27.05. Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało.

15

27 maja, dzień 816

Wpis nr 805

zakażeń/zgonów

262/6

My tu o Billu, dylu-dylu, Czarnym Ludzie i wyjdzie na to, że spiskujemy tu na podstawie jakichś fanaberii multimiliardera, co ma i tak nieznaczny wpływ na rzeczywistość. A tu procesy instytucjonalnie przyspieszają, pojawiają się widome znaki nowego, próbne balony mające wytestować czy ogłupiały suwenir w ogóle cokolwiek kojarzy. Globalizm cierpliwy jest, potrafi przeczekać, tak jak z europejską konstytucją, odrzuconą przez narody za każdym razem. Się najpierw powtarzało do skutku, by wynik był prawidłowy. A skoro suwenir nie zrozumiał mądrości etapu, a (na razie) nie da się go zmienić, to zmieniło się podejście. A właściwie obejście. Po co kłuć narody w oczy konstytucją? Wszystko się wpisało w Traktat Lizboński, członki UE podpisały i jest jak miało być.

Teraz też testują. Niektóre rzeczy już wejdą, inne muszą poczekać na swoją kolej, by się europejskie kury nie zorientowały, że im się wyrywa piórko po piórku, aż do gołej de. Co tam ostatnio więc ważą nam instytucje?

Zacznijmy od nieformalnych, bo mamy taki zjazd w Davos. O czym tam się gaworzy? Ano nic nowego pod gasnącym słońcem. Tyle, że już otwarcie i ostrzej. Będzie „carbon tracking”, to znaczy, że wasze zachowania będą monitorowane pod względem indywidualnego śladu węglowego. Ciekawe jak to będzie namierzane, ale bardziej ważne jest co się będzie liczyć? Dziecko? Dom? Samochód? Kota? Wycieczkę na Mazury? Zaczątki już mamy – Szwedzi wprowadzają specjalną kartę płatniczą, która będzie liczyć ślad węglowy w twoich zakupach i… odcinać ci środki, jak będziesz kupował za czarno.

Zamordyści-globaliści nie mogli pominąć tematu kontroli mas zwanych ludzkością. (A propos – co w tym towarzystwie w ogóle robią rządy, się pytam?). Duszeńka nasza, obecnie naradzająca się w Genewie, WHO, podpisała kontrakt ze specjalistami niemieckimi (to jest jednak jakiś gen), ze spółką Deutsche Telekom kontrakt na opracowanie globalnego systemu paszportów kowidowych, które mają doprowadzić do nadania całej ludzkości indywidualnego QR kodu jako cyfrowej tożsamości. Czyli teorie płaskoziemskie, że paszportowanie kowidowe to tylko pretekst do totalnej kontroli okazują się być realizowane w biały dzień. I nikt nawet nie piśnie.

No, ale to nieformalsi – jakieś tam sekty globalistów typu Forum Ekonomiczne, czy niewybieralna instytucja, w 80% finansowana przez farmaceutyczną dobroczynność, nie wiadomo czemu zarządzająca światowym zdrowiem. Ale zobaczmy co nam szykuje Unia? Ta charakteryzuje się tym, jak wszystko co lewackie, że ma swoją agendę, bez względu na to, co się dzieje. Ba – nawet ją przyspiesza, bo w zamieszaniu wojennym kto by się tam patrzył na grono oczadziałych europosłów, którzy kredytują swymi nudnawymi debatami prawdziwą władzę, jaką ma – znowu niewybieralna – Komisja Europejska. Nad kontynentem wisi wojna, groźba głodu i zapaści finansowej, a tu mamy następujące ważne sprawy:

Żegnajcie fajne dachy i dachówki. Będzie jednolicie i fotowoltaicznie. Od 2029 roku wszystkie budowane domy będą musiały mieć panele na dachu. Budynki publiczne wcześniej – od 2027 roku. Dachówkarze i dekarze – do piachu, albo się przerzucać na montaż paneli. To będzie Europa pięknieć z dnia na dzień. Nawet optymistycznie błyszczeć w słońcu. Taki nowy sztrychulec, jednakowa jednolitość – cecha charakterystyczna socjalizmu, który wszystko ujednolica, bo wie lepiej jak powinno być. Żadnego odstępstwa.

Mamy też zarejestrowaną debatę obywatelską na temat zakazu hodowli na kontynencie zwierząt dla celów służących człowiekowi. No, odważne i hipokrytyczne. No bo pewnie, jak z innymi rzeczami, np. energią – niech tam gdzieś śmierdzą, a w tym przypadku hodują, ale nie u nas. My będziemy się grzali przy ruskim gazie wydobywanym jak się da, produkować w dymiących Chinach i jeść argentyńskie beefy, byleby tego nie było u nas. I to promują nomen omen ekolodzy-globaliści, którzy uważają, że jesteśmy jedną planetą. No, w tym wypadku jednak jak widać z pewnymi wyjątkami. Co ciekawe – żadnej hodowli służącej człowiekowi. A jest jakaś inna? Na czyje potrzeby? Samych zwierząt? Ale co, trzymać je w niewoli? No nie.  A więc wypuścić na świat? No, hura. Ponieśmy tę odpowiedzialność za pierwsze wolne pokolenie świń i krów. Przecież powołaliśmy te istnienia. Skoro ich nie możemy zjeść, to trzeba je chyba wypuścić. A to się żywina ucieszy. I spurkolodzy dokarmiający stada dzikich acz wolnych krów w drodze hulajnogą do korpo.  

No i komunikacja. Rzecz jasna w celu wolności i z wykorzystaniem najnowszych technologii. Oczywiście w poczuciu odpowiedzialności, tak by kontrolować niepożądane treści, bo te mają ludzkości zaszkodzić, zatruć niewinne i bezradne dusze. Ma być tak, że wszystkie maile mają być skanowane przed wysłaniem i sprawdzane przez odpowiednią instytucję czy mogą być nadane. To coś takiego jak ze sprawdzaniem filmików przez Youtube’a przed emisją. Teraz tylko pora na określenie standardów i będziemy u Orwella. To się dzieje naprawdę.

W dodatku grzebie się przy żywności. Nie dość, że Putin ją „weaponizuje”, to jeszcze ideolo powoduje, że i bez tego będzie coraz mniej jedzenia. Podobno mamy zboża na najbliższe 10 tygodni, w dodatku większość skupiły Chiny. A tu mamy: kontrole upraw przez urzędników, by zadbać o bioróżnorodność, krówka nie może mieszkać z konikiem w jednej obórce. Do tej obórki nie może wchodzić kot. Żeby świnka mogła dojechać do rzeźni, to musi mieć paszport. W USA i UK na przestrzeni ostatnich miesięcy mamy pandemię drobiu, na skutek czego są wybijane setki milionów kurczaków. Brytyjskich rolników nie stać na sadzenie i uprawianie żywności z powodu rosnących cen paliw i nawozów. Szklarnie ogórków stoją puste. Przeprowadzane są masowe utylizacje świń na skutek japońskiego zapalenia mózgu. W Kalifornii zgłoszono likwidacje farm rybnych z powodu zakażeń bakteryjnych.

Idą ciężkie czasy, ale młyny zmian świata nie zatrzymują się, przyspieszają. A co my? Jedni się szykują na najgorsze, inni tańczą na Titanicu, reszta patrzy w telewizory, gdzie dostaje co najwyżej dwie skrajnie różne i skrajnie nieprawdziwe wizje rzeczywistości. No, jak zaburczy w brzuszku, to zagłuszy to wszystkie festiwale i wiece. Ale wtedy będzie za późno.

Ale przecież chociażby taką Unię to wybieraliśmy wszyscy i wszyscy tego chcieliśmy, prawda? Ba – do takiej Unii, i właśnie po to wstępowaliśmy, prawda?

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.                

About Author

15 thoughts on “27.05. Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało.

    1. Niestety nie zaczęło docierać. Rozmawiałem ze znajomym a on mi wyjezdza ze Polska jest w stanie wyżywić 100 mln ludzi bo tak mowili w TV. To czym sie przejmować jak wystarczy dla nas i nawet mozemy sprzedać sąsiadom. I na nic przykłady jak w niedalekiej miejscowosci rolnik trzyma świnie w lesie zeby nie musiał wszystkich kolczykować, a inny miał 7 dni na likwidację 14 sztuk. Ze nawet nie mozna trzymac swini na własne potrzeby bo koszt utrzymania jest niewspółmiernie wysoki do korzyści (np 9 m2 na swinię, a kawalerki w których mieszkają ludzie mają 2,5 m2)

  1. Pomijając już te wszystkie pomysły, inicjatywy o nie hodowaniu zwierząt, itd. Mnie bulwersuje jedno. Znów, jak w przypadku segregowania śmieci, całą odpowiedzialność w przypadku śladu węglowego zrzuca się na ludzi, na klientów sklepów, kupujących. Ci co produkują i sprzedają nie muszą się niczym przejmować i produkować jak im będzie pasować. Używać plastiku gdzie popadnie, mieszanek foliowo-papierowo-metalowych, których nie da se prosto przetworzyć, lub co gorsze nawet rozwarstwić na kilka frakcji, gdyż używany klej jest jeszcze gorszą chemiczną miksturą (że wspomnę tu o pojemnikach na mleko) Ta karta jest o tyle absurdalna, że wg tej inicjatywy, jak przekroczysz limit, to np zdechniesz z głodu, bo nic nie kupisz do jedzenia a wodę brać się będzie chyba ze strumyka (w lecie jeszcze pół biedy bo można iść do lasu pozbierać jagody, a co w zimie?). To są takie pomysły ludzi, którym już chyba za wiele nie pomoże. No może lobotomia by pomogła, ale tylko ona.

      1. Dokładnie – typowo niemieckie myślenie: „O tym kto jest … potomkiem ludzi, którym po wojnie 30-letniej mianowani przez elektorów urzędnicy nadawali nazwiska / odpowiedzialny / przestrzega zasad państwa prawa / … / …” decyduję JA…

  2. No cóż, na pocieszenie mogę sobie powiedzieć, że przynajmniej mam czyste sumienie. Zawsze byłem przeciwko nato, unii, (głosowałem NIE anchlussowi), kowidianizmowi i innym takim wynalazkom dla dobra ludzkości.

    1. Same organizacje społeczne czy wojskowe nie są problemem. NATO uważam za dobry pakt, pod warunkiem, ze zapisy w umowie będą respektowane. A tego boją się chyba ci, którzy właśnie mają problem z różnej maści związkami państw. EU gdyby tylko zajmowała się naprawdę gospodarką i ekonomią i ujednolicaniem rynku usług i towarów, by każdy miał takie same korzyści, obowiązki ,ale i rynek byłby otwarty i równy dla wszystkich, to pół biedy. UE w ciągu ostatnich 18 lat zmieniła sie, niekoniecznie na lepsze. JA tu pomijam rzekomy dyktat Niemiec. Nawet jeśli on by był, jakiś lider jest potrzebny. Ale taki lider, który będzie równoważony przez kilka innych krajów. Np. taką równowagą były UK, które potrafiły równoważyć to, np. z Polska i kilkoma mniejszymi krajami, niemieckie zapędy. Dziś UK już w UE nie ma, a więc został ten nieszczęsny dyktat Niemiec. Ale.. gdyby Niemcy rzeczywiście działały na korzyść całej UE, to jeszcze pół biedy. Niestety zarzuty , że Niemcy są niesymetryczne i bardziej robią pod siebie niż pod innych, jest uzasadniony. A dziś, w dobie wojennej, wielu zawiodło się Niemcami w dwójnasób. Po pierwsze na rynku wewnętrznym Niemcy patrzą tylko na siebie i grają tylko na siebie, a na rynku zewnętrznym okazały się totalnym słabeuszem politycznym, bo wystarczyło kilka tupnięć Putina i kanclerz się sfajdał w spodnie ze strachu. To był dla mnie szok, że tak wielki kraj, który mógłby przykryć Rosjan kasą i możliwościami, odpadł już w przedbiegach. ale tutaj winię także Merkel. To ona miała słabość do Putina (nie wiem czy przestraszył ją ten pies Putina co na nią skoczył – a ona ma kynofobię) czy coś innego. Ale taka dezercja w sytuacji krytycznej jest absurdalna. Putin nie zna innej siły niż siła ognia z kałasza i Iskanderów. Wiec i Niemcy powinny stanąć twardo i plaskacza strzelić Putinowi. A tu Zonk.

      1. „Niekoniecznie”? Prusak zawsze zostanie Prusakiem, próbowali dwa razy militarnie, nie udało się(jak oni muszą nienawidzieć Amerykańców), teraz próbują ekonomicznie i prawie by się udało, gdyby Makrela nie potknęła się o własne nogi zapraszając „inżynierów” z Afryki. I nie ma co się dziwić ze Szwaby są taką miękką fają, pakt R-M cały czas obowiązuje.

  3. Proszę jeszcze wspomnieć o tym, jak ekologiczne są żużyte panele, turbiny wiatrowe i akumulatory i jak łatwo je zrecyklingować. Ale cóż mamy zrobić, poza tym, że ponarzekamy i przepowiemy bliską przyszłość ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *