26.02. Wypieranie
26 lutego, dzień 1091.
Wpis nr 1080
zakażeń/zgonów
427/0
Zapraszam do wsparcia mego bloga
Wersja audio
Ja tu od dłuższego czasu dziwię się dlaczego państwa, w tym nasze na czele, nie zajmują się fenomenem szczepionek. To znaczy ich promowaniem zajmują się jakby, w nieznanych publiczności co do treści umowach, zawarto zapisy, że będą ich płatnymi agentami. W dodatku to agent płaci producentowi, że może te szczepionki promować. Ale ja utyskuję tu na fakt, że nikt nie wskazuje jak one działają, choć ostatnio (uwaga – po dwóch latach ich używania) polscy oficjele przyznali, że mają już tyle materiału badawczego, iż nie muszą się opierać wyłącznie (sic!) na badaniach producentów.
Mamy tu dwie rzeczy niezbadane, acz podstawowe. Pierwsza to czy szczepionki działają, druga – czy są bezpieczne. Co do tego drugiego to mamy tu kilka nieciekawych zjawisk. Systemy zgłaszania NOP-ów (Niepożądanych Odczynów Poszczepiennych) są tak skonstruowane, by raczej zaniżać wyniki, co jest na korzyść firm producenckich. W dodatku sprawę się ucina od dołu i od góry. Bo jeśli padłeś 14 dni po wzięciu szczepionki to umarłeś jako niezaszczepiony, tak samo jeśli jako zaszczepiony zawinąłeś się po dniach 180-ciu, to fakt twojego zaszczepienia się nie liczy. A więc nie nopujesz. Tyle w kwestii bezpieczeństwa.
Pozostaje kwestia skuteczności, czyli czy szczepionki pomagają na koronawirusa – to znaczy, czy zapobiegają transmisji (nie, co przyznał sam producent i potwierdza rzeczywistość), czy zapobiegają ciężkim przypadkom (nie, bo w szpitalach, jeśli już ktoś przechodzi kowida, to raczej zaszczepieni), wreszcie – czy zapobiegają zgonom wśród zaszczepionych i o tym będzie dzisiejszy wpis.
Zanim to zbadamy trzeba wskazać na jedną sprawę. Po blamażu szczepiennym zostaje już tylko jedna, w dodatku nieweryfikowalna argumentacja, w dodatku bardziej ludowa, niż naukowa. Wszędzie tego pełno. Nastrzykani po kokardę masowo chorują, niektórzy ciężko. Ci ostatni potwierdzają słuszność swej decyzji nieśmiertelną argumentacją: gdybym się nie zaszczepił to bym pewnie umarł, a tak – co prawda przeszedłem ciężko, ale żyję. Górą szczepionki! Hmm… a co mają powiedzieć ci zaszczepieni, którzy nie przeżyli? No, jeden z koryfeuszy sanitaryzmu podpowiedział kiedyś narrację i tu. Co prawda trudno, by umarły coś mówił, ale zaproponowano mu, aby, czując, że odchodzi nabrał satysfakcji, że zrobił (dla siebie, ale i dla ludzkości) wszystko co tylko możliwe. A że się nie udało, no cóż, ważne, że się próbowało.
Skuteczność mierzyć jest łatwo. Po prostu w statystykach zgonów kowidowych wyłuskuje się kropeczkę przy nazwisku (bo ponoć lekarz badając pacjenta wie, czy był zaszczepiony) i wiadomo ilu ludzi zaszczepionych umarło na kowida a ilu niezaszczepionych. Muszę przyznać, że w Polsce nie widziałem jeszcze takiego zestawienia, co upewnia mnie, że ono gdzieś jest i jest aktualizowane, tylko jego wyniki są tak ponure, że oficjele nie decydują się na jego publikację. Ale coś takiego zrobili Brytole:
Wynika z tego, że w 2022 roku na kowida zmarło 25.768 zaszczepionych przeciwko niemu, zaś niezaszczepionych zmarło 2.273, czyli ponad 10 razy więcej zmarło zaszczepionych. Od razu uprzedzam grzebaluchów krytycznych, którzy będą mówili, że to dlatego, że zaszczepionych jest w ogóle w UK 85% i że po prostu jest ich o tyle więcej, że MUSZĄ umierać zaszczepieni na kowida, bo innych już nie ma. Ale to po prostu nieprawda, bo – w rozumieniu definicji zaszczepienia – zaszczepionych jest co najmniej po równo z niezaszczepionymi, gdyż dane 85% zaszczepionych dotyczą tylko tych z jedną dawką, zaś populacja tych, których uznaje się za zaszczepionych mocno się kurczy gdyż kolejne dawki to masakra frekwencyjna. Podane dane wskazują na liczenie zaszczepionych na moment śmierci i ci zmarli byli oficjalnie przez system uznawani za zaszczepionych. A więc dysproporcja jeden do dziesięciu jest faktem, bez możliwości podważenia go na poziomie definicyjnym.
No dobra – Brytole to opublikowali i co? Wynika z tego, że szczepionki szkodzą (tu na kowida, bo o prokurowaniu innych chorób tu nie mówimy) i co dalej? Przeszliśmy bowiem przez pierwszą kataraktę, do tej pory dość szczególnie blokującą przepływ nilowych wniosków. Wyszło, że umierają na kowida zaszczepieni i to 10 razy częściej niż ci nie. Co teraz? Czy sprawa przycichnie, czy ktoś się zapyta – dlaczego? Co będzie następną kataraktą? Czy będzie się chciało te rewelacje tak zinterpretować, by wyszło, że to przecież jest inaczej? Tak jak w artykule próbującym wytłumaczyć ten fenomen jeszcze z czasów kowida w wersji Delta (pamiętacie te stare dobre przedmikronowo-krakenowe czasy?), że właściwie ten fenomen to istnieje, ale nie istnieje i autorzy stają na głowie podpierając się lewą ręką za prawe ucho, by udowodnić publice, że przysłowiowe „białe jest białe”?
Czy może jednak Brytyjczycy wezmą się za to? Bo oni tam mają jeszcze resztki społeczeństwa obywatelskiego i może ktoś wyjdzie i zapyta się po prostu – dlaczego tak się dzieje a nie, że tabuny płatnych zagończyków będą tłumaczyć ogłupiałemu ludowi, że to się dzieje ale nie dzieje? Trzeba będzie spoglądać w tę stronę, bo podobne rewelacje pojawiają się już np. w Nowej Zelandii. A jak u nas? Moim zdaniem będziemy wypierać do końca, nawet jak inni się przyznają. Tak samo było kiedy w pierwszym przełomie kowidowym zaczęto odchodzić na świecie od chybionych decyzji lockdownowo-izolacyjno-testowych. Myśmy wtedy podwyższali saintarystyczną poprzeczkę. Wchodziły projekty ustaw zmuszających do kapowania podejrzeń o zakażenie, pod karą do zapłacenia kapującemu (pozdrawiamy posła Hoca) i mieliśmy się testować z ulicy co chwila. Robiliśmy więc w przeciwfazie, w dodatku tylko dlatego, by jakiś Karwelis się nie zapytał – to jak to było, pany, wcześniej to działać miało, a teraz z tego wychodzicie, kiedy krzywa zakażeń jest większa, niż wtedy kiedy w to wchodziliście?
I pewnie tak będzie z nami. Będziemy wypierać i lud to łyknie. Tak jak łyknął skandal, kiedy minister zdrowia powiedział, że ponad 200.000 ludzi zmarło ponad normę bo się źle prowadziło. Minister napluł w twarz ofiarom i ich rodzinom. Ofiarom wcale nie kowida, ale decyzji administracyjnych, które spowodowały tę hekatombę. I co? I nic! Żaden dziennikarz nie zajął się tematem powodu zniknięcia populacji o rozmiarach Gdyni, bo to przecież są ciekawsze tematy. Kilku zadało tylko pytania wyraźnie wtedy, gdy rząd był gotowy tak cynicznie na nie odpowiedzieć.
A przecież sprawa jest międzynarodowa. Wirus, jak ponoć kapitał, nie ma narodowości jest internacjonalistycznie taki sam. Ludność nie różni się co do narodowych reakcji na patogen, nie ma tu epidemiologicznego rasizmu. Praktyki stosowane też były szyte w jednym miejscu, głownie przez WHO. Szczepionki idą z jednego globalnego gara (tak przynajmniej zapewniają i producenci, i ochoczy rządowi kupcy). A więc to co jest w Wielkiej Brytanii, czy Nowej Zelandii musi też być i u nas. Tyle, że u nas się nie dowiesz i będziesz musiał dowodzić, przez analogie, że my nie możemy iść inaczej.
Tylko kogo to będzie interesować? Jesteśmy już rok jedną nogą w wojnie, która jak nożem uciął zakończyła kowidowe szaleństwo. Zdaje nam się, że na szczęście już po herbacie i nie ma co wracać do czasów kiedy wszyscy trochę daliśmy się zwieść. Jedni bardziej, drudzy – mniej. Nie ma więc co roztrząsać win. Ważniejsze rzeczy przed nami. A że w cieniu tych spekulacji ukryją się winni? No cóż – zobaczymy ich wracających w glorii chwały jako nieskazitelnych i sprawdzonych ratowników. Wystarczy tylko że do gotowej maszynki sanitaryzmu wrzuci się nowy żeton jakiegoś kolejnego paskudztwa, którego i dziś i od wieków kręci się po świecie tysiące. Kiedyś nie zwracaliśmy na to uwagi i żyliśmy. Teraz zwróciliśmy na to uwagę i… nie żyje 250.000 ludzi, którzy by żyli dalej.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
Mnie do wyjaśnienia tego całego szaleństwa, skąd się wziął, wystarczył wywiad z dr. Pieniążkiem i jego wskazanie skąd taka nagła zmiana u naukowców i lekarzy(wskazał ten statek w Japonii i tego naukowca, co tam pojechał i stwierdził co stwierdził). I to była ta bomba co wybuchał na samej górze i już w dół po szła lawina. A ofiary na dole nie wiedziały skąd ona przyszła, bo noc dezinformacyjna ciemna, bezksiężycowa.
Jaki piękny przykład manipulacji (z UK). Unormowane ryzyka śmierci z każdej przyczyny na 10000 osób w przedziałach wiekowych 18-39, dalej co 10 lat i 90+, styczeń 2022:
1) niezaszszepieni: 0.62, 2.62, 7.26, 20.9, 56.0, 129, 364,
2) zaszczepieni: 0.41, 1.34, 3.63, 9.29, 29.9, 81.0 i 247.
Bez podziału na grupy wiekowe – niezaszczepieni: 7.11, zaszczepieni: 13.46.
Ekspozycja niezaszczepionych to 11.4%, maleje od 23.5% dla pierwszej grupy do 2.8 dla 90+.
Dla zgonów covid niezaszczepieni mają jeszcze gorsze statystyki.
Dla zainteresowanych, którym nie chce się przepisywać linku do źródła: https://www.ons.gov.uk/peoplepopulationandcommunity/birthsdeathsandmarriages/deaths/datasets/deathsbyvaccinationstatusengland
Zastąpiłem pozycje '<3' przez 1.5, w opracowanym wykresie prawdopodobnie przez 3.
I Would Not Plan Motherhood With A Vaccinated Man – Pathologist Arne Burkhardt
(filmik dwie minuty)
https://rumble.com/v2anung-i-would-not-plan-motherhood-with-a-vaccinated-man-pathologist-arne-burkhard.html