28.11. Sytuacja się odwraca

4

28 listopada, dzień 1001.

Wpis nr 990

zakażeń/zgonów

94/0

Przypominam o mojej prośbie wsparcia kawą mojej zbiórki na bloga

Wersja audio wpisu

Jak to się wszystko zmienia. Gdy sobie robiłem podglądy do publikacji wspominek wyskoczyły mi narracje, o których już sam zapomniałem. Obawiam się, że wielu z nas także zapomniało. Otóż mówię o opowieści, którą dało się słyszeć z ust ultrasów sanitaryzmu. Warto ją przypomnieć, gdyż wtedy była oparta na kowidowej nauce przeświadczeniowej, zaś dziś jej głosiciele gdzieś się pochowali. Nie wiem dlaczego, gdyż nauka obiektywna jest, a więc nie dezaktualizuje się w rytm mód narracyjnych, a tu proszę – jak makiem zasiał.

Czy więc pamiętacie Państwo, jak ultrasy, dziś poginięte nie wiadomo gdzie, postulowały, by nieszczepów denialistów nie leczyć na koszt publicznej służby zdrowia? Chodziło o to, że płaskoziemskie uparciuchy nie szczepiły się, masowo chorowały, zaludniały szpitalne sale i czemu porządny Szczepan miałby się zrzucać na ich głupotę? Ta wersja miała jeszcze mutację hard core, to znaczy nie dość, że trzeba się składać na tych samobójców, to zapychają oni sobą służbę zdrowia i odpowiedzialni chorzy, wtedy jeszcze na inne choroby, bo przecież szczepienie eliminowało możliwość ciężkich przypadków w 100%, nie mogli się dostać do szpitali zatkanych przez foliarzy, którzy mieli umierać jak muchy.

Ja wtedy, właściwie intuicyjnie – bo jak zwykle „nauka” się spóźniała ze wszystkim, oprócz wyparcia – podejrzewałem, że te preparaty są nieprzebadane i nawet sobie zrobiłem spis na co będą padać zaszczepieni, skoro pewnych rzeczy się nie zbadało z powodu pośpiechu, by – w wersji light – dać postrachanemu ludowi cokolwiek, w wersji zaś globalistycznej – spełnić deklarowane postulaty o depopulacji. Na koniec, będąc pewnym zacytowanych badań, zadeklarowałem, że będziemy trzymać w szpitalu chorujących zaszczepionych za rękę, nie sadząc się na to, że leżą ci oni w tych szpitalach również za moje pieniądze, zaś byli ze wszech stron ostrzegani o ryzyku, jakie się wiąże z aktem zawierze…, to znaczy – zaszczepienia. Nie wiedzieli? Przecież wszystko jest w ulotkach i w formularzu, który się podpisywało przed szczepieniem. Ale komu by się chciało czytać takie karteluszki, profesory w szklanej pogodzie mówiły, że jest wszystko ok, celebryty wypinały pokłute bicepsy, raz się żyje, nic się nie stanie.

Ja w ogóle uważam, że po to się człowiek ubezpiecza (lub jest ubezpieczony na przymusie, jak w Polsce), żeby móc się prowadzić jak chce, a efekty czasami zgubnych zwyczajów przynosić do służby zdrowia, by się podreperować. Trochę mnie wkurza leczenia za moje narkomanów, którzy wiedzą na co idą, ale jeśli się będzie konsekwentnym w tym odmawianiu opieki za publiczne osobom, które się same doprowadzają do stanów niezdrowych, wymagających interwencji, to co zrobić z palaczami, pijaczkami? A właściwie stąd już prosta droga do państwowego określania który sposób życia jest najmniej szkodliwy i wynagradzanie go, tak samo jak drugi rozstaj tej drogi prowadzi do konstatacji, że złe (aktualnie uznane przez władze) zachowanie będzie karane, chociażby odcięciem od służby zdrowia. Sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało, to masz. Ale tu kolejny absurd – jeżeli za zdrowotne zachowanie masz być nagradzany nieograniczonym dostępem do służby zdrowia, to po co ona komu? No, bo przecież leczy się chorych, a nie tych co się zdrowo prowadzą.

Teraz mamy wysp różnych choróbsk z ewidentną korelacją niedomagań z faktem zaszczepienia. Ludzie popełnili ten błąd, mają w sobie to paskudztwo, o wciąż jeszcze nieznanym w pełni, szerokim oddziaływaniu, tykają tam różne bomby zegarowe. To potworny miks długu zdrowotnego z czasów przedszczepionkowych, późnego leczenia teleporadami, niediagnozowania chorób z powodu braku kontaktu z lekarzem – do tego dochodzi jeszcze akcja szczepienna. Takim ludziom, na takim długu, często z obniżoną odpornością zafundowano jeszcze booster, który „dopalił” resztkę ich naturalnej, a już nadwątlonej izolacją odporności. Widać to wyraźnie z badań, które wskazują na wręcz ujemną odporność poszczepienną, to znaczy niższą niż ta naturalna sprzed zaszczepienia. Nie bardzo więc rozumiem rekomendacje do zaszczepiania kolejnymi przypominajkami ludzi o obniżonej odporności. Ci, moim zdaniem, powinni być właśnie odstręczani od szczepień, które jeszcze dodatkowo osłabiają ich nadwątlony system.

Ale każdy ma wolną wolę, co prawda, ci, co ją wymuszają „dobrowolnym przymusem” mają swoje miejsce w piekle, ale w końcu każdy może stanąć sam na sam w prawdzie i zdecydować o swoim zdrowiu. Chyba, że oddał się zawierzeniu. Ale nawet i w tym przypadku nie powiem im, tak jak mówili mi sanitarystyczni eskalatorzy, że trzeba ich wyrzucić poza służbę zdrowia, i żeby płacili za własne leczenie. Nie, nie odwzajemnię tej nienawiści, nic z tego. Ludzie, którzy popełnili te błędy mają do nich prawo, nic ich nie może wyrzucić poza nawias, mimo, że można uznać, że wiedzieli co robią. Mi nie przeszkadza, że za to płacę.

Przeszkadza mi tylko jedno – lecenie w trąbę. Pokowidowa „nauka” zamiast wyjaśnić ten oczywisty fenomen kluczy w jakichś tezach spod budki z piwem, stając na głowie, aby wytłumaczyć coś ewidentnie prostego za pomocą łamańców nic nie mających wspólnego z nauką, a tym bardziej z logiką. Ta „nauczka” daje na przeczekanie, tym samym kompromitując się, gdyż chowa głowę w piasek kłamstw, myśląc, że wszystko się uładzi. Nie, nie uładzi się, fala chorób i zgonów wzrasta i nie są to czasy pandemiczne, gdy wszystko dało się wytłumaczyć jednym hiciorem w obwolucie z paniki. To zbrodnia, bo takie zachowanie oznacza, że nie zabieramy się za likwidację przyczyn, tylko opacznie tłumaczymy skutki. Na końcu są zgony. Nie da się tego przykryć w zabawę Z kowidem i NA kowida, nawet long-covidem. Firmy farmaceutyczne powoli wprowadzają środki na „przeczyszczenie się” po szczepionce. To już Himalaje hipokryzji i ostateczny koniec medycyny jako nauki. Big Farma zainfekowała ludzkość, by teraz sprzedać jej odtrutkę na własny specjał.

Człowiek to widział na filmach, ale wyglądało to na fantazje znudzonych scenarzystów. Zresztą coraz więcej futurystycznych filmów się sprawdza. I najgorsze, że są to filmy katastroficzne.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.         

About Author

4 thoughts on “28.11. Sytuacja się odwraca

  1. Utrzymuje się społeczeństwo w gotowości, wymaganie masek w przychodniach i szpitalach, test „kowidowy” nadal używany, który trzeba kontrować zestawami kowid/grypa z apteki – zawsze może wyjść inaczej niż szpitalny i będzie argument. Nadal wiszą/stoją szyby w aptekach, Biedronach, warzywniakach – jak pytam kiedy ściągną, to mi mówią że nie dostali jeszcze pozwolenia z góry. W mojej przychodni niemal wszędzie „załóż maskę”, w okienku nawet napis, że „pacjenta bez maski nie obsługujemy” – trzeba rozdawać ulotki pacjentom, bo ten zajob nigdy nie przejdzie sam. Ulotki z argumentami nie do obejścia.

  2. „Ponad 90 tysięcy osób zmarło w Niemczech w październiku tego roku. Według Federalnego Urzędu Statystycznego to o 19 procent więcej niż mediana na lata 2018-2021.”
    https://www.msn.com/pl-pl/zdrowie/nasze-zdrowie/niemcy-zagadkowo-wysoka-liczba-zgon%C3%B3w/ar-AA14HHbK?ocid=msedgdhp&pc=U531&cvid=cbb0d216d337441e8376194d5116072b
    „… to trend, którego nie mogą wyjaśnić nawet eksperci. W internecie zaczynają krążyć teorie spiskowe, że powodem były szczepionki na koronawirusa. Tymczasem eksperci twierdzą, że za wcześnie jeszcze na ostateczne stwierdzenia.”
    Oczywiście to piwo im w końcu zaszkodziło. Albo wymarzają. Nie patrzmy w tę stronę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *