1.04. Piąta dawka, czyli minister nie żartuje

3

1 kwietnia, dzień 1125.

Wpis nr 1114

zakażeń/zgonów

1343/15

Zapraszam do wsparcia mego bloga

Wersja audio

Pierwszy kwietnia to taki dzień dla wygłupów i tak sobie pomyślałem, że dziś walnę fejka, że się nawróciłem na kowidianizm wymieniając, szyderczo rzecz jasna, wszystkie głupoty, do których wyznań się niby-nawróciłem, żeby wyszło absurdalnie. Wylew wszelkich sanitarystycznych prawd wiary to mogła być spora dawka wzajemnych niekonsekwencji i tego co ostatnio ładnie określa się jako Eminence Based Medicine, czyli medycynie opartej na autorytetach w przeciwieństwie do tej opartej na dowodach. Ta ostatnia za kowida popadła w niełaskę ze względu na tę pierwszą. Skoro – jak twierdzi minister Niedzielski – „nic o kowidzie nie wiedzieliśmy”, to na czymś działania trzeba było oprzeć. A więc oparto na autorytetach naukowych, które – jak widać bez braku dowodów medycznych – były tylko autorytetami. A z nimi nie dyskutuje się jak widać, nawet gdy ma się dowody. Najgorsze, że grono tych bohaterów jest jakoś skrzętnie skrywane, a człowiek chciałby im przecież podziękować. Na różne sposoby.

Tak że już się sadziłem do szydery, a tu redaktor Warzecha mnie uprzedził i walnął niezły tekścik z suspensem nawrócenia, taki fake commingout. Co prawda dotyczy on polityki, jest na prima aprilis gotowy w stylu, a więc mogłem się zmieścić z podobnym, ale kowidowym, lecz byłoby to wtórne. Tak że porzuciłem ten paraliteracki plan lecz wyszło, że tu nie trzeba nic wymyślać. Otóż okazało się, że mamy aprilis na pełnej petardzie. Minister Niedzielski poszedł w absurd, tak jak prorokowałem i dalej wysadza kowidowe pociągi, choć już dawno po wojnie. Ale zakupione dynamity szczepionkowe trzeba jakoś zbyć. Jest to absurd, bo Niedzielski jedną ręką podpisuje wnioski o wymiganie się z podpisanych przez siebie umów na szczepionki, wymyśla dostawcom, a z drugiej strony drugą ręką, od tych samych dostawców sprowadza nowe szczepionki na kolejne fale dawek. Idzie bowiem dawka piąta.

Popatrzmy jak to idzie. Minister z jego zespołem PR-owym już się nauczył, żeby o tych liczbach to niekoniecznie. Potem jakiś dłubek wyciąga i kłopot gotowy. Niedawno sprowadził 504.000 szczepionek na dzieciaki i zeszło mu tak z 1-2%. I trzeba się tłumaczyć. To znaczy trzeba by się było tłumaczyć, gdyby w Polsce istniał jakiś nieprzekupiony dziennikarz i zadał pytanie po co to było i ile kosztowała nas nadzieja ministra wyrażona w kolejnej niepotrzebnie zakupionej serii. Fakt, że nikt nie zadaje takich pytań, nawet drapieżny redaktor Mazurek, oznacza jawną odpowiedź na temat roli dziennikarzy w kowidzie. A więc nie wiadomo ile mamy tych szczepionek na piątą dawkę (wciąż z uporem maniaka przypomnę, że mówimy o piątej dawce dwudawkowej szczepionki).

A może to piąta dawka starej, czwartej wersji szczepionki? Nie, nie, króliczki. Minister wyraźnie mówi, że to inny sort, biwalentny, w przeciwieństwie do jednowalentnej dawki czwartej, pewnie zakupiony dodatkowo podczas tych samych spotkań ministra w sprawie wycofania się z zamówień poprzednich. Zobaczyć takie rozmowy to by było coś, dla kogoś kto uprawia negocjacje w teorii i praktyce. To idzie mniej więcej tak: „Wy tam Pfizer nie myślcie sobie, że my tu odbierzemy zakupione i zapłacone od was dawki, które podpisaliśmy na umowie! Figę! Tu będziemy ostrzy – nie ma tak, że będziemy spełniać zapisy podpisanych przez nas umów. Mamy forse madżjore. Siła wyższa, znaczy się, i to nam daje szanse odstąpić. Jaką forsę? No, przyjechało do nas z 5 milionów Ukraińców. Będziemy więc twardzi jak Roman Bratny, Ursula wam wytłumaczy kto to jest jak nie trafi do NATO, a jak trafi to przyjedzie do was czołgiem i co wtedy zrobicie? Aha – i mamy do was prośbę: tej piątej dawki to byśmy chcieli tak z dwadzieścia cystern. Zapłacimy i odbierzemy, podpiszemy i przysięgniemy tu na modele Fergusona, że tym razem żadnej forsy madżjorki nie zastosujemy, no chyba, że nas tym razem najadą uchodźcy z Białorusi, jak im tam przemieniona na mundur Ursula da bobu. Mamy jej obietnice na esemesach, ale nie pokażemy, Bourla wie dlaczego”. Tak sobie wyobrażam te negocjacje.   

Ale wróćmy do szczepionek. To więc ile minister sprowadził? Tak pytam, by później porównać z danymi osób ochotnych na „piątkę Niedzielskiego”. Nie wiem, ale obiecuję, że gdzieś wygrzebię. Z moich wyliczeń wychodzi, że czwartej wzięło około 10% towarzystwa i mniej niż dwa razy tyle medyków. Czwarta dawka to porażka, a piąta to będą już chyba tylko kolekcjonerzy. Okazuje się, że tym razem nie mówimy o szczepieniach masowych. Minister stwierdził, że to rekomendacja i że to głównie dla grupy 60+, która wzięła czwartą dawkę, czyli celujemy w 1,8 miliona ludzi, wedle Niedzielskiego. Aż sprawdziłem – ludzi powyżej 60 roku życia mamy w Polsce 9,7 miliona, a wiec w faworyzowanej grupie czwartą wziął tak z co piąty zawodnik. Ile teraz „odejdzie” pomiędzy dawka czwartą a piątą? Pewnie minister to sobie wyliczył z taką sama dokładnością jak z tą dla dzieci, gdzie machnął się ze sto razy. Ile razy się teraz machnie?

No i mamy jeszcze jedną grupę celowaną. Ludzie z obniżoną odpornością. To jest jakaś już kompletna paranoja. Po pierwsze – NOP-y. Jak się mają ludzie z obniżoną odpornością do możliwości wystąpienia u nich powikłań poszczepionkowych? Na logikę to właśnie oni mogą mieć pierwsi problemy. Popatrzmy na przykład na rakowców. Przecież są oni z definicji uznawani za grupę o wysoce obniżonej odporności. A tu co mamy? Ano ostatni wywiad z profesorem Dalgleish’em, onkologiem, który dowodzi ze swej praktyki oraz z wniosków naukowych, że szczepienie na kowid jest bardzo groźne dla rakowców i należy je przerwać natychmiast. I tak z innymi chorobami, które „dopalają” kolejne boostery. Nie wspomnę tutaj nawet o tym, że mamy wiele dowodów, że bariera immunologiczna, jeśli w ogóle jest wytwarzana przez kolejne dawki, mija za każdą dawką znacznie szybciej, aż do wytworzenia odporności ujemnej, czyli niższej niż naturalna sprzed zaszczepienia.

Ile jeszcze dawek przed nami? Ja w swej szyderze grubo wcześniej obstawiałem, że będziemy walili co roku. Ale, że to będzie syndrom szczepionek na grypę. Czyli o jeden sezon do tyłu. Czyli mamy powiedzmy sezon wariantów kowidowych anno domini 2022, ruszamy do labów, i już na 2023 szczepimy wielowalentnymi preparatami w pakiecie z… zeszłego roku. A tu mamy, a mamy, co nam się później dowodzi jak robi się pakiety na następny rok, już nowy wariant i tak gonimy króliczka, którego – jak wiadomo – nie goni się, by go złapać, ale by gonić go. I wychodzi na to, że te młyny będą się kręcić bez żadnego ziarna, zaś za te obroty zapłacimy my, bez żadnej korzyści, ba – oby bez większych strat. A na dole w maszynowni będzie siedział Niedzielski z ręką na dźwigni biegów, włączał kolejne przełożenia i regulował wajchą prędkość kręcenia się pustych żaren. I ten proceder będzie się powtarzał co roku, nie koniecznie na prima aprilis. Po angielsku zwanym bardziej chyba adekwatnie, bo all full’s day, czyli dniem wszystkich głupców.         

Napisał Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

3 thoughts on “1.04. Piąta dawka, czyli minister nie żartuje

    1. Automat tłumaczy jak mamy inwestować, żeby główni gracze byli zadowoleni. Gates też chwalił szpryce póki nie sprzedał udziałów, teraz mówi w drugą stronę żeby tanio kupić, bo za chwilę kolejna pandemia. Albo jest już po drugim nawrocie. Za chwilę krzemowa kula AI będzie nam doradzać, którą szprycę wziąć w naszej lokalizacji, że odciążyć Ziemię z tej strony. Dżeneral Pąpierdu.

  1. Czy redaktor ma świadomość że nadal obowiązuje rozporządzenie o obowiązku szczepień studentów kierunków medycznych (lekarze, pielęgniarki, ratownicy, fizjoterapeuci, farmakolodzy)? Czyli po wakacjach kilka tysięcy młodych ludzi zostanie zmuszonych do zaszczepienia się na chorobę której nie ma. Tego skurwysyna Niedzielskiego trzeba naprawdę powiesić na drzewie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *