29.09. WHO i przedkowidowe manewry
29 września, dzień 941.
Wpis nr 930
zakażeń/zgonów
4.275/30
Mam w ręku nową, piątą już edycję książki z serii „Fałszywa pandemia”. Opisałem je już wszystkie w swoim Dzienniku, wystarczy tylko kliknąć w moją wyszukiwarkę na blogu hasło „Fałszywa Pandemia” i pokażą się opisy wszystkich pozycji.
Mieliśmy w międzyczasie podsumowanie: „Białą Księgę pandemii”, gdzie rozłożono tę kwestię na czynniki pierwsze, systematycznie masakrując kolejne mity kowidowych fundamentów. Ta, piąta książka z całej serii jest zbiorem kilku tekstów, nadającym już szerszy kontekst. Poprzednie zajmowały się „początkowymi” stadiami pandemii, samej jej istotą, czyli – czy coś się dzieje, a później elementami rzeczywistości pandemicznej: maseczkami, lockdownami czy szczepieniami. To wydanie jest inne.
Po pierwsze atomowy skład autorów: państwo Domańscy z Bydgoszczy, Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź, profesor Leemon McHenry, doktor Wolfgang Wodarg, Vivien Fisher, doktor Reiner Fullmich czy doktor Justus P. Hoffman. To zawsze mocny punkt książek pod redakcją doktora Mariusza Błochowiaka, mózgu całej inicjatywy.
Książka pokazuje jak wspomniałem, szersze już konteksty. Doktor Wodarg, z racji tego, że był członkiem rządowych komisji za czasów pierwszych „podejść” do pandemii w przypadku epidemii gryp ptasiej i świńskiej mógł powiedzieć jak wyglądały te prapoczątki dzisiejszych ruchów. Dla mnie to super asumpt by zająć się osobno tym tematem. Wychodzi z tego, że obie przedkowidowe pandemie były „ćwiczeniami”, próbami generalnymi przed premierą. Podreperowano pewne kwestie, dołożono jednych i ściągnięto drugich aktorów, zwłaszcza poprawiono scenariusz narracji i medialną orkiestrę. Wezmę się za to, bo temat sensacyjnie spiskowy, a ostatnio lubię te klimaty, bo coraz częściej… się sprawdzają.
Z kolej wywiad z profesorem Leemonem McHenrym jest o innej ciekawej sprawie. Profesor jest autorem książki „Iluzja medycyny opartej na dowodach”. To całkowita demaskacja nauk medycznych. Profesor wskazuje na mechanizmy działające w nauce, a chciałoby się powiedzieć, że w branży. Bo z nauką ma to coraz mniej do czynienia. I nie jest to tylko domena ostatnich, kowidowych czasów, ale to stały proceder, który koronawirus tylko wydobył i przyspieszył. Opisane tu są całe mechanizmy, sieci powiązań, w których jak ryba w wodzie porusza się Big Farma, kształtując kierunki, ale i naukowe tezy, które zawsze jej sprzyjają. Dyskwalifikuje to nauki medyczne jako naukę, bo ta w medycznym wydaniu właściwie działa w interesie producentów farmaceutycznych, dawno już nie pacjentów. A pamiętajmy, że stan „nałóki” miał decydujący wpływ na obostrzeniowe decyzje polityczne. To w końcu z naukowymi tezami w ręku eksperci na całym świecie przekonywali decydentów do drastycznych posunięć. Jeśli ta baza była zafałszowana, a była taka wedle opisanej przez profesora metody, to nie było szans na dobre decyzje. Nawet gdyby taka wola istniała.
Dobrą zmianę dali także państwo Urszula i Andrzej Domańscy. Zajmują się oni szeroko pojętą socjologią medycyny, ale też i technikami manipulacji. W pierwszym swym tekście piszą o socjologicznych mechanizmach działających w pandemii. Na niektórych można żerować, niektóre wywoływać wprost, by osiągnąć społeczne cele. Gdy się przeczyta o instrumencie siły oddolnej, inżynierii elit, fabrykowaniu chorób, czy teatralności w promowaniu postaw społecznych to wszystko się wyjaśnia człowiekowi: jak to wyglądało z tą oddolną presją na polityków, technikami wpływu elit, czy widowiskowymi rytuałami pandemicznymi (witanie się, nakładanie/zdejmowanie maseczek, prowadzący w tv w gumowych rękawiczkach).
Kolejny rozdział tej pary to opowieść o socjologicznych aspektach medycyny. Okazuje się, że mają one znaczący wpływ nie tylko na nastroje, ale i na… rozwój medycyny. Bo za pomocą różnych technik wytwarza się zapotrzebowanie społeczne na dany lek, wywołując popyt na konkretne produkty, ba – zachowania. To też widzieliśmy w pandemii i daje ten tekst odpowiedni kontekst – to nie była żadna improwizacja, ale twarde reguły wpływu społecznego, wręcz manipulacji. W końcu para autorów dochodzi do definicji biowładzy, ale nie będę jej tutaj spoilerował – odsyłam do książki.
W końcu mamy analizę prawną mecenas Tarnawy-Gwóźdź dotyczącą globalistycznej uzurpacji jakiej chce dokonać WHO promując światowy traktat przekazujący władzę sanitarną na poziomie światowym w ręce tak bardzo nietransparentnej, wystawiającej interesy swych sponsorów, organizacji. Pisałem o tym wiele, proces się toczy, ale tekst pani mecenas okazuje nie tylko prawne, ale i wręcz cywilizacyjne konsekwencje światowej zgody na takie rozwiązanie. Całość uzupełnia książkowy link do świetnego filmu o WHO.
Wszystko ładnie spina sam pomysłodawca, doktor Mariusz Błochowiak, którego kolejne wstępy do kolejnych książek powoli przesuwają ku światłu stan wiedzy o pandemii. Dobrze, że zauważył ten deficyt od samego jej początku i mamy na dziś, i na przyszłość, skrupulatny obraz stanu wiedzy na ten temat, a właściwie zapis demaskacji Fałszywej Pandemii.
Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.
…a co, jeśli Rosja i Białoruś nie chcą się bawić z WHO w pandemię? Tak jak wcześniej Syria nie chciała mieć nic wspólnego z Bankiem Światowym… Mechanizmy są podobne.
Niedługo Dzień Nauczyciela- może warto kupić taki książkowy prezent?
Taka moja przepowiednia …
PIS, sługus globalistów eskimoskich i amerykańskich zrobi wszystko, aby sfałszować wybory .
Robił wszystko co mu kazali, a teraz po Camusie Czaskowskiego widać,
że USA postawiła na Trzaskowskiego i będą promować jego nową partię
złożoną z rozłamu w PO i połączeniu Polska2050 – Ruch Szymona Hołowni
http://nie-wierze-nikomu.pl/index.php/aktualnosci/124-warto-poczytac-01-10-pazdziernik-2022