2.05. Jak pandemiczni Kozacy list do Pfizera pisali

5

2 maja, dzień 1156.

Wpis nr 1145

zakażeń/zgonów

45/0

Zapraszam do wsparcia mego bloga

Wersja audio

Walnął news na całego. Minister Niedzielski napisał list do Pfizera w sprawie szczepionek. Trwają spekulacje co do jego treści i rzeczywistego przeznaczenia. Myślę, że wiele Państwu wyjaśni najnowsze znalezisko jednoosobowej redakcji „Dziennika zarazy”, która sobie tylko znanymi ścieżkami, łącznie z poświęceniem polegającym na grzebaniu w koszach, dotarła do pierwszej wersji listu do Pfizera, jeszcze nie uładzonej nowomową PR-owksą. Mógł to być tzw. draft ministra. Tekst na rybkę, by było wiadomo o co chodzi autorowi, by to potem najęci uładzili. Ale ważna jest nie tyle stylów co to, czego zabrakło w wersji oficjalnej. Popatrzmy więc na pierwowzór:    

Drogi (upsss, przepraszam), szanowny Pfizerze. W pierwszych słowach mego listu od razu przepraszam, że nie piszę via sms, jak to macie w zwyczaju. Ja wiem, że ważne rzeczy to się tak załatwia, ale mój list do Ciebie jest mniejszy rangą, a więc proszę tu o wyjątek. W dodatku list jest obszerny i nie zmieściłby się w jednym smsie, bo z powodów oszczędności, do których się walnie przyczyniłeś, ale o tym to będzie poniżej, obcięli nam konta komórkowe i nie ma tam opcji premium, czyli zamiany długich smsów w ememesy. Tak mi przynajmniej powiedział nasz tymczasowy szef Sanepidu, a on informatykiem jest. Nie gniewaj się, że ten list może przeczytać ktoś inny i że już chodził on w mediach zanim go dostałeś. Taką mamy tradycję i nie wiesz nawet jak to jest skuteczne, bo to np. listy otwarte intelektualistów obaliły komunę, to co dopiero z załatwieniem takiej sprawy jak ta poniżej.

Ja wiem, że podpisaliśmy umowę i nawet naciskaliśmy, by tych szczepionek było więcej i szybciej. Ja wiem, że tak stoi na papierze, ale chciałbym wysunąć kilka argumentów, że my tego nie odbierzemy, bo nie chcemy. Nawet nie możemy. U nas jest takie prawo zwyczajowe, że jak się mocno nie chce to można i u nas tak właśnie jest, co wyjaśnię poniżej. Umowa, umową, ale są okoliczności, nasz prawnik mówi, że fors madżor, czy jak to się pisze, siła wyższa, znaczy się. Ja wiem, że te szczepionki były zamawiane właśnie na tę fors, ale wyszło, że za dużo i mamy fors madżor do kwadratu. Zazwyczaj takie okoliczności wiążą się z wojną, a więc melduję, że mamy taką na Wschodzie i okolicznością jest fakt przybycia do nas nieodgadnionej liczby milionów Ukraińców i dlatego proszę, byście się wycofali z dostaw.

Ja wiem, że złe języki mówią, że to nie ma nic do rzeczy. Ba – nawet niektóre onuce sugerują konsekwencje odwrotne, że to właśnie powinniśmy domówić jeszcze więcej ponad kontrakt, bo nawiedził nas naród kompletnie niezaszczepiony i do dziś toczą się niesponsorowane dysputy jak to się stało, że nie mieliśmy żadnej fali zakażeń po 24.02.2022. Obiecuję, że jak wyjaśnimy tę kwestię to domówimy, a skoro Ukraińcy to debiutanci kowidowi, to domówimy szczepionkę na Alfę, co to na bank wszędzie zalega i w ten kreatywny sposób pozbędziemy się obopólnego kłopotu. Choćby za ten pomysł warto odstąpić, c’nie?

Chciałem taż nadmienić, że zachowywałem się lojalnie, tak jak się umówiliśmy, a Ursula mówiła, że Tobie Pfizerze mówiła. Przecież domówiłem 500.000 dawek dla dzieci, choć zeszły promile – wywiązałem się. To samo z dawką piątą. Wiem, że Ursula już negocjuje ósmą, coś nam mówiła o czekających szóstej i siódmej. Na razie kombinujemy, że to działa i na kleszcze, nasi myślą na co jeszcze, są różne koncepcje, żeby na potencję, ale co się wyda jak będą (znowu) jakieś NOP-y, No, nie da się ukryć wszystkiego, bo jak ukryć np. taki priapizm, zwany u nas ze słowiańska suchostojem. Ale myślimy.

Umówmy się: Twoje działania nie pozostały bez należytej gratyfikacji za ryzyko, inwestycje i inne koszty nierozerwalnie związane z każdym projektem biznesowym. To oczywiste, że zysk jest najlepszą zachętą biznesową, jednak nawet w biznesie powinien mieć on swoje granice, przynajmniej tak uważa nasz premier – odsyłam do pogadanek o zysku z Norwegami. Taką mamy koncepcję. Trenowaliśmy ją od dawna i przyspieszyliśmy w kowidzie. Są granice dla zysku, a kto tego nie rozumie ląduje na lockdownie i wtedy nas błaga o tarcze. Nie chcę straszyć, ale możemy się zmówić, my tu w Europie, i nic już od Ciebie nie kupimy, łącznie z lekami leczącymi NOP-y. I kto się będzie śmiał ostatni? Co powiedzą akcjonariusze? Zarobiliście – fakt, ale ile można? Towar, wiem – zamówiony, nie schodzi i co mamy zrobić? A propos – mieliście nam przysłać instrukcje jak się tego pozbyć, bo ta pierwsza, żeby wylać do rzeki okazała się pomyłką. Na szczęście zaczęliśmy od Odry, żeby w razie W padło trochę na Niemca, ale oni się kapli i ten numer już nie przejdzie.

Z drugiej strony piszę do Ciebie, ale ja nie winien. Przecież to Ursula zrobiła zakup grupowy, a myśmy tylko walczyli o naszą (okazało się, że ciężką) dolę. A właściwie to powinna ona ci wypowiedzieć. Gadałem z nią, ale podobno nie odbierasz od niej smsów. Bo ona tamtą komórkę z pierwszej fali szczepień to rozpirzyła, jak zapukali do niej siepacze i może nie odbierasz, bo nie znasz jej nowego numeru. Wbij się do mnie na priv, tam gdzie gadaliśmy o dawkach na omicrona, to Ci podam właściwy numer, byście się może dogadali.

Jak tego nie zrobisz, to będę opowiadał na prawo i lewo, że nie wykazałeś się zadowalającym poziomem elastyczności i nie złożyłeś jakiejkolwiek realistycznej propozycji, która odpowiadałaby całkowicie odmiennej sytuacji w Europie. I naskarżę, że zamiast wykazać się solidarnością, nadal chcesz zarabiać na środkach przeznaczanych przez państwa członkowskie UE na ochronę zdrowia publicznego, i tylko deklarujesz gotowość do dialogu. Mój PR-owiec nawet wymyślił taki bon mocik, co go będę rozpowiadał jak się nie dogadamy, że Pfizer, którego wszyscy przez długi czas uważali za część rozwiązania kryzysu epidemicznego, teraz sam staje się częścią problemu”. Mocne, co?

To tyle co zrobimy, ale nie wiem czy zrobimy, tak sobie piszę i nie myśl sobie, że tak naprawdę to piszę nie do Ciebie, ale do wkurzonego elektoratu, że tyle kasy przepaliliśmy wspólnie. Znaczy my przepalilim, bo Tyś zarobił. U nas idą wybory, ja kandyduje z powodów bezpieczeństwa. I ja, i partia musimy to jakoś załatwić do wyborów, bo tu mamy miękkie podbrzusze. Pamiętaj, że nie można z nas zdzierać, bo my biedne jesteśmy – wykosztowaliśmy się na tarcze, potem przyszła putinflacja (gdzie sprytnie nasz PR w ministerstwie finansów ukrył inflację tarczową), no i poszły do góry ceny energii. Jak nam przyślesz te szczepionki to przyjdzie nam wyjść z przytupem i z kryzysu energetycznego, i z superaty szczepionek. Będziemy nimi po prostu palili w piecach. W związku z tym, gdybyś się jednak zdecydował, to prosimy o większe uenergetycznienie składu. Wiemy, że tam i tak jest sporo węgla, ale to za mało. Unii nic nie powiemy o węglowym śladzie szczepionek, bo nam dowalą mETS i trzeba będzie dopłacać. 

Tak, wznosząc nasze sanitarystyczne hasło „vaccine e discipline!” prosimy by nie było gorszących awantur w gronie w sumie przyjaciół. Dogadajmy się jakoś, są jak widzisz różne warianty, ale musisz zacząć odbierać od Ursuli, bo ta mówi, że nie odbierasz. Chyba, że nas zwodzi, szelma. A więc pamiętaj, że jak ona zbiegnie na szefową NATO to już nic nie załatwimy, chyba, że znowu postawicie na czele Komisji Europejskiej kogoś rozsądnego i przejdziecie na Telegram.

Czekamy na odpowiedź, żegnając się staropolskim: „nie bądź kiep – wszystkich szczep”.

Twój wierny kooperant – Adam (ten trzeci w drugim rzędzie z negocjacji).

Napisał Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

5 thoughts on “2.05. Jak pandemiczni Kozacy list do Pfizera pisali

  1. No to jeśli o klasyce…:
    Coś z Wieszcza:

    „Nie dziw, że nas tu przeklinają:
     Wszak to kolejny wiek,
    Jak z Unii w Polskę nasyłają
     Samych łajdaków stek.”

  2. Nie wierzę w prawdziwość tego listu.

    Autor dziennika zarazy jest w mojej ocenie bardzo bystrym obserwatorem , doskonałej próby dziennikarzem … ale nie wierzę , ze ten list pisał urzędnik … bardziej kabareciarz. Dla śmiechu.

    Przy czym szanowny Pan Jerzy artykułów dla śmiechu nigdy nie czynił … więc 🤷‍♂️ … nie wiem

    Mój mózg odrzuca ten tekst jako prawdziwy. Zapala mi się w moim wykrywaczu kłamstw czerwona lampka

    1. Przyznam, że i mnie dopadł jakiś taki nieśmiały cień wątpliwości, czy rzeczywiście to prawdziwy list wywleczony ze śmietnika pod ministerstwem. Cieszę się, ze nie jestem w tym odczuciu osamotniony 🙂

    2. Ja też nie wierzę. Pan Redaktor najwyraźniej został przechytrzony przez ministerialnego administratora surowców wtórnych. A Pan Redaktor sprawdzał z którego kosza podbierał? Bo te kosze ministerialne to są buforowane w kanciapie po lewej od niszczarki, a przy tych ogólnych: bio, plastik. ustawy, itp. to w niektórych ministerstwach dostawili też z napisem „łosie”, tylko że napis jest od ściany i nie widać. W MZ to czasem folia od czarnego worka zakrywa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *