10.06. Loteria, czyli hulajnoga jako argument graniczny.

4

10 czerwca, dzień 465.

Wpis nr 454

zakażeń/zgonów

2.876.667/74.447

1 lipca rusza, klipy już się kręcą. Piszę o loterii państwowej, która ma pomóc rządowi rozruszać zastygłe szczepienia. Po pierwszym wysypie (pomijając epizod celebrycki), głównie motywowanym chęcią podróżowania przed wakacjami – stanęło. A rząd obiecał sobie, że będzie zadowolony (epidemiologicznie) po zaszczepieniu 75% ludności. Sporo brakuje, a więc stąd ten desperacki pomysł.

Czemu desperacki? Ano, bo władzy jakoś nie wypada. Co prawda ma monopol na loterie, ale te przynoszą jej zyski, ta formuła to „inwestycja” 140 milionów. W co, to już osobna sprawa. Ale można to zestawić np. z o wiele niższym budżetem zaoszczędzonym na wstrzymanie finansowania terapii onkologicznej rodzaju raka piersi. Ale, jak powiedział człowiek mem, minister Niedzielski – tu chodzi o życie „tylko” 80 kobiet. No super. W sumie to porażka propagandowa rządu, bo widać, że „racjonalne” argumenty władz nie przenikają do zafoliowanych mózgów, jak widać wcale nie małej, bo idącej w miliony, grupy szczepiennych sceptyków. Widać też, że „wymuszona dobrowolność” już się powoli wyczerpała, zaś straszenie nieszczepiennych szykanami ani jest legalne, ani skuteczne.

O szczepionkach będę miał osobny wpis z recenzji czwartego, poświęconego im, wydania serii „Fałszywa pandemia”. Mam szczotkę tego wydania i widzę, że kroi się kolejna masakra kolejnego „filaru” pandemii. Po statystyce, testach i maseczkach (opis za tydzień) przyszła pora na szczepionki i lekarze specjaliści nie biorą tam jeńców. Opublikuję ten opis, gdy już będzie książka w sprzedaży, byście Państwo mogli do niej zerknąć, a nie obchodzić się moim smakiem.

Co przewiduje loteria? No widać, że wzięli się za to fachowcy z Totalizatora Sportowego. A więc zacznijmy od dołu drzewka szczęścia. Co 2.000 zaszczepiony wygrywa 500 złotych wypłacane natychmiast. Potem kaskadowo: co tydzień 2 x 50.000 plus hulajnogi i vouchery (na co, ludzie?), co miesiąc 2 x 100.000 + samochody hybrydowe grand finale 2 x 1.000.000 zł i samochody hybrydowe. Za nasze ta zabawa. Program bogaty, ciekawe kto się złamie. Pewnie wielu.

Ale jak to jest? W powietrzu latają pomysły, by – płacący przecież składki na NFZ – niechętni szczepieniom musieli płacić za swoje leczenie. Ale jak chodzi o zrzucanie się na loterię dla chcących uczestniczyć na własne ryzyko (z pobytem w płaconym również przez foliarzy, szpitalu), to kasę od płaskoziemców się bierze. To jak to, panowie szlachta?  

A jest o co się martwić z tymi szczepionkami. Chodzi głównie o niepożądane odczyny szczepienne (NOP). Po pierwsze ma być powołany specjalny fundusz dla poszkodowanych (się mówi, mówi i nic na razie), czyli jak masz NOP na dłużej niż 14 dni hospitalizacji (przy udowodnionym związku przyczynowo-skutkowym, powodzenia) to możesz dostać od 10.000 zł do 100.000 (to za zgon). Bilans w porównaniu z loterią – podobny, ale jak pisze Ziemkiewicz: ”Możesz wygrać milion albo zakrzep. Prawdopodobieństwo mniej więcej takie same..

Wyszło, że w takiej Norwegii, mają – stosując te same szczepionki – 16 razy więcej NOP niż my w Polsce. Są trzy wytłumaczenia: chłopaki północne dostali jakąś szczepionkę „drugiej świeżości” (nie wierzę), mamy w Polsce słabe (przypadkiem, c’nie?) wyłapywanie NOP-ów, albo odwrotnie: Norwedzy zgłaszają i wpisują najmniejszy katar jako NOP (choć kwestia NOP jest międzynarodowo zestandaryzowana). Zgadnijcie którą wersję wytłumaczenia tego fenomenu wybierają oficjalne media? No jasne, że czwartą – nic o tym nie mówią, na wszelki wypadek.

Kolejną, może najważniejszą rzeczą z MOP jest odnoszenie tego pojęcia do zjawisk szczepień przeciw grypie. Te wpuszczały do organizmu zdezaktywowanego wirusa, którego organizm brał za atak wroga i produkował przeciwciała. Tu jednak mamy do czynienia z preparatem genetycznym. I pierwszymi objawami może być reakcja podobna do grypowych NOP, czyli występującymi w niewiele dni po zaszczepieniu. Nikt nie wie jakie i kiedy mogą się ujawnić reakcje na szczepionkę, która ma podłoże genetyczne.

Ludzie i świat się cieszą, że nic się nie dzieje, jakby to była szczepionka na grypę. Ale ta ostatnia ma bardzo szybką ścieżkę ujawniania się NOP. Jaką ma szczepionka majstrująca przy mRNA nikt nie wie. Szczególnie taka szczepionka powinna być długo badana, by poczekać na jej całościowe efekty. Ale ta jest badana nawet znacznie krócej niż te inne, prawdziwe szczepionki. Nie mówiąc już o testach na dzieciach czy ciężarnych, których skutki mogą się objawić przecież za lata. A dziś się niektórzy jarają, że 12-letni Jasiu nie ma gorączki w 10 minut po zaszczepieniu, a przecież nikt nie wie czy np. Jasiu będzie mógł w przyszłości zostać ojcem, bo na to trzeba by poczekać aż testowany Jasiu dorośnie i spotka wybrankę.

Ja jestem ciekaw jak to będzie. Choć jak sobie człowiek przypomni wojny Lidlowe czy „sceny z przeceny” to można powziąć podejrzenie, że hulajnoga może być argumentem granicznym. Dla mnie to wszystko jedno, niech się szczepi kto chce, ale dlaczego mam mu fundować hybrydę? Wolałbym jednak dać tym 80 kobietom, które bez tego umrą z powodu braku kasy na terapię onkologiczną.

W końcu jak pisze EwaJ: „Jak antyszczpionkowców nie przekona możliwość wygrania hulajnogi elektrycznej w narodowej loterii, to już nic ich nie przekona.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

4 thoughts on “10.06. Loteria, czyli hulajnoga jako argument graniczny.

  1. Chyba jednak p. Braun miał rację z określeniem takiego jednego ministra (cytuję „szkolony psychopata”). A wydatek 140 000 000 zł. na hulajnogi to nie taki znów wielki wydatek, skoro można było wyprodukować makulaturę za 70 mln. do tzw. wyborów kopertowych. Bardzo łatwo trwoni się pieniądze, których nie trzeba samemu zarobić. Polski podatnik ma płacić, ile mu karzą, bo jak nie to otrzyma dużo wyższy wyrok niż za zabójstwo. Nawarstwiające się problemy i ogólna sytuacja, którą rząd spowodował przy okazji kowida, może w końcu doprowadzić do… wybuchu nie do opanowania.
    Przy okazji powiem, że bardzo nie lubię określenia „antyszczepionkowcy” w odniesieniu do ogromnej grupy ludzi mającej wątpliwości (a może po prostu rozsądnych czy z rozwiniętym instynktem samozachowawczym). Tak określano do tej pory rodziców nie chcących szczepić swoich dzieci i na pewno jest to określenie słusznie pejoratywne.

  2. Właśnie, wydają nasze pieniądze, żeby promować coś na czym zarobią obce koncerny, trzeba więcej wyjaśniać? Z tym szczepieniem się, żeby móc gdzieś wyjechać to też lipa, znajomi tak bardzo chcieli wyjechać, że położyli na szali swoje zdrowie i się „wyszczepili”, a teraz drygają o wynik dodatkowego testu na lotnisku w kraju półksiężyca, którego wynik może ich wyautować z powrotem bez względu na wyszczepienie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *