20.05. Wojenni spekulanci

17

20 maja, dzień 809.

Wpis nr 798

zakażeń/zgonów

315/13

Ostatnio słuchałem premiera na żywo. Występował zaraz po pisarzu Hararim, który zaprezentował diagnozę i wynikający z niej manifest globalizmu. Że wszystko powinno się zmienić, bo idą nowe czasy, które są wynikiem tego, że się (jeszcze) nie zmieniło. Czyli całkowita zmiana paradygmatu świata. O dziwo, premier miał podobną tezę, w tym wypadku dotyczącą świata finansów, bo była mowa o inflacji oraz o tym, że banki wykorzystują sytuację wojenną i podnoszą swoje marże, co w połączeniu z inflacją powoduje, że drożeje już wszystko. Koszt pieniądza jest jeszcze bardziej niż koszt energii czy paliw, wpisany we wzrost cen, bo finanse smarują całą mechanikę gospodarczą i z dostępności i ceny kapitału wynikają wszelkie pochodne ekonomii. Nie mówiąc już o kwestii społecznej – wzroście kredytów hipotecznych bogu ducha winnych obywateli.

Wychodziła z tego pewna bezradność aparatu państwa jako takiego, co dało mi asumpt do refleksji nad tym w jakim stopniu i czy państwo może zabezpieczyć swych obywateli przed różnoraką spekulacją. Widać kilka rzeczy – sprawa dotyczy właściwie każdego obszaru. Z kwestią podażową nie ma właściwie wielkich kłopotów (na razie), tak więc surowce, żywność, paliwa, pieniądze, materiały budowlane i wszystko nie drożeje z tego powodu, że jest tego naprodukowane mniej. Tu raczej wszystko gra. A więc ruch cen (z jednym wyjątkiem, o którym potem) to rezultat czystej spekulacji. Ta zaś jest możliwa wtedy, kiedy ochronne regulacje nie działają, zaś kilka ośrodków ma monopol na dany towar. To znaczy – kiedy wyłączony jest mechanizm samoregulującej się konkurencji. Widać że praktycznie we wszystkich dziedzinach go nie ma.

O cenach żywności na przykład nie decyduje rolnik, ale skupujący żywność. Wiadomo, ceny się podnoszą, bo skoczyła cena benzyny i nawozów. Te zaś nie mają problemów z podażą, jest tego narobione, nawet na zapas. Ale wszystko drożeje w o wiele większym stopniu niż rosną ceny skupu. Czemu? No, bo zarabiają rynki. A rynki mogą spekulować, bo już same dyktują ceny, bo mechanizmy regulacyjne państwa i konkurencji nie działają. No i jest wojna.

Wojna tu rozgrzesza wszystkich. Każdy spekulant, może wskazać palcem na wojnę, a tu wszyscy wiedzą, że jak wojna to się nie poprawia, tylko pogarsza. Kto tam będzie teraz rozdzielał co jest rzeczywistym wynikiem wojny, a co kalkulacją obliczoną na zamieszanie cenowe, w dodatku przez siebie samego spowodowane. Zawsze się można powołać, że to przecież, zwłaszcza w dobie globalizacji, efekt naczyń połączonych. Nawet Putin, sam wywołujący kryzys swoimi ruchami cen surowców (o przyszłym graniu cenami i dostępnością żywności nie mówiąc) może powoływać się na okoliczności, których sam jest przecież autorem. W ogóle sprawa się zapętla na wyższym poziomie jeżeli spekulantem jest państwo, które chce zrealizować swoje polityczne cele, a tak jest w przypadku Rosji, po której ruchach na cenach surowców widać, że przygotowywała się do dzisiejszej sytuacji, a właściwie kreowała ją, od dawna.

Obiecałem, że wrócę do jednego wyjątku, który może powodować wzrost cen bez spekulacji. Takiego, który może mieć obiektywne podstawy. Otóż ceny rosną, kiedy rośnie popyt na dany towar jeśli nie jesteśmy pewni ciągłości jego dostaw. Jeżeli chcemy go magazynować. Wtedy popyt jest większy niż zwykle, wymuszony, a więc i ceny będą rosły. A magazynują już wszyscy, co oznacza, że szykują się na o wiele gorsze czasy niż te dzisiejsze. I to nie chodzi tylko o napełnianie magazynów gazem i trąbienie, że na następną zimę nam wystarczy. Głównie chodzi o żywność. Cwani Chińczycy już skupili gros zboża z rynku, jakby wiedząc wcześniej, że na żywność idą ciężkie czasy. Gates przerzucił się z komputerów na ziemiaństwo i masowo skupuje amerykańską ziemię rolną.

Czy świat zdąży? Nie ma szans. Zachód może zdąży zrobić zapasy, ale… dla samego siebie. Afryka jest bez szans na samowykarmienie, bo siedzi w chlebaku u Putina. Ten zaś już nawet nie tyle ma w ręku gros światowego zboża, ale z uporem niszczy infrastrukturę rolniczą swego największego konkurenta w produkcji eksportowej żywności – Ukrainę. (Symboliczny obrazek ataku rosyjskiego samolotu szturmowego na samotny ukraiński traktor obrabiający pole – tak Putin wybiera dla żołnierzy „strategiczne” cele). Teraz Putin jest proszony na kolanach, by odblokował czarnomorskie porty z transportem zboża. Afryka więc może głodować na skalę masową i Putin zaatakuje cały świat falami wygłodniałej migracji, bronią wobec której Zachód był, jest i będzie bezradny.

Ale wróćmy do premiera. Miał rację, ale jego wystąpienie było dołujące. Wyszło z niego, że państwo (i to chyba nie tylko nasze) jest w takim obszarze finansów bezradne. Propozycje Morawieckiego dotyczące banków, by te zeszły z zabójczych marż, obietnice, że przetrzepie formułę WIBORu były jednak deklaracją bezradności. No bo jakimiż narzędziami się to da zrobić? Perswazją? Podawaniem przykładów dzielnych banków państwowych, które podniosły oprocentowanie lokat do 5-6%? Przy inflacji 15%? Dlatego apel premiera, by ten świat się zmienił został fałszywie odczytany jako przedłużenie globalistycznych zaśpiewów Harariego. Wierzę (chcę wierzyć), że przesłanie było odwrotne. Bo w świecie totalnego globalizmu nie będzie takich dylematów. Będzie jeden bank z lokalnymi oddziałami, nikt tam nikomu nie będzie niczego pożyczał, bo własność, w związku z tym konkurencyjna gospodarka będą w zaniku. Kwestie dochodów ludności rozwiąże się minimum za żywota, jakim ma być bezwarunkowy dochód gwarantowany. Chce wierzyć, że Morawieckiemu chodziło jednak o to, żeby krajowe władze miały tu więcej do powiedzenia.

W końcu jednym z nielicznych zadań państwa minimum liberalnej gospodarki rynkowej jest strzeżenie obywateli przed działaniem karteli, zmowami cenowymi i monopolizacją sektorów rynku. Ale kto by teraz o tym pamiętał. Dzisiejsze państwo jest wszechmocne i szczodre we wszystkim, tylko nie w tym, by chroniło obywateli przed zagrożeniami wynikającymi z globalizowanie się gospodarki w międzynarodowe podmioty, które swoimi działaniami są poza zasięgiem regulacyjnych możliwości państwa. Nie bez kozery w świecie małych przedsiębiorstw mamy nadwyżkę śmiercionośnych regulacji, zaś w kwestiach kartelowych możemy wielkim nagwizdać. Razem z państwem.

Premier zaapelował o to, by ten świat się zmienił. Tylko nie powiedział – jak. Widocznie na obecnym, ograniczonym medialnie, rynku idei pozostał na placu boju już tylko globalizm. A on niweczy dotychczasowy dorobek rozproszonej konkurencji, która rynek trzymała w ryzach optymalizacji cenowej i podażowej. Nie dziwota więc, że mamy takie skutki. Ja pamiętam te czasy, kiedy żyłem w ustroju, który centralizował wszystko po to, by nic się nie marnowało. Szybko okazało się, że efektem był brak wszystkiego. I marnotrawstwo tego co pozostało. Widocznie musimy przeżyć to jeszcze raz, tym razem od drugiej strony. Centralizację przyniesie nam zmutowany na globalistyczną modłę kapitalizm korporacyjny.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.          

About Author

17 thoughts on “20.05. Wojenni spekulanci

  1. Państwo od wielu dekad jest silne wobec słabych i słabe wobec silnych. A Polska jest w tym względzie nieomal przykładem wzorcowym. Ileż to sie mówiło regulacjach gospodarczych, które dławią drobną przedsiębiorczość. I co? Ano bez poprawy. Ba. Jest jeszcze gorzej, bo poprzez „Nowy ład” (wielu woła od razu: Nowe what?) państwo dowaliło jeszcze bardziej drobnym przedsiębiorcom. Te styczniowe zamknięcia i zawieszenia małych firm o czymś świadczą.
    Co do wojny, to 20 lat temu moje obecna zona, wtedy się nie znaliśmy, pojechała do Kanady do znajomych na rok(zwiedziła kraj, fantastyczny czas dla niej). Tuż przed pamiętnym 11 września. On – pracujący w kanadyjskiej zbrojeniówce, Polak uciekł z kraju w 1981 roku – działał w Solidarności), na wieść o WTC, powiedział – będzie wojna, będzie kasa, będą zyski. No i wykrakał.
    Reszta kraju miała stracha, zbrojeniówka już pluła na dłonie i brała się do roboty. No i 20 lat USA są uwikłane w konflikty na bliskim wschodzie, a teraz w Europie. A kraj mimo to ma świetne wyniki, dzięki nowoczesnym technologiom i zbrojeniówce.
    Polska dostała młotkiem przy obecnym konflikcie. Ale tak to jest, że jak wybucha kryzys, wielcy ledwo kichną, a ci mali i biedni nieomal umierają. Temat Wiboru, to osobny temat, ale trzeba przyznać, że ten mechanizm, który miał zabezpieczyć banki w sytuacjach pożyczania sobie pomiędzy, został wykorzystany do spekulacji. Banki korzystają na nim, nawet nie pożyczając sobie pieniędzy. Co już ociera się o szalbierstwo. Ale państwo dotąd było głucha na medialne informacje i ekonomistów, którzy wskazywali na spekulacyjność tego narzędzia.
    Co do cen paliw, to tak. Kiedy stworzono mechanizm kupna i sprzedaży uprawnień do emisji CO2 na wolnym rynku (sic!), to kto na tym mógł skorzystać najbardziej? Rosja i Chiny, które zapewne dysponując wolna gotówką, mogły kupować je, poprzez sieć swoich agentów i sztucznie podwyższać ich ceny, deregulować rynek i tworzyć spekulacje na ogromną skalę. UE tworząc ten rynek zapomniała go dobrze wyregulować. Puściła go na żywioł. Jako liberał regulacji nie do końca uznaję za właściwe, ale nie żyjemy w próżni. Gdyby rynek emisji był tylko rynkiem wewnętrznym, do użytku tylko na terytorium UE i tylko kraje mogły by kupować i sprzedawać udziały, to OK. Ale tak nie jest. I ten błąd zaciążył na całym systemie i doprowadza do ruiny biedniejsze kraje. Dlatego prąd i inen źródła mamy tak drogie. Co ciekawe energia z OZE powinna być w tej chwili już tańsza, niż pra z węgla, ale NIE jest. Dlaczego? Nie wiem. Mam za złe wszystkich rządom po 2010 roku. Można było wybudować elektrownię atomową i dziś byłaby pracująca i mielibyśmy zapas energii, koszty byłyby mniejsze, może już by ruszyła budowa kolejnej. Szkoda. Bo przespano ten czas a teraz to już ciężko cokolwiek zrobić. No i mamy to co mamy.

    1. A co się Pan dziwi, że do tej pory nie ma u nas elektrowni atomowej? Od tzw transformacji rządzą Polską, raz stronnictwa ruskie, raz pruskie, raz amerykańsko-żydowskie, a nigdy nie było stronnictwa polskiego(chwile był Olszewski, ale złogi pomagdalenkowe szybko załatwiły sprawę). Taki Orban z kraikiem, którego cześć zajmuje jezioro, potrafi zadbać o swoich i się każdemu postawić. Epizod z Mig-ami to też z typu „pokażcie, że o czymś sami decydujecie”.

  2. To możę w punktach:
    1. nikomu nie zależy na taniej ropie. Jak podpisali porozumienie z Iranem i na rynku pojawiło się więcej ropy to ceny spadły. Więc teraz zamiast stosowania sankcji na Rosję od których cena ropy wzrosła i Putin zarabia jeszcze wiecej należało wpuścić na rynek ropę z Iranu i Wenezueli i zbić cenę do 30 dolarów.
    2. Skoro Ukraina wypadła z rynku zboża to zamiast mysleć o budowie torów kolejowych żeby to transportować wszystkie środki przeznaczyć na zasiew w Polsce. Czy ktoś zna przypadek na rynku że jak jedna firma ma kłopoty to druga jej pomaga? Zazwyczaj wykorzystuje sytuację i przejmuje jej rynek. Tym bardziej że Ukraincy nieuczciwie konkurowali z polskimi rolnikami.
    3. Ja to się zawsze zastanawiam jak państwowa firma może być nastawiona na zysk? Powinna pokrywac koszty wynagrodzeń i modernizacji/inwestycji. Jezeli ma zysk tzn że ma za wysokie ceny. Jak państwo może zarabiać na dostarczaniu gazu, paliwa, wody czy prądu własnym obywatelom?
    4. Co do emisji CO2 to nie jest problemem kto jest dopuszczony do handlu tylko że tak poroniony pomysł wogóle funkcjonuje.
    5. Panstwo w trosce o obywateli powinno rozbijać monopole a nie samo jeszcze je tworzyć (np. połaczenie orlenu z lotosem)

    1. 1. Nikomu nie zależy na niskich cenach ropy? Wolisz tankować za 100 zamiast 5?
      Może lepiej zdefiniować tego „nikogo”.
      2. Słusznie, wszystkie środki na zasiew zboża w Polsce. Pewnie w doniczkach i na trawnikach w miastach bo nikt o innych wolnych gruntach rolnych w Pl nie słyszał od dawna.
      3. Ano dlatego, że firma nawet państwowa musi konkurować na rynku globalnym z innymi firmami i musi tworzyć rezerwy na nowe inwestycje. Bez tego pogrążałaby się taka firma w stagnacji i po jakimś czasie wypadłaby z rynku.
      4. TAK!
      5. No pewnie! Orlen z Lotosem to wielki monopolista będzie.
      Zanim się zacznie wypisywać /przepisywać „mundrości” z Kidawy-B i Leszczyny warto sprawdzić jaki procent rynku ten „monopolista” będzie miał i czy będzie spełniał choćby warunki by określać go mianem monopolu.
      Wg. niektórych geniuszy ekonomicznych benzyna będzie najtańsza jak każdy użytkownik będzie ją sam destylował z ropy którą osobiście kupi w Arabii Saudyjskiej. To jest ideał demonopolizacji!
      Ci sami geniusze twierdzą, że najtańszy jest chleb wypiekany samodzielnie.
      Tak, Państwo powinno rozbijać „monopole” paliwowe, zakazać istnienia piekarni.

  3. 1. trzeba mieć nasrane we łbie aby wierzyć w dobre intencje tej zakłamanej gnidy i ludobójcy, morawieckiego.
    albo:
    2. być u Podłych i Szubrawych na liście płac dla dziennikarskich szmat.
    Które z tych dwóch twierdzeń stosuje się do karwelisa?

  4. Owszem, najtańszy jest chleb wypiekany samodzielnie! Bo cena nie zawiera robocizny i podatków od niej!
    Przykład:
    Chleb na zakwasie razowy żytnio pszenny z piekarni: obecnie od 12 zł za kilogram. Czyli 1,5 kg to 18 zł.
    Chleb identyczny , też 1,5 kg, który sobie wypiekam sam w chlebnicy-automacie (w tym amortyzacja owego i cena zużytego prądu): 7 zł za bochenek 1,5 kg.

    1. To temat chleba mamy załatwiony. Pewnie czas jaki Pan poświęca na wypieki kilka razy więcej warty niż te oszczędności, + woda + oświetlenie + (…), ale licho z tym.
      Teraz niech Pan się zajmie destylacją benzyny i wypalaniem cementu. Zarobek będzie jeszcze większy, bo ominie Pan akcyzę i podatek od emisji CO2.
      Warto też pomyśleć o samodzielnym wydobywaniu węgla i gazu.

        1. Jak nie możesz się powstrzymać od wypisywania swoich mądrości i „dowcipów” to poproś sanitariusza żeby wam znowu Wi-Fi wyłączyli w tych Tworkach. Przy okazji poproś o gumową kaczuszkę i na niej wyładowuj swoje emocje.

      1. Durny się trollu bolcu urodziłeś, durny umrzesz .
        W AUTOMACIE wypiekam! Czyli nakład pracy równy 5 minut raz na kilka dni.
        U was tam u ruskich rzecz nieznana, wiem. Wy ruskie na razie jestescie na etapie kradzieży kibli .

        1. Po co Pan tłumaczy betoniarce, dla której oświetlenie do pieczenia chleba musi być inne, niż do zrobienia sobie w tym czasie kanapki.

        2. Co się tak cioto wzmagasz, małpia ospa cię tak swędzi?
          Automat do chleba miałem już 30 lat temu jak w US mieszkałem więc wiem jakie to 5 minut przy pieczeniu chleba. Pewnie masz taki automat który sam się myje i sam po mąkę chodzi.

          1. Do USA na partyjnym się wyjechało? Przecież po mąkę trzeba oddzielnie pójść, niż po inne zakupy. Może ma trochę wolnego czasu to sobie piecze, Ty też powinieneś coś konstruktywnego zrobić, a nie ośmieszać się w internetach.
            Już Ci wmówili małpią ospę? W sumie małpie nie ma co się dziwić. Przez dwa lata traktowali Was jak małpy, a teraz jeszcze prześmiewczo wymyślili „małpią ospę”.

          2. Gdybyś osiołku uważał na lekcjach to byś wiedział, że 30 lat temu kompartia nikogo nigdzie nie wysyłała, bo jej od kilku lat już nie było. Jak nie uważałeś na lekcjach to mógłeś dziadka zapytać kiedy jego czerwona legitymacja straciła wartość i nie mógł już w sklepach za żółtymi firankami kupować dla ciebie mięsko.
            Nie uważałeś na lekcjach i teraz ciągle mieszasz beton łopatą marząc o betoniarce.

          3. Naprawdę bawią mnie te Twoje teksty, nawet coś nowego spłodziłeś, brawo. Złodziej najgłośniej zawsze krzyczy, łapać złodzieja. Komu Ty chcesz cwelu wmówić, że wtedy komuna się skończyła?

      2. „niech Pan się zajmie destylacją benzyny i wypalaniem cementu” – wszystko do tego zmierza, żeby niestety, ludzie robili rzeczy we własnym zakresie, gdy państwo staje się rozbójnicze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *