20.04. Koń, który mówi. Że rozszyfrował.

12

20 kwietnia, dzień 779.

Wpis nr 768

zakażeń/zgonów (?)

(kończy się mój i koronawirusowy zwyczaj. Ministerstwo Zdrowia zaprzestaje codziennej publikacji danych, będą tylko raz tygodniu, zbiorczo, w środę. Wirus w pełnym odwrocie, ale „Dziennik” będę jeszcze kontynuował, nie dam się nabrać. Szczegóły w majówkowym „Do Rzeczy”).

Dziś publikuję świadectwo odjazdu pewnej znanej (kiedyś?) osoby. Nawet chciałem je publicznie rozebrać na kawałki, ale nie ma co publikować szydery z oczywistości. Tekst broni się sam – przed rozumem. Zainspirowała mnie do tego cytatu rozmowa z osobą wydawałoby się rozumną, która jak się okazało podziela ten odjazd jako logicznie tłumaczący obroty wojenne. Co najbardziej zajmujące – łącznie z przytoczoną na końcu wypowiedzią redaktora Lisa, który tłumaczy, dlaczego putinowsko-kaczystowski projekt podziału Ukrainy się nie udał. Uwaga – tekst długawy, ale trzyma w napięciu, jak oczekiwanie na puentę zwierzeń wariata.    

Plan Orbana.

11 lat temu na jednej z konferencji pod Rzymem organizowanej przez kardynała Schonborna długo rozmawiałem z premierem Viktorem Orbanem. Uważał mnie za takiego Jobbika i zaczął mi tłumaczyć jak to trzeba w oparciu o finansowe wsparcie Chin i wojskowe Rosji przebudować Europę. To człowiek inteligentny, wykształcony i trochę duszący się jako premier małego kraju. Już wówczas wyrażał się bardzo niepochlebnie o Ukrainie.

To Orban namówił Kaczyńskiego do prób rozmontowywania UE. Cała gra Orbana, a później Kaczyńskiego zakładała szykowaną od lat przez Putina wojnę o odbudowę ZSRR. Plan tej wojny wyłożył jasno tuż przed jej wybuchem Putin i zakładał on odzyskanie przez Rosję ziem b. ZSRR i stworzenie buforów wokół Rosji z krajów z nią powiązanych, albo z krajów neutralnych lub półneutralnych. Za czasów Tuska plan wciągnięcia kogokolwiek z UE do tej gry był niemożliwy do realizacji. Raz Putin spróbował podjąć negocjacje w tej sprawie oferując niby żartobliwie zachodnią Ukrainę Polsce. Tusk i Sikorski odmówili nawet żartów na ten temat. Tymczasem problem zachodniej Ukrainy był w (błędnym zresztą) założeniu Putina najważniejszy. Rosja nie miała setek tysięcy żołnierzy do pełnej okupacji Ukrainy. Putin spodziewał się szybkiego podbicia militarnego Kijowa i południa kraju, ale okupacja zachodniej Ukrainy, która nie posiada żadnej ludności rosyjskojęzycznej nigdy nie była możliwa. Stąd w planach zniszczenia państwa ukraińskiego Putin zakładał, że najlepiej zachodnią Ukrainę oddać pod patronat Polski, który miał być realizowany w ramach np. misji pokojowej NATO. Stąd zresztą w ramach operacji ukrywania udziału w planie Orbana Jarosław Kaczyński użył tego terminu do przedstawienia swojej niedorzecznej propozycji. Dla Putina Polska była ważna jeszcze z jednego względu. Przy wojnie na Ukrainie i zakładanej długotrwałej partyzantce, Polska była niezbędna jako kraj tranzytowy do Niemiec. Pamiętajmy, że mówimy o planach, które zupełnie nie zakładały długotrwałego oporu Ukrainy, zjednoczenia Zachodu, a już zupełnie nie zakładały, że Ukraińcy mogą wojnę wygrać. Polska zresztą jeżeli chodzi o korytarz towarowy z Europy do Rosji, to zachowuje się nadal zgodnie z planem Orbana. Ok. 55% całego eksportu i importu z Rosją idzie przez Polskę. Rząd propagandowo opowiada jak bardzo chce sankcji, ale nie wprowadził nawet najprostszych.


Realizacja planu Orbana trwała dobrych kilka lat. Miała ona w zamiarze przywódców Węgier i Polski przynieść faktyczne objęcie protektoratem części Ukrainy (Polska zachodnią Ukrainę, a Węgry Ruś Zakarpacką zamieszkałą przez liczną ludność węgierską). I poprzez ten wzrost obszaru faktycznej kontroli przez państwo zapewnić Kaczyńskiemu i Orbanowi i ich partiom popularność i rządy na wiele dziesięcioleci. Wszystkie działania Kaczyńskiego i Orbana związane z: rozprawą z sądami, podporządkowaniem prokuratury, mediów, szkół, wojska, konflikt z UE, wywalanie kapitału amerykańskiego itd.itp. są racjonalne tylko wtedy, gdy się zakłada, że dojdzie do całkowitej przebudowy geopolitycznej na świecie. Przecież inaczej nie da się na zdrowy rozum wytłumaczyć dlaczego rząd nie wykonywał wyroków TSUE tracąc potencjalnie setki milionów, albo chciał znacjonalizować jeszcze miesiąc temu największą inwestycję USA w Polsce. Jeśli plan Orbana udałby się, to sekwencja zdarzeń byłaby następująca.

Rosja wkracza na Ukrainę i zajmuje Kijów. Wojska rosyjskie nie wkraczają jednak ani na zachodnią Ukrainę, ani na Ruś Zakarpacką. Władzy lokalne Ukrainy zachodniej i Rusi Zakarpackiej błagają NATO o pomoc przed okupacją i wówczas Polska i Węgry wkraczają do określonych z Putinem granic i obejmują ”opiekę” nad tą częścią Ukrainy spotykając się z wdzięcznością miejscowej ludności. Rosja tworzy marionetkowy rząd w Kijowie, przyłącza wschodnie części do Rosji, a zachód Ukrainy i Ruś Zakarpacka tworzą odrębny, prozachodni twór pod opieką Węgier i Polski. Być może coś dostałaby też Białoruś. Operacyjnie wojska polskie już znajadowały się na wschodzie, gdyż zostały tam „przypadkowo” ściągnięte w ramach kryzysu migracyjnego, który wywołał nieoczekiwanie kilka miesięcy temu Łukaszenko. Wojska węgierskie przesunęły się na wschód w pierwszym dniu wojny. Oczywiście warunkiem powodzenia operacji było utrzymanie jej w tajemnicy, no i oczywiście powodzenie operacji militarnej Putina. Mało już kto pamięta, ale do momentu przegranej przez Rosjan próby opanowania Kijowa i do momentu zjednoczenia Zachodu dokonanej przez Bidena, Polska nie udzielała żadnej pomocy Ukrainie, a nawet zamknięcie nieba zostało wymuszone przez oburzenie opinii publicznej. Na Węgrzech w pierwszych dniach wojny już mówiono o potrzebie opieki na Węgrami żyjącymi na Ukrainie.

Kiedy domknięto ostateczne ustalenia? 4.12. 2021 roku w Warszawie odbyło się spotkania proputinowskiej międzynarodówki. To wówczas Le Pen była wożona jak głowa państwa. Tego dnia Orban spotkał się z Kaczyńskim. Obaj przynajmniej od Amerykanów wiedzieli już o planach inwazji (Biden przekazał to sojusznikom w listopadzie). I zaraz po tym poszło uderzenie w TVN, co moim zdaniem było sygnałem dla Putina o gotowości konfrontacji Polski z USA. Jednak już takie ostateczne potwierdzenie planu Orbana musiało nastąpić w Madrycie 29.01.2022 roku. Zaraz po tym spotkaniu z Morawieckim, 5.02.2022 roku Orban poleciał osobiście do Putina. Kilka dni później wyszły rozkazy Putina do jednostek o rozpoczęciu wojny. Rozkazy wyraźnie omijały w działaniach wojennych zachodnią część Ukrainy.
Czy wojna mogła się odbyć bez tego planu? Pewnie tak, lecz cichy współudział PiS bardzo plany Rosji ułatwiał. Wszystko wzięło w łeb w momencie, gdy Ukraina zaczęła wygrywać, a Zachód się zjednoczył. Wówczas PiS nagle porzucił Orbana, Le Pen i Salviniego i zaczął grać rolę głównego obrońcy Ukrainy. Wyjazd Morawieckiego i Kaczyńskiego, a także kolaborującego z Putinem premiera Słowenii do Kijowa miał przykryć współudział w tym planie. Tak samo zresztą ukrywać swój udział we współpracy z Putinem próbował przykryć Salvini przyjeżdżając nagle do Przemyśla. Wszyscy nagle zostali przyjaciółmi Ukrainy.

Skąd to wszystko wiem? Bo jaki jest sens uderzać w inwestycję USA w chwili, gdy już się wie o inwazji Rosji na Ukrainę, jeśli nie ma się porozumienia z Putinem? Jaki jest sens lekceważyć całkowicie UE i śmiać się z wyroków TSUE, jeśli nie taki, że się wie o całkowitej zmianie geopolitycznej, która nastąpi za moment? Jaki jest sens spotykać się z Le Pen, którą finansuje Rosja, w czasie, w którym już się wie, że będzie inwazja na Ukrainę? Po co zapraszać Salviniego, który nosił koszulkę z Putinem, jeśli się chce z Putinem walczyć. Po co spotykać się z Orbanem, który co miesiąc jest w Moskwie, jeśli nie po to aby uzgodnić plany? Jeśli się wie o inwazji i chce się być po stronie Zachodu, to należałoby unikać Orbana – przyjaciela Putina, jak ognia. Po co spotykać się w Madrycie ze wszystkimi sojusznikami Putina, jeśli chce się w wojnie, o której się wie, że za chwilę wybuchnie, stać po przeciwnej stronie?
To są rzeczy oczywiste! A to, że nie mamy stenogramów rozmów Kaczyńskiego i Morawieckiego z Orbanem też jest oczywiste. Nie było bardziej poufnych spraw.

Wniosek jest jeden: szykowano nam zdradę stulecia. I tylko zwycięstwo Ukrainy, oburzenie zachodniej opinii publicznej oraz skala tego oburzenia związana z bohaterskim oporem oraz zjednoczenie całego Zachodu zapobiegło tej zdradzie. Przypominam, że plan Putina zakładał: szybkie opanowanie Kijowa, bardzo niewielkie straty ludności cywilnej i podzielony zachód z rachitycznym sankcjami. Nic z tego się nie sprawdziło. Gdyby operacja wojskowa się udała, to plan Orbana mógłby absolutnie zostać zrealizowany. A Kaczyński z triumfem objąłby Lwów i jako zbawca Ukraińców oraz wskrzesiciel potęgi Polski mógłby liczyć na rządy absolutne.
Nie udało się im. Dzięki Bogu i sława Ukrainie!

Roman Giertych

I wspomniany cytat z Lisa:

Bóg jednak ukochał Kaczyńskiego dając mu taką opozycję. Ale za co?

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim bloguDziennik zarazy”.

About Author

12 thoughts on “20.04. Koń, który mówi. Że rozszyfrował.

  1. No nie wierzę. Chociaż ojciec R. Giertycha też był tęgim pomyleńcem, więc to zapewne dziedziczne. No i jeszcze ten Lis. To miłe zwierzątko w warunkach miejskich chętnie żeruje po śmietnikach. Tu właśnie mamy jeden z takich przypadków.

  2. Nie widziałem dotychczas tego tekstu. Ciekawa próba teoretyzowania. Gdyby tak było, podejrzewam, ze ktoś by się z PISu „wygadał” (takie bomby rzadko sa ukrywane do końća). A opozycja NA PEWNO by z tego skorzystała. Pytanie: Skąd te informacje Giertych ma? Czy to tylko jest imaginarium? Czy ma jakieś dane wywiadowcze zdobyte samodzielnie?

  3. p. G. zwyczajnie nie rozróżnia znaczenia pojęcia WIEM oraz DOMYŚLAM SIĘ. Albo raczej ma nadzieję, że to jego czytelnicy tego nie rozróżniają. I tu p. G. się nie myli – większość jego czytelników tego nie rozróżnia (miałem ostatnio wątpliwą przyjemność wysłuchiwania wywodów kilkoro z nich podczas świąt).
    Krótko mówiąc: kiedy p. G. pisze „skąd to wiem” – to powinien podać źródła swojej wiedzy, dokumenty, wypowiedzi itd. Natomiast on podaje serię zdarzeń, z których wyciąga jedynie domysły – i to słabo uargumentowane (raczej jest to argumentacja pod tezę).
    Tekst godny Newsweeka i GW, gdzie w pierwszym akapicie przedstawia się pewną dość chwiejną hipotezę (być może straszny Kaczyński chce, żeby…), a przez resztę tekstu redaktorzy opierają się na postawionej tezie, jak na źródle informacji (jak już udowodniłem, Kaczyński chce, żeby… i dlatego…).
    Arystoteles przewraca się w grobie, Lenin rży z zachwytu w swoim mauzoleum.

  4. Znaczy, że p.G. sugeruje, iż Niemcy też o tym doskonale wiedzieli i popierali, ponieważ olali kilkadziesiąt wyroków TSUE więcej, niż nasze.

  5. Nie rozumiem puenty – skoro celem Prezesa jest władza absolutna, to Pan Koń sugeruje, że teraz jego władza absolutną nie jest ? Myślałam, że największym problemem Polski jest właśnie to, że Kaczyński jest dyktatorem i trzeba koniecznie wyrwać mu tę władzę absolutną z krwiożerczych szczęk.

    1. Uwaga obiorcy linków serwowanych przez ruskiego sqrwiela JaSzkę. Po kliknięciu w link pojawiają się próby instalacji szkodliwego oprogramowania.

      1. Z mentalności ruskich sqwysynów.
        Skoro w przeszłości wiele państw prowadziło wojny to ruskie mają prawo mordować, gwałcić, kraść, niszczyć itd. na Ukrainie.
        JaSzka, czy te „prawa” dotyczą również Polski? Jak zakończycie „operację specjalną” na Ukrainie to zaczniecie w Pl.
        Ruski sqsynu, masz odwagę jeździć po Polsce z ruską flagą czy twoja odwaga sprowadza się do anonimowych wpisów na cudzym blogu?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *