14.02. Czyżby to był tylko pierwszy etap?

31
klatka

14 lutego, dzień 714.

Wpis nr 703

zakażeń/zgonów

5.415.014/108.137

Od pewnego czasu pojawiają się informacje, że to ostatnie znoszenie obostrzeń to tylko pieredyszka przed czymś o wiele poważniejszym. Że prawie dwa lata pandemii strachu pokazały powtarzalne mechanizmy, do których można łatwo się odwołać jako gotowej receptury. Od kilku dni spotykam się z ostrzeżeniami, że jest niepostrzeżenie coś knute z WHO i poszerzeniem jej kompetencji. Dziś cytuję zebrane w jednym miejscu opisanie tego przyszłego mechanizmu. Wygląda to niepokojąco, ale najpierw popatrzmy na meritum:

„Na stronie Rady Europejskiej (RE) znajduje się informacja o negocjacjach nad „traktatem antypandemicznym”. Jak podkreślono, już 1 grudnia 194 państwa członkowskie Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) – a więc również Polska – „porozumiało się co do rozpoczęcia procesu redagowania i negocjowania konwencji, umowy lub innego międzynarodowego instrumentu na podstawie konstytucji Światowej Organizacji Zdrowia, by poprawić profilaktykę, gotowość i reakcję pandemiczną”.

– Teraz zostanie powołany międzyrządowy organ negocjacyjny, którego pierwsze posiedzenie odbędzie się najpóźniej 1 marca 2022 r. (by uzgodnić sposoby i terminy pracy), a drugie – najpóźniej 1 sierpnia 2022 r. (by omówić postępy redakcyjne). Następnie, podczas 76 sesji Światowego Zgromadzenia Zdrowia w 2023 r., przedstawi on sprawozdanie z postępów prac, tak by instrument można było przyjąć do 2024 r. – czytamy na stronie RE. Jak przekonują autorzy informacji, „pandemia Covid-19 to problem globalny” i „żaden rząd ani żadna instytucja nie są w stanie samodzielnie stawić czoła przyszłym pandemiom”. […]

 – Konwencja, umowa lub inny międzynarodowy instrument byłby prawnie wiążącym aktem prawa międzynarodowego. Umowa o profilaktyce, gotowości i reakcji pandemicznej, przyjęta w ramach WHO, pozwoliłaby państwom na całym świecie wzmocnić zdolności krajowe, regionalne i globalne oraz zwiększyć odporność na przyszłe pandemie – zaznacza RE.

Oprócz tego zaznaczono, że taki dokument „zapewniłby większe, konsekwentne i długofalowe zaangażowanie polityczne na szczeblu światowych przywódców państw i rządów” i określił „jasne procedury i zadania”. Ponadto „zintensyfikowałby długofalowe wsparcie sektora publicznego i prywatnego na wszystkich szczeblach”.

– Musimy stworzyć środowisko, w którym wszyscy naukowcy, pracownicy służby zdrowia i rządy mogą połączyć siły we wspólnej sprawie. Współpracując na rzecz wypracowania nowych rozwiązań, tak by chronić to, co najcenniejsze – nasze zdrowie i życie – mówił Charles Michel podczas Światowego Szczytu Zdrowia 25 października, cytowany przez autora informacji na stronie RE.

Traktat ten ma mieć odgórnie określone cele. Miałyby one eksponować: „wczesne wykrywanie pandemii i profilaktykę pandemiczną”, „odporność na przyszłe pandemie”, „reagowanie na przyszłe pandemie, w szczególności poprzez zapewnienie powszechnego i równego dostępu do rozwiązań medycznych, takich jak szczepionki, leki i diagnostyka”, „silniejsze międzynarodowe ramy zdrowotne, w których WHO działałaby jako organ koordynujący globalne kwestie zdrowotne” oraz „podejście 'jedno zdrowie’ obejmujące zdrowie ludzi, zwierzęta i całą planetę”. Założenia przedstawiają de facto globalne „ministerstwo zdrowia”, które będzie przejmowało władzę w okresie, gdy ogłoszona zostanie rzeczywista lub rzekoma pandemia. Warto zaznaczyć, że ogłaszać i odwoływać ją będzie WHO, które w ten sposób przydziela sobie władzę.

Następnie wyrażono w tekście na stronie RE przekonanie, że „taki instrument mógłby pogłębić międzynarodową współpracę w wielu ważnych dziedzinach, takich jak obserwowanie, ostrzeganie i reagowanie, oraz zwiększyć społeczne zaufanie do międzynarodowego systemu zdrowotnego. […]

– Traktat zwiększyłby przejrzystość, rozliczalność i współodpowiedzialność w międzynarodowym systemie. Ponadto przygotowałby grunt pod lepszą komunikację i lepsze informowanie obywateli. Przekazywanie błędnych informacji podważa zaufanie społeczne i może też osłabić reakcję na zagrożenia dla zdrowia publicznego. Aby odzyskać zaufanie obywateli, należy przewidzieć konkretne kroki, by usprawnić przepływ wiarygodnych, dokładnych informacji, a także globalnie przeciwdziałać dezinformacji – czytamy w dalszej części. […]

Przyjęcie tego typu traktatu po raz pierwszy zaproponował przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel podczas Paris Peace Forum w listopadzie 2020 r.. Podobny apel powtórzyli przywódcy grupy G-7 19 lutego ubiegłego roku. Niecały tydzień później – 25 lutego – również unijni przywódcy zadeklarowali pracę nad międzynarodowym traktatem antypandemicznym.

– 31 maja 2021 r., na spotkaniu Światowego Zgromadzenia Zdrowia, 194 członków WHO przyjęło decyzję, by na specjalnej sesji rozpoczynającej się 29 listopada 2021 r. podjąć rozmowy na temat międzynarodowego traktatu antypandemicznego. 1 grudnia 2021 r. 194 członków Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) porozumiało się co do rozpoczęcia procesu redagowania i negocjowania konwencji, umowy lub innego międzynarodowego instrumentu na podstawie konstytucji Światowej Organizacji Zdrowia, by poprawić profilaktykę, gotowość i reakcję pandemiczną – czytamy na europa.eu. […]”

Mój komentarz:

No, to stronnicy manipulacyjnego charakteru pandemii będą mieli teraz używanie. Bo jeśli się powyższe ziści będziemy mieli kilka nieciekawych rzeczy. Po pierwsze powstanie coś w rodzaju Światowego Ministerstwa Zdrowia, które będzie zarządzało (dodajmy – przyszłymi) pandemiami z jednego centrum. Dla wielu sygnalistów Nowego Świata to spełnienie się ich obaw, że pierwszym organem światowego rządu będzie właśnie ministerstwo zdrowia, w oparciu o wyżej wymienione „konieczności”. Po drugie będzie to korzystne dla obecnych władz. Kiedy szef Sanepidu zeznał w wywiadzie dla RMF, że „miał święty obowiązek” wykonywania rekomendacji WHO, to się wygadał, bo wcale nie miał żadnego takiego umocowania. Jest szefem niezależnego polskiego organu, a więc nic nie musiał i decyzje podejmował na własny rachunek (który zapłaciło społeczeństwo, by the way). Po trzecie – wedle naszej konstytucji źródłem prawa są również umowy międzynarodowe, do których będzie się zaliczał omówiony wyżej akt. A więc – tu znów na korzyść władz – nie trzeba będzie, jak dotychczas kombinować nielegalnie z rozporządzeniami, które nie mogą przecież regulować zarządzania krajem. Po czwarte – mamy wyraźne sugestie dotyczące koordynowania polityki informacyjnej z jednego centrum i eliminowania szkodliwych dezinformacji. Będzie więc globalna cenzura i żaden kraj nie będzie się mógł wyłamać z jednej opowieści o przyczynach pandemii i środkach zaradczych. Co będzie także kneblowaniem nauki, która polega przecież na ciągłym kwestionowaniu aktualnych prawd.

Do tej pory musiały to być ustawy, a teraz wystarczy rozporządzenie WHO i takie Pinkasy będą już miały prawo powiedzieć: WHO lucuta, causa finita. W ten sposób odpowiedzialność za skutki działań pandemicznych, przewyższających nawet takie jak za kowida będą scedowane z rządów krajowych na samonominującą się światową organizację sponsorowaną m.in przez Big Farmę i mulitmilionerów, którzy czują się władcami świata, zbawiając ludzkość przed nią samą. A nowe pandemie? No przecież właśnie się na nie takimi aktami przygotowujemy. Kto tam jeszcze wie który wirus przeskoczy nagle ze szczura na jakiegoś tambylca, czy i w jakim laboratorium zbije się próbówka ze sztucznie rekombinowanym wirusem, oczywiście tworzonym po to, by „potrenować” system zapobiegania zjadliwym patogenom.

Dla dobra ludzkości, rzecz jasna.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.   

About Author

31 thoughts on “14.02. Czyżby to był tylko pierwszy etap?

  1. Coraz większa złożoność oraz ryzyko naszego życia ekonomicznego zmusiły rząd do tego, by przejąć władzę nad wieloma sferami działalności, które niegdyś zależały od dobrej woli lub przypadku. Nasi intelektualiści ulegli najpierw niewolniczej filozofii Hegla, potem Marksowi, a wreszcie lingwistycznym analitykom.

    W rezultacie obumarła klasyczna teoria polityczna wraz ze swoimi stoickimi, chrześcijańskimi i naukowo-prawniczymi podstawowymi koncepcjami (prawo naturalne, wartość jednostki, prawa człowieka). Współczesne państwo istnieje nie po to, żeby strzec naszych praw, lecz by świadczyć nam dobro, lub czynić nas dobrymi ludźmi – tak czy owak, by robić coś dla nas lub zrobić coś z nas. Z tego powodu nowy przydomek „przywódca” został nadany tym, którzy niegdyś byli „władcami”. Staliśmy się bardziej ich podopiecznymi, uczniami lub zwierzętami domowymi. Nie zostało nam już nic, o czym moglibyśmy im powiedzieć: „To nie wasz interes”. Całe nasze życie bowiem jest ich interesem.

    Fragment z: C.S.Lewis „Ulegli niewolnicy dobroczynnego państwa” 1958 r.

  2. Hahaha, czemu mnie to nie dziwi ? Piszę przecież o tym ,że mamy do czynienia z globalnym spiskiem już od z górą 18 miesięcy. A po oblanym przez nas, na całej linii, teście odnośnie reakcji na ” śmiercionośną pandemię ” sprawy potoczą się dalej już szybko. Oczywiście , od czasu do czasu , będzie nas się tresować kolejnymi ” katastrofami zdrowotnymi ” , żebyśmy jak w tym eksperymencie znanego naukowca Pawłowa , nie zapomnieli w którą stronę mamy podążać .

  3. Ktore z międzynarodowych ciał najbardziej w latach 2020-2021 daly d…y? Właśnie WHO i Unia Eunuchów! I to tak dały, że wizerunkowo nie ma czego po nich już zbierać.
    WHO – kierowana przez komunistycznego byłego terrorystę co i rusz zmieniała wytyczne pod dyktando Chin.
    UE – zaprezentowała wyłącznie starczy uwiąd i przez pierwsze pół roku epidemii nawet swej własnej agonii nie potrafiła zamaskować.
    No to teraz UCIEKAJĄ do przodu!
    Usiłując (wyłącznie PR-owo) sprawiać wrażenie że w ogóle jeszcze do czegoś się przydadzą w przyszłosci.
    Horyzont finalizacji działań w roku 2024?
    Toż do tego czasu nie będzie już z dużą dozą pewnosci i Unii, i WHO!
    Nie bez powodu rządy lokalne SAME/indywidualnie obecnie decydują o wygaszaniu obostrzeń.
    Mumia Europejska jeszcze nawet (instytucjonalnie) nie zauważyła omikrona!
    Spoko! Ja to się raczej innych rzeczy teraz boję, a nie światowego resortu zarazy i segregacji. Bo że będzie duża polka na wschodzie – nie mam raczej już wątpliwosci. Jesli Departament Stanu polecił zniszczenie komputerów w ambasadzie USA w Kijowie (co oznacza przecież także w praktyce zniszczenie funkcjonujacej bazy danych dla wywiadowczych działań operacyjnych nie tylko na Ukrainie), sprawy idą jednoznacznie w złym kierunku.
    Za dwa lata ?…
    Mój Boże, a kto to odgadnie w TAKIEJ sytuacji, co będzie AŻ za dwa lata!

      1. Nie rozumiesz. Ew. cyrk robiony przez Bidena czy Putina nie ma z tym nic wspólnego.
        Służby działają w znacznej mierze niezależnie od nich. To, że w ambasadzie USA wzięli (częściową) zawartość dysków na nośniki, a kompy zniszczyli to oznacza dokładnie to samo, co palenie archiwów w ambasadach tuż przed wybuchem wojny. Robi się to w całkowitej ostateczności! Przecież tam są chronione dyplomatycznym immunitetem terytorialnym WSZYSTKIE dane , w tym kopie najważniejszych danych wywiadowczych przekazywanych przez lata do centrali.. To nie takie hop siup jak się niektórym wydaje. Również takie dane, które istnieją tylko w jednym egzemplarzu i których NIE WOLNO ani kopiować, ani wynosić na nośnikach (nawet w poczcie dyplomatycznej) poza eksterytorialny teren ambasady! Nawet jeśli miałoby to oznaczać ich zniszczenie. To są sprawy nieodwracalne.
        Człowieku… Czegoś takiego nie było od kryzysu kubańskiego.

        1. Bostoński – ale takich informacji się nie ujawnia na lewo i prawo w poważnych sprawach. A jeśli ktoś ujawnia, to jest to ewidentny element spektaklu i budowania napięcia. Już zresztą mówi się o wszczęciu negocjacji z Rosją ws pokoju… mówię Ci, ze to teatrzyk :). Zresztą nie ma co strzępić klawiatury, za 2, góra za 4 tygodnie wrócimy do tematu i albo będziemy w trakcie ostrej naparzanki, albo w trakcie świętowania „ocalenia pokoju” (a tak na prawdę dokonania konkretnych dealów pod osłoną tego spektaklu). Pożyjemy, zobaczymy :). Choć kusi mnie zakład o jakąś drogą łychę 🙂 🙂 🙂

          1. U Bidena wszystko na opak. Z Afganistanu TEŻ nie powinien tak durnowato wychodzić. I co z tego?

        2. Niepotrzebnie się tak emocjonujesz , to tylko teatr dla ludu, wojny nie będzie nie dlatego ,że ja sobie tak wyobrażam tylko Putinowi się ona nie opłaca. To jest jedyne kryterium

    1. Krzysiek ma rację – żadnej wojny nie będzie na Ukrainie, może dojdzie do jakichś starć podkręcających temperaturę, ale to od początku jest tylko spektakl. Teatr. Biden chce pokazać się jako silny przywódca po blamażach m.in. z Afganistanu. Putin ma do ugrania różne zniesienia sankcji i przywileje gospodarcze do uzyskania (zwłaszcza te uzależniające nasz region od Rosji)… To się zgadali :). „Najpierw zrobimy prawie wojnę, Joe – powiedział Władymir – a potem ty dzielnie wyślesz wojska, wreszcie usiądziemy do negocjacji ostatniej szansy i tam każdy z nas ogłosi, że uratował pokój”. Tak to będzie wyglądało. Może dla podkręcenia atmosfery strachu Putin zajmie jakieś miasto (może Odessę), poleci trochę rakiet dla przetestowania systemów, no a potem te rokowania na szczycie z USA i Niemcami (oczywiście). Tak to będzie wyglądało – gospodarczo będą chcieli nas wchłonąć. W wojnę bym uwierzył, gdyby nie śmiesznie mała liczba wojska rosyjskiego na granicy (100 tys, czy koło tego), gdzie przeciwko sobie mają 250 tys. armii ukraińskiej. Nawet przy gorszym uzbrojeniu Ukrainy (chociaż Rosja też operuje w dużej mierze złomem), to to się kupy nie trzyma. Pamiętajmy, że zawsze obrona angażuje mniejsze siły niż atak – zwłaszcza jeśli obrońcy są zdeterminowani i bitni. Gdyby Putin chciał połknąć Ukrainę wojskowo to musiałby mieć 300-400 tys wojska i wtedy to inna bajka. A teraz cała ta „wojna” o Ukrainę to zwykły teatr. NATOMIAST rząd światowy z zalążkiem WHO, to realne zagrożenie. Zwłaszcza jak będą wchodziły kolejne technologie 5G, 6G i kolejne. Oczywiście zagrożenie tych technologii nie polega na promieniowaniu masztów (jak zawsze z przeciwników próbuje się zrobić debili), tylko na totalnej kontroli, nawet w naszych własnych domach, gdzie nawet lodówka może wyegzekwować na nas karę za niepoprawne zachowanie. To połączenie (rządy światowe i kolejne technologie G) to będzie total nad totalami – czegoś takiego jeszcze świat nie widział.

      1. Nie ma takiej opcji jak zajmowanie jakiegokolwiek miasta , bo to zawsze rodzi groźbę , że sytuacja wymknie się spod kontroli. Co do reszty , pełna zgoda :-))

        1. Z podziękowaniem dla Naczelnego i PT Komentatorów.
          Co do powyższego:
          Oczywiście że sprawa z UPAdliną to zwyczajna ustawka. WWP zaproponował by „wrócić ze wszystkim” przed rok 1997 i chyba tak będzie. Vide: to co się dzieje „w sprawie Banderlandu”. Nikt nie będzie „zajmować miast”, bo „per analogiam” do naszego „rządu na uchodźctwie” „republiki Donbasu” stanowią prawną kontynuację „ukraińskiej państwowości”. Dlatego też – o czym piszę od wielu lat – nie będzie nigdy „uznania niezależnego Donbasu” przez Federację, bo to by położyło kres „umowom mińskim” a co za tym idzie powrotowi byłej USRR „do macierzy”. Co ciekawe, wygląda na to – o czym też nie tylko ja pisuję od lat – wszystkie umowy podpisywane przez puczystów z Kijowa są nieważne.
          Należy się spodziewać, że wcześniej niż się spodziewamy była USRR zostanie włączona do ZBiR-u, razem z Kazachstanem.
          Jedyny „nasz problem” to „byłe nasze Kresy”, bo chyba Rosjanie nie za bardzo ich chcą, „licząc na nas”. A to byłaby dla nas katastrofa!

          Wygląda na to, że tworzenie „stref walutowo – ekonomicznych” idzie pełną parą (vide Orban, który chyba nie chce być włączony do strefy „zachodnio-europejskiej” ani ewentualnego „nowego cesarstwa Habsburgów”.

          Co do poniższych wpisów, dodam że okazuje się rozwiązana zagadka zakupu przez „Dżastina” ilości szczypawek przekraczającej wielokrotnie ilość mieszkańców Kanady. „Dżastin” osobiście i rząd kanadyjski do spółki są udziałowcami firmy posiadającej patenty na istotne elementy szczypawek. Więc z każdą szczypawką dolarki wpadają na właściwe konta…
          A płyną one z podatków „szczypanych”, więc to się dobrze nakręca…

  4. Przecież to, że ze światowego kryzysu należy wyciągnąć wnioski (zwłaszcza jeżeli dało się koncertową plamę pod wieloma względami) i przygotować się lepiej na przyszłość jest oczywiste, niezależnie od tego co kto sądzi o WHO, BigPharmie, szczepionkach etc. Takie decyzje niejako „wisiały w powietrzu”, dziwne i podejrzane byłoby raczej, gdyby nie zostały podjęte.

    Pytanie tylko jakie kroki zostaną podjęte. Czy będzie to polegało na lepszym przygotowaniu infrastruktury, budowaniu szpitali większych niż na bieżące potrzeby (z pomieszczeniami magazynowymi ewentualnie wynajmowanymi tymczasowo jakimś hurtowniom z prawem natychmiastowego wypowiedzenia w wypadku kryzysu, łatwo zmienialnymi na sale ambulatoryjne), gotowymi programami (dydaktycznymi i komputerowymi) do edukacji zdalnej (jeden tydzień nauki zdalnej rocznie w ramach ćwiczeń, np. przed wakacjami albo w czasie matur czy egzaminów ośmioklasistów), podobnie w pracy administracji, przychodnie z możliwością izolowania „kolejkowiczów”, umawiające na konkretną godzinę, sklepy spożywcze zdolne do pracy całodobowej i roznoszenia żywności jak kiedyś mleczarze mleko itp., czy na wprowadzeniu przepisów ułatwiających obowiązkowe szczepienia przykładowo (zresztą nawet dzisiaj są obowiązkowe, tylko mówimy o sprawdzonych szczepionkach).

    Bo to, że jakieś decyzje w związku z (już niemal byłą, miejmy nadzieję, chyba że Chińczycy zaraz wypuszczą jakiś nowszy model) epidemią zapadną było tak oczywiste, jak „uderzenie wyprzedzające” ruskich czy właśnie chińskich trolli, mające z góry zwiększać chaos: „zobaczycie, na tym się nie skończy, będą was gnębić, walczcie, nie dajcie się”. Świat wbrew pozorom jest na ogół w miarę przewidywalny.

    Wiadomo na przykład, że będą następne epidemie. Nie wiemy tylko kiedy wybuchną – za rok, dziesięć, czy sto lat, ale że wybuchną mamy pewne jak amen w pacierzu. Przy stałym wysiłku epidemiologów i lekarzy i tak zdarzały się co najmniej raz na stulecie (najczęściej mając pierwsze ogniska gdzieś na wschodzie, na wielkich targowiskach Azji przykładowo). Biorąc pod uwagę spadek odporności naturalnej, coraz mniej zdrowy tryb życia jaki prowadzimy (życie w nienaturalnie wielkich skupiskach jakimi są miasta, hałasie, szumie wszelkiego rodzaju i zarywanie nocy przy sztucznym oświetleniu, coraz bardziej przetworzona żywność nasycona chemią etc.) będą wybuchały prawdopodobnie coraz częściej…

    1. Eeee, no spoko. autonomiczny transport żywności do pozamykanych w domach Polaków (wzorem Chin) nijak u nas nie przejdzie. I co z tego, jeśli nawet kupimy zylion tych dostawczych kołowych dronów?
      Sęk w tym, że chińskie drogi w tamtejszych miastach NIE MAJĄ DZIUR! No i tam nikt nie podbiera nie ze swojej półeczki. Ani nie kopie dla zabawy drona – dostawcy 😀

    2. Katastrofalna redefinicja przez WHO pojęć „pandemia” i „odporność zbiorowiskowa” na potrzeby tejże plandemii uprawniają państwa do redefinicji roli WHO w stronę ograniczenia wpływu tego nowotworu złośliwego na politykę zdrowotną tychże państw. Nie wolno o tym zapominać.
      „Czy będzie to polegało na lepszym przygotowaniu infrastruktury, budowaniu szpitali większych niż na bieżące potrzeby” – żę jak? Że WHO sprawi, że lepiej przygotujemy sobie infrastrukturę? Trudnostrawny ten żart.
      „pierwsze ogniska gdzieś na wschodzie, na wielkich targowiskach Azji” – to jest wyjęte żywcem z głównego ścieku

  5. Natomiast naprawdę ważne dla NWO rzeczy dzieją się TERAZ w Kanadzie. Mianowicie zniesienie i uniewaznianie zwykłym zarządzeniem rządu , bez wyroku sądu, własnosci prywatnej obywateli . Kont, ubezpieczeń itd. Wystarczy że bedą krnąbrni.

    1. Ciekawym jest tłumaczenie premiera Kandy za translatorem Google:
      „Trudeau powiedział dziennikarzom, że przepisy będą stosowane tymczasowo i w bardzo specyficzny sposób.

      Krytycy zauważyli, że premier wyraził poparcie dla rolników w Indiach, którzy zablokowali główne autostrady do New Delhi na rok w 2021 r., Mówiąc wówczas: „Kanada zawsze będzie tam, aby bronić prawa do pokojowego protestu”.

      Powołanie się przez Trudeau na ustawę o sytuacjach nadzwyczajnych ma miejsce, gdy demonstracje w całej Kanadzie wkraczają w trzeci tydzień.”

      1. I jeszczez koemntarz BBC:
        Analiza Jessiki Murphy, BBC News, Toronto

        „Pod rosnącą presją, aby położyć kres destrukcyjnym protestom – czy to ze strony Białego Domu, czy coraz bardziej sfrustrowanych Kanadyjczyków – premier Justin Trudeau wkroczył na niezbadane terytorium z decyzją powołania się na nigdy wcześniej nie używaną ustawę o sytuacjach nadzwyczajnych z 1988 r., Najpotężniejsze narzędzie w kraju, gdy stoi w obliczu sytuacji kryzysowej w kraju.

        Uprawnienia ogłoszone przez Trudeau wchodzą w życie natychmiast – ale jego rząd musi przedstawić je Izbie Gmin i Senatowi w ciągu tygodnia i potrzebuje zielonego światła, w przeciwnym razie proklamacja zostanie odwołana.

        Wszyscy główni przywódcy kanadyjskich federalnych partii politycznych powiedzieli, że nadszedł czas, aby protesty – które miały wpływ na łańcuchy dostaw, gospodarkę narodową i stosunki kraju z USA – zakończyły się.

        Ale niekoniecznie wszyscy są na pokładzie bezprecedensowego posunięcia Trudeau.

        Przywódczyni konserwatystów Candice Bergen wyraziła obawę, że może to zaognić sytuację.

        Poparcie lidera NDP Jagmeeta Singha może dać Trudeau wystarczającą liczbę głosów, aby przejść przez Izbę Reprezentantów – choć Senat nadal może być przeszkodą.”

  6. Żadnej próbówki nie trzeba tłuc, wystarczy uznać dowolny wirus przeziębieniowy za groźny, podkręcać ilość namnożeń w testach PCR i epidemia jak znalazł. Większość już przyzwyczajona do posłuszeństwa dla ich rzekomego dobra przyjmie to i co każe się jej przyjąć.

  7. To oczywista oczywistość że obecna „pandemia” to tylko rozgrzewka.
    Jedyny ratunek to ich wszystkich wytępić, do ostatniej sztuki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *