18.12. Naiwni NextGenerationEU

2

18 grudnia, wpis nr 1238

Zapraszam do wsparcia mego bloga

Wersja audio

Ukazały się ciekawe badania United Surveys dotyczące tego od czego ma zacząć rząd swoje prace. Może to pokazać kilka rzeczy – od prawdziwych priorytetów Polaków do tego, jak różnią się oni między sobą co do kwestii co jest dla Polaki najważniejsze. Ogólne badania pokazują, że priorytetem działań rządu powinno być odblokowanie pieniędzy z KPO (48,4%). Kolejne priorytety to reforma służby zdrowia (41,3%), zaś 38,3% Polaków uważa za najważniejsze zreformowanie wymiaru sprawiedliwości. To bardzo ciekawe opinie wymagające interpretacji.

Po pierwsze – KPO. Widać z dyskursu, że opozycji udało się z tych pieniędzy zrobić jak to się mówi „zagadnienie”. Należy przypomnieć, że sprawę podgrzania KPO rozpoczął sam PiS, który wiedziony naiwną wiarą w ustne ustalenia z Brukselą, zapewnił naród, że miliardy już płyną, będą lada dzień, co zawdzięczamy „dobrej zmianie”. Dał się więc wypuścić w medialne maliny, bo Unia pieniądze zablokowała wskazując na niepraworządne grzechy rządów Kaczyńskiego, choć przecież (znowu na gębę) obiecała ponoć Morawieckiemu, że praworządność to wedle jej definicji tylko przestrzeganie reguł wydawania środków unijnych. Jak się okazało, że PiS naobiecywał na wyrost, to temat przejęła opozycja, która jednocześnie blokowała w Brukseli polskie środki na KPO, zaś w Warszawie pomstowała, że to przez PiS nie mamy dostępu do pieniędzy, które na nas tylko czekają. Tak ustawiona gra była kontynuowana wręcz do znudzenia przez ostatnie dwa lata, zaś ludowi wyborczemu, szczególnie po stronie byłej już chyba opozycji, robiła za główny powód walenia w PiS – miliardy na nas czekają a oni nie są w stanie po nie sięgnąć.

No to popatrzmy o co szła ta cała wojenka. Ten fundusz nazywa się KPO tylko w Polsce. Sam termin został fatalnie przetłumaczony, nie co do jego istoty, ale co do tego czemu miał służyć. Fundusz ten bowiem miał być w Europie funduszem odbudowy po covidowej zapaści. W rezultacie, przy urzędniczo-lewicowej Brukseli wszystko poszło nie tak. W Unii ten fundusz nazywa się NextGenerationEU, czyli nie chodzi tu o odbudowę po covidowym szaleństwie, tylko o realizację odwiecznego marzenia lewicy – na zgliszczach po wojnie zbudujemy nowy, wspaniały świat. Taką wojną był sam covid – pomijam już, że grzany przez tę samą Unię i jej członków rujnującymi lockdownami – i po nim można było zacząć budować nową generację Europy, zamiast wyciągać z zapaści padłe po restrykcjach firmy. To tylko u nas ten fundusz nazywa się tak (Krajowy Program Odbudowy), jak to, czemu miał służyć, co lokuje nadzieje suwerena w kompletnej abstrakcji.

To ten fundusz, pod pretekstem ratowania Europy po covidowej zapaści, stał się argumentem do skokowego zwiększenia kompetencji Komisji Europejskiej. Przypomnę, że budżet Unii ledwo przekracza 2% całości PKB kontynentu, ale za to instytucje unijne, głównie Komisja Europejska, mają wręcz decydujące znaczenia w kluczowych dla członków Unii sprawach. Tego było mało i ta tak niewiele znacząca budżetowo, ale wielce znacząca regulacyjnie, instytucja, przy pozoracji wychodzeniu z covida poprzez ten fundusz dokonała poważnego wyłomu. W imieniu Unii zaciągnęła pożyczkę, którą będą spłacać jej członkowie, oraz nałożyła unijne podatki na kraje członkowskie. A to już jest gruby numer. Polacy jeszcze tak fatalnie podpisali ten deal, że – nie dostając pieniędzy za swe przewiny – i tak płaciliśmy za obsługę tego zadłużenia, nie dostając kasy z funduszu, na finansowanie którego składamy się. To już jest geniusz negocjacyjny, bo to się dzieje w świetle prawa. To tak, jakbyście się zgodzili na wzięcie kredytu na budowę domu, w przypadku którego bank mówi wam jaki to ma być dom (i abyście w ten sposób oddali pieniądze konkretnym budowlańcom na spłatę ich kredytu zaciągniętego przez nich w tym samym banku), a potem nie daje ci tych pieniędzy, zaś ty musisz płacić odsetki od nieotrzymanych sum. No, na to, to by się nie zgodził żaden chyba statystyczny Kowalski, zaś nasz rząd – jak najbardziej. 

W dodatku wiele pokazuje wgląd w strukturę tego funduszu „nowej generacji”. Nie ma tam nic o pokryciu strat biznesowych zamkniętych firm. Te, sojusz lewicowych urzędników z Brukseli z międzynarodowymi korporacjami skazał na unicestwienie, w związku z tym pieniądze te nie tylko nie wesprą małego i średniego biznesu, ale pójdą na coś, co wzmacnia międzynarodowe (a najlepiej niemieckie) korporacje. Bo ten fundusz pójdzie głównie na zieloną transformację, digitalizację biznesu, ułamkowe wsparcie służby zdrowia i oczywiście na tęczowość. Nic z tych rzeczy nie niweluje covidowych strat, zaś – jak widać na ostatnim przykładzie Siemensa – raczej wzmacnia lub nawet ratuje wielkie korporacje.

A przecież wiemy, że transfer środków unijnych z powrotem, z Polski na Zachód dochodzi do 85% funduszy, bo przeznaczony jest – oczywiście przypadkiem – na wdrażanie takich technologii, których u nas nie ma, ale są za to na Zachodzie. Ja tam się nigdy z tych środków nie cieszyłem za bardzo, bo taki „procent zwrotu” był dla nas wręcz obelżywy, ale tak wyglądają unijne regulacje. U nas, przy wyjątkowo niskiej innowacyjności gospodarki i zewnętrznym wspomaganiu regulacyjnym, pieniądze te nawet nie rozruszały naszego biznesu, zarobili je eksporterzy, którzy działając w Brukseli zapewnili sobie lobbyingiem monopolistyczny wręcz zbyt na swe towary.

A więc tak to w rzeczywistości wygląda ta nasza estyma do KPO. Tusk, co pokazuje wręcz istotę KPO a la polonaise, prędzej dostanie kasę do ratowania upadającego Siemensa, która tylko przejdzie swobodnie przez nasz KPO, jak woda przez gęś i wróci do nadawcy, niż dostanie to na polskie priorytety. Te pieniądze są znaczone, przekazane w celu zwrotu w wydatkowaniu na ustalone obszary. Polak mało z tego zobaczy, niewiele trafi do naszej kieszeni, raczej na roboty podrzędne, coś jak uprzątnięcie terenu pod nowy wiatrak. Reszta przyjedzie do Polski głównie z Niemiec, polski podatnik zapłaci, pieniądz funduszowy wypierze się w pralce regulacji i wróci skąd przyszedł. Nam tylko zostaną raty do spłaty, nowe podatki i niepożądane odczyny zielonej rewolucji. Tak więc jeśli kupujesz plastikową (opodatkowana przez Unię) butelkę wody wiedz, że płacisz na niemiecki wiatrak.

Czy lud to wie? Chyba nie – sądząc z przywołanego badania. Zwłaszcza pokazuje to rozrzut priorytetów wśród poglądów politycznych badanych. Tu preferencje rozkładają się bardzo różnie. Dla zwolenników Koalicji Obywatelskiej priorytetem do działań rządu są zmiany w prokuraturze i sądownictwie (85%), dla Lewicy i Trzeciej Drogi wspomniany nieszczęsny KPO (odpowiednio 86 i 68%), a dla popierających PiS najważniejsze jest kontynuowanie wielkich inwestycji infrastrukturalnych, takich jak CPK czy elektrownie atomowe. Wystarczy rzut oka tylko, by zobaczyć które z tych priorytetów mają podłoże emocjonalne, a które są twardym staniem na gruncie rzeczy naprawdę ważnych. Dla zwolenników byłej opozycji jest to przeniesienie najbardziej spektakularnych tematów antypisowskich, takich jak sądownictwo i praworządność, co do których realizacji mam wielkie obawy, chyba, że pójdzie to łatwo w wersji żeby „było tak, jak było”. Co do kwestii KPO to przy powyższych zastrzeżeniach jego priorytet wydaje się mocno wirtualny, bo osadzony w chybionych nadziejach co do charakteru i istoty tych pieniędzy.

Najbardziej tylko zasmuca kolejny dowód na to, że priorytety rozkładają się nieracjonalnie, tak jak i wiele decyzji wyborców opartych na urnie stojącej na wątłych nogach nadziei, że trzeba zagłosować przeciw, bo gorzej być nie może. Może, moi drodzy, może. I najbardziej dziwi fakt, że w tych badaniach tylko 26,6% wskazało za najważniejsze wprowadzenie 60.000 zł jako kwoty wolnej od podatku. Czyli dla wielu emocje lokują priorytety w sferach kompletnie wydumanych, zaś rzeczywistość jest tak bardzo ignorowana, że nie stać suwerena nawet na obronę swych podstawowych interesów, jakimi jest gotówka na rękę.     

Napisał Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

2 thoughts on “18.12. Naiwni NextGenerationEU

  1. Miękki ale jednak monopol istnieje w przestrzeni przekazywania informacji między ludźmi. Przez to, ludzie – w większości, bo nie wszyscy – zajmują swoją uwagę tym, co mają zadane przez tzw. mendia. Nie istnieje na forum publicznym żadna autentycznie generowana rozmowa, dyskusja, dysputa. Ogromne pieniądze i środki, specjaliści i to prawdziwi z drugiej, kanalizują myślenie ludzi w postać stadnej bezmyślności, pod dyktando mendiów.

    Ten blog to oczywiście wyjątek. Który niestety potwierdza regułę. Że przepływ komunikatów jest w większości ustawiony. Że ludzie są w większości bezmyślni. A o wszystkim decyduje owo poparcie większości, bo ono wyłania ludzi, którzy ustawiają i zasady, i instytucje.

    Ale to nic. Będzie dobrze, bo czasem tak po prostu wychodzi. Albo źle. Bo i tak też czasem wychodzi. Co robić? To już powiedział, albo ściślej zaśpiewał, Wojciech Młynarski – róbmy swoje!

  2. ŻADNE ideolo na dłuższą metę nie wygra z rzeczywistością. Bo to jednak byt a nie ideolo ostatecznie określa stan świadomości.
    Dlatego obserwując kolejne walki plemienne polskich Tutsi i Hutu, realizujących interesy obcych stolic, pogryzam popcorn, szykuję się na ciężkie czasy i coraz częściej rozglądam się uważnie, czy już aby nie widać na horyzoncie tego leśniczego, który końcu wyp..li od lat wzajem i na zmianę ganiających się po lesie antypolskich dzikusów… z tegoż lasu…
    Bo niestety innego ratunku dla mej nieszczęsnej Ojczyzny niszczonej przez bandytów udających polityków to ja już realnie na horyzoncie nie widzę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *