28.05. Wywiad z uniewinnionym wyklętym

5

28 maja, dzień 817.

Wpis nr 806

zakażeń/zgonów

264/6

Dziś kolejne spotkanie z doktorem Pawłem Basiukiewiczem, jednym z „lekarzy wyklętych”. Obecnie jesteśmy w fazie podsumowania jego działalności, czyli jesteśmy w sądzie. Pan doktor, autor kilku interesujących opracowań, aktywny w dyskursie w mediach społecznościowych, wygrał właśnie sprawę przed sądem lekarskim, gdzie groziła mu kara pozbawienia prawa wykonywania zawodu. Zaraz zobaczymy za co. Oto wywiad z panem doktorem.

JK: Na czym polegał proces w Pańskiej sprawie?

PB: To było postępowanie dyscyplinarne wszczęte przez Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej przy Izbie Lekarskiej , na podstawie kilku donosów, które do niego dotarły w marcu-kwietniu 2021, jeden był od Rzecznika Praw Pacjenta, jeszcze inny od pewnego profesora z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

Jakie były zarzuty?

Główne to takie, że nawołuję do tego, by lekarze otworzyli gabinety i leczyli ludzi i że apelowałem do władz, by zniesiono kwarantanny i izolacje. I że to skandal jest, bo my tu się musimy wszyscy spiąć i walczyć z pandemią, a nie leczyć ludzi. Nie chodziło o to, że zarzucono mi jakieś błędy lekarskie, tylko, że miałem niepoprawne wpisy na mediach społecznościowych.

Czyli nie był Pan oskarżony o złe praktyki lekarskie, tylko o wypowiedzi?

No tak, o jakiś tweet, jakiś wywiad w Rzeczpospolitej, czy wypowiedź w Polsat News. Na podstawie takich oskarżeń Rzecznik wszczął postępowanie i powiadomił mnie, że będzie przesłuchanie. Wcześniej wystąpił o ekspertyzę, w tym wypadku do jednej pani profesor, członkini Rady Medycznej przy premierze (byłej już). Pani ekspert wydała opinię, że uległem wpływom środowisk antyszczepionkowych i że neguję wieloletnie zasady epidemiologii. W związku z tym moje wypowiedzi są niezgodne z wiedzą medyczną. Rzecznik na tej podstawie postawił mi zarzuty i wkrótce zjawiłem się u niego na przesłuchaniu. Z adwokatem. Udzieliliśmy wyjaśnień i złożyliśmy szereg wniosków dowodowych.

I co potem?

No, to trochę się przeciągnęło, bo pierwszy proces odbył się w listopadzie 2021. To znaczy miał się odbyć, ale został odwołany na nasz wniosek zarzucający sędziemu potencjalną stronniczość. Powołano nowy skład i ten sądził mnie w kwietniu-maju 2022. No i teraz na ostatnim posiedzeniu sędzia ogłosił wyrok (nieprawomocny), że jestem niewinny. W uzasadnieniu (ustnym) powiedział, że nie dopatrzył się w moich wypowiedziach elementów antyszczepionkowych, zaś moje opinie nie zachęcały do łamania prawa, ale były apelem do władz o jego zmianę.

Czyli jakby Pan krytykował w jakiś sposób szczepionki to byłoby gorzej z wyrokiem?

Nie wiem, ale wiem, że samorząd lekarski jest bardzo wyczulony na tym punkcie. U mnie było inaczej – w zgromadzonych przeciwko mnie dowodach nie było ani jednej mojej wypowiedzi na temat szczepionek, a więc i ekspertyza pani profesor, ani stanowisko Rzecznika nie miały potwierdzenia w dowodach.  

Czy wygrał Pan formalnie, czy merytorycznie? Czy gdyby nie miał Pan adwokata, to by się Pan wybronił argumentami naukowymi?

Myślę, że mógłbym mieć problem. Adwokat miał tu kluczowe znaczenie, bo zadawał pytania o konkrety – czyli – jak rasowy prawnik – kto ? Gdzie ? Kiedy ? Na jakiej podstawie ?

A co do zarzutów, że wypowiadał się Pan niezgodnie z wiedzą medyczną?

Tu sąd wskazał, że sama wiedza zmieniała się w czasie, nie było jednej stałej sumy wiedzy, jednolitej linii, więc w takich okolicznościach trudno mi zarzucić rozmijanie się z wiedzą, skoro ona się w czasie dynamicznie ustalała.

Czy Pan był pierwszy w kolejce?

Nie do końca, bo pierwszą osobą skazaną na zakaz wykonywania zawodu i to w trybie ekspresowym była pani doktor Anna Martynowska. Sąd odebrał jej prawa w sumie na rok. Ale to Dolny Śląsk, region pechowego zbiegu okoliczności, gdzie jeden człowiek jest jednocześnie szefem regionalnej izby lekarskiej i szefem wojewódzkiego Sanepidu.

Tak, nawet go znam. To ten od publicznego stwierdzenia, że niezaszczepieni są potencjalnymi seryjnymi mordercami. Ale to chyba nie tylko Dolny Śląsk?

Tak, ostatnio sąd w Łodzi odmawiając odebrania prawa wykonywania zawodu w sprawie doktor Sienkiewicz i Rosudowskiego stwierdził, że pozbawienie zawodu medyka nie jest formą represji, tylko ochrony pacjenta przed niebezpiecznym lekarzem.

To koniec gier sądowych?

Nie, bo jest jeszcze drugi proces, wszczęty przez sąd lekarski w sprawie osób, które podpisały listy. Pod tymi listami podpisało się wiele osób, po różnych perturbacjach i wycofywaniu się sygnatariuszy zostało nas stu szesnastu. Nasz pierwszy apel był antylockdownowy, że to wszystko przynosi więcej szkody. Drugi apel był o to, żeby uważać z tymi szczepionkami, bo nie są do końca dobrze przebadane i żeby ich przyjęcie było dobrowolne. Dostaliśmy informację, że dochodzenie się ukończyło, sprawa została odesłana do sądu, zaś my mamy być podzieleni na grupy i sądzeni.

Czyli będziecie sądzeni w grupach? Coś mi to przypomina niesławne procesy zbiorowe.

No, nie wiem jak to może być zorganizowane. 116 spraw oddzielnie to może być jakiś koszmar, zaś sprawy zbiorowe – tak samo. Może się wszyscy spotkamy na jakimś stadionie…

Ale jakie są zarzuty? Że zaprzeczaliście nauce?

No zarzuty są takie, że wyrządziliśmy krzywdę społeczeństwu zwracając się z apelem do Prezydenta.

To w sumie wygląda na zastraszanie. Bo istota zarzutów sprowadza się właściwie do tego, że nie może być odstępstw od jednej linii, nawet pytań, które są przecież istotą nauki, bo inaczej lud zwątpi w przekaz, porzuci obostrzenia i się pozakaża. To dość smutne.

Tak, mamy być jednością, jak zaciśnięta chińska pięść. Wszystkie działania epidemiologiczne zakładają, że się wszyscy temu poddamy. Nasze plany, opinie, potrzeby będą odłożone na bok i skupimy się na walce z epidemią. A my to zaczęliśmy podważać przez samo zadawanie pytań. I to się okazało ciężkim grzechem.

Ale wie Pan, to jest jak z komuną. Linia jest twarda, ale… dialektycznie kręta. Trzeba nadążać za jej meandrami. Tak było w komunie i w epidemii. Codziennie człowiek się musiał dowiadywać jaka to jest skuteczność szczepionek, przed czym chronią, ile dawek trzeba. Codzienne absolutne prawdy nazajutrz mogły już nie obowiązywać.

Dziękuję za rozmowę

Dziękuję

Spisał Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

5 thoughts on “28.05. Wywiad z uniewinnionym wyklętym

  1. A wystarczyło wziąć dodatek covidowy i siedzieć cicho. Teraz pozostaje samochód klasy C i to w leasingu 🙁

    1. Ale są jeszcze lekarze, którzy wiedzą, co to znaczy etyka lekarska i trzymają się przysięgi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *