30.03. Gastarbaiterzy
Dzień 27.
Zakażonych/zgonów 2055/31
Dziś spadł śnieg. Będzie łatwej wytrzymać w domu, choć rząd obiecał, że jutro dociśnie śrubę kwarantanny i chyba spacery z kijami odpadną.
W zeszły weekend wyjechali Ukraińcy. Ich rząd puścił wieść, że nie będzie ich wpuszczał, więc naród ruszył w kierunku granicy. Na przejściach dantejskie sceny, gdy tysięczne kolejki oczekujących koczowały godzinami na granicy, bo nasi puszczali a Ukraińcy jeszcze nie. Po dwóch dniach puścili wszystkich na żywioł. To pierwsze ofiary kryzysu gospodarczego spowodowanego wirusem. Ukraińcy poszli na pierwszy ogień, bo ich główne prace ustały, zapasów nie ma, a na pracę widoków takoż. Trzeba więc wracać do rodzin, by tam jakoś przeżyć. Ich miejsce zajmą pewnie Polacy, którzy stracą pracę. Teraz nikt już nie pogardzi żadną robotą, jeśli oczywiście jakaś będzie. A co z bardziej kolorową bracią? Filipińczyk nie przejdzie się przecież nad granicę by wrócić do swoich. Teraz są jak w pułapce, choć mogą przejąć wszelkie usługi dowozowe, na które teraz jest boom.
Spełnia się życzenie Konfederacji. Będziemy mogli przetestować ich tezy. Jak nam będzie bez gastarbaiterów? Choć test to będzie fałszywy, gdyż miejsce „wyjechanych” Ukraińców zajmą bezrobotni Polacy. Wynik na pierwszy rzut oka może wydać się zwodniczo pozytywny. Jednak należy się spodziewać, że wielu Ukraińców zostanie. Wtedy pojawią się już resentymenty o dumpingowaniu wynagrodzeń i zabieraniu Polakom pracy. Do tej pory ten argument był niezasadny, gdyż Ukraińcy brali się za pracę, na którą nie było chętnych albo fachowców. Po kryzysie, kiedy gospodarka wróci do realu i bardziej bazowych mechanizmów może być mniejsze zapotrzebowanie na wirtualne prace oraz wymysły minionego dobrobytu (widziałem ostatnio ogłoszenie o szukaniu pracy przez „pomocnika groomera”). Będziemy mieli na rynku (?) pracy tabuny młodych ludzi bez konkretnej umiejętności potrzebnej w realnym życiu i podstawowej gospodarce.
Gdy piszę dziennik podpełzł do mnie robot odkurzający. Wyraźnie łasi mi się pomiędzy nogami. Co druhu, tylko ja i ty. Chcesz na spacer? G. przysłała ogłoszenie czeskich psychiatrów, żeby się nie martwić, gdy się zaczyna rozmawiać z roślinami, zwierżetami czy sprzętem. Proszą by zadzwonić dopiero gdy te zaczną nam odpowiadać.
Cierpią premiery filmów. Wirus zatrzymuje rozpędzone machiny. „Hejter. Sala samobójców” przechodzi na dystrybucję online. Przekładają najnowszą premierę Bonda. Choć niepotrzebnie. Tytuł jak znalazł – „Nie czas umierać”.