10.11. Oto głowa zdrajcy

1

10 listopada, dzień 253

Wpis nr 242

zakażeń/zgonów/ozdrowień

593.592/8.375/230.661

Chciałem ten wpis napisać wcześniej, ale temat mojego planowanego tekstu zaczął ewoluować. Chodziło o wyciągnięcie z mroku niepamięci winnych wzrostu zakażeń. W pierwszym powrocie do pełzającego lockdownu drugiej fali, już miesiąc temu (kto to pamięta?), za winnego sytuacji uznano płaskoziemcę, antymaseczkowca, który drwiąc z zakazów pozakażał niewinnych dookoła i zabujał drugą falą. Wysypał się potworny hejt na tych winowajców, wzmacniany nie tylko przez media, ale i przez prywatne inicjatywy obywatelskie z żądaniem surowego karania morderców i donosami, z tym, że jeszcze (wtedy?) nie wiadomo było do kogo. Nawet lewica – a jakże, bo skąd te genetyczne skłonności do cenzury – przedstawiła projekt penalizacji procederu. Zresztą te spontaniczne reakcje przestraszonego społeczeństwa mają już swoje przejawy w innych krajach, gdzie sąsiedzi wprost donoszą na sąsiada, że za często wychodzi z domu.

Foliarze, płaskoziemcy, śmiertelni egoiści byli miesiąc temu na ustach wszystkich i tu, trzeba przyznać, w mediach – ponad zwykłymi podziałami na TVNy i TVPy. O co chodzi, że tak nagle zauważono tych śmiercionośnych wariatów? Dla władzy to jakieś zewnętrzne wytłumaczenie wzrostów zakażeń, które kieruje uwagę spanikowanych obywateli nie na błędy rządzących, ale na wąską, ale niebezpieczną grupę łatwą do wyśmiania, ale i do bycia obiektem surowej troski. Media i władza dały skowidowanemu społeczeństwu głowę zdrajcy.

I się zaczęło. Przypomnę, że wątpiącym w pandemiczność koronawirusa chodzi o to, że wirus jest, ma swoją specyfikę, zaś krytykują oni zbyt drastyczne środki podjęte przez rządy (a dotyczy to nie tylko Polski, ale wszystkich krajów, bo to antykowidowa międzynarodówka już jest). Zdaniem koronadenialistów nadmierne obostrzenia mogą doprowadzać do rzeczy o wiele bardziej niebezpiecznych niż sama pandemia – zapaści gospodarczej oraz skokowego wzrostu niekowidowych zgonów spowodowanych zawałem systemu służby zdrowia, czego jesteśmy świadkami od połowy października. Ale takie stanowisko wymagałoby debaty, zaś jakoś mainstreamowym nie chce się spierać na argumenty. Co więc się robi? Robi się z tata wariata. Nikt nie mówi o argumentach tej grupy, bo wymagałoby to rzeczowej debaty, ta jakoś jest wyautowana z obiegu opinii publicznej. A więc trzeba zdezawuować klientów.

Mamy tu różne techniki. Po pierwsze przypisywanie ich do grupy foliarzy i płaskoziemców, których zafunkcjonowanie przewidziałem już nomen omen – 1 kwietnia. A więc ten, który ma inne zdanie na temat strategii postępowania z wirusem jest obśmiewany jako gościu, który chodzi w czapce z folii, aby ustrzec się od szkodliwych promieni kosmicznych i wierzy w to, że ziemia płaska jest i spoczywa na skorupach dwóch (czterech? tu są różne warianty) żółwi. Z automatu tak jest. A więc kto będzie dyskutował z wariatami? Cieszcie się w ogóle, że nie dostaniecie kaftana.

Druga technika to „zabawy logiczne” – króluje debilna grafika z Titanikiem:

To manipulacja stara jak świat mająca pokazać „całą” argumentację kowidowych płaskoziemców. Jest śmieszna pod warunkiem, że statek tonie z powodu pandemii, foliarze zaś uważają, że owszem, tonie, ale z powodu paniki na pokładzie. Grafik, które powielają tę wersję na temacie oddolnego wydalania nawet nie będą tu cytował. To samo. Beka panie z wariatów, których pokrętna „logika” doprowadza do zachowań szkodliwych dla stada. To zwalania z jakiejkolwiek dyskusji. W ogóle to że dyskusji na tak ważny temat nie ma, że social media cenzurują kwestie dotyczące kwestionowania pandemiczności koronawirusa oraz – co chyba ważniejsze – poszczególnych kroków podjętych przez konkretne państwa dowodzi, że coś jest nie tak. No bo skoro wariaci się samokompromitują, to czemu pozbawiać ich możliwości załatwienia się publicznie samym ze sobą – niech lud zobaczy, że tam nic nie ma, tylko same bzdury. Ale nie – ban i beka. 2 X B.

Jest też wersja wojenna, proszę:

I wersja o gaciach:

I oczywiście, jak ktoś tam z tej sekty coś beknie bez sensu to się wtedy, a jakże, znajduje na pierwszych stronach gazet. Na antykowidowego celebrytę wybrano Edytę Górniak, o której sobie przypominają media jak trzeba. Jest jeszcze śpiewak Komarenko. Ale Edyta rules, zwłaszcza jest jazda, łatwy kąsek, od kiedy zeznała rewelację, że w szpitalach leżą statyści. Takiej okazji do obśmiania nie można przepuścić, ale wtedy trzeba do niej podłączyć całą resztę. Pani Edyta ma skłonności do długich narracji, a kiedy w swym instagramowym trzygodzinnym wystąpieniu poruszyła między innymi (wszystkimi?) tematami kwestię statystów w szpitalach – się zaczęło. Od razu beka i… zaproszenia na oddziały od lekarzy by diva zobaczyła tych „statystów”. Z tego co widzę to najlepiej dla oponentów byłoby, gdyby pani Edyta zachorowała, to wtedy byśmy z satysfakcją zrobili z nią wywiad na szpitalnym łóżku i spytali – i co, statystko? Gdybym chciał skompromitować antykowidowców to sam bym panią Edytę wynajął. A tak – mamy temat za darmo…

One tchórze są i hipokryty. Na przykład niesławny już profesor Simon z nieukrywaną satysfakcją stwierdził w mediach, że ma na oddziale dwóch ciężko chorych koronawirsuowych sceptyków i co? Jak trwoga to do Boga, c’nie? Najpierw pluli, nie zachowywali zasad DDM, a teraz musimy ich leczyć za publiczne, czytaj – wasze, pieniądze? Lekarze w telewizji zapraszają sceptyków na swoje oddziały, na których „nie wytrzymaliby 20 minut”. Nie bardzo rozumiem, czy przez to, żeby się zakazili i umarli (w 20 minut?) czy że by uciekli przerażeni swoją ignorancją? Bo płaskoziemcy mają, bo muszą mieć, jeszcze jedną cechę. Chojrakują, chojrakują, a jak ich kowid dopadnie to piszczą, że do lekarza i żeby ratować. A taki to nawet na oddział nie pójdzie pomóc, a dla niego to pikuś, bo przecież mówi, że wirusa NIE MA. Więc dlaczego nie pójdzie pomóc, jak uważa, że nic mu nie grozi? Nie dość, że mordercy, to jeszcze hipokryci.

Ja myślałem, że już tak dojedziemy na tych płaskoziemcach do końca pandemii, choć po zamknięciu miesiąc temu widzę, że 99% ludzi stosuje się do zasada DDM, i powinny już być efekty tego zamknięcia, a tu nic… A więc na logikę to nie oni roznoszą, ale to nie ważne.

Ostatnio mieliśmy polityczną zmianę w podejściu do winnych. Tym razem telewizje się podzieliły: TVP, że zadymy na mieście to epidemiologiczna zgroza, TVNy, że słuszny protest, ba – zmuszanie przez władzę do narażania życia poprzez wprowadzanie takiego prawa, że ludzie nie mogą NIE WYJŚĆ. I antyaborcyjni się pojawili na ulicach miast sprowadzając „powszechne zagrożenie zdrowia publicznego”. O dziwo nie ganiane przez policję. Widocznie ta potrzebuje jednak dostarczania uzasadnień na ciągły wzrost krzywej zakażeń. Rząd nawet na tę okoliczność poczynił symulacje ile to istnień ludzkich zostało zagrożonych przez „marsze błyskawic”. Ulica dostarczyła przyszłych dowodów. Ale co ciekawe – marsz antykowidowców kilka dni przed marszami aborcjonistów został spałowany i zagazowany, zaś ludzie spod znaku „wyp..alać”, którzy zablokowali na godziny całe miasta i profanowali świątynie – nie. Jest więc jakieś polityczne rozróżnienie w tym względzie.

Choć ostatnio widać, że już chyba powoli zawijamy do znanej zatoczki. Ostatnie protesty Strajku Kobiet zostały siłą rozgonione, co do tej pory się nie zdarzało. Czyżby było to „podejście” pod plany znacznie surowszego potraktowania Marszu Niepodległości, tak, żeby nie było zbyt dużego przeskoku? Czyli zobaczymy, czy wczorajszy piorunowy roznosiciel wirusa zamieni się 11 listopada w narodowego faszystę, który tak ceni swój naród, że naraża go na trzecią falę pandemii. I tu – jak znam życie – znowu dojdzie do cudownego połączenia się wszystkich przekaziorów. Marsz Niepodległości nigdy nie pasował PiS-owi, bo ten nie lubi konkurencji po prawej stronie. TVN lubił zaś ten marsz tylko raz, jak Trzaskowski starał się w wyborach na prezydenta Najjaśniejszej o głosy narodowców. Ale to było tylko jeden raz i lepiej o tym nie pamiętać.

Media działają na zasadzie opisywanego przeze mniej już monidła. Płaskiej dekoracji z wycięciem na głowę. I to same media wybierają czyją głowę tam wstawią. A jak już wstawią, to będzie to (na chwilę obecną) głowa kolejnego zdrajcy. Aż do następnej zmiany.

Jak na jarmarku – lud stoi i patrzy, drwi ze zmieniających się gąb, czasami rzuci w którąś zgniłym pomidorem. Głowy się zmieniają, by publika miała pozór zmiany, tylko tło pomalowane na tej dekoracji wciąż to samo – III RP.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *