27.04. Cenzura

0

27 kwietnia, dzień 55.

Wpis nr 46

zakażonych/zgonów/ozdrowień

11902/562/2466

Poznałem Pawła Klimczewskiego jeszcze kiedy byłem prezesem Związku Kontoli Dystrybucji Prasy. Robił wtedy dla nas między innymi modele statystyczne do skonstruowania wiarygodnych badań czytelnictwa prasy. Teraz po wielu latach odnalazłem go w internecie, w czasach pandemii. Prowadzi bardzo interesujące zestawienia statystyczne dotyczące koronawirusa. Podoba mi się jego beznamiętność w wyciąganiu wniosków, odwrotna do emocjonalnego zaangażowania wirusowych szermierzy pozbawionych oparcia w faktach, za to z ugruntowanymi poglądami opartymi na własnych przeświadczeniach. Klimczewski postanowił zabrać się za statystyki z niepodważalnej strony. Odrzucił wszystkie dane mające posmak polityczny – jak już pisałem liczba zakażonych nie jest obiektywna, bo różne państwa różnie testują i wychodzi, że większa ilość testów wykazuje więcej zachorowań. Z drugiej strony zgony – ich liczba też jest niemiarodajna, bo różne państwa mają różne klasyfikacje. Jak się do tego doda ostatnie rewelacje, które mówią, że około 30% badanych „zdrowych” miało kontakt z wirusem, to wzrosła baza do porównań i wyszło, że procent zgonów nim spowodowanych jest znacząco niski i nie odbiega od corocznej grypy.

Paweł odrzuca więc te dane i zajmuje się tymi, które są w miarę obiektywne. Wziął do swoich statystyk porównanie rok do roku liczby zgonów (nie rośnie), a w niej liczby zgonów łączonych główną cechą koronawirusa, czyli przypadków śmierci spowodowanej zapaleniem dolnych dróg oddechowych (spada liczbowo i procentowo). Z takich zestawień powstają jego krzywe, w oparciu o najpowszechniejsze modele statystyczne epidemii.

Wnioski są ciekawe, choć – jak na statystyka przystało – nie komentowane przez autora. W przypadku Polski okazuje się, że krzywa ma się wypłaszczać w okolicach… daty majowych wyborów prezydenckich, co świadczy o tym, że albo Pan Bóg rzeczywiście ulubił sobie Prezesa, albo kilka zespołów polskiego państwa pracujących nad modelowaniem krzywych dobrze się spisuje.

Ale najciekawsze, że Klimczewski zostaje banowany przez internetowe media. I nie tylko on. Wszyscy, którzy powątpiewają w adekwatność podjętych środków do walki z pandemią (?) mają pod górkę z mediami. Spycha się ich w rejony płaskoziemców i otacza kordonem sanitarnym przeznaczonym dla wariatów. Motywowane jest to często powodami epidemiologicznymi – tacy wątpiący relatywizują konieczność izolacji i mogą się przyczyniać do rozszerzania pandemii. Są jak Kasandry – mają rację (o tym dowiemy się po wiekach), ale na końcu mają zginąć, bo tłumy nie chcą słuchać marudy, a przeznaczeniu ma się stać zadość. Narzędzia są znane – to wycinanie przez media społecznościowe wszelkich newsów, które są „fake” według kryteriów przyjętych przez operatora z rekomendacjami zawodnej… WHO w ręku.

Ja uważam, że to ma zamknąć rodzącą się już dyskusję czy postąpiliśmy właśnie… adekwatnie. Czy to była rzeczywiście pandemia wymagająca zamknięcia połowy globu i postawienia nad przepaścią gospodarki. Ta dyskusja już jest, a w przyszłości jeszcze bardziej będzie – utrudniona. Jesteście sobie w stanie wyobrazić co by było, gdyby wyszło, że „świat się pomylił”? To może być ciekawa zmiana głównych punktów oceny systemu politycznego. Koronawirus może być katalizatorem zmiany modelu, gdy „stare” władze, a właściwie całość systemu politycznego będzie się rozliczało z tego, czy przypadkiem nie przesadzono z reakcją – w Niemczech powstaje już partia „antykoronawirusowców”.

Na razie odstępstwo od oficjalnego przekazu jest karane srodze – łącznie z odesłaniem w Niemczach czy Szwajcarii wątpiących (fachowców!) do psychiatryka. Ma to odstraszyć ewentualnych następców, ale przypomina to czasy, kiedy w Sowietach trzymało się w psychuszkach dysydentów z diagnozą schizofrenii… bezobjawowej. To znaczy, że głównym objawem był brak objawów i gościa można było trzymać wieki. Tu będzie wystarczało jedynie zwątpienie w istnienia pandemii, którą każdy widzi… szklanym okiem ekranów.

Szykuje się nowe stygmatyzowane plemię antypandemistów, którzy wejdą jeszcze w dodatkową grupę – antyszczepionkowców. Bo trudno sobie wyobrazić, że ci wątpiący w istnienie pandemii wymagającej aż takich środków zaradczych będą się chcieli zgodzić na masowe szczepienia szczepionką, której nikt na świecie nie widział i nie wiadomo czy zobaczy, ale która ma nas za to zbawić. A jak znowu się okaże, że ona się znajdzie lub „wynajdzie” wyjątkowo szybko (tej na świńską grypę nie ma do dziś, a minęło 11 lat, zaś próby jej wdrożenia w niektórych krajach skończyły się odszkodowaniami za efekty uboczne), to dla antyszczepionkowców będzie jasne, że cała awantura z pandemią była po to, by paru macherów mogło opchnąć całemu światu swoją szczepionkę.

Wyobraźcie więc sobie państwo, że taka szczepionka jest i te tłumy, które ganiają w mediach i na ulicach opornych by ich zaszczepić dla ich własnego dobra. Cenzura wraca, ubrana w płaszcz dyscypliny społecznej, mający chronić społeczeństwo przed tymi, którzy próbują powiedzieć, że król jest nagi. Nie wiadomo czy mają rację, ale fakt ich prześladowania powinien dawać do myślenia.

Pierwszą ofiarą wojny jest prawda. A my – jak widać – jesteśmy na wojnie.

Więcej zapisków na moim blogu.

About Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *