25.09. Czy Włochy przeważą szalę?

2
meloni to

25 września, dzień 937.

Wpis nr 926

zakażeń/zgonów

741/0 (zero zgonów, wiadomo – niedziela, to już przewidywalne do bólu. Następny wpis będzie z poniedziałku i zobaczymy…)

No, końcówka włoskich wyborów to była jazda bez trzymanki. Dowodzi prawdziwości starego powiedzenia, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu, co dodaje podwójnego smaczku, ale o tym później. Otóż w końcówce tych wyborów, gdy się właściwie kroiło od dłuższego czasu, że wygra centroprawica, dość unijnie sceptyczna, odezwała się Unia. Ot, taka pogadanka pani Urszuli von der Leyen z dziennikarzami dała powód do wielu ciekawych wypowiedzi i przewodnicząca na pytanie o Włochy chlapnęła dwie ciekawe rzeczy: pierwsza to ta, że jak sprawy we Włoszech pójdą źle, to Komisja ma narzędzia by zareagować, druga, to to, że ma te narzędzia przetrenowane na Polsce i Węgrzech.

To pierwsze było słabiutkie, bo warto jednak ważyć słowa. Przed wyborami, z takimi sondażami przedwyborczymi mógł to być wyłącznie element… wzmacniający zwycięstwo centroprawicy. Pokazywało to bowiem wyraźnie, że Meloni ma rację co do Unii, o której mówiła, że ingeruje w państwowe procesy Włoch. Tak to jest z nadgorliwcami. Ostentacja szefowej Komisji Europejskiej była już tak duża, odbiór we Włoszech tak fatalny, że nawet konkurencyjna wobec nowych liderów lewica włoska zaprotestowała przeciwko wtrącaniu się Brukseli do wewnętrznych spraw Włochów. Ciekawe czy zrobiła to z powodu wyrachowania, bo dla Włochów wszystkich maści to co powiedziała pani Urszula to było obraźliwe, czy też rzeczywiście tak myślano po lewej stronie?

Swoją drogą tu lewica zareagowała „patriotycznie”, co w przypadku naszej sytuacji politycznej stanowi (niechby i taktyczny) nieosiągalny wzór granic ingerencji. Tego rodzaju połajanki zawsze się u nas po stronie opozycyjnej spotykały i spotykają z cmokaniem i aprobatą. Ba, są wskazywane jako szaleństwo upominanego i rację upominającego.

Drugi aspekt to przykład Polski i Węgier. No, trudno o większą autodemaskacyjną ostentację wyjaśniającą kontekst tego, co się wobec tych dwóch krajów wyrabia. Czyli na nas są trenowane narzędzia, które mogą być stosowane wobec innych krajów, gdyby chciały pójść tą drogą. Czyli nie chodzi tu o merytoryczne zarzuty jakiejś tam niepraworządności, tylko o to, że jak „sprawy pójdą trudną drogą”, to się gotowe pały znajdą. To pokazuje w bezwstydnym świetle obecne działania Komisji: nie podoba nam się rząd jakiegoś kraju i będziemy po nim jechać, w dodatku jak bezczelnie powiedziała szefowa KE, jako „strażnicy traktatów”, które są w takim trybie przez Brukselę ciągle interpretacyjnie poszerzane, a więc – naruszane.

W ogóle wyszło, że te ataki na przyszły rząd, a kroiło się zwycięstwo od dawna, to bardziej Meloni pomogły, niż zaszkodziły. Po prostu były dowodami, że jest dużo racji w jej diagnozie. Nawet klip, który był montażem wystąpień liderki centroprawicy przerobionym przez lewicę w rapującą pioseneczkę wyszedł na jej korzyść. A więc wszyscy strzelali do swojej bramki, zaś każdy gol był na korzyść nowych rządzących Włochami.

Miałem wrócić do tego powiedzenia o nadgorliwości, która jest gorsza od faszyzmu. No tak, w końcu historia zatoczyła wielkie koło i wróciła do kraju, w którym ten faszyzm się narodził. Nie dlatego, że nowi zwycięzcy to faszyści. Bo, po drugie – mimo, że jest to w sumie prawica umiarkowana, właśnie centrowa, to i tak dostało się im od faszystów. Od razu. Co dowodzi skrajnie lewackich poglądów ich konkurentów. Tak jest zawsze z lewicą, jak przegrywa, jak jej brakuje argumentów, jak ich przeciwnicy ją punktują zostaje tylko jedno – to faszyści.  Tak wyzywano centrolewicę od dłuższego czasu, zwłaszcza w zaniepokojonych zachodnich mediach prounijnych.

Kolejnym aspektem jest reductio at putinum. Pokazuje to przyszłe kierunki krytyki rządu włoskiej zmiany. Szczególne w przypadku reakcji np. polskich. To już jest trenowane od dawna, co dowodzi smutnie niskiego poziomu debaty politycznej nad Wisłą. Chodzi o to, czy są zdjęcia i kogo, kto stał koło Putina, a nawet Ławrowa. Odbywają się polowania, liczenie Putinowych punkcików. Że teraz to PiS ma nowego onucowego przyjaciela, bo Meloni to faszystka, Salvini – wiadomo, miał koszulkę z Putinem, zaś Berlusconi to nawet nie ma co gadać. I tak to będzie opowiadane.

Są to Himalaje hipokryzji mające zatuszować wcześniejsze flirty z Moskwą, będące zaindukowaną przez Berlin przedłużoną wersją ich polityki wschodniej w wykonaniu nadwiślańskiego „stronnictwa niemieckiego”. Takie „łapaj złodzieja!” wykrzykiwane codziennie przez złodzieja. Przecież formacja dzisiejszej opozycji konsekwentnie realizowała plany wspólnego podziału Europy dokonywanego energetycznymi narzędziami przez partnerstwo Niemcy-Rosja. Gdyby nie wojna rosyjsko-ukraińska to ten proces właśnie by się domykał, w dodatku przy sprzyjającej postawie Sanów, które do 24 lutego były na najlepszej drodze do powierzenia roli junior partnera Niemcom, którzy za pilnowanie pax americana w Europie mieli ją dostać w zarząd powierniczy. Z Rosją.

Ale czegóż się spodziewać po naszej opozycji? Będą do końca wysadzać te pociągi. Taki już ich los. Ta sytuacja umacnia pozycję Polski i Węgier, którzy są, jak powiedziała sama pani Urszula, przykładem co Unia może zrobić z niepokornymi. Po przypadkach szwedzkich, gdzie też wajcha się przesunęła w prawo widać, że coś pęka. W końcu widoki, gdy radosny tłum włoskich obywateli klaszcze, kiedy zrzucana jest na ziemie flaga Unii i zawieszana włoska przypominają scenki z filmów z dni odzyskiwania niepodległości w końcówce II wojny światowej. Zobaczymy czy ten trend się utrzyma. Czy tylko panią Urszulę pożegna unijny establishment, bo zdaje się, że swoją ostentacją narozrabiała? Nie dlatego, że skłamała, przeciwnie – pokazała publicznie istotę działania Unii. Wszystkim. Dała tym samym paliwo do podobnych jak ostatnie włoskie, przygód. I chyba trzeba wyciągnąć z tego jakiś wniosek, którym w przypadku Brukseli może być co najwyżej zrzucenie Urszuli z sań. Ale ja jestem przekonany, że kurs na faszystów z Rzymu zostanie utrzymany, że będzie wyzywanie od putinowców oraz zaraz we włoskim systemie znajdą się jakieś niepraworządności. Tylko, czy tę gumę można ta w nieskończoność naciągać?

Na koniec ciekawy wątek polski. No bo co teraz z Giertychem? Mecenas ewidentnie ukrywa się przed czymś polskim, siedząc od dawna we Włoszech, skąd walczy z reżymem przez Twittera. Podobno na wieść o wyniku wyborczym, po raz kolejny, zemdlał i po raz kolejny uderzył się o umywalkę. Co teraz, pod rządami faszystów, w dodatku (jak to faszyści) sprzyjających ich polskiej emanacji, czyli PiS-owi? Trzeba będzie uciekać? Może do jakiegoś kraju poza Europą, bo to czasy niepewne? Trzeba zobaczyć gdzie się szykują jakieś wybory, bo taki trend może się utrwalić. Jeszcze pani Urszula znowu coś chlapnie i wyborcy faszystów znowu jej na złość odmrożą sobie uszy suwerena.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                              

About Author

2 thoughts on “25.09. Czy Włochy przeważą szalę?

  1. „ak ktoś ma więcej niż 20 lat to już widział nie raz i nie dwa, jak to niektórzy się świetnie zapowiadali. ”
    twitter.com /Sylwia15045281/status/1574161474561490953

  2. A może zamiast samotrzeć (pl,i, hu) spitalać z tego lejeniowego kołchozu, najłatwiej będzie UE uleczyć, po jeszcze kilku takich wyborach jak we Włoszech, przeprowadzając w niej wspólnymi siłami … Ger-exit?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *