6.02. Porzućcie nadzieję na Norymbergę – wy, którzy to czytacie.

35

6 lutego, dzień 706.

Wpis nr 695

zakażeń/zgonów

5.163.780/106.597

No dobra, widzę ochotę na pomstę. Tabuny płaskoziemców wykrzykują: a nie mówiłem!? W przekaziorach widać nawróconych, niekiedy nawet niezakłopotanych, niegdysiejszych ultrasów (wierzymy, że bezinteresownych i teraz, i wtedy), którzy mówią rzeczy, za które wywalało się jeszcze miesiąc temu z mediów społecznościowych i studia (czasami z pracy). Ale dziennikarzami zajmiemy się później. Dzisiaj – eksperci. Przypomnę, że byli oni źródłem wiedzy nieomylnej, nie mylić z naukową. Jak na sesji u Ojca Rydzyka powiedział doktor Martyka, banowano i pociągano do odpowiedzialności nie za nienaukowe stwierdzenia, gdzieżby – wywalano za tezy niezgodne z (dodajmy – aktualnym) stanowiskiem (dodajmy – dobranych) ekspertów. Brylowali ultrasi z Rady Medycznej, którzy wprawiali w szok publiczność i chyba im (lekarzom i mediom) się to spodobało.

Jak straszyli

Ale po porządku. Najpierw straszyli, od razu i bez opamiętania. To znaczy, pardon, od kiedy, jak twierdzi naród „nie przyszły przelewy”. Przyszli ultrasi najpierw pękali z pandemii, maseczek i wręcz twierdzili, że to kolejny medialny humbug. Profesor Gut, minister Szumowski – szydzili z maseczek. Profesor Simon, ultras kowidowy nr jeden, obśmiewał pandemię. Potem im się odmieniło. Niektórzy mieli momenty zachwiania, gdy mówili rzeczy niedopuszczalne, a że to tylko sprawa społeczno-psychologiczna (Pinkas), czy o tym, że pandemia będzie ciągnięta, aż producenci masek zarobią (żarcik Horbana). Ale to nie tylko u nas – ciekawy filmik pokazujący jak łgali w świecie – nie odstajemy od średniej.

No, straszono – popatrzmy np. na TVN z 6 kwietnia 2020: „W Olsztynie kierowcy spod myjni odjeżdżali z mandatami. To nie jest czas na mycie samochodów – wyjaśniają funkcjonariusze.” No i słynny zakaz wchodzenia do lasów, autorstwa Lasów Państwowych, z 3 kwietnia 2020. Ale znając leśników, taki pomysł musiał pochodzić z zewnątrz. Skąd? To jest tajemnica lasu, jak głosi kabaret „Łowcy. B”. Albo taki Krzysztof Stanowski, no przecie, że dziennikarz. 19 marca 2020 jako jeden z pierwszych nawołuje do większej stanowczości naszych mundurowych, oczywiście w imię dobra głupich mandatowanych. Już pojawiają się (marzec 2020, a więc 2 tygodnie od pacjenta „zero”) niewybredne wyzwiska w stosunku do (przyszłego) foliarstwa: „Uważam, że do akcji #ZostańWdomu najbardziej aktywnie powinna się włączyć policja i wyrobić sobie roczny rekord mandatów, po raz pierwszy w historii kraju przyjętych owacją. Nie idziesz do pracy albo po pilne zakupy – siedź na dupie. Nie rozumiesz? Płać, dopóki nie zrozumiesz”.

Eksperci bonmociarze

No, ale nie myślmy, że to tylko wtedy, dawno, w Kwarantannie Pierwszej, kiedy wszystkim odbiło. Otóż nie. Wraz ze zwycięstwem rewolucji (tu – kowidowej) walka klas (zaszczepionych i niezaszczepionych – moje) zaostrza się. Dodają się do tego dwie rzeczy – media potrzebują świeżej krwi szokujących setek, najlepiej w wykonaniu tytułu profesorskiego w fartuchu. Do tego nakłada się ewidentny ciąg na szkło kowidowych ultrasów, którzy prześcigali się jeszcze niedawno w mnożeniu zagrożeń, opakowanych w dobre do cytowania szlagworciki. Proszszsz…

Profesor Matyja: „Świąt nie będzie. Będziemy chodzili na pogrzeby”. Tak, to o ostatnich świętach. Pamiętacie państwo, jak nie wychodziliście z cmentarzy, zaś kolędy zamieniliście na pieśni żałobne. I co? No, nie ze świętami, ale z wiarygodnością profesora? My tu sobie śmiechy-chichy, a tu nam koło nosa przeszła katastrofa. Profesor Horban wieszczył przed świętami (tymi co my spędzaliśmy z profesorem Matyją na cmentarzach), że do końca stycznia trafi do szpitali do miliona pacjentów (w Polsce jest jakieś 200.000 łóżek) i że zabraknie stadionów dla chorych. Mamy pierwszy tydzień lutego i jakoś nic. Nie, żebym tęsknił, żeby się Horbanowi sprawdziło, ale też nie mam co się cieszyć, że profesor – głowa słynnej Rady – po raz kolejny straszy.

Wielu nie wyczuło mądrości etapu i krzyknęło: do ataku!, kiedy odwody światowe zaczęły już się zwijać. Minister Kraska już się pogubił: 21 stycznia stwierdził (herezja nr 1 jeszcze dwa tygodnie temu), że koronawirus będzie traktowany jak grypa, by dwa dni później oświadczyć, że nieszczepiony będzie wykluczony z życia publicznego. Za brak szczepionki przeciw… grypie? Profesor Flisiak, tak ten z Rady Medycznej, się obudził. „Kwarantanna jest zbędna, to fikcyjne panowanie nad epidemią”. To jak to jest, panie profesorze? Był Pan w Radzie i oczywiście głosił Pan takie zdania odrębne, kiedy koledzy walili sanitaryzmem w logikę, i nic? A teraz – o! Było wtedy stawać okoniem, ale pewnie Pan stawał, i wszystko jest w protokołach posiedzeń tego superrządu? Ups, chwileczkę… a gdzie protokoły? A?

Ale zastosujmy tu biblijną zasadę syna marnotrawnego, cieszmy się z każdego nawrócenia. Ale co powiedzieć o zatwardzialcach? Profesor Czuczwar: „Antyszczepionkowcy mają krew na rękach”. Tak, mówi o tym przedstawiciel zawodu, którego praktyki posłały do grobów już około 200.000 Polaków, bo do tylu wzrosły zgony ponadnadmiarowe licząc średnią z 10 lat (Paweł Klimczewski już to liczy). I to antyszczepionkowcy mają krew na rękach z powodu… zakrzepicy. Rozumiem, że ją wywołują, bo krew stygnie w przerażonych żyłach. Nie, to nie szczepionki powodują kłopoty z zakrzepicami i zapaleniami mięśnia sercowego. Tylko nieszczepy. I to wszystko 30 stycznia, kiedy tabory sanitaryzmu światowego zawróciły – paru profesorów wciąż trwa w okopach i wygraża przez przedpiersie nieistniejącemu przeciwnikowi. Żałosne.

No i jak tu teraz wierzyć ekspertom? Jak nie wierzyć foliarzom, antyszczepionkowcom, którzy wcale nie byli w większości przeciwni szczepionkom, tylko TEMU preparatowi, alarmując, że nie jest wystarczająco przebadany i będą z tego tylko kłopoty? Autorytety nastraszyły, nałgały jak nie wiadomo co i teraz komu wierzyć, kochana redakcjo? I jestem ciekaw, kto wyjdzie i teraz powie, że idzie coś jeszcze większego i czy ktoś go będzie słuchał? Czy jak naprawdę coś przyjdzie, to będzie jak z bajką o Piotrusiu, który fałszywie alarmował, że idą wilki, a jak naprawdę przyszły to nikt się nie przejął? Oj, ten kowid to będzie totalny reset dla wielu autorytetów, ale same tego chciały i ciężko na to pracowały.

To się wszystko da opowiedzieć

Pojawia się nowa piosenka – zapłacicie za to. W wersji skromnej – odszczekacie jak jeden, w wersji maks: Norymberga 2.0. Lud mówi: „Każdy naród, który nie rozliczy swoich pandemistów, prędzej, czy później będzie musiał przeżyć kolejną pandemię. Pokusa jest zbyt wielka.” Ja już pisałem dlaczego Norymbergi nie będzie. Spoko, będą udawali, że „Polacy, nic się nie stało”… Będą czytać takie „Dzienniki”, jak ten, by (szczególnie dziennikarze) pobrać słownik pojęć i zapiski jak to szło, żeby przeskoczyć do awangardy nowej narracji. Ale moim zdaniem – radość z ujrzenia podeptanej buty jest przedwczesna. To się wszystko da opowiedzieć. My, w PR-rze z nie takich kłopotów wyciągaliśmy klientów.

Będzie to tak szło: na początku nikt nic nie wiedział o koronawirusie, musieliśmy postępować jak chciała WHO, bo „im widnieje”, i tak samo jak inne kraje, bo tego chciały przestraszone narody (tu jakieś badanko paniki). Nad mediami nie mamy kontroli, trzeba było z bólem serca zamykać firmy i ludzi, ale tak robili wszyscy. I tu clou: NIKT NIE WIE JAK ŹLE BY SIĘ TO SKOŃCZYŁO, gdybyśmy tego nie zrobili. Pewnie stosami trupów, a dzięki temu ich uniknęliśmy. 200.000 nadmiarowych zgonów to efekt kolejnych złych wcześniejszych polityk zdrowotnych wszystkich ekip (tu naprzemiennie, jak to w wojnie polsko-polskiej). „PiS wini Pełowca, Pełowiec PiSa, a nam reszcie wszystko zwisa…”). Wypruliśmy się (my?!?) z kasy na tarcze i mamy inflację z tego powodu. Ale cóż było robić? Czemu zwijamy sztandar sanitaryzmu? Bo Omikron – tak to mają wirusy pod koniec pandemii – jest szybko rozprzestrzeniający się ale mało śmiertelny. A więc – drugie clou: możemy odwołać obostrzenia, bo TERAZ już nie ma po co ich trzymać. Wtedy – owszem. To nauka, panowie i panie, nie pomyliliśmy się w niczym, to tylko kolejna faza walki z pandemią. I tu uwaga – clou trzecie – ZWYCIĘSTWO. A co, nie chcecie zwycięstwa? Aha, jeszcze szczepionki. To proste. Były robione na kolejne warianty wstecz i chytrus-koronawirus nas wyprzedzał zawsze o jeden wariant. I tak nie dogoniliśmy go. A staraliśmy się, bo przecież tego chcieliście (tu kolejne badanka, że wszyscy byli za szczepionkami).

To się da zagadać. Zwłaszcza do publiki, która nie zniosłaby tego, że dała się zrobić w szczepiennego konia. A więc ta część opinii par excellence PUBLICZNEJ z szerokimi ramionami przyjmie każdego posłańca nowiny, że daliśmy z siebie wszystko. I władza, i naród. A koszty? No cóż – te są zawsze. Poza tym czeka nas na horyzoncie nowy wspaniały świat, poprzedzany nową normalnością. Nikt nie będzie pamiętał o upadłych firmach i zgonach, których można było uniknąć. Co dowodzi smutnej prawdy, że bankrutujesz i umierasz w samotności.

Żadnej Norymbergi nie będzie

Żadnej Norymbergi nie będzie. Wielu mówi, że to nie koniec, tylko „pieredyszka”. Za dobrze poszło. Okazało się, że w strachu rezygnujemy z wolności. I jest to powtarzalny proces. Można zadać pytanie: „komu bije dzwon” wolności? Bije on Tobie, ale pod warunkiem, że go słyszysz. Kowid zabrał nam spory jej kawał. A wolność nie odrasta, jak utracony organ. Mamy jej coraz mniej – tym łatwiej będzie zabrać nam te resztki. Z drugiej strony, jak już kiedyś spisałem z pewnego transparentu: „Zabraliście nam wszystko, a więc nie mamy nic do stracenia”.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.   

About Author

35 thoughts on “6.02. Porzućcie nadzieję na Norymbergę – wy, którzy to czytacie.

  1. Nic się nie kończy prostym, „Tak” lub, „Nie”
    I nie na darmo giną wojownicy
    Dlatego mówię: To początek końca
    A lud pijany wspina się na mury
    Bo pustką zieją szańce barbarzyńców

    Strzeżcie się tryumfu jest pułapką losu
    I nic nie znaczą wrogów naszych hołdy
    Jeden jest ogień którym płoną stosy
    Miecz o dwóch ostrzach trzyma tępy żołdak

    Ja wam nie bronie radości
    Bo losu nie zmienią wam wróżby
    Ale pomyślcie o własnej słabości
    Zamiast o tryumfie nad ludźmi

    O straszne święto co poprzedza zgon
    Szczęśliwe miasto pod rządami Priama
    Rynki świątynie freski poematy
    Zbezcześci zabłocony but Achaja

    Ślepota dzieci twych otwiera bramy
    Już mrówcza fala toczy się po polu
    Gdzie niewzruszenie tkwi Czerwony Koń
    Ach jakbym chciała być jak oni być jak oni
    Ach jak mi ciąży to co czuję to co wiem

    Bawcie się, pijcie, dzieci
    Jak się bawić i pić potraficie
    Są ludy, co dojrzały do śmierci
    Z rąk ludów niedojrzałych do życia
    Są ludy, co dojrzały do śmierci
    Z rąk ludów niedojrzałych do życia

    Jacek Kaczmarski

  2. To, że my, zwykli zjadacze bułki z bananem, sie możemy pomylić, to pikuś. Ale, ze pomylili sie oni, z tytułami profesorskimi, lekarze wirusolodzy, którzy zęby, a może nawet i dziąsła, zjedli na badaniach i testach laboratoryjnych, nie powinni się AŻ TAK mylić. Przeciez to sa eksperci, ludzie, ktrzy wiedz wszystko lub niemal wszystko, o wirusach. A tu taki blamaż.
    https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/pos%c5%82anka-pis-ludzie-s%c4%85-leczeni-przez-teleporady-trzeba-z-tym-sko%c5%84czy%c4%87/ar-AATx8Rq?ocid=msedgdhp
    Lekarze ostali odizolowani od pacjentów i to się musiało tak skończyć. Dla mnie to już w 2020 roku było podejrzane, ale OK, na wiosnę 2020 roku, nie było wiadomo co i jak. Ale później? To już było NIEDOPOUSZCZALNE.
    Takich kwiatków jest wiele.
    I taka uwaga.: Niektóre linki są już nieaktywne. Dobrze chyba dziś robić zrzuty ekranów bo za pół roku i obecne opinie „specjalistów” znikną z FB, TW czy Insta…

    1. To nie były w większości żadne pomyłki. Nie po to 13 z 17 członkow rady medycznej bierze i brało kasę od bigpharmy, by się tak zwyczajnie mylić.
      Takich przypadków na świecie po prostu NIE MA!
      Zwyczajnie : zadanie zostało wykonane. I dlatego śmieją się nam dziś w twarze. Bo będą kolejne granty.
      A my już nawet nie mamy elit, które by nie podawały IM ręki.

      1. „nie mamy elit, które by nie podawały IM ręki.” jedno z ważniejszych zdań jakie dziś przeczytałem.
        zaraz po Kaczmarskim „Są ludy, co dojrzały do śmierci. Z rąk ludów niedojrzałych do życia”

    2. tak, zdecydowanie się zgadzam. Albo zostaną zarchiwizowane te wszystkie strony, filmiki itd, z których teraz np. czerpie DZ – albo za kilka miesięcy zostaną one skasowane. Już widać mniejsze zasięgi takich informacji. To teraz jest najpilniejsza z prac.

    3. Sanitaryzm nadal panuje przy przyjmowaniu do szpitala: nie zakeczupujesz się „dobrowolnie”, to nie przyjmą na oddział. Dla ludzi z nowotworami to niemal pewna śmierć – przypadek nie z rodziny: onkolog zmusił przewlekle chorego na białaczkę żeby się zakeczupował, bo nie dostanie kolejnej przewidzianej porcji chemii w jego długotrwałym leczeniu. Niedługo później pacjent doznaje wzrostu błyskawicznych guzów w ciele, które pojawiły się „oczywiście bez związku” i należało je zaraz operować.
      Dam znać później co z nim.

    4. I dlatego przydałby się wpis albo i artykuł typu „wszystkie grzechy MZ” zbierające w jednym miejscu każde wymuszenia, zakazy, nakazy, zaniechania i każdy z elementów sterowania plandemią, z możliwością aktualizacji. Żeby unaocznić i zorientować niezorientowanych z jaką skalą manipulacji mieliśmy i mamy do czynienia, swoistego rodzaju rachunek.

    5. Tu się nikt nie pomylił i to wcale nie jest koniec. To zaledwie początek końca , końca naszej wolności ( jakkolwiek była ona postrzegana do tej pory ).

    6. Moja żona lekarz od ponad roku oczy przecierała ze zdumienia kiedy ci eksperci od wirusów i epidemii mówili zupełnie co innego niż oni sami i inni wykładali na zajęciach ze studentami. To, co wtedy i później mówiła właśnie coraz częściej dzieje się na naszych oczach. Ale to samo mówili „lekarze wyklęci”. Ta pandemia jest prawie taka sama jak inne epidemie. Różni się tylko skalą i natężeniem działań władzy i mediów w celu obezwładnienia obywateli.

  3. Ja jako symetrysta, napiszę tak: kiedy z jednej strony mamy histerię antypandemiczną, a z drugiej narasta histeria antyszczepionkowa (i obie były/są/mogą być po części uzasadnione, nawet niekoniecznie w tym samym czasie), to żadne porozumienie nie jest możliwe. A korzystają na tej wojnie „faceci z całkiem innej wsi”, jak śpiewał mistrz Młynarski. Patrzą na wyzywających się wzajemnie od zbrodniarzy (może nawet sprytnie podkręcając sobie znanymi metodami obie strony), rechoczą i zacierają ręce.

    Nie będę tu polemizował z tezami artykułu (z którymi się zresztą po części zgadzam), ale podam przykład pierwszy z brzegu na brak (chęci?) wzajemnego zrozumienia: zakaz wstępu do lasów i terenów zielonych nastąpił ewidentnie w momencie, kiedy (z braku jakichkolwiek szczepionek wówczas) naszą jedyną linią obrony przed nieznanej skali (dla wszystkich, łącznie z wirusologami i epidemiologami) zagrożeniem cywilizacyjnym była totalna izolacja, a wypuszczona na nieoczekiwane ferie młodzież zaczęła ganiać się po parkach (starsi urządzali sobie piwne „corona-party”). Nie wspominając już o ławeczkach pełnych najbardziej zagrożonych – emerytów, niezdolnych do zmiany przyzwyczajeń czy wymieniających się wrażeniami i najnowszymi wiadomościami na jedynych dostępnych ich pokoleniu „mediach społecznościowych” – tychże ławeczkach. Zakaz wchodzenia do parku był z punktu widzenia rządzących racjonalnym posunięciem! I całkiem możliwe, że trochę emerytów uratował…

    Moja teza jest taka (i mogę się oczywiście mylić, jak wszyscy), że wirusa wypuścili Chińczycy, realizując odwieczne zasady swojej strategii „pokonania przeciwnika bez wojny” autorstwa jeszcze mistrza Sun Tsy. Nastąpiło to zresztą akurat w momencie, kiedy Amerykanie zaczęli nagle skutecznie blokować ich pełzające przejmowanie światowej gospodarki i wiodących technologii, wychodzenie – z samego dna – na pozycję globalnego lidera (należną Państwu Środka jak psu kiełbasa w przekonaniu każdego Chińczyka). Tak nawiasem, tę akurat „rewolucję” Trumpa Biden kontynuuje wyjątkowo sprawnie i zgodnie, jak żadną inną. Nie zdziwiłbym się zresztą, gdyby okazało się, że wyjątkowo sprawny biznes Big Pharmy na pandemii też zawczasu pomogli dyskretnie zorganizować Chińczycy („siej zamęt w obozie nieprzyjaciela”). Narzędzia w każdym razie mieli, wpływy w WHO chociażby.

    Po co to wszystko piszę? Aby uświadomić wszystkim najgorszy scenariusz jaki może zdarzyć się w przyszłości. Polega on na tym, że kiedy wybuchnie następna epidemia, tym razem prawdziwa (np. Chińczycy wypuszczą kolejnego, bardziej dopracowanego wirusa), nikt nie uwierzy „panikarzom”. Wszyscy będą olewać zagrożenie, jawnie bojkotować wszystkie strategie obronne, zalecenia rządu czy błagania lekarzy: „Drugi raz nie damy się nabrać”. W każdym razie gdyby ktoś planował taki numer, już dziś rozsiewałby w Internecie memy: „zobaczycie, na tym się nie skończy, BigPharma nie odpuści, będą następne 'epidemie'”.

    Chcecie zrozumieć świat? Czytajcie „Sztukę Wojny” Sun Tsy. Wszystko co się dzieje dzisiaj, zostało w niej opisane dawno temu. To najlepsza metoda na zrozumienie sposobu myślenia Chińczyków. I nie mówię tu tylko o pandemii.

    1. Podobno w najnowszym, dzisiejszym wydaniu „W Sieci” jest wywiad z profesorem Grzegorzem Gielerakiem (tym generałem, który organizował wyjazd polskiej pomocy do Lombardii we Włoszech podczas pierwszej fali). Na pytanie kiedy zrezygnować z obostrzeń odpowiada „Szczerze? Jak najszybciej”, bo przechodzimy właśnie etap schyłku pandemii. „W Sieci” nie umieszcza bieżących materiałów online, ale tu jest wywiad z profesorem w Pulsie Medycyny:
      https://pulsmedycyny.pl/prof-gielerak-o-obecnej-fali-do-szpitali-trafia-mniej-pacjentow-z-powiklaniami-covid-19-1140097
      Generalnie mówi, jak przygotować się do przyszłych epidemii, zorganizować wszystko tak, żeby szpitale były, jak to ujął generał, „drugą linią obrony” (pierwszą mają być ambulatoria).

      „Przeprowadzając kwerendę w szpitalach słyszę, że fala zakażeń Omikronem bardzo różni się od poprzednich. Większość lekarzy nie widzi obecnie znaczącego napływu na ich oddziały nowych chorych – pomimo nieobserwowanej wcześniej w Polsce skali zakażeń. Mówią, że obecnie mamy do czynienia głównie z chorymi, którzy trafiają do szpitali z zupełnie innymi schorzeniami, a niejako przy okazji testu przed przyjęciem wykrywamy u nich zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2. Czy pan to potwierdza?

      Prof. Grzegorz Gielerak: Zdecydowanie to potwierdzam. Generalnie w Polsce notowane są w ostatnich dniach nieznacznie rosnące liczby osób z zakażeniem SARS-CoV-2, które przebywają w polskich szpitalach. Są to wzrosty od kilkudziesięciu do 200 osób dziennie. Sukcesywnie jednak cały czas zmniejsza się liczba pacjentów leczonych za pomocą respiratorów. I to właśnie widzimy w szpitalach. Przyjmujemy pacjentów zakażonych koronawirusem, ale to zakażenie jest towarzyszące realnej przyczynie hospitalizacji. Dynamiczne wzrosty zakażeń trwają w Polsce już dokładnie 14 dni. W poprzednich falach po 8-9 dniach wzrostów – znacznie mniejszych, niż notowane obecnie – mieliśmy już masowość zgłoszeń do szpitali.
      (…)
      Jeżeli bardzo wgłębimy się w ogólnopolskie dane o zakażeniach, to w Małopolsce od kilku dni notowane są już spadki zakażeń. A było to województwo, w którym fala Omikronu wystartowała. Wygląda więc, że jeżeli chodzi o liczbę zakażeń, może być to fala intensywna, ale krótka.

      Jest to typowe dla wariantu wirusa o większej zakaźności. Obostrzeń nie zmienialiśmy, więc transmisja była gwałtowna i w krótkim czasie ogromne liczby osób uległy zakażeniu, w efekcie czego nabyły odporności stając się niepodatne na kolejne zakażenia. Powiedzmy szczerze, raportowane obecnie liczby zakażeń są niedoszacowane przynajmniej 5-8-krotnie. Spadki zakażeń w kolejnych województwach też nastąpią stosunkowo szybko, bo jest to naturalny proces na etapie wygaszania epidemii, z którym w najbliższych tygodniach będziemy mieli do czynienia.

      Czy powinniśmy więc obecnie prowadzić dyskusje o tej fali zakażeń, czy może czas najwyższy na dyskusję o długotrwałych skutkach epidemii dla polskiego systemu ochrony zdrowia?

      Moja strategia zawiera się w trzech punktach(…) [Szczegóły w wywiadzie pod ww. linkiem – aJ.].

      Widzi pan profesor chęć takiej dyskusji, chęć rozmowy o tym, jakie wnioski wyciągać z tej epidemii?

      Jeszcze pod koniec 2021 roku zainicjowałem taką dyskusję przygotowując z Instytutem Jagiellońskim raport pt.: „Jak przygotować polską ochronę zdrowia na kolejne epidemie?”. Podjęliśmy w nim próbę identyfikacji deficytów i ograniczeń w przeciwdziałaniu skutkom epidemii, jakie obserwowano podczas pierwszego roku jej trwania w Polsce, jako obszarów do interwencji na wypadek przyszłych zagrożeń pandemicznych.

      Celem projektu było uporządkowanie wiedzy w dziedzinie polityki opartej na dowodach w części dotyczącej gotowości państwa do przeciwdziałania skutkom kryzysu pandemicznego, w tym dążenie do opracowania podstaw teoretycznych dla docelowego modelu organizacji zabezpieczenia potrzeb zdrowotnych społeczeństwa polskiego. Zatem formalna podstawa do prowadzenia dalszej dyskusji oraz idących w ślad za nią działań już jest, i mam nadzieję, żywię przekonanie, że nie będziemy musieli nadto długo czekać na ich pierwsze efekty.”

      PS: Któryś z naszych tuzów (Horban bodaj) mówił wczoraj dokładnie to samo – wykrywamy drobny procent zakażeń. Ale dla niego to akurat powód do paniki, bo zarażeni chodzą po ulicach i zakażają następnych…

      1. Chcę ze swojej strony podziękować aJ. za ważny komentarz. To jest to o czym pisałem: ludzi święcie przekonanych o tym, że pandemia jest, że jest straszna i właściwie najstraszniejsza, że ho, hoooooo – nie brakuje na świecie. I właśnie dzięki nim możemy być niemal pewni kolejnych ściemo-pandemii. Bo w biznesie obowiązuje zasada: popyt generuje podaż. A więc będzie coraz mniej ciekawie. I o żadnej Norymberdze 2.0 na razie nie myślmy, bo pandemiści trzymają się mocno i długo jeszcze trzymać się będą – jak nie na tej, to na następnej strasznej „pandemii”. Choć ofiary działań pseudopandemicznych będą niestety realne – tak jak i teraz są realne. Z tą może tylko różnicą, że kolejne działania będą pewnie bardziej precyzyjnie wymierzone (jak to przytoczył aJ słowa wywiadu). I zgadnijcie w kogo będą wymierzone najbardziej? I to z pewnością nie są dla nas pozytywne wnioski.

        1. „Pandemia ” była wspaniałym poligonem do wypróbowania, w skali globalnej, zarządzania ludźmi przy pomocy strachu. I akurat to zostało przeprowadzone perfekcyjnie. Nie zdaliśmy tego egzaminu i ci ,którzy mają rzeczywistą władzę wiedzą , że mogą się posunąć w ograniczaniu ( aż do całkowitej likwidacji ) naszych praw o wiele szybciej niż do tej pory było planowane. Dlatego , oczywiście , będą kolejne straszliwe ” zarazy ” i inne globalne nieszczęścia ( np. głód ).

    2. Odnośnie zamykania lasów i parków. Że niby było konieczne bo ludzie się spontanicznie organizowali na pikniki? To może od razu wszystkich obywateli zamknąć w więzieniu? Rolą rządu w takiej sytuacji nie jest w ogóle rozkazywanie tylko rzetelne informowanie o zagrożeniach i wydawanie zaleceń do dobrowolnego i zgodnego z rozsądkiem stosowania przez obywateli. Inaczej każdy nawet w medycznym założeniu słuszny pomysł przeobrazi się w karykaturę. Jeśli ludzie chcą się spotykać, to rząd nie ma prawa im tego zabraniać. Są dorośli, wiedzą co robią. Czy ktoś chodzi po parkach i wyrywa ludziom z rąk papierosy??? Czy ktoś zakuwa w kajdanki ciężarne kobiety przyłapane na kupowaniu wódki??? To niech się szanowni ministrowie odp… od ludzi którzy w sprawie kowida mają swoją własną strategię.

      1. Pełna zgoda. Dodałbym tylko, co było i 2 lata temu cicho mówione, że otwarte parki i lasy rozcieńczyłyby ludzi na dużym terenie dając możliwość poprawy nastroju i naprodukowania wit. D. A tak nie pozostało nic innego tylko spotykać się ze znajomymi na grillu czy kawie w mieszkaniu co dawało odwrotny skutek.

    3. Re: aJ. pisze:
      7 lutego, 2022 o 9:00 am

      „Zakaz wchodzenia do parku był z punktu widzenia rządzących racjonalnym posunięciem! I całkiem możliwe, że trochę emerytów uratował…”

      Nie wiem skąd Pan wziął tak niedorzeczne przemyślenie. Pozwolę sobie uświadomić…
      Każda grypa – a obecne kowidło to rodzaj grypy, jak w sezonie 2009/10 gdy Kopaczowa nie dała wydać miliardów naszych i nie pozwoliła nas „wyszczepić” – może powodować powikłania. Dlatego też jak się gorzej poczujemy, idziemy do lekarza, który osłuchuje nasze serce i płuca. Bo powikłania pogrypowe to w jakichś 5% „niewydolności mięśnia sercowego”, a w 95% przypadków „zapalenia płuc”. Takie były do tej pory procedury!
      A jak Pan dobrze powinien wiedzieć, że od połowy XIX wieku ludzi z „chorymi płucami” leczono „przebywaniem w lesie”. SOSNOWYM! Dlatego jeszcze w czasie II WŚ Niemcy budowali w naszych lasach sosnowych sanatoria dla chorych wycofywanych z frontu.
      Dlatego też zakaz wchodzenia do lasu był pomysłem absurdalnym, przeczącym prawie 200 – letniej praktyce medycznej…

      PS
      A propos „histerii antyszczepionkowej”. W odróżnieniu od Pana, jak tylko pojawiły się u nas na rynku te preparaty, pozwoliłem sobie dokładnie przeczytać ulotkę. A tam pisze jak wół i to po polsku, że ta „szczepionka” to nie jest szczepionka! Opisano jak ją zrobili! Złapali jakiegoś adenowirusa. Pomijam jak. Dodali mu zsyntetyzowane białko rzekomego „koronowirusa nr 19” i otrzymali chimerę która nie występuje w przyrodzie i z którą mój organizm nigdy w życiu się nie spotka. To jak i przed czym ma mnie to uodpornić????

      Ja – i chyba większość z Czytelników – jestem „szczepionkowcem”. Jestem przeciwko dokonywaniu na mnie eksperymentów medycznych, bo rzekome „szczepionki” nie są znanymi od dziesiątków lat szczepionkami!

  4. Czekałem na taki wpis, podsumuwujący zmianę narracji i dający pojęcie jak będzie się kształtować w najbliższych miesiącach. Nie wierzę w globalne rozliczenie tych ostatnich dwóch, nie wierzę nawet, że jeśli pojawią się jakieś „pandemia papers” to cokolwiek zmienią. Wszystko jest na wierzchu, a mimo to mamy co mamy. Tylko czy jeśli narracja się zmieni, restrykcją zostaną zdjęte, media zamilkną na ten temat to jakie to będzie miało skutki dla społeczeństwa? Damy radę po prostu iść dalej, z zaschniętymi podziałami bez wyciągania wniosków?
    Na koniec, czy ma Pan już jakiś szkic na materiał dający odpowiedź na pytanie – po co to wszystko? Czemu to służyło? I przede wszystkim czy plan został zrealizowany czy może jesteśmy dopiero na którymś jego etapie?

  5. A tymczasem narracja Ministra Zarazy znów się zmienia. Teraz będzie podawać wśród zarażonych wykrytych danego dnia, liczbę zarażonych PONOWNIE.
    Po co? Jak myślicie?
    Opcji jest pięć:
    1) A widzicie, co czeka niezaszczepionych? Bo naturalna odporność to za mało. Potrzebna jeszcze do tego szpryca i covidausweis, ale bez uwzględniania ozdrowieńców i niezaszprycowanych trzecią dawką!
    2) A widzicie, że potrzebna jest fafnasta szpryca? I covidausweiss, oczywiście z wyłączeniem ozdrowieńców i potrojnie niezaszprycowanych!
    3) A widzicie, jak potrzebne są przymusowe testy!? I covidausweiss z wyłączeniem ozdrowieńców i potrójnie niezaszprycowanych!
    4) Wiecie, tak zasadniczo jako minister zarazy to mam już to wszystko głęboko w du.ie, ale prezes kazał, bo znów go cisną z góry o te niesprzedane testy i szpryce, wiec pier..lę cały czas te same bzdury. Wiec sp……..jcie!
    5) Sam już nie wiem, co pie…lę! Czas spie…lać!

    1. To są tak stare rzeczy, że aż śmieszno bardziej niż straszno. Było kilka incydentów, o których nawet tutaj wspominał autor blogu, pewnie 90% z nich to byli pijani wandale, co im wódka strzeliła do głowy, tak jak się rozbija przystanki, okna w sklepach czy wywraca znaki drogowe i kosze na śmieci. Nimi powinna zająć się policja, a nie nazywać ich anty.. coś tam. Oni z anty szczepionkowcami mają tyle wspólnego co pies z ogorkiem.

  6. Dobre jest takie zestawienie bo już w ilości głupot zapominamy kto kiedy co i jak…
    Co do samej Norynbergii 2.0. Można dać radę posadzić paru , nie tyle z uwagi na pomysły kowidialne, co z tytułu zaleceń odnośnie samego preparatu. Ktoś OSOBIŚCIE podpisał się pod decyzją, że można podawać preparat, osobom ciężko chorym, kobietom w ciąży, matkom karmiącym itp. mimo iż w ulotce producent wyraźnie wskazuje by tego nie robić. Dla mnie TO jest kryminał. A Lasów Państwowych, jako dziennikarz, spytałbym w końcu ktokazał?- z imienia i nazwiska. KTO? Na Szumowskiego patrzę dziś inaczej. On był przeciw tej psychiatrycznej sytuacji a gdy się okazało, że ma grać w co Ameryka sobie życzy i nie ma zmiłuj – poddał się jako lekarz i polityk. To go wywalili i wzięli księgowego, który na wszystko się zgodzi.

    1. Podzielam ten pogląd dot. Szumowskiego.
      Oczywiście zdaję sobie sprawę z ciążących nad nim korupcyjnych zarzutów, jednak jest to mimo wszystko o kilka rzędów niższa kategoria niż branie udziału w ludobójstwie …

  7. Zakaz wstępu do lasów zniesiono już 20 kwietnia 2020 r, więc po niecalych 2 miesiącach.
    Bo to był TYLKO (!?!?) i AŻ środek , jeden z wielu, do osiągniecia głównego celu na pierwszym etapie ROBIENIA hiperduperpandemii. A tym celem nie było wcale ograniczanie zakażeń, jak dziś jasno widać, a ROBIENIE wszechogarniającego Polaków lęku i przerażenia. I tym samym zgody na wszystko, co mam narzucano w kolejnych etapach tego projektu.

  8. Żadnej Norymbergii nie będzie ( w sensie postawienia przed sądem czy to krajowym czy międzynarodowym).
    Jedne co może się stać to „ręczny” lincz, coś ala Caeusescu, choć to też mało prawdopodobne. Osobiści uważam, że tego typu wściekłość mogłaby wybuchnąć jedynie u zakeczupowanych w przypadku bardzo kompromitujących danych o tym produkcie i to w najbliższym czasie, póki jest ciśnienie na keczupy.

    raczej zostanie ogłoszony koniec pandemii, oczywiście jako sukces rzadzących.

    1. Generalnie zgoda. Raz, że nie bez powodu mafia zwana radą medyczną nie protokołowała swych posiedzeń i rekomendacji. Nie bez powodu!
      A dwa, że może i owszem, jakieś lincze bedą, ale dopiero i JEŚLI zaszprycowani zaczną masowo mrzeć od skutków odległych szprycy. A mafie covidowe tego nie zaślinią łgarstwami..
      No ale w takim przypadku (lub jego BRAKU!) będzie to ostateczna weryfikacja i szpryc, ale i wszelkich zapowiedzi ich morderczosci. Ablo ablo….
      Albo covidianie przekonają się, bolesnie, że „antyszczepy” miały jednak rację, albo to my wyjdziemy ostatecznie na paranoików…
      Czas pokaże. Na razie wychodzi na nasze…

      1. W samo sedno. Musimy jeszcze poczekać. Ale w zasięgu mojego wzroku jest już dość sporo dziwnych przypadków łącznie ze zgonem po zaszczepieniu. I ludzie, którzy to przeżyli mówią, że na żadnego boostera nie pójdą i swoich dzieci nie wyślą. Jeśli to grupa jakichś 500 osób, z których ze 300 się zaszczepiła a mowa o jakichś 20-30 przypadkach to jest to jakaś grupa do oceny zjawiska. A nie wiem ile z tych osób wolała się nie przyznać do problemów. Wiemy też jak często na pytanie „a zgłosiłaś NOP?” słyszy się, że nie. A nawet ci, którzy próbowali rozmawiać o tym z lekarzami słyszeli „nie, to nie może być od szczepionki”.

  9. I jeszcze moja, jak dotąd ekstremalna przygoda z covidianizmem:
    We wtorek 1 lutego 2022 miałem nieprzyjemną przygodę w pociągu ŁKA.
    Kierownik pociągu (nr. służbowy 10149) zażądał abym założył ścierkę na twarz.
    Wszystkie jego nagabywania zignorowałem pomimo wygrażania policją.
    Policję wezwał, jednak przyjechali jedynie sokiści.
    Podjęli interwencję wobec mnie, jednak ja zażądałem aby podali podstawę prawną tej interwencji oraz aby się mi wylegitymowali i oświadczyłem że dopóki tego nie zrobią to ja nie okażę im swoich dokumentów.
    Bardzo istotną kwestią jest fakt zatrzymania pociągu przez tego covidiotę kierownika pociągu, z powodu braku ścierki na mojej twarzy i jego zapowiedź że zostanę obciążony kosztami tego zatrzymania.
    To co bardzo przygnębiające to bardzo agresywna postawa innych pasażerów w stosunku do mnie.
    Mimo to nie uległem. Z pociągu zostałem wyniesiony przez sokistów, tu przyznaję że zrobili to bardzo delikatnie.
    Pociąg odjechał a my, czyli ja i trzej sokiści kontynuowaliśmy (z tym że już w atmosferze spokoju i szacunku, zapewne z powodu braku tępaka kierownika pociągu oraz łódzkiego agresywnego bydła z brudnymi ścierami na ryjach. Dodatkowo z ich twarzy w jakiś cudowny sposób znikły maski) sprawę w taki sposób że oni prosili mnie o dokumenty a ja trwałem przy moich żądaniach dotyczących podstawy prawnej.
    W końcu dowódca patrolu przedstawił mi swą legitymację i zaproponował że jak pokażę dowód to sprawa się natychmiast skończy.
    Może nie powinienem, ale jednak propozycję przyjąłem. Miałem tej sytuacji dość, poza tym zależało mi na kontynuowaniu podróży.
    Pokazałem dowód, oni grzecznie podziękowali i sprawa się skończyła.
    Tego dnia jechałem jeszcze trzema pociągami. Żaden z kolejarzy nawet nie mruknął nt. braku maski. Jedyna uwaga pochodziła od zamaskowanego głupiątka płci żeńskopodobnej.
    Po dotarciu do celu relacja z Sejmu wynagrodziła mi stres. Boski kabaret towarzyszący uwalaniu lex confidenti (przy okazji zrozumiałem że rzeczywistym celem twórców tego haniebnego gniota Nr. 1981 było jego uwalenie z jednoczesnym obśmianiem Totalnych) był balsamem na mą duszę.

    1. Zapomniałem dodać:
      Przez cały czas moja osobista maseczka (atestowana, przeciwpyłowa) leżała sobie spokojnie w kieszeni, o czym oczywiście pamiętałem. Była przygotowana na okoliczność wejścia do budynku Sejmu. Uznałem że w imię wyższego celu mogę w tym wypadku złamać swe zasady.
      Niby mogłem założyć ją w pociągu na te głupie 5 min, nie czekałby mnie proces sądowy, nie przeżywałbym stresu, nie stracił kilku godzin …
      Zrobiłbym tak gdybym nie był przekonany o tym że jeśli chcę zachować wolność to muszę jej bronić na każdym kroku. Bez kompromisów!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *