13.06. Czas na kowidki

2

13 czerwca, dzień 1198.

Wpis nr 1187

zakażeń/zgonów

53/0

Zapraszam do wsparcia mego bloga

Wersja audio

Ja tu tak sobie dworuję, że temat kowidowy zostaje wyparty przez obyczajowe i inne ekstremizmy niepandemiczne, ale dzieje się cały czas. Z kowidem. To siła bezwładu, ale też i pokazywanie, a właściwie trening ludności, która ma się wprawić w realizowanie bzdurnych zaleceń. Taka inwestycja w przyszłość. A więc co się dzieje?

Na przykład hospicja. Nie wiem czy wiecie, ale „do tej pory w HOSPICJACH DLA DZIECI obowiązuje nakaz maskowania i tak może być już zawsze! Te chore dzieci nie widzą twarzy swoich opiekunów.” Ja tu już pisałem o tragedii umierania starszych w samotności, ale żeby dzieciom fundować takie rzeczy z powodu wirusa, co do którego istnieją wątpliwości czy w ogóle był jakiś wyjątkowy? Przecież dla ciężko chorych dzieci największym ukojeniem jest widok troskliwych, empatycznych twarzy personelu i najbliższych, który stanowi dla nich wsparcie w ciężkich chwilach. Nie ma słów wytłumaczenia dla tego bezmyślnego okrucieństwa.  

Kończy się szczepionkowe rumakowanie. W Niemczech pierwsze sprawy wytoczone nie jakimś tam anonimowym decydentom, ale tym którzy aplikowali szczepionki na „ostatniej linii”. Oni też mogą być pociągnięci do odpowiedzialności, mają przecież odpowiednią wiedzę, która nie zwalnia ich od odpowiedzialności za swoje czyny. Inaczej strzyknąć w ramię mógłby przechodzący tragarz. A więc robiła to pielęgniarka lub lekarz. Po coś to było chyba kształcone, po coś były te wymagane kompetencje do wstrzyknięcia? Myślę, że adres niemiecki jest tu jak najbardziej na miejscu, bowiem ten naród wie najlepiej, że tłumaczenie „ja tylko wykonywałem rozkazy” – nie działa.

Z tymi szczepionkami to najlepiej sprawdzać to czynnikiem zewnętrznym. Wiele było o tym, że ewentualnych powikłań poszczepiennych ubezpieczalnie nie chcą asekurować, traktując je jak udział w eksperymencie medycznym o niewiadomych skutkach, czyli jeszcze bardziej restrykcyjnie niż sporty ekstremalne, które jednak ubezpieczają. Dochodzi dziś do tego, że w przypadku przetaczania krwi wzrasta zapotrzebowanie na krew niezaszczepionych. Amerykański medyk mówi: „Jeśli chodzi o leczenie, nie ma znaczenia, czy dawca jest szczepiony na COVID, czy nie, i nie śledzimy tego” – powiedział Winn. „Kiedy ludzie przychodzą oddać krew, nie zadajemy pytania: „czy otrzymałeś szczepionkę na COVID lub czy nie otrzymałeś szczepionki na COVID ”. Tak, medycy nie zadają tego pytania, ale z wypowiedzi wcześniejszych wynika, że takie pytania zadają ludzie, czyli interesują się. Najciekawszy jest passus pt. „nie ma znaczenia czy dawca jest szczepiony na COVID czy nie, i nie śledzimy tego”. To kwintesencja całej kowidowej ściemy – wiemy, że coś nie działa negatywnie, a więc tego… nie badamy. Kowid w pigułce.

A czy pomaga ta szczepionka czy nie? Odpowiedzi udzieliło samo centrum szczepionkowe, czyli CDC, odpowiedzialna w USA za badanie dopuszczanych medykamentów. W siedzibie CDC w Atlancie odbyła się konferencja i okazało się, że wiele osób zgłosiło, że ma pozytywny wynik testów kowidowych. Odbyła się akcja rozszerzająca i zaczęto badać zakażenie innych członków konferencji… ankietami. I zaczął się cyrk. Na 1.800 uczestników ankietę wypełniło 80%, z czego 181 zgłosiło pozytywny wynik kowidowy. 99,4% z nich otrzymało wcześniej szczepienia kowidowe, a więc widać jak szczepionka jest skuteczna, nawet w gronie jej propagatorów. I teraz najlepsze – każda osoba, która zgłosiła pozytywny test… została zaszczepiona. Ja już pomijam, że to dowód „więcej cukru w cukrze”, czyli jak szczepionka nie działa, to… trzeba się zaszczepić. To jasne. Ale zdaje się, że chorych na wirusa w czasie choroby nie szczepi się. Takie są zasady szczepienia w pandemii. Tu nie chodzi o to, że szczepionka osłabia już namnożonego wirusa, bo to tak nie działa. Jest wręcz odwrotnie – choremu osłabia się system immunologiczny, który i tak już zmaga się z wirusem i nie trzeba go do niczego pobudzać, bo to tylko temu systemowi szkodzi. Szczepienie zakażonego nie powstrzymuje również transmisji, bo już jest po ptokach, jeżeli w ogóle szczepionka – a tu nawet producenci mają wątpliwości – powstrzymuje transmisję. Fajnie jest tak popatrzeć jak ściema dotyka samych ściemniaczy.

W Stanach stany zaczynają pokazywać, że USA to jednak konfederacja niezależnych bytów. Federalni federalnymi, ale jak się jakiś stan zaweźmie na logikę, to w centrali przechodzą dreszcze. „Prokurator Generalny Paxton rozpoczął dochodzenie w sprawie firm farmaceutycznych Pfizer, Moderna i Johnson & Johnson dotyczące: wprowadzania opinii publicznej w błąd, co do skuteczności swoich szczepionek przeciw Covid-19, manipulacji danymi z badań nad szczepionkami, manipulacji miernika skuteczności szczepionek podczas publicznych dyskusji.” To może zaboleć, bo decyzja dopuszczające toto do obrotu była na poziomie federalnym, zaś Teksas pozywa prywatne firmy, że kłamały. Jak wyjdzie, że kłamały, a przed wolnym sądem inaczej wyjść nie może, to będzie regres na urzędników, którzy te kłamstwa zaakceptowali, choć ich płatną rolą jest weryfikowanie prawdziwości raportów producentów. Oj, będzie się działo. Zwłaszcza, że kłamstwa szczepionkowe są międzynarodowe, zaś dopuszczenia produktu do obrotu – lokalne i rządowe. Pytanie – czy w Polsce są podobni prokuratorzy?

Wychodzi, że dbamy bardziej o zwierzęta niż o ludzi. Zatrważająca tabelka porównująca okresy szczepienne dzieci i… psów. Z czworonogami medycyna doradza odczekać co najmniej 6 tygodni, a u noworodków zaszczepienia są tuż po urodzeniu. W przypadku zwierząt odczekuje się, aż organizm się ustabilizuje i wykształci podstawowe mechanizmy. U ludzi – nie.

Ale śmiertelność z powodu szczepionek została już obnażona (jako niska) i zakomunikowana (w Australii) w sposób porównawczy. Okazuje się, że prędzej cię zabije piorun, niż szczepionka. No, może ryzyko jest podobne. Nawet nie zaglądam jak to policzyli, bo by mnie chyba… szlag trafił.

No, ale tym co zginęli od szczepionek (niechby i z prawdopodobieństwem uderzenia pioruna) jeden Niemiec postawił tablicę pamiątkową. Na własnym, prywatnym terenie. Sąd w Dreźnie właśnie potwierdził, że policja może go zburzyć (powtarzam – na prywatnym terenie). Powodem tej niefarmakologicznej interwencji jest „zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego”. To znaczy, że uczczenie niewątpliwych ofiar szczepionek, niewątpliwych, bo oznaczonych w oficjalnych rejestrach, może wzburzyć lud. Widać, że ma być ciszej nad tymi trumnami. A właściwie – jakimi trumnami!?   

Ciekaw jestem ile razy wejdzie ten sam numer. Bo jest wciąż powtarzany, może w nadziei, że kiedyś znowu zaskoczy, bo za kowida poszło tak dobrze. Chodzi o pojawiające się wieści o nowych patogenach. Ile to już człowiek próbował zliczyć tych wariantów, albo nowych choróbsk, przed którymi – i tu wciąż pojawiający się refren – nie ma żadnego ratunku. No ok, przyjmijmy, że takie cuda były od kiedy są ogłaszane (będzie tak co najmniej ze dwa lata) i co? Przecież bez ratunku to taki wirus by szedł jak ogień po słomie. I jakoś nie dotarł. To tak jak z przepowiedniami klimatycznej katastrofy. Ale trzeba odnotowywać próby rozgrzewające, kiedy gaśnie pod kotłem paniki.

Chiny ogłosiły, że idzie coś nowego. XBB się nazywa i ma tę cechę, że może zakazić TYGDONIOWO 65 milionów ludzi. Oczywiście mają już na niego dwie szczepionki. Czyli w momencie startu rakiety mamy gotową antyrakietę, pewnie zrobioną techniką Fauciego, czyli uzłośliwianiem istniejących wirusów, by ratować świat opartą na tym tworze szczepionką. Jest to finansowe perpetuum mobile. Poza tym – wirus o tak szybkiej transmisji nie może być wysoce śmiertelny, ale kowid dowiódł, że to nie ma żadnego znaczenia, jak chce się rozpętać panikę chorych na testy. Kurde – po raz tysięczny ten sam numer, chyba nabiorą się tylko pandemiczni masochiści. Odezwał się też wynalazca testów kowidowych, pan Drosten z Niemiec, a jak. Pewnie ma nowy test wykrywający małpią ospę, bo zaczął straszyć świat, że ta dopiero nadchodzi. Zaindukowała się niepokojem i WHO, bo to zdaje się być dobrą inwestycją. Problemem jest tylko sposób rozprzestrzeniania się wśród ludzi, który preferuje drogę homoseksualną. Z tego powodu jest to wirus niewygodny do propagandy, innej niż transmisyjnie płciowo obojętny koronawirus. Zaczną się niechęci na tle seksualnym i gnębienie tęczowych roznosicieli i cała akcja z wmuszaną tolerancją – na nic.

Na koniec jak zwykle cytacik. Tym razem łamigłówka dla tych, którzy uważają, że wiedzą kto jest aktualnie zaszczepiony, a kto nie. Cytuję doktora Marka oficjal: „To może ja doprecyzuję: 3. dawka dwuwalentniej dawki przypominającej podana w 3. trymestrze cyklu dwudawkowego, dla wybranych wariantów Krakena, nie jest wskazana dla tych, którzy przyjęli 4 dawki przypominające w cyklu monoiniekcji trójwalentnej dawki na poprzedni wariant Cerber.”

Napisał Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

2 thoughts on “13.06. Czas na kowidki

  1. Mnie ostatni cytat przypomina nowomowę. Wymyśla się jakieś wyrażenie lub tej samej rzeczy nadaje się nowy wyraz, o tym samym znaczeniu, a brzmiąco tajemniczo. Świetnym przykładem jest żeglarstwo czy generalnie łodzie i okręty. Nie mówi się np: łóżko tylko koja. Środowisko lekarskie też ma takie sposoby by nie było wiadomo o co chodzi. Pół biedy jeśli język nie ma tak znaczenia dla ludzi. Ale medycyna jednak ma. Więc znaczenia słów mimo wszystko powinno być jasne i oczywiste.
    Ten artykuł w DW naprawdę bardzo ciekawy. Co prawda w środku są dane, ze nie ma się czym przejmować bo ilość takich ludzi waha się maks. 1,3 na 1000, a ofiar śmiertelnych 0,3 na 1000, ale mimo wszystko może jednak warto by o tym informować ludzi i poważnie traktować wszelkie problemy ze zdrowiem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *