12.06. Minister za kratkami – mokry sen antyszczepionkowców.
12 czerwca, dzień 832.
Wpis nr 821
zakażeń/zgonów
56/0 (a z małpią ospą – 57) 🙂
Gruchnęła wieść. W Kirgistanie został aresztowany minister zdrowia, Bejszenalijew. Głównym zarzutem było… zakupienie za dużo o 2,4 miliona sztuk szczepionek, z których 240.000 straciło już ważność i zostało poddane utylizacji. Ponieważ jest tego za dużo, a popyt zniknął jak kanclerz Merkel, to i cała reszta pójdzie do zlewu.
(Właśnie, czy do zlewu? Jak to tam jest z utylizacją takiego preparatu? Czy można tak po prostu – w kibel? Może to coś z tym trzeba zrobić? Swoją drogą czy kto zbadał jakie jest środowiskowe oddziaływanie takiego wynalazku? Czy oczyszczalnie ścieków, miejsca poboru wody pitnej coś tam z tym robią? Może ta utylizacja to jakiś dobry biznes? Przecież tyle tego zostało i można wyrywnym rządom jakoś pomóc z tym ambarasem? W razie co – zgłaszam się z pomysłem…).
Ale wróćmy do naszego (?) Kirgistanu. Wymieniony proceder został uznany za korupcję i nadużycie władzy. Hmmm… to dość rewolucyjne. Nie chcę się mądrzyć, ale podobne przypadki dotyczą praktycznie wszystkich rządów, bo w szale zakupów na wyrost dochodziliśmy w średniej europejskiej do poziomu 5-6 strzałów na głowę. Wyrywni skończyli na góra 3 dawkach, ultrasi poszli w 4, ba – nasi też sugerują – uwaga – żeby ci z obniżoną odpornością się ukłuli po raz czwarty. A to ciekawe, bo ma to gonić spadającą odporność poszczepienną, poprzez szczepienie preparatem, który tę odporność obniża sam w sobie. Czyli klina klinem. Na kłopoty – Niedzielski. Trudno się oprzeć wrażeniu, że tu chodzi raczej o to, by nadmierne zapasy w końcu zeszły. Nie zdziwię się, gdy padnie wieść, że te nasze kowidowe są dobre i na małpią ospę, naszego nowego „bohatera zastępczego”. (Mam o tym artykuł w następnym „Do Rzeczy”.
Ale wracając do tematu – jak to jest, przecież we wszystkich krajach, w lodówkach (?) zalegają miliony takich niepotrzebnych już (?) szczepionek, wiele z nich już się przeterminowała, a tu tylko w Kirgistanie padło na biedaka. Że korupcja i nadużycie władzy. Aż mną wstrząsnęło, zacząłem się zastanawiać: why him? No, bo reszta ma za uszami nie takie dokonania i jedyne co dostają, to nagrody, tak jak nasz wyrywny zakupowiec, który, jak Jasiu pączków, pozalegał w magazynach z 25 milionami i jeszcze domówił 70.000.000. I co? I nic, plus nagroda. A więc nie jesteśmy nawet Kirgistanem, raczej Bantustanem.
A więc zacząłem skrobać misę, by się dowiedzieć czemóż to oni tacy wyjątkowi? Praworządni? Dobrze zorganizowani? To przeczyłoby powszechnej opinii, że w tym regionie rządzonym przecież przez rodziny oligarchów o sprawiedliwość bardzo trudno. I po krótkim śledztwie wyszło, że to banalne – jest konflikt w tamtejszym rządzie, minister podpadł prokuratorowi i nawinął się pod ostrza wielkich szermierzy. Rozsądził wszystko prezydent, kumpel ministra, zwalniając… obu. Sam minister to niezły kolo, bo na kowid zaordynował narodowi spożywanie korzenia wilczej zmory, czego sam nawet dokonał przed kamerami, by udowodnić, że ta trucizna go nie zabije, za to poradzi sobie z koronawirusem.
Czyli wyszło nieciekawie. Wszędzie mają takie kłopoty, a tu sadzają jakiegoś Kirgiza tylko. W dodatku – tu znowu się prokurator uparł – znaleziono ślad przelewów od firm farmaceutycznych (szczegóły pliz, nazwiska!) znacznych środków pieniężnych na konto specjalisty od wilczej zmory. A w innych krajach – nic. Dowodzi to szkodliwości wewnętrznych walk w łonie rządów. Lepiej trzymać się razem, no bo jak na linii minister-prokurator nie ma odpowiedniego poziomu solidarności, to brzydkie rzeczy wychodzą, zaś dociekliwa frakcja grzebaluchów będzie wyciągała wnioski, że to taki ogólny mechanizm, który sobie działał i działa, zaś trzeba wszystko trzymać pod dywanem (łącznie z buldogami chętnymi do walki), bo się wyda i jeszcze zaczną się pytania.
A właśnie – a kto ma je zadać? Czy ktoś zapytał, kto i po co zamówił tego jak wspomniany głupi Jasio? Czy jakiś dziennikarz zapytał się ile będzie nas, podatników kosztowało wstrzymanie odbioru zamówionych przecież dostaw szczepionek? Nie, dzielni mediaworkerzy podtykają mikrofony pod usta narracji, że jesteśmy dzielni, walczymy z Big Farmą, która nas chce złupić, a my tu jak Janosiki odbierzemy im kasę, no – z tym oddaniem biednym (czyli komu?) to już będzie trudniej.
Taką mamy medialną sytuację. Tematy leżą na stole, samograje, hity Pulitzera. I nic. Dożyliśmy czasów, gdy musimy się uczyć od Kirgizów nie tylko praworządności, ale i wolnych mediów. Taką mamy wymarzoną Norymbergę 2.0. Na poziomie kirgijskim. No, tośmy daleko k..a zaszli, jak mówił sędzia Laguna w znanym filmie. Też o korupcji, ale w całkowicie innej dziedzinie.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Przypomina, że w PIS władza trzymana jest w rękach jednej osoby. Naczelnik wszystkim kręci, a minister to podnóżek naczelnika. Przyrównywanie tamtejszej władzy do krajowej jest jak przyrównywanie piaskownicy do muszli klozetowej. I tam i tu jest niefajnie, a kupy śmierdzą, niemniej my mamy jednak muszlę. Jedną, wielką, przez które wszystkie odchody polityczne przechodzą po cichu. PIS jest partią, która raczej stara się budy nie wyciągać, no chyba, że to ktoś jednak podjął z zewnątrz. A nawet jeśli to broni swoich do upadłego. Za wszelką cenę i wbrew wszelkim regułom państwa prawa i demokracji. To jednak jest różnica. Jak się zwalnia, to raczej doły, niż tych najgorszych i za mało ważne rzeczy, na pokaz, a nie za rzeczywiste winy. Jak poprzednik obecnego ministra narobił dziadostwa. I co? Jest spokojny, bo partia go chroni. Nie jest już ministrem, ale został „zwolniony”, bo rząd przebudowano, a nie za winy swoje.
Jeżeli Niedzielski kiedykolwiek stanie przed jakimś sądem to co najwyżej za jakieś machlojki podatkowe albo nierozliczone diety poselskie.
będzie wisiał …na/w hamaku… czytając „Czarodziejską Górę” T.Manna. Potem wstanie niespiesznie. Zdejmując okular z czoła rzuci w przestrzeń „-SZCZĘŚĆ BOŻE” i odejdzie w eutanazję nie chcąc zabierać ludzkości niepotrzebnego tlenu…