7.06. Kamienie milowe. Genesis

1

7 czerwca, dzień 782.

Wpis nr 771

zakażeń/zgonów

53/0 (coś jest nie tak – w źródłach te same dane dzień po dniu, ale kto by się tak teraz koroną przejmował…)

Prawdę powiedziawszy chciałem się porządnie przymierzyć do tematu kamieni milowych. Zacząłem zbierać tabelki, liczyć kamole, których coraz to przybywało, aż się zawiesiłem. W końcu dałem spokój bo tych kilkuset punktów nie da się przecież porządnie przeanalizować i omówić. Kamienie milowe biją teraz rekordy popularności, bo to lepiej brzmi, niż lista żądań, które ma wobec UE spełnić Polska, by dostać pieniądze na Krajowy Program Odbudowy. Ale zacznijmy od początku.

Unia ma trzymanie na nas, bo nasz kraj wlazł konsekwentnie w pułapkę zastawioną na oporną Polskę, a miał kilka razy okazję, by się skutecznie oprzeć. Polska ma szansę coś wynegocjować, rzadziej – na coś się umówić (bo unijni nie dotrzymują słowa), tylko wtedy kiedy od jej głosu ma coś zależeć. Czyli w momentach, w których Unia chce się posunąć dalej w procesie dążenia do państwa federalnego. Obieranie z traktatowych ustaleń może się odbywać jednogłośnie i wtedy Polska jest ważna. I się z nią negocjuje. Tak samo było wtedy, kiedy w tym „Dzienniku zarazy” pisałem o tym, że Polska godziła się na ustępstwa pod warunkiem niewiązania należnych jej funduszy z gumowymi definicjami praworządności. Wróciliśmy wtedy z negocjacji podobno z tarczą, bo wmówiono koleżeństwu, że zasada praworządności nie będzie rzutowała na dystrybucję środków, a dotyczyć będzie jedynie kwestii praworządności w rozumieniu stania na straży niekorupcyjnego wydawania środków europejskich.

I tak sobie to w jakiejś preambułce zapewniliśmy, przyklepaliśmy zgodę na unijne harce, ale potem zaczęła się formuła rozszerzania praworządności na ustroje sądów, ze specjalnym uwzględnieniem Polski i Węgier. Jest to podejście typowo instrumentalne, bo rozwiązania obu wymienionych, acz „niepraworządnych” państw funkcjonują w innych unijnych krajach i nic się nie dzieje. Ale właśnie na takie pieski jak my, strugano takie kije. Sprawa się zaogniła, Unia powiązała rozszerzoną praworządność z dystrybucją środków unijnych, dziś z KPO, zaś Węgrzy i Polacy to zaskarżyli jako nietraktatowe do TSUE, gdzie przegrali. Układ gnębienia krajów Unii, gdzie nie wybrano władz jak trzeba, to znaczy zgodnych z unijną drogą do federalizacji, został domknięty. Wszelkie formy odwołania się zostały wyczerpane, skoro instancja ostateczna, Sąd Najwyższy Unii (ciekawe – jak niepolitycznie powoływany i jak bardzo sam bezstronny) podważył zapisy traktatowe.

I zaczął się etap rozgrywania środków na KPO. Polska – do dziś nie wiem po co – przystąpiła do tego dealu (nie wykorzystała weta) i się… wkopała. Bo zgodziła się na podatki unijne, zagwarantowała unijny dług i… nie dostała nic, bo nie jest praworządna. Do tego nasza opozycja zaczęła grać w ciuciubabkę dla naiwnych: w Brukseli głosowała za wstrzymaniem wypłat z KPO, zaś w Polsce mówiła, że pieniądze są potrzebne, zaś wszystko to przez rząd, który jakoś się uparł. Za czarnego luda zaczął robić Ziobro, który został ogłoszony winnym wszystkiego, bo przecież to niemożliwe, żeby rząd nie chciał się zgodzić na każdy warunek za taką kasę. Czyli ci co ją w Brukseli trzymali, ustami naszej (?) opozycji wzywali, by łapać złodzieja…  

I tak się bujaliśmy do wojny. Tu cynicznie wykorzystano straceńczą dla finansów politykę władz, która przyjęła na podatkową klatę a obywatele po polskich domach gros fali ukraińskiej migracji. Unia nie dała praktycznie nic, choć w np. w przypadku Turcji, która do UE przecież nie należy w 2015 r. wysupłała 6 mld euro na opiekę nad migrantami z krajów egzotycznych, mało wojennych. Zbiegło się to z postulatami „wygładzania” Polski i kwestia KPO stała się znowu paląca. Wiadomo, że nie jest to kasa na imigrantów, ale jej brak stawia przed Polakami ciężki dylemat – pomoc za cenę wstrzymania rozwoju.

Unia podeszła do sprawy cwanie, bo okazało się szybko, że tu nie o praworządność (tylko) chodzi. Nie. Do starych postulatów dopisano nowe – kilkaset punktów do realizacji, które w przeciwnym przypadku wymagałyby debat, zgód i zagrożeń wetem. Teraz można to załatwić przy okazji.

To stary numer. Unia nie pierwszy raz obchodzi własne przepisy. Główny cel – federalizacja Europy pod przywództwem Niemiec – uświęca środki. Jak się nie dało załatwić kolejnego jej etapu w formie konstytucji unijnej, jak się nie dało wmusić tego innym państwom, mimo kilku prób – to się to obeszło Traktatem Lizbońskim. Znowu się zrobiło przesilenie, że wszyscy powinni się zgodzić, zindywidualizowano naciski, obiecano coś tam komuś tam. Przyrzekano, ale kwitów nie podpisywano. Tak i teraz – było wzmożenie, obietnice, zapewnienia, naiwni Polacy się zgodzili a teraz dostają kamienie milowe.

Ale o tym, co z tymi kamieniami można zrobić, to w drugim odcinku, bo tego rodzaju rewelacje należy dozować z umiarem. Po resztę zapraszam więc na jutro.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.             

About Author

1 thought on “7.06. Kamienie milowe. Genesis

  1. Z podziękowaniem…
    Drogi Naczelny! Europy jaką znaliśmy i sobie wyobrażaliśmy już nie ma! Proszę zauważyć, że Anglia za wszelką cenę próbuje rozwalić Europę – przede wszystkim Niemcy – by nie dopuścić do sojuszu niemiecko-francuskiego. Różne „wymiraty” i inne „poliny” idące na pasku Londynu robią dobrą robotę tymi swoimi „trójmorzami” i innymi fantasmagoriami, przy okazji się rozbrajając – wysyłając broń do utylizacji w hutach Donbasu.
    Z perfidnego planu giełdziarzy z City, którzy windują ceny wszystkiego, korzystają Amerykanie, wysyłając do Europy zapasy strategiczne gazu i swojej ropy. Przy okazji dynamicznie zwiększając import ropy z Rosji.
    Nic, tylko zwykły biznes, przy okazji tworzenia stref walutowo-ekonomicznych. O czym pisał Chazin 20 lat temu a zachodni ekonomiści 10 lat temu. A o czym zaczyna mówić „Stalinka” Gieorgijewa obecnie i otwarcie.

    A zanim przyłączymy się do „Euroazjatyckiej Strefy Ekonomicznej”, czeka nas „odchodzenie od Europy”, a im proces będzie dłużej trwał tym silniej dotknie nas kryzys – spadek poziomu życia o jakieś 50%…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *