8.11. Potwór Pana Muska

3

8 listopada, dzień 981.

Wpis nr 970

zakażeń/zgonów

746/8

Dziękuję za wsparcie bloga i namawiam do kontynuacji

Wersja audio wpisu

Dość dawno temu pisałem o planach Muska dotyczących przejęcia Twittera. Jeśli wierzyć zapewnieniom nowego właściciela i spekulacjom rynkowym miliarder chce zarobić na… powrocie do wolności słowa. Czyli mamy do czynienia (jeszcze) z rynkowo zauważalnym deficytem tego rzadkiego, a właściwie ostatnio zapomnianego dobra. No cóż, wypada tylko trzymać kciuki.

Jest takie wspaniałe zdanie Herberta dotyczące zjawisk niewidocznych, ale po zastanowieniu się – oczywistych. To jego słynne: „potwora poznaje się po ofiarach”. Musk jeszcze nie padł ofiarą, ale jest najlepszym kandydatem na takową. Nie tyle można poznać tu potwora, ale po tym kto i jak atakuje Muska można poznać jak jego idea jest odczytywana przez mainstream. A jest to reakcja zdecydowanie wroga.

Bo z Muskiem nic nie jest pewne – wielu ludzi wytyka mu jego mainstreamowe deklaracje, niewiele różniące się od algorytmów Twittera. Że tu poparł, tam dotował, tu się przeszedł. No, różnie to bywało. I wielu też myśli, że to zauroczenie się wolnością słowa to tylko „łit makekingowy”, który zostanie porzucony jak tylko przyjdzie co do czego i znowu zakrólują bany kont i wycinanie niewygodnych politycznie zasięgów.

Ale histeryczny atak ze strony lewicowego ścieku pokazuje, że jednak w nowej inwestycji jest upatrywane niebezpieczeństwo już nie dla głównego nurtu, ale całego rozlewiska – mainstream bowiem już praktycznie zalał wszystko, czyli osiągnął swoje cele. Teraz nie jest to rwący nurt, tylko zastygłe bajoro, marszczone jedynie szkwalikami selekcjonowanych zdarzeń na powierzchni coraz płytszego bagienka. A tu taka niespodzianka, no taka niespodzianka… I reakcja medialnego bajora uwiarygadnia zamierzenia Muska, a właściwie nie daje mu już wyjścia, został bowiem synem marnotrawnym raczej bez prawa powrotu.

Co więc zarzuca się Muskowi, właściwie praktycznie po kilku dniach? Moim zdaniem jest to udrapowana w aksjologiczne zaśpiewy nienawiść za „wypuszczenie ptaszka” z klatki poprawności politycznej kontrolowanej przez jak najmniej sztuczną inteligencję konkretnych osób. Ta wściekłość za tak wielką możliwość wyłomu w medialnej tamie prawdy jest oczywiście pokrywana (a jakże) troską o… wolność słowa. Synod diabełków ubolewa nad losem wiary w wolne słowo, którą do tej pory sekowano m.in. na tej platformie. Co więc piszczą diabełki?

No, że tak bez kontroli to zagości tam ekstremizm. No jasne – w czasach przedmuskowych to nie groziło. Nieprawomyślni dostawali banującą pieczątkę ultrasów, zaś lewacki ekstremizm rozlewał się szeroko. Porządek był. A teraz, wedle opisywanej przeze mnie już reguły, odbiorca będzie narażony na szkodliwe miazmaty, nawtyka się tego i odjedzie. A to nie jest dobrze dla postępowej ludzkości. Kneblarze martwią się więc o jakość debaty.

Kolejną diabelską troską jest zasięg. No, bo Musk chce pożegnać się z połową staffu (elementu pracowniczego nie ciągnę, bo lewica robi to sama) i może dojść do awarii, co przełoży się na dostępność do tej platformy. A więc uwaga, uwaga, brutalny miliarder nie wie co robi, bo stawia wolność słowa nad przepaścią.

Nie widzi się oczywiście dotychczasowych praktyk. Musk pożegnał się przed kamerami na żywo z paniusią, która zbanowała na twitterze urzędującego prezydenta USA. Poleciał cały zarząd, głównie za płatne romanse z nową władzą, kiedy ta była jedynie władzą kandydującą. Wtedy to lewicy nie przeszkadzało, bo wiadomo – lewy cel uświęca lewe środki. Teraz – jęki co to będzie?

W ramach troski zwrócono się również do użytkowników i ich interesu. Sposób jest pokraczny, ale do wytłumaczenia. Po prostu – rzecz jasna – w ich interesie zaapelowano do reklamodawców, by ci się wycofali z reklam na twitterze. To znana strategia, w której chodzi o wygłodzenie nieprawomyślnego medium. Robi się to rzecz jasna w interesie użytkowników, no bo tam zaraz będzie faszyzm (czytaj wolność słowa) i jak to tak, by porządne marki pławiły się w takim kontekście, zaś nieświadomi użytkownicy myśleli, że wszystko jest w porządku skoro obok dotychczas banowanych treści pojawią się np. takie reklamy Pfizera?

A propos Pfizera – to nie pojawią się. Właściciele wręcz zadeklarowali, że jak tam się na nowym ptaszku mają pojawić (banowane dotąd) treści niesprzyjające firmie, to ta woli sobie pójść. I tu już mamy ich przyłapanych z opuszczonymi gaciami. No, bo po pierwsze – Pfizer chyba chce przekonać nieprzekonanych, a nie tych co się szprycują na każde kichnięcie, a więc z punktu widzenia grup celowych powinien się łasić do wahających się, nie zaś do szczepionkowych ultrasów. A tu na odwrót.

Drugi argument jest jeszcze ciekawszy. To już ostentacyjne zerwanie z dotychczasową rolą reklam. Te – jak widać – nie są środkiem dotarcia do klienta, ale zapłatą ze strony reklamodawcy za odpowiednie, tu lewomyślne, treści. Choćbyś miał miliony użytkowników, to jak będziesz w przekazie nie taki, jak trzeba, to nie dostaniesz nic. I nawet jak dział marketingu będzie miał ochotę na takich czytelników, to zaraz jakieś NGO-sy „od wolności słowa” czy tropienia faszyzmu, wciągną cię na listę popierających rasistowskie brunatności. I wyjdzie jednym, że lepiej się jednak opłacać reklamowym okupem wyznaczonym mediom, bez względu na zasięgi, zaś media mają jasno wytyczoną drogę, czego się mają w treści trzymać, bo inaczej popadną w reklamową infamię.

Takie to działka wytoczono na Muska. A to dopiero koniec początku. Zaraz się zacznie, że jego przejście na płatne formy weryfikacji konta to blokowanie wolnego (tak?) wcześniej darmowego dostępu. Czyli znowu medialne diabełki przebiorą się w ornaty i będą ogonem dzwonić na czarną mszę ostracyzmu. Zobaczymy jak z tym będzie. A widowisko zapowiada się ciekawie.

Dziś istnienie potwora można poznać po Musku.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zrazy”.             

About Author

3 thoughts on “8.11. Potwór Pana Muska

  1. Trump wpuścił autentyczne treści do polityki a Musk może wpuście je do mainstreamu. Trump został zdeptany przez lewactwo a co będzie z Muskiem?

  2. Pan redaktor to fachura. W punkt Pan opisał to co dzieje się w Polsce. Te reklamy to tak jak SSP, które dają swoje reklamy tylko do mediów, które sprzyjają władzy. Jak TVP, wPolityce, DoRzeczy, Nasz Dziennik i kilka innych, stojących po tej samej balustradzie co rząd. Jak ktoś jest po drugiej, to cóż .Kasy od nich nie będzie. Co do reszty to także się zgadzam. Potraktowano Muska jak wroga publicznego nr 1. Czytam teksty na Spiderwebie i widzę jak się zagotowało u tych mediaworkerów. Wo ho, ho. Popaliło im styki poprawności politycznej, że aż iskrzy i smoli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *