7.08. Wywiad z wampirem 2.0
7 sierpnia, dzień 157.
Wpis nr 146
zakażeń/zgonów/ozdrowień
50.324/1.787/36.041
Niedawno opublikowałem recenzję książki „Fałszywa pandemia”, która cieszy się z dużą popularnością, również wśród moich czytelników. Odezwali się także mainstreamowi przeciwnicy… rozmawiania na te tematy. Nawet na jednej grupie jej administratorka, pani przedstawiająca się jako Elżbieta Piewicz zablokowała moją recenzję i całego mnie wystawiając mi emotinkowy język. Za co? A no za opis książki, bo paru ludzi rzuciło się na nią, w wielu przypadkach nie czytając mojej recenzji, a co dopiero… książki, której tezom, ale i samemu faktowi jej publikacji, żywo byli przeciwni. Przypomniało mi to czasy, kiedy noblistę Pasternaka za jego „Doktora Żywago” krytykował cały naród sowiecki, książki nie czytając. Wiedzieli z góry, że jest niedobra, tak jak administratorka grupy „Odznaczeni za zasługi dla niepodległości”, która banując mnie ocaliła uczestników grupy przed szkodliwymi miazmatami zwątpienia w pandemiczne przewagi koronawirusa.
Tak więc w atmosferze cenzury wracamy do rozmowy z jedynym polskim autorem, którego artykuł został zamieszczony w międzynarodowej publikacji „Fałszywa pandemia”. Przeprowadziłem z nim jeszcze w maju „Wywiad z wampirem”, ale wtedy bardziej mówiliśmy o jego narzędziach analitycznych, niż o tym, co wynika z ich używania, czyli – co się dzieje. Paweł jest statystykiem-analitykiem, ale jako współautor książki w towarzystwie fachowców i naukowców medycznych może przenieść swe wyliczenia na realia wirusowe. A więc zaczynamy „Wywiad z wampirem 2.0”:
Pawle przedstaw się proszę
Jestem analitykiem rynku, statystykiem, rozwiązuję trudne zadania dotyczące zachowań społecznych dużych grup ludzi (BIG DATA), np. zajmuję się pomiarami widowni mediów czy skutkami kampanii reklamowych, piszę programy do symulowania złożonych zachowań jednostek w społeczeństwie. Tu ważna uwaga: modele epidemiologiczne tworzone są przez matematyków, w tym statystyków, a nie przez medyków.
No dobrze, złapmy byka za rogi. Z czym mamy do czynienia? Pandemią? Epidemią? Sezonową grypą?
Niczym? Przy pomocy testu, który nie służy do wykrywania wirusów odkryto wirusa C-coś-tam w organizmach zmarłych ok. 1.800 osób od marca tego roku. W tym czasie w Polsce umarło około 170.000 osób, z tego ponad 30.000 na choroby układu oddechowego. Wiek (struktura) umierających z tym-czymś jest identyczny, jak wiek umierających w całym zeszłym roku. Gdyby nie było tego testu, który pokazuje nie wiadomo co, nikt by nie pomyślał, że coś się dzieje. W Polsce, co roku, dziesiątki tysięcy aktów zgonu ma za przyczynę zgonu wpisane „starość” lub uwaga: „zatrzymanie czynności życiowych”. Czyli nie wiadomo od dawna, na co umiera co roku ponad 20% Polaków! Cały naukowy świat z tego się śmieje, wykluczano już Polskę za to z organizacji międzynarodowych, a teraz kilka zgonów dziennie, schorowanych, starszych ludzi, przy średniej w Polsce ok. 1.155 na dobę, jest przyczyną zatrzymania życia społecznego i gospodarczego, jak w czasie wojny! Moim zdaniem mamy do czynienia z tematem zastępczym w obliczu krachu finansów po kilku dekadach emisji pieniądza bez pokrycia. Dzięki „pandemii” mamy winnego utraty wartości walut papierowych: wirusa! „Musieliśmy wstrzymać gospodarkę, aby was obronić a teraz sami rozumiecie, kasy brak…” Moment nie jest przypadkowy. Właśnie mija 75 lat od zakończenia II Wojny Światowej i mamy odroczone jej globalne skutki! Zaraz po wojnie rodzi się znacznie więcej dzieci. Właśnie teraz to pokolenie dobiega wieku emerytalnego a wszystkie piramidy finansowe typu ZUS są puste. Potencjalni emeryci mają za mało dzieci i wnuków, którzy by płacili składki. Dodatkowo, większość pracujących dziś w krajach zachodnich jest w istocie rentierami, pracują w tzw. budżetówce, czyli biorą z kasy a nią dają do niej! Warto tu przypomnieć, że Włosi mieli wyż demograficzny 10 lat wcześniej niż Europa, za Mussoliniego w latach 30-tych. Teraz mają bardzo wielu ludzi w wieku około 80 lat, szczególnie w Lombardii, a ludzie nie są nieśmiertelni. Jaki dziś mamy główny skutek ” pandemii”? Zamknięte szpitale! „Tak o was dbamy, że nie możemy was leczyć”! Co za paradoks!
A co ze zdjęciami stosów trumien, szpitalach na stadionach i konwojów z ciałami? Skąd to?
Nie wchodziłem w to, gdy odkryłem jeden, czy drugi prosty szwindel. We włoskim brukowcu epatowano śmiercią ponad 100 księży w czasie pandemii, rząd trumien, biskupi na czele… bla, bla. Dotarłem do włoskiej statystyki kościelnej i okazało się, że w tym okresie co roku umiera zwykle ok. 40 księży więcej, ale w tym roku Pan zachował 40 cudem…. Media, które to piszą takie rzeczy trzeba ignorować. Dotyczy to niestety ich większości. Cały czas śledziłem statystyki Europejskiego Centrum Monitorowania Zgonów w Kopenhadze, tam widać, że z powodu lekkiej zimy nie nastąpiły zgony jak to zwykle zimą i wszystkie z okresu grypowego skumulowały się wiosną, tyle. Umierali masowo starzy ludzie w domach opieki – to był okropne, ale w izolacji i panice nie mieli psychicznie siły przeżyć tego. Jeszce gorszą praktyką było wożenie w panice starszych schorowanych ludzi do zatłoczonych szpitali zakaźnych. To jest niebezpieczne nawet dla silnych zdrowych ludzi. W książce dużo jest na temat złudności testów. Praktycznie od tego wszystko bierze początek – skala i dynamika zakażeń. Co to za testy, bo podobno nie dość… przetestowane, co mierzą i co pokazują?
Nie jestem biochemikiem powtarzam opinię noblisty z branży i samego twórcy technologii PCR Kary`ego Mullisa: „Test PCR jest niewłaściwy do wykrywania infekcji wirusowych.”
Ty w swych badaniach odnosiłeś się do wielu krajów, czy możesz powiedzieć kto się do tego zabrał najlepiej?
Szukając dobrych danych do oprawiania modelu rozwoju zakażeń procowałem na danych polskich, tureckich, białoruskich, szwedzkich. Zasadniczo podniesiona fala zgonów trwa wszędzie około 75 dni, blokada tylko przedłuża ten proces a liczba zmarłych jest proporcjonalna do liczby ludzi najstarszych w danym kraju. Białoruś, która nie robiła w zasadzie nic miała 10 razy mniej zgonów na 1000 mieszańców niż Hiszpania, która wprowadziła totalne blokady odcinając umierających ludzi od ich rodzin.
Idzie podobno druga fala, Ty uważasz, że jej nie ma, zaś oficjalne dane pokazują wzrost zakażeń, przebiliśmy ponad 700 dziennie. Ty piszesz, że nic się nie dzieje. Jak jest naprawdę?
Osoby, które miały kontakt z danym wisusem nabierają odporności, na tym opiera się cykl sezonowy SEIR i żadna druga fala nie może wystąpić. Może pod jednym warunkiem, że np. połowa populacji byłaby skutecznie odseparowana, a po zniesieniu blokady ich to też dopadnie. Dlatego blokady nie mają sensu przy tak niskiej śmiertelności, mieliśmy w szczycie zgonów wielokrotnie więcej respiratorów niż chorych! Wirusy mutują, to jest ich natura, co roku mamy sezon zimowy, od samej zimy gorszy jest sezon grzewczy. W połowie października zaczynamy ogrzewać mieszkania, suche powietrze wysusza błony śluzowe, bakterie i wirusy wnikają do organizmu. Kto jest mniej odporny, w tym od stresu, może mieć infekcję. Jak ktoś ma 80 lat i cukrzycę, to może umrzeć, tak jest od początku świata! W maju, któryś z wiceministrów zdrowia powiedział, że badanie statystyczne Polaków będzie jesienią… Bez pożądnej metody statystycznej mówienie, że jest tylu a tylu zarażonych czy chorych to ignorancja. Im więcej badamy tym więcej jest chorych, jak w koszarach u Szwejka, i każdemu lewatywa na wszelki wypadek!
Teraz osławione maseczki – mają wejść jako przymus od września. Albo latamy z kwitkiem, że to sami jesteśmy chorzy. Co o tym myślisz, bo moim zdaniem – i nie tylko (patrz WHO i do niedawna… polskie Ministerstwo Zdrowia) – epidemiologicznie to nie ma sensu. Po co to?
Jest to wyraźnie fragment zasłony dymnej w stosunku do kłopotów systemu ekonomicznego. Jest silnym znakiem i budzi emocje dzieląc społeczeństwo, to doskonały machizm dla władzy. Gdy my się tym zajmujmy sejm nowelizuje ustawę, której nie było…
Widzę poważną walkę ideologiczną w sprawie wirusa. WHO zwróciło się do Facebooka i Googla o banowanie jakichkolwiek informacji lub tez innych niż oficjalne, a one… posłuchały. I widać, że tak jest. To samo ze środowiskiem lekarskim – w Polsce pani doktor Martynowska ma spore kłopoty za mówienie co myśli o covidzie, bo Izba Lekarska chce ją pozbawić prawa do zawodu, a ostatnia konferencja lekarzy pod Kongresem USA została kompletnie zbanowana. A oni tam mówili nie tylko o podsycanej panice, ale o tym, że mają lekarstwo na koronawirusa, które jest wypierane przez system w oczekiwaniu na szczepionkę. Czy to ochrona przed szkodami płaskoziemstwa, czy jednak obrona przez atak?
Nie posłuchali tak do końca. Piszę wszytko co odkryłem na fb od marca bez większych problemów. Chodzi o budowanie napięcia, sami nie mogą pisać tego co ja. Widać w USA to ważniejsze. To co tam się dzieje to zmiany radykalne, ale ich początki znamy od dawna. Od wieku większość ludzi wierzy, że inflacja jest korzystna mimo, że to wszystkich zubaża, tak z trzy tygodnie pracujmy w roku z darmo. W mediach i „świecie ekonomistów” każdy kto mówi, że deflacja jest dobra jest czubkiem, mimo że to deflacja prowadzi do bogactwa, patrz XIX wiek. Mam na myśli to, że ludzie wierzą pani w banku, która im wciska frankowy kredyt a nie wierzą swemu rozumowi. Cywilizacja doszła do punktu, gdzie rozum jest przeszkodą w rozwoju dominującej ideologii i rynków. Nie chodzi o ten akurat dogmat covidian, chodzi o to, że wszyscy mają klaskać i kupować, cokolwiek leci ze szczekaczki.
A teraz – szczepionka, co według Ciebie i Twoich kolegów z książki o tym myśleć? Przeciwnicy szczepień wyciągają argument Szwecji, która płaci odszkodowania za skutki uboczne tym, którzy w 2009 roku zostali zaszczepieni przeciwko świńskiej grypie. Przecież na prasią grypę nie mamy do tej pory (17 lat) żadnej szczepionki, firmy, które mówią, że już-już je mają na covida od razu podsuwają państwom kwity zwalniające firmy z jakiejkolwiek odpowiedzialności za skutki uboczne i wyniki leczenia. Czy to możliwe, że nagle szczepionka się pojawi i wszyscy tak się uradują, że „coś” wreszcie jest, że dopuszczą to do publicznego obrotu bez zbadania szczepionki, czyli zrobią tak jak z obecnymi testami?
Medycy, którzy nie klaszczą do szczekaczki mówią jasno: wirusy, które szybko mutują zawsze są przed nami. Cykl produkcji szczepionki to czas dłuższy niż okres mutacji, więc to sprawa kompletnie przegrana, a dyskusja głupia jak wybory samorządu w psychiatryku. Przy tak niskiej śmiertelności warto zadbać o dietę i unikanie stresu. Jeśli już jest taki pomysł, aby szczepić dla zasady to lepiej, aby to była sól fizjologiczna, czyli nic. Efekt placebo będzie doskonały zarówno dla covidan, jak i niepokornych.
Myślisz, że będziemy świadkami „kroczącego przymusu”? Najpierw maseczki, bo nie kupisz jedzenia, potem bransoletki, żeś nie chory (już są w Hongkongu), potem obowiązkowa instalacja na telefonie programów śledzących, w końcu – przymus szczepienny, bo nic nie kupisz, ani nie wsiądziesz do samolotu czy pociągu, w końcu – szczepienie siłą. Czy ja tu widzę to zbyt czarno? Co więc będzie według Ciebie? Jak to się skończy? Dokąd dojdzie? Bo z drugiej strony obiecali nam, że jak nie będzie szczepionki, to będziemy tak maseczkować w nieskończoność…
Wirus to tylko fragment potężnego przesilenia społeczno-ekonomicznego na ziemi, myślę, że to kwestia czysto taktyczna i po rozgrywce sam wirus wróci do „magazynu z bronią”. Na szczęście nie mamy globalnego monolitu politycznego, tylko konkurencje kilku cywilizacji. Nasza niestety jest mocno w odwrocie od pół wieku. Musimy poczekać sezon, dwa. Największe napięcie mamy w samym sercu USA, tam zimna wojna domowa trwa w najlepsze i wygląda na to, że Chiny rozgrywają ten mecz o zasoby w Azji a strona demokratyczna sekunduje ze wskazaniem. Obyśmy w tym roku mieli tylko takie zmartwienia jak wirusy. W książce „Fałszywa pandemia” wydawnictwa Osuchowa znajduje się mój dokładny ilościowy opis tego co było w Polsce wiosną. Od 30 lat dokładnie badam polską populację, znam te liczby dobrze. Nie boję się o swoje zdrowie tylko o psychikę tych, z którymi jadę w tramwaju, gdy na nogach maja szpitalne kapcie z folii.
Dziękuję za rozmowę
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.