16.05. Skandal w cyrku za państwowe

10

16 maja, dzień 805.

Wpis nr 794

zakażeń/zgonów (dzisiaj)

95/0

Ostatnio nie mogę się opędzić od gó..o burzy z powodu Eurowizji. Tam stało się coś żenująco nieważnego, ale jak papierek lakmusowy pokazało zawartość całości i to w przyszłym rozwoju.

Zacznę od początku. Nigdy nie lubiłem Eurowizji. Dla mnie było to od początku bezguście kompletne, bo to przecież festiwal państwowych telewizji, więc nie ma co się spodziewać czegoś interesującego od urzędników, których gustów nie weryfikuje widz, tylko rozleniwiający abonament. Właściwie to nikt poważny nie zadebiutował na tym festiwalu, nikt nie zrobił kariery, no, może z wyjątkiem fenomenu ABBY, która zawojowała najpierw jurorów, a potem cały świat.

W nowych czasach to się zmieniło. Zdaje się, bo jak pisałem wyżej – nie śledzę. Ostatnio widziałem ten festiwal przy okazji imprezy, bo gospodarze włączyli teleoczko na przyjęciu – wygrała wtedy nieprzysłowiowa już baba z brodą. I to był koniec moich przypadkowych przygód z tą imprezą, Nie piszę, by się usprawiedliwiać, że jednak o tym wspominam, ale by pokazać, że ta impreza nie ma już nic wspólnego ze śpiewaniem. Ma być dziwacznie i progresywnie, liczy się wrażenie, a właściwie jazda po bandzie. Tak oto publiczne telewizje stały się archipelagiem globalnego postępu. A więc trzeba przebijać baby z brodą. Dlatego mnie ta lukullusowa impreza przestała interesować. W końcu bowiem kwestia pieśniarska na festiwalu piosenki stała się trzeciorzędna, zaś oglądanie śpiewających transpłciowych czy niebinarnych centaurów mało mnie zajmuje.

Ale okazało się coś ciekawego – zaznaczam, że nie oglądałem, ale widzę po internetach. Po pierwsze – Polska podobno wystawiła śpiewaka o dobrym głosie i ciekawej piosence. Jako, że miał dwie nogi, był bez ogona i wyglądał na mężczyznę – nie wróżono mu, zwłaszcza z lewej strony, wielkiej przyszłości. Ale przeszedł ci on do finału i jak zwykle rozgorzały w Polakach nadzieje. Widocznie w jury heteroseksualny śpiewak z głosem i repertuarem to już teraz taka rzadkość , że trzeba było go przepuścić jako wyjątkowe dziwadło. Po drugie – faworytem, zanim otworzył ktokolwiek usta, był zespół ukraiński. Wiadomo wojna i ofiara przegrać nie może, choćby popierdziała tylko na wuwuzeli.

A potem weszła polityka. To znaczy zaczęło się głosowanie. O cuda, panie. Polskie jury dało Ukrainie maksa, czyli 10 punktów, zaś polska prowadząca zakrzyknęła „Sława Ukraini!”, co niektóre grupy rodzin wołyńskich uznały za skandal, argumentując, że takie słowa to ich zarąbani krewni słyszeli jako ostatnie, odchodząc dramatycznie z tego świata. Ale i lud polski w głosowaniu podążył za trendem i też dał maksa – 12 punktów. Jury ukraińskie dało zero. Za to lud ukraiński dał maksa, co oznaczało już od razu, że ukraińskie wejrzenie instytucjonalne różni się od woli ludu, na co zwrócono uwagę.

I zaczął się skandal. Zaczęło się od oskarżeń organizatorów, że Polska z innymi krajami zrobiła „spółdzielnię”, w której uzgadniano wymianę głosów. W dodatku polska prowadząca została oskarżona o uprawianie polityki, no zadyma na całego, i to w cyrku za publiczne przecież pieniądze. Co do polskich wątków, to okazało się, że jury ukraińskie (czyli Ukraina) jest niewdzięczne, my tu pomagamy, przyjmujemy, przemycamy pod ogniem broń i towary, a oni nam tu ZERO. Ba, Niemcom – szóstka. (Za co a propos Niemcy się obrazili). A więc zdrajcy. I tak będzie w polityce, znowu się postaramy a oni i tak pójdą z Niemcami. Bo my porządnie – dwa razy maks. Oni zero, choć na ochłodę – lud ukraiński dał maksa i przeprosił za „swoje” jury. Ba, okazało się, że tam w tym ukraińskim jury ruska onuca siedzi na onucy. I stąd wniosek rozszerzający – tak będzie i w polityce. Ruskie, nieprzetrzepane onuce w instytucjach Ukrainy zrobią nam koło pióra, wydutkają nas z odbudowy, dadzą ją Niemcom (stąd ta szóstka).

Chciałem nieśmiało zaznaczyć dwie rzeczy. Jak widać to nie żaden festiwal piosenkarski, tylko obszar politycznych zapłat długów i powinności. Nikt się nie zająknął nad warsztatem zwycięzcy i przegranych. Sama polityka i impreza w cieniu wojny.

Po drugie, to był kamyk, który kolejny raz zburzył wygładzone fale polskiej politycznej poprawności, która stoi na straży bezrefleksyjnego inwestowania w emocjonalny interes. Wystarczył tylko jakiś festiwalik, a tu cała nowa wojna polsko-polska się zleciała. Jedni, że tak trzeba, dawać maksa, niech nawet ryczą jakieś beztalencia, bo przecież wojna i mamy unconditional love. Drudzy, że patrzcie – jaskrawa niewdzięczność. Nasz też mógłby ryczeć jak wół, ale nam się maks punktów należy, bo pomagamy. I od razu wszystko na stół – Wołyń i że zobaczycie jak nas zrobią.

Co będzie jak lud ukraiński nam będzie chciał dać maksa, zaś ukraińskie instytucje inaczej będą widziały swój interes?

PS. Zaś co do samej imprezy, to niech przemówią internety:

„Michał Szpak przebrany za husarza, ubijający masło w drewnianej maselnicy siedząc na fortepianie, śpiewający „Imagine” po ukraińsku, do tego Anna Grodzka w chórkach i Robert Biedroń w nowej fryzurze na klawiszach. Tak bym to widział.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

10 thoughts on “16.05. Skandal w cyrku za państwowe

  1. Trzeba podzielić Eurowizję na 3 etapy. Lata 1960-1990, kiedy finały były rzeczywiście konkursem piosenki. Nie tylko Abba, ale np. Celine Dion, reprezentująca w 1988 Szwajcarię zdobyła uznanie i sławę, Cliff Richard – jeden z dinozaurów angielskiej muzyki, również zrobił spory krok w swojej karierze, Nanie Mouskouri – znana wokalistka w krajach Beneluxu, która w 1963 roku wystawiła i dzięki temu jej kariera się rozwinęła, Lara Fabian – francuska wokalistka, znana w latach 90, zaczęła karierę w 1988 właśnie na Eurowizji, no i Edyta Górniak, która już w wtedy gdy zajęła 2 miejsce była popularna w Polsce. Ale potem jej kariera poszła do przodu. I potem przyszły lata 90 i zmiana sposoby liczenia głosów. I zaczęły sie konszachty. A po 2006 roku, gdy weszło głosowanie internetowe i smy, to już szaleństwo głosowania na sąsiada lub na przyjaciół stało się normą. I to było złe. JA obserwuję i oglądam Eurowizję regularnie. Mnie najbardziej ciekawi Szwecja. Ich piosenki zawsze są wysoko i zawsze na wysokim poziomie. Abba to był po prostu przykład, że jak się latami tworzy podwaliny pod dobrą muzykę ,a Szwedzi mają zadziwiającą skłonność do robienia dobrej muzyki(że przy pomnę Roxette w latach 80), to ich wyniki nie powinny dziwić.
    Uważam też, że w ostatnich latach jakość konkursu spadła. Ostatni taki dobry rok to był 2015 i 2016. Potem coś się stało i zaczęły się zjazdy w dół. Szkoda bo w tym konkursie można było czasem zobaczyć wykonawcy, który był mało znany, ale ciekawy. Sledzę kilku wykonawców i regularnie słucham ich muzyki. Np. taki Justs Sirmais z Łotwy, Robin Bengtsson ze Szwecji czy norweski Jowst. Jak ktoś słucha mało nowej muzyki, może mieć problem z rozpoznaniem, ale dzieje się sporo, tylko trzeba umieć szukać i wynajdywać co komu sie podoba.

  2. Konkurs frenetyczny LBTQ+ z ADHD, w tym roku chyba dzięki Włochom nieco mniej plastikowy niż zwykle. Konstrakta rulez! 🙂

  3. Ten festiwal stał się jedynie jakimś przedłużeniem Instagrama i Fejsbuka. Od czasów Kończta tenWurst jest upadek i degrengolada i nawet pozorów nikt nie próbuje tworzyć, że chodzi o coś innego niż o wdrożenie lewicowej rewolucji kulturalnej. Ciekawe że Ukraina stała się w jakiś sposób uczestnikiem czy zakładnikiem tej rewolucji. Więc faktycznie będzie jak zwykle, tam na dole dzielni ludzie walczą i giną ale na górze wszystko poukładają ci co mają w rękach lejce. Tak więc Niemcy muszą zarobić, Polacy nie mogą nic zyskać, eurobiurokracja ma się wzmocnić, Żydzi nie mogą stracić itd. A ja nadal słucham piosenek Edwarda Stachury.

      1. kupiłam…. cooooo? Staw? Ja to oczko wodne muszę sobie dopiero wykopać. I będzie to oczko „do bliży”, raczej…Można tak…staw kupić?

        1. Ja mam stare oczko wykopane, ale małe i zarasta, czasem kaczki przylecą ze dwie. Ale wielkie wykopane to już bardziej staw. Ogólnie piękne, ale siedlisko glonów, komarów i kleszczy 🙂

  4. Z podobnych powodów nie oglądam i nie interesuję się już OSKARAMI. Jedna wielka socjotechnika, polityka i łapówkarstwo…o przepraszam…lobbing… Szkoda czasu.

    1. A np czeski reprezentant, to zespół We Are Domi, trio norwesko-czeskie. Wokalistka to Dominika Hašková. Coś Wam nazwisko mówi? Fanom hokeja na lodzie powinno. Jej ojcem jest niejaki Dominik Hašek. Wieloletni reprezentant czeskiej reprezentacji. Grał także w latach 90 w NHL. Pani skończyła konserwatorium w Londynie i ma całkiem dobry wokal.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *