć? Że Putin do tej pory dobrze kalkulował, ale coś mu się przestawiło w głowie i trzeba odczekać aż mu minie, albo, że mu łeb urwą czy to wojskowi, czy to oligarchowie. A potem wszystko wróci do normy na koncercie mocarstw?

Może są tacy, może to jest jakiś elektorat? Ale to oznacza, że Konfederacja z taką narracją będzie się zwijać, zamiast otwierać na zdroworozsądkową publiczność. A ta łaknie nowego podejścia, gdyż badania (przedwojenne) wskazywały, że dla większości ówczesna scena polityczna nie odzwierciedla przekonań, ambicji i celów elektoratu. Lecz zmarnować taką szansę, to gorzej niż zbrodnia, to błąd. Z drugiej strony układ, gdyby języczkiem u wagi miałby być tandem Braun-Korwin, mogłyby być okresem, gdy czasy minione wspominałoby się z rozrzewnieniem.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.            

About Author

14 thoughts on “8.03. Konfederacja na wojnie.

  1. Moim zdaniem Konfie raczej wiele nie ubędzie poparcia sondażowego. Bo to jak w przypadku PIS. Elektorat tzw. betonowy, popierający ową partię bez względu na cokolwiek. Na dowolne świństwo i bezeceństwo, jakie zrobi partia. Wiec tu bym nie liczył na jakieś spadki. A podatek na poziomie 1-2% to raczej są wahania sezonowe a nie trwały trend.
    Odejścia z Korwina, nie pierwsze i nie ostatnie, będą. Bo też partia ma na sztandarach wiele ekstremistycznych poglądów. Nie jest zatem tajemnica co się dzieje i jak to będzie wyglądać. JKM bardzo cenię za poglądy ekonomiczne czy gospodarcze, ale inne jego w sprawach społecznych, czy teraz, w czasie wojny na Ukrainie, są nie do zaakceptowania. Niestety.
    I wielu może też zdziwić się , że Polak ma tak ekstremalnie poglądy i może być przypisany do zwolenników Putina (nawet jeśli to nie do końca prawda)
    https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/other/kundle-putina-wci%C4%85%C5%BC-pr%C3%B3buj%C4%85-sia%C4%87-desinfo-tym-razem-podszywaj%C4%85-si%C4%99-pod-profile-polskich-miast-na-instagramie/ar-AAUKeGw?ocid=msedgdhp&pc=U531

    1. MSN:”Najpewniejsze są duże stacje telewizyjne, portale czy agencje informacyjne.” – dobre sobie, samo MSN jest niezłą „akcją desinformacyjną”.

      1. Dokładnie.
        W dodatku kolo nie jest w stanie zrozumieć że uparcie powołując się na tę ścierę ugruntowuje opinię o sobie jako o półgłówku.

  2. Korwin sam się zakiwał juz dawno. Wg niego myślących ludzi jest 2% a próg wyborczy wynosi 5%. No gdyby się trzymał swojej żelaznej logiki powinien porzucić politykę bo nigdy do sejmu nie wejdzie. Poza tym on jest całkowicie pozbawiony uczuć i empatii. Może to efekt śmierci matki w czasie powstania. On wszystko opiera na rozumowaniu a jak tu autor pisze polityka to głównie emocje. A z drugiej strony czy ktoś pamięta jakiegokolwiek polityka od Korwina który zaistniał bez Korwina. Korwin z jednej strony przyciąga a z drugiej strony odpycha elektorat. Zresztą Braun podobnie. Co z tego że dobrze gada jak zawsze musi wrzucić swoje Szczęść Boże.

    1. Chociaż jestem zdania że Korwin powinien mieć stałe miejsce w sejmie jak mniejszość niemiecka. Wyobrażacie sobie jakby to było bez Korwina i jego darwinizmu. Przecież wszyscy by beczeli jak Hołownia. Czasem dobrze dostać tak z liścia od Korwina i przemyśleć kilka spraw bez emocji.

      1. Ale Korwina przez 25 lat nie było. On ostatnio w Sejmie był w połowie lat 90. Potem posucha. Dopiero po 2014 dostał się do PE i ponownie wrócił na salony.

  3. Z podziękowaniem, pragnę zwrócić uwagę na nadużywanie słowa „wojna”.
    Wojna trwa od 2001 na różnych frontach i w różnych punktach planety. Formalnie „wojny” na Ukrainie nie ma, na co zwraca pisemnie ONZ. Banderowcy od roku 2014 krzyczą na cały świat że „Rosja ich napadła”, a przy tym mordując swoich rodaków przez lat 8, kupują od Rosji dla wojska i Kamazy i silniki do wozów pancernych, sprzedając do Rosji silniki lotnicze. Nic niezwykłego – zwykły biznes.
    Ta „wojna” to takie same działania jakie Turcja prowadzi na terenie Iraku i Syrii. Wszyscy wiedzą o co chodzi, a wojny nie „wypowiadają”. Bo w przypadku Ukrainy, „ogłoszenie wojny”, oznaczało by ostateczne pożegnanie się z marzeniami o NATO i Jewrosojuzie, nie mówiąc o zakończeniu kroplówek z MFW.
    A jak jesteśmy przy kasie, to takie ciekawostki.
    Na terenach wyzwolonych, gdzie jak głoszą plotki powstaje 3-tysieczna dywizja wojska ukraińskiego, która ma wziąć udział w wyzwoleniu Kijowa, wraże „władze okupacyjne” ogłaszają wszem i wobec, że od 1 marca zostały spisane wszystkie długi ( w tym hipoteczne i zaległości za „komunałkę”, gaz i „swiatło”) mieszkańcom. A dodatkowo ogłoszono, że od 1 marca mieszkańców obowiązują ceny („komunałka”, gaz i energia elektryczna) – takie jak na terenie Federacji.
    Co do Korwina, nie oglądam naszych „mediomatołów”, czasem zaglądam na jego profil w VK. Mam od zawsze mieszane uczucia, aczkolwiek mimo ze nie zgadzam się w większości z jego zapatrywaniami ekonomicznymi, to przyznaję że jego poglądy na banderowców i mordowanie od roku 2014 obywateli Ukrainy przez „wojsko” tego kraju są jak najbardziej patriotyczne i zgodne z polską racją stanu…

    1. Właśnie patrzyłem. Gość, bez doświadczenia, bez innych wielkich sukcesów w tworzeniu takich filmów, nie wiadomo skąd, nagle w 2014 roku wyskoczył z dziennikarskiej otchłani, zrobił materiał, dosyć tendencyjny, nie uwzględniający tego co tam się działo i jak dalece rosyjska agentura rozhuśtała wschodnią Ukrainą i zrobił „dokument”. Pokazanie samych ofiar, wojennej pożogi, bez odniesienia dokładnego , co do politycznego tła wojny na Ukrainie, uważam za dosyć duże uproszczenie, żeby nie napisać manipulacje. To tak jakby pokazać powstańców warszawskich strzelających do niemieckiego wojska w 1944 roku i napisać. „Polacy strzelają do Bogu ducha winnych niemieckich bohaterów.” To taka sama manipulacja. Godna Putina i jego KGBistów. Także Brawo.

      1. ty już lepiej siedź cicho, wtryniaj sobie w łeb brednie z msn.
        Już wystarczająco się skompromitowałeś.
        Chcesz koniecznie wypełnić pustkę po dwukomórkowcu herbatce?

    2. Bardzo uczciwie przedstawione. Co ciekawe pokrywa się to w dużym stopniu z relacjami BBC z okresu 2013-2015. W tamtym wydarzenia na Ukrainie oglądałem głównie za pośrednictwem serwisów internetowych BBC oraz radia BBC World Serwis, ale przede wszystkim BBC4.
      Jeśli chodzi o słynne wydarzenia na Majdanie to wg. reporterów BBC jatkę rozpoczął oddział snajperów zorganizowany przez osobników luźno powiązanych z ochroną strony „społecznej” ale na zlecenie jakichś służb amerykańskich.
      Ciekawa była sprawa z MH17. Pierwsze doniesienia wskazywały na Ukraińców jako sprawców, były relacje dot. myśliwca ukraińskiego który wyraźnie wykorzystywał samolot pasażerski do swej ochrony, dopiero po pewnym czasie zaczęto pisać o rebeliantach i Rosjanach. Jednocześnie wspominano o sankcjach wobec dziennikarzy przedstawiających pierwsze relacje.
      W tamtych czasach na stronach BBC coraz częściej pojawiały się artykuły przygotowujące wprowadzenie cenzury, szczególnie w kontekście działań wojennych. Powoływano się na negatywną (w odczuciu rządzących) rolę mediów na morale społeczeństwa amerykańskiego w czasie wojny w Wietnamie.
      Pamiętamy słynne zdjęcie żołnierza Vietkongu zastrzelonego przez szefa policji (nie pamiętam rangi, ale bardzo wysokiej), z przystawienia w skroń. Wywołało to szok na Świecie. Inna sprawa że ten zastrzelony to była wyjątkowa kanalia, która tuż przed zatrzymaniem uczestniczyła z zimną krwią w bestialskich mordach na bezbronnej ludności cywilnej.
      Ale pamiętamy także My Lai gdzie dzielni marines zamordowali ponad 500 osób, kobiety, dzieci, starcy, wszyscy nieuzbrojeni. Pamiętamy też że ci nieliczni (3) amerykańscy żołnierze którzy próbowali ratować tych ludzi zostali początkowo traktowani jako zdrajcy.
      Takich miejsc jak My Lai było znacznie więcej, jednak wiedza o nich nie przedostała się do mediów.
      No cóż, dziennikarze zbyt bardzo patrzyli na brudne łapy polityków i trzeba było z tym skończyć.
      No i właśnie teraz mamy na Ukrainie wojnę bez mediów.
      Tak naprawdę to nie wiadomo co tam się dzieje.
      Są doniesienia o tym że Ruscy ostrzeliwują ludność cywilną, inne że odwrotnie, to Ukraińcy (ci banderowscy raczej?) ostrzeliwują ludność aby zrzucić winę na Ruskich.
      Są również takie, wcale nie rzadkie, że wojną jest mistyfikacją…
      Ale to ostatnie to raczej odlot…

  4. Lud jest w tej chwili mocno rozhuśtany emocjonalnie i moralnie, a logika nie jest dobrze widziana. Sam Korwin mówił, że nie zależy mu mówieniu tego, co chcą usłyszeć ludzie, a tego, co myśli. Stąd wniosek, że nie powinien być politykiem, a raczej pisać książki. Natomiast jest dużą osobowością i nie jestem pewna czy panowie tacy Dziambor, pomimo słuszności poglądów, nie znikną w tłumie. Konfederacja była tez dla wielu osób jedyną alternatywną wobec popisu, ale sami ulegli emocjom, z jednej strony Braun „nie dla uchodzców”, a z drugiej Winnicki nazywający każdego kto nie przyjmie uchodzcy nieparlamentarnymi słowami. I co na to wyborcy ? W ciągu 1-2 ta kwestia zdominuje całą politykę i zobaczymy. Ja im dobrze nie wróżę, tak samo jak nie wróże dobrze Polsce.

  5. No gdybyż tak Korwin zniknął z Konfederacji i z polityki w ogóle to notowania niewątpliwie wzrosłyby o kilka % 🙂 On już nie jest solistą, jedynym frontmenem, udało im się wypromować kilka nazwisk więc paradoksalnie w tym ich rozdrobnieniu jest też jakiś atut. Nie ma jednego wodza który może się wielu ludziom nie spodobać z twarzy i dlatego odrzucą całą propozycję Konfederacji. Jest Winnicki który ma chyba najlepsze wyczucie i dobrze wyważa opinie, jest Bosak za którym nie przepadam ale umie się normalnie wypowiedzieć, jest do tego Sośnierz mistrz satyry politycznej (krótki „memiczny” komentarz to obecnie silna broń w polityce), Dziambor dosyć liberalny na tle pozostałych. No i Grzegorz Braun, trudny orzech do zgryzienia, chyba faktycznie za dużo ma „racji” a za mało politycznego wyczucia. Może przez to kariery nie zrobi ale ja go cenię, za kulturę wypowiedzi, konsekwentne „Szczęść Boże” (bo niby dlaczego nie?), natomiast zdaję sobie sprawę, że większość wyborców, zanim on dokończy zdanie i rozwinie szyk literacji, to juz nie pamięta o czym ono było na początku. Dokonał jednak ciekawej rzeczy – czy ktoś kiedyś słyszał o jakichś interwencjach poselskich? W ministerstwie, filharmonii albo szpitalu??? jak była mała partia to sama nic nie mogła i siedziała cicho przyklejona do większej a tu nagle nic nie mogący pojedynczy poseł wprawia w przerażenie urzędników państwowych. To było dobre. Może w końcu ludzie przypomną sobie, że ci urzędnicy nie są władcami tylko wynajętymi przez nas pracownikami do zarządzania wspólnym majątkiem.

  6. Problemem konfy nie jest Korwin ani Braun, ale ten fatalny rozkrok między „Dudą a Trzaskiem”. Ja w gruncie rzeczy nie wiem, jakie oni mają poglądy, ale pewne że nie wspólne 😂.
    Ale chyba zaryzykuję na nich tym razem swój głos, bo ryzyko niewielkie, a jednak bardziej boli mnie covidoza niż stosunek do uchodźców, którzy mnie ani ziębią ani grzeją.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *