28.10. Wyborcze języczki u wagi. Część I. Ukraińcy

1
języczek ukr

28 października, dzień 970

Wpis nr 959

zakażeń/zgonów

791/12

Dziękuje za wsparcie i proszę o kontynuację

Wersja dźwiękowa wpisu na podcaście

Zbliżają się wybory. Wiadomo, zima zadecyduje. Ale na razie idzie łeb w łeb, zaś badania Kantaru regularnie przeważają zwycięstwo nie tylko wspólnej listy, ale samej PO. Ale jak to z badaniami, dobrze sobie odłożyć te prognozy na dzień wyborczy, tak jak to zrobiłem już kiedyś z wyborami na Dudę na podstawie analiz Marcina Palade. Wtedy wychodzi kto się machnął i macha.

Ale na czuja wynik może być o włos. A że plemiona są zamurowane w swych przepływach walka będzie o wahaczy, no, może straszony wizją piekieł nieelektorat się ruszy w którąś ze stron i przeważy szalki wojny polsko-polskiej. W dodatku w ogóle nie zmieniając paradygmatu plemiennego podziału. A więc wszyscy się rozglądają za jakimś wyborcą-niespodzianką, co to wejdzie z buta i wesprze któreś z plemion, bo na przełamanie tego dwójpodziału nie widać większych szans. A więc my pospekulujmy.

No, mamy, i mieć będziemy rosnący, nowy elektorat, ukraiński. Co prawda w wyborach sejmowych mogą głosować tylko ci z obywatelstwem, a tych jest znacznie mniej niż wojennych przyjezdnych. A więc wydaje się, że elektorat ukraiński nie odegra większej roli w wyborach parlamentarnych, choć „kwestia ukraińska” będzie w tych wyborach obecna. Obawiam się, że jedynie obie strony będą się prześcigać w bezkrytycznym podejściu do mnożenia gestów i wydatków, każdy znak osłabnięcia tego pędu będzie piętnowany jako onucyzm i zarzucany przeciwnikowi. To tak jak z socjalem, wiadomo jak jest – nie można odpuścić na moment w eskalacji i i przelicytowywaniu się, bo elektorat może pokarać. Po prostu – kto inny się zrzuca, a kto inny korzysta. I ten ostatni jest w większości.

Za to, kiedyż, ach kiedyż one będą, w wyborach samorządowych to może być znaczna kwestia. W końcu wydano już z milion peseli i w dużych ośrodkach, przyjezdni nabyli praw w wyborach lokalnych (Wrocław, Warszawa, Przemyśl) i to już niepomijalny elektorat. Jakie więc będą polityczne strategie samorządowe by przypodobać się tej nowej, znaczącej, a czasem decydującej grupie nowych wynalazków wyborczych? Obawiam się, że będzie to kolejny festiwal rozdawnictwa.

Tu, moim zdaniem, przydałoby się jednak kryterium, które kiedyś proponowali prawicowcy. Aby prawo wyborcze było uzależnione od przedstawienia PIT-u. Skoro chcesz decydować jak będzie dzielony dochód narodowy (a to z grubsza wynik wyborów politycznych) to pokaż jak (i czy w ogóle) w tym dochodzie kontrybuujesz. W przypadku ukraińskiej diaspory miałoby to sens. Inaczej nasi goście, w tej frakcji niepracującej, do której się dokładamy, będą mogli mieć decydujący głos, byśmy się dokładali jeszcze bardziej. I będziemy musieli przyjąć ten wyrok tak skonstruowanej demokracji.

Moim zdaniem to gest ponad stan, a takie są pośrednie efekty peselozy, bo ja myślałem, że fakt posiadania peselu ma tylko efekt administracyjnego odnotowania osoby, po to by móc zarządzać i kontrolować m.in. pomoc dla niej, ale tu, okazuje się, że ten administracyjny fakt tworzy – jak widać – daleko idące skutki polityczne.

Nie wiem tylko czy Ukraińcy tego sami chcą. Jak już pisałem oni wcale nie chcą być obdarowywani tak bardzo ponad własne oczekiwania. Ci, którzy uciekają spod bomb dziękują Bogu, czasem Polsce, że żyją i przeżyją. Ci, ekonomiczni, dzielą się na dwie grupy – pasywną, żyjącą z socjalu, i aktywną, pracującą. Ci mają PIT-y i moim zdaniem powinni mieć prawo do głosowania, przynajmniej w małych ojczyznach lokalnych wspólnot. Po prostu nie wiem czy Ukraińcom zależy aż na takim wyniesieniu. Chyba, że chcą uznać Polskę za swoja ojczyznę, ale wtedy trzeba odczekać trochę czasu, by upewnić się, że proces asymilacyjny (a jest on jakoś zaplanowany?) skończył się sukcesem.

Element ukraińskiej diaspory może być czynnikiem ożywczym dla padającej polskiej demografii. Jednak powinien odbywać się w ramach III RP, bez rewolucyjnych przemian kulturowych, tym bardziej nagłych ekscesów politycznych, gdy, nierozpoznany jeszcze politycznie, żywioł ukraiński może się stać języczkiem u wagi wyrównanych szal plemiennej wojny polsko-polskiej. No, bo kim jest (mógłby być?) ukraiński wyborca? Jakie ma poglądy wedle polskiego podziału? Jest za Kaczorem, czy Donaldem? Pójdzie na lewo czy prawo, a może za obiecaną kasą, za tym kto zaprzysięgnie więcej? Te decyzje będą zapadały poza aktualną sceną polityczną, będzie to czynnik dla niej decydujący, choć zewnętrzny.

To wielka zmiana, która kasuje wszelkie dotychczasowe rachuby. Okazuje się nagle, że ten zbawczy (?) dla wojny polsko-polskiej „trzeci sort”, to może nie być żadna frakcja Polaków znudzonych tą wojenką, tylko nagły zewnętrzny gracz zmieniający reguły gry. Przyjdzie leśniczy i wygoni partyzantów wojny polsko-polskiej z lasu, tylko czy ma pomysł na Polskę, gdy się okaże, że bez nowego leśniczego nie da się rządzić. I pytanie – w jaki mundur będzie ubrany?

PS.

Jutro o drugiej, równie nieoczekiwanej grupie. Zostawiam to w suspensie, by zaciekawić czytelnika. Co prawda będzie to pewien sequel, ale dużo się w nim zmienia.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.    

About Author

1 thought on “28.10. Wyborcze języczki u wagi. Część I. Ukraińcy

  1. 60 proc dorosłych Ukraińców w Polsce już tu pracuje. Wiele świadczy o tym, że z tych 40 proc niepracujacych, połowa to ci, co tu przyjeżdżali tylko po socjal i tylko na chwilę, czyli w większości ukraińscy Romowie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *