13.10. Kowidowe obyczajki – idzie zima, eko trzyma.

17

13 października, dzień 955.

Wpis nr 944

zakażeń/zgonów

1.910/24

Moi Mili,

Wielu z Was rozpoczyna dzień od kawy i lektury „Dziennika zarazy”. Zwracam się do Was z prośbą o postawienie mi kawy raz w miesiącu i wpłatę tak z 15 złotych miesięcznie (trzeba kliknąć w czerwony przycisk i wybrać opcję „wsparcie cykliczne”, można też wybrać opcję jednorazowego wsparcia). Wesprzyjcie moją inicjatywę, dobijam już do 1.000 wpisów i muszę mieć na kawę, żeby nie zasnąć w tym trudzie. Dwie minuty roboty i po wszystkim. Z góry dziękuję – Jerzy.

Tu filmik zapraszający

A teraz do rzeczy. Po moim ostatnim wpisie rzuciły się na mnie całe farmy trolli, co dało mi kolejny impuls do zwiększenia zasięgów. Taka to korzyść z bycia ganianym. Dziękuję za gratulacje od fachowców, którzy to zauważyli i stwierdzili, że poprzez atencję zawodowych tropicieli foliarstwa – awansowałem do wyższej ligi.

Ponieważ wielu z Was jest tu nowych to przypomnę, że „Dziennik zarazy” ma dwa powtarzające się formaty – są to kowidki: epidemiologiczne i obyczajowe. W obu tych formach zbieram krótkie informacje, które wskazują na różnorodne przemiany w obu dziedzinach. Właśnie ostatnio zebrałem 124 newsy kowidowe, ale te większe niż newsowe tematy tak mnie ostatnio przytłoczyły, że kowidki epidemiologiczne się trochę przeleżały i niektóre zdezaktualizowały. Za to te obyczajowe, pokazujące równoległe do kowida zmiany porządku świata, to równie duży zasób, w dodatku (niestety) wciąż aktualny. A więc dziś kowidki obyczajowe ze świata i z Najjaśniejszej. Temat: zmiany klimatyczne i przygotowania do zimy.

Zacznijmy od podstaw, czyli ile ten interes klimatyczny kosztuje. Oto wykres wskazujący różnice cen elektryczności pomiędzy Europą, USA i Chinami

Ale gdy się popatrzy na proporcje samego „zaangażowania” w zanieczyszczenia i emisje, to widać dokładnie to, o czym pisałem w grudniu 2021 –

My ze swoim szaleństwem zielonym mamy udział poniżej 10% w tym interesie i nasze zabiegi nie będą miały większego znaczenia dla klimatu, bo jesteśmy tylko ułamkiem, zaś Chiny wręcz galopują w emisji. W związku z tym ekologicznie nasze miotanie się ma jedynie efekt deindustrializacji i czynienia ze Starego Kontynentu turystycznego skansenu.

No, ale mleko się już rozlało i popatrzmy na konsekwencje, zwłaszcza w zimowym kontekście. Zacznijmy od wymiaru systemowego, czyli eliminacji śladu węglowego, u którego początków musi leżeć powszechna kontrola społecznych zachowań. Francuskie media już spekulują nad tym, że właściwie każdemu trzeba liczyć taki ślad: ile skonsumował steków, zatankował do pełna. A to nie są tylko spekulacje fantastów z mediów, którzy gonią za sensacją. Oto prezydent Macron ogłasza rozpoczęcie prac nad ustanowieniem indywidualnego limitu śladu węglowego na głowę, oraz wprowadzenie systemu przymusu, wymuszającego pożądane zachowania klimatyczne. To oczywisty wstęp do paszportyzacji karbonicznej, którą już przetestowano na niesławnych paszportach kowidowych. Skoro w Szwecji trwają próby nad śledzeniem śladu węglowego za pomocą karty kredytowej przy zakupach, to zintegrowanie tego w jeden uniwersalny paszport do wszystkiego to pikuś.  

Unia Europejska pracuje już nad zakazem używania klimatyzacji w samochodach. Ma to spowodować zmniejszenie zużycia paliwa, zaś zostanie opracowany wspólny unijny taryfikator mandatowy za używanie klimy. Ciekawe jak to będzie kontrolowane? Już widzę te blokady na drogach, by zatrzymać samochód i wstawić do środka termometr. A może to będzie powód do obligatoryjnego monitorowania każdego samochodu na okoliczność nie tylko temperatury, ale prędkości. Wtedy kłopotu nie będzie – wszystko wysteruje centrala. Można się spocić czytając te newsy.

Skoro jesteśmy przy samochodach – Włochy (na szczęście te jeszcze przed zwycięstwem Meloni, a więc to może być odwołane): „Od października wprowadzają zakaz poruszania się używanymi samochodami, w niektórych miastach, chyba że zainstalujesz sobie czarną skrzynkę. Po zainstalowaniu skrzynki będziesz miał limit około 2.000 km rocznie”.

I w tym samym czasie kiedy UE przygotowuje się do zakazu produkcji samochodów spalinowych od 2035 roku jednocześnie władze apelują do kierowców, by ci… nie ładowali swoich samochodów elektrycznych.

Ale najciekawsze są apele do społeczeństwa o zmianę swoich nawyków. To już są ciekawe jaja, choć z punktu widzenia logiki oszczędzania – wydające się zasadne. Coś na kształt kowidowej „logiki” maseczkowania i lockdownowania. Popatrzmy na Niemcy: ci sugerują, by zmienić tradycyjną kolejność siku-prysznic, na kombo – siku pod prysznicem. Ma to ocalić od marnotrawstwa przy spuszczaniu wody z muszli klozetowej. Fakt – spłuczka to 65% zużycia domowego wody. A jak z „dwójką”? Jak to kontrolować? Są praktyki – przypomina to powoli relacje pewnej dziennikarki, która pojechała poznać specyfikę Korei Północnej. Od razu dostała opiekunkę, która nie odstępowała jej na krok. Pewnego razu jak nasza dziennikarka kucnęła za krzakiem za potrzebą, to zaraz przybiegła opiekunka i bacznie patrzyła: czy to jedynka czy dwójka, bo dwójki nie można zmarnować jako nawóz. Trzeba ją zebrać w woreczek i oddać rolnictwu. Tak że tak…

Skoro jesteśmy przy Niemcach. Mój kolega się śmieje, że to ich specjalność. Otóż w Berlinie wprowadzono w celach oszczędnościowych… zaciemnienie nocne. I to… 1 września. To jakiś sen polskiego narodowca, który doczekał dnia zemsty na byłym okupancie. „Światła na budynkach rządowych i pomnikach zostaną wyłączone, jeśli będą używane ze względów czysto estetycznych. Plan wprowadza także nowe ograniczenia dla przedsiębiorców, którzy będą zmuszeni na noc wyłączać światła w witrynach sklepowych”. Do tego kombinacje z 19 stopniami gdzie się da. Tak, i jeszcze zamarzną. Te obrazki to się jednak powtarzają. Ale dobrze im (nam?!) tak – sami na siebie (na nas?!) sprowadzili ten syf, kolaborując z Rosją, by na tanim ruskim gazie rządzić Europą przebraną dla naiwnych w kosmopolityczne szaty Unii Europejskiej.

Najfajniej proponują Szwajcarzy. Pod warunkiem, że partner(-ka) niczego sobie. Pada propozycja, by pod prysznic wchodzić parami. Też dla oszczędności wody. Ale nic nie przebije ostatnio załapanej przeze mnie porady z polskiego internetu – Polacy to jednak lepsi goście – aby brać po kolei kąpiel w wannie w… wodzie po pierogach.

Kowidki zawsze staram się kończyć cytatem. Teraz też coś znalazłem „w temacie”: „Nauczyciele zamkną szkoły, bo jest zimno i na zdalnym będą tłumaczyć że jest ocieplenie klimatu…”.

PS. Pamiętajcie o tej kawie na zbiórkę, pliz…

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

17 thoughts on “13.10. Kowidowe obyczajki – idzie zima, eko trzyma.

  1. Jaj uż od wielu lat stosuje te pewne metody. Np. siku pod prysznicem. To wcale nie jest głupi pomysł.

    Co do nie ładowania aut elektrycznych, to akurat w EU nie ma problemu. Ten news dotyczył USA, a dokładnie Kalifornii. Więc tam sa problemy z ilością energii.
    Niestety propozycja szwajcarska nie przejdzie u mnie. Po prysznicem nie zmieścimy się we dwójkę. A nawet jesli, woda puszczana przez żonę, dla mnie jest za ciepła, z kolei woda, którą puszczam dla niej jest za zimna. No i mamy pat. A nie można wypośrodkować bo różnica pomiędzy „naszymi wodami” jest spora.
    Po za tym Wy tu gadu gadu i dyrdymałach , a tymczasem Sasin chce przejąć Żabki:
    https://spidersweb.pl/bizblog/pkp-energetyka-pge/

    To jest 11 tyś stanowisk szefów sklepów do obsadzenia. Nie wiem czy PIS będzie miał tyle ludzi do obsadzenia stanowisk. A jak jakiś ajent nie będzie z PIS, to.. zmiana ajenta.

    1. a mnie Żabki nie dziwią. Zaskoczył mnie w tym tyg. Żeleński ze swoją odezwą do NATO o zbombardowanie Rosji atomem. Tyle że NATO nie ma atomu. Ma go US ARMY a podobno (?) to są zupełnie dwie różne, niezależne konstrukcje…
      Przy takich planach wszelkie żabki przestaną kumkać.
      Obajtek to jeden Wielki Likwidator (są takie funkcje w Polsce)
      Kioski RUCHU znikły. Czas na Żabki!

      1. Bo też inaczej do ruskich kacapów przemówić nie można. Oni czują się bezkarni i uważają, że mogą zabić, a nie poniosą kary;
        https://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/other/rosjanie-czuj%C4%85-si%C4%99-bezkarni-wiedz%C4%85-%C5%BCe-nie-spotkaj%C4%85-ich-konsekwencje/ar-AA12Xae7?ocid=msedgdhp&pc=U531&cvid=e153a1c01aba4ff8a06f8e1b32f2abe0
        W tym fragment, bo on jest clue tej wojny:
        „- Armia rosyjska już z samej definicji jest amoralna, bo jest odzwierciedleniem państwa, które reprezentuje. Ze względu na panujący ustrój państwa w Rosji, nie ma możliwości, aby spełniała jakiekolwiek standardy cywilizacyjne – ocenia wojskowy w rozmowie z WP.”

        Dlatego może czas z tym zrobić jakiś porządek. I tu nawet nie ma co wspominać na anihilację Putina .Bo to prosta rzecz. Tu by trzeba było, jak po 1945 roku, wyprostować ludziom, Rosjanom umysły, tak jak Niemcom wyprostowali alianci. Pewnie teraz mnie oblecą pieski Putina, ale to mnie tylko bardziej przekonuje, że mam rację.

        1. „- Armia rosyjska już z samej definicji jest amoralna, bo jest odzwierciedleniem państwa, które reprezentuje.” No, sorry – wiktory ale to samo można napisać o US ARMY.
          Nie przepadam za rosyjskim stylem życia tak jak nie przepadam za stylem życia amerykańskim. Ale coś co mnie mierzi najbardziej, to napuszczanie jednego narodu na drugi
          żeby zaczęli się tłuc między sobą i żeby coś dzięki temu ugrać.Tak jak to miało miejsce w byłej Jugosławii. A że Polak
          w sposób naturalny (?) żywi niechęć do Ruskiego, tym łatwiej podsycać tę polską rusofobię.
          Ja nie widzę różnicy w politycznych grach wojennych między Ukrainą a Rosją. Obydwa kraje są na podobnym poziomie intelektualnym i obydwa kłamią jak najęte. Z tym że jeden kraj sponsorowany jest przez UE i USA więc jest bardziej cacy. Nie dam się wkręcić w próby przekonywani mnie że Putin gorszy od Hitlera, Stalina …ale też nie pozwolę sobie na proputinowską czy proamerykańską propagandę .
          Wśród ogółu ludności na świecie 1% to politycy i ten 1% ma nam mówić co jest dla nas dobre? Dla tego 1 procenta mamy się bić, umierać za nich i nienawidzić jeden drugiego?
          I tylko po to żeby IM się lepiej żyło? Kamaaaan.

  2. już nie mogieeee….Ludzie chyba lubią być rolowani (?)
    Kto powiedział, że chodzi o WALKĘ O KLIMAT? (Tylko politycy o tym szczekają)
    10 lat temu Polak wymyślił silnik spalający 1 litr benzyny na 100/h.
    5 lat temu Hańderek wymyślił jak zrobić benzynę z odpadowego plastiku.
    Można go również użyć do tworzenia energii cieplnej.
    ============
    Na świecie jest 1% polityków. I ten jeden procent wciska kit pozostałym 99% na temat tego co jest teraz ważne, jak należy żyć i ile czasu myć ręce…
    już nie mogę czytać o tych bezsensach.
    …co mówię dość! to znajduję kwiatki np o głosowaniach PRZED KOŚCIOŁAMI przy najbliższych wyborach, „żeby ułatwić osobom starszym udział w głosowaniu”
    ałaaaaaa…..

    Przykre, że musi pan zbierać na kawę…

    1. Forma jak forma, Red. miał napisać że zbiera na energetyki? 😉
      A ja sobie myślę skąd takie organizacje jak np. https://climatestrategiespoland.pl/ biorą fundusze, warto byłoby to prześwietlić.
      I te specjalizacje „w liczeniu śladu węglowego produktów oraz portfeli kredytowych instytucji finansowych”, musi stać za tym masakryczna ilość przepisów i regulacji, skoro można wykonywać taki zawód. Kolejne pijawy nałożone na przedsiębiorstwa.

    2. Nie poddałeś/aś/oś (/uś 🙂 się dobrowolnej eutanazji terapią genetyczną? Będziesz klimatycznie eksterminowany – lista ad hoc z prostego wyszukania:
      www. batory.org.pl /dotacje/mlodziezowy-fundusz-klimatyczny/ koalicjaklimatyczna.org
      www. izg.org.pl
      naukaoklimacie.pl /wp-content/uploads/2021/11/statut-fundacja-edukacji-klimatycznej.pdf
      alebank.pl /bank-ochrony-srodowiska-wspiera-miedzyuczelniana-akademie-klimatu/?id=399068&catid=23699&cat2id=27735
      Nie spodziewałem się, że ten nowotwór się tak rozrósł, ależ jestem niezorientowany.

  3. Mnie ten „lemingowy” system wartości (co jest „dyrdymałami” i w porównaniu z czym) nie przestaje zdumiewać (może to i dowód że się człowiek jeszcze nie zestarzał – ciągle się czemuś dziwi…). Widziałem ostatnio taki dowcip w jakiejś gazecie – w tle ściana płomieni, z przodu biegnie człowiek z podniesionymi rękami i krzyczy: „Armagedon! Koniec świata! Wszystko spłonęło!”. A drugi tylko zaciera ręce: „Nareszcie koniec PiS!”. No cóż, do tak sformatowanego mediami mózgu z faktu, że jakaś część Polski (tutaj „Żabki”) może być znowu polska, dociera tylko tyle, że będzie „pisowska”…

    Mam przypominać? W wyniku przyjętego modelu transformacji gospodarczej (kiedy to komuniści sami sobie układali przepisy, zgodnie z którymi prywatyzowali się na naszym majątku – albo i niezgodnie, tam gdzie przepisy były tak ułożone, żeby łatwo je było obejść, przynajmniej wybranym), modelu przyklepanego na koniec umową okrągłostołową (żeby wmówić społeczeństwu że to wszystko z jego woli i żeby nie było rewolucji – co się udało znakomicie, całe odium winy za nieuniknione skutki tych reform – inflację, bezrobocie, bankructwa i wyprzedaż wielu firm – udało się przenieść na „Solidarność”, w oczach dużej części społeczeństwa przynajmniej), a potem wpuszczenia kapitału zagranicznego na rynek (w ramach globalizacji i integrowania z Unią, przygotowań do akcesji) doszło do obecnej sytuacji, wyprzedanego kraju (post)kolonialnego, w którym społeczeństwo pracuje na rzecz zagranicznych właścicieli przemysłu, kapitału (banków) czy handlu.

    Pomijam już tu mechanizmy które do tego doprowadziły (towarzystwo które straciło oparcie w ruskich tankach znalazło je sobie w zachodnich bankach w zamian za wpuszczenie ich tu jak na swoje – dawniej tę wyzyskującą społeczeństwo warstwę pasożytniczą, wyhodowaną u zarania przez NKWD czerwoną arystokrację, przepraszam „przewodnią siłę narodu”, chronił przed miejscowym „ciemnym ludem” Wschód, teraz Zachód, ot i cała różnica, mała banda znalazła sobie parasol nowej mafii, gdy ta pokonała ich poprzednich patronów – układ w skrócie był taki że „my wpuszczamy wasze wilki do naszej zagrody, wy w zamian chronicie naszą chałupę, nie kwestionujecie naszych dotychczasowych grabieży – żadnych lustracji, rozliczania majątków, legalności dotychczasowych procesów itp.). Po postkomunistach (oficjalnie) już dawno ślad zaginął, a Żabki (banki, huty, cukrownie…) wiadomo czyje. Zaczęto już nawet prywatyzować energetykę (od PKP Energetyka – sprawa Żabek do tylko odprysk próby odkręcenia tej sprawy, skądinąd skandalicznej). Pomijam też oficjalne uzasadnienia, że obcy kapitał trzeba wpuścić, żeby pracował na nas, bo nie mamy własnego (a kasa z „prywatyzacji” przedsiębiorstw przykładowo szła na łatanie rozkradanego różnymi dziurami budżetu państwa, zamiast na dokapitalizowanie tegoż rozprywatyzowanego przemysłu, tak to sprytnie wymyślono).

    Krótko mówiąc – jesteśmy w sytuacji, kiedy zamiast polskie sklepy (np. ogólnopolska sieć „Społem”, spadek po komunie) rozwijać się wszędzie dookoła (na Litwie, Białorusi, Ukrainie, Słowacji, Bułgarii, Rumunii – dziś już wręcz nie do pomyślenia, pełna abstrakcja, prawda?), ustąpiły miejsca w Polsce rozmaitym sieciom niemieckim, hiszpańskim, francuskim czy amerykańskim. Neokolonializm pełną gębą. W bankowości i przemyśle zresztą jest dokładnie to samo, co w handlu. Skutki „pokojowej transformacji” czyli utrzymania się u władzy wyhodowanej przez sowieckie służby warstwy nadzorczej, która nie umie żyć bez instrukcji z jakiejś centrali, „światłych” ludzi chroniących te za przeproszeniem „elity” przed własnym narodem (to, że po drodze dookoptowali do siebie najkatywniejszą, równie „światłą” – czyli nie kwestionującą tego układu, a nawet Układu – część opozycji, pomijam, szczegół techniczny).

    Dla tych „elit” skandalem jest że do władzy doszedł ktoś kwestionujący ten Układ, naszą podległość wobec Zachodu, długofalowy plan rozpłynięcia się Polski w Unii, czyli w praktyce stania się prowincją Niemiec – wątpię nawet czy te „elity” są zdolne do tak długofalowych analiz i horyzontów sięgających poza jedną czy dwie sejmowe kadencje. Krzyczą o tym ze wszystkich swoich mediów (równie zresztą „polskich” jak przemysł, handel czy bankowość).

    Jeżeli do kogoś z próby repolonizacji jednej z sieci handlowych dociera tylko tyle, że będzie „pisowska”, to powtarza narrację tych mediów. Nawet jeżeli obsadzi je „swoimi” (wydawało mi się zresztą, że żabka to sieć prywatnych właścicieli, przykrytych czapą jednolitej franczyzy, dyktującej monopolistycznie warunki gry), a nie zwolennikami natychmiastowej odsprzedaży komuś innemu, to co z tego. Taką mamy patologię systemu władzy, że KAŻDA partia musi opłacać swoich działaczy metodami „pozaskładkowymi” (co jest na rękę wykonawcom woli wielkiego kapitału, w kieszeni którego siedzą, a nie na rękę wykonawcom woli i reprezentantom społeczeństwa, tak ten system został sprytnie wymyślony). Nie PiS ten patologiczny system wymyślił, pokazał co najwyżej, że potrafi grać wg reguł które narzucili inni, w zastanym systemie. Ale to wszystko nieistotne, niech się Polska wali, ważne że razem z PiS-em, nie?

    PS: Żeby nie było nieporozumień: Nie twierdzę że PiS jest jakimś ideałem, twierdzę tylko, że jest w obecnej sytuacji bez porównania lepszy od alternatywy (co jest zresztą dużo bardziej zasługą „alternatywy”, niż samego PiSu).

    1. To nie PIS, an PO rządzą Polską, to tylko marionetki 🙁

      Jak do tej pory to rządy PiS są kataklizmem dla Polski. Takie są fakty.
      PiS okazał się gorszy od PO, co wcale nie oznacza, że PO nie może być jeszcze gorsze od PiS

       Od aktualnego PiS może też być gorszy przyszły PiS
      Dzięki takiemu straszakowi- straszenie PO, elektorat PiS zaakceptował dokładnie to, na co by się nie zgodził za rządów PO.

      Na tym polega manipulacja zbiorową świadomością. :PiS zgodził się na likwidację Polski w sposób całkowity, ale stopniowy, lecz nieodwołalny.
      PO optuje za natychmiastową likwidacją Polski i również nieodwołalnie.
      Różnica wynika z temperatury gotowania żaby – elektoratów PO i PiS.

      http://nie-wierze-nikomu.pl/index.php/wiedza/100-piec-ksiazek-ktore-wprowadza-cie-w-depresje-albo-obudza

    2. Tu nie chodzi o to że Żabki będą polskie tylko państwowe. Więc nie mówimy o repolonizacji tylko nacjonalizacji. A poza tym to Żabki już były polskie i polak sprzedał je angolom z Tesco. Zresztą to ten sam co wymyślił Biedronkę którą potem sprzedał Portugalczykom.

  4. A propos sikania – dawno temu można było gdzie niegdzie spotkać spłuczki bez rezerwuaru. Rura, zawór wciskany (z wyglądu trochę jak klamka) i woda pod ciśnieniem szła prosto z rury do sedesu. Spłukiwało całkiem skutecznie i wody zużywało się tyle ile trzeba. Większe „zgrupowanie” – dłużej trzymasz zawór wciśnięty, mniejsze np fusy po kawie -wciskasz tylko na chwilę. Ciekawe kiedy Niemcy to „wynajdą”,

    1. Zgadza się, za młodu dziwiłem się dlaczego likwidowane były takie spłuczki. Ktoś mi wtedy powiedział, że te zawory działały różnie i ciśnienie wody nie zawsze wystarczało. Teraz myślę, że wszystko poszło w dolnopłuki, bo niby takie wtedy nowoczesne, można było na tym zarobić (więcej elementów, które mogą się psuć) oraz w wygodę (naciskasz, leci i ew. szczotą pobruszyć).
      Teraz wpadłem na to, że przecież można połączyć taki zawór (najlepiej z czujnikiem zbliżeniowym albo nożny, bo ręce wolne) z umieszczonym nad nim szczelnym zbiornikiem z zaworem wypornościowym, który zapewni ciśnienie i zapas wody.
      Ale to wszytko g… bo ekozamordyści zaraz wymyślą, że kto nie zbiera deszczówki do spłukiwania, ten będzie miał domiar za nadprogramowe zużycie na łeb. Na pewno mają takie opcje zapisane w kajetach.

  5. Acha i jeszcze jedno. Te zestawienia pokazują całkowitą emisję CO2: oprócz energetyki są jeszcze samochody (zdaje się że niewiele) i produkcja cementu (duży udział). Więc wyłączenie polskich elektrowni to już w ogóle promil promila. Ale jak się wejdzie na wikipedię pod hasło el. Bełchatów to piszą że ta elektrownia emituje więcej niż cała Nowa Zelandia. Widzicie? tam pod Australią na fioletowo – 3×4 mm.

  6. A propos zrzutki: de facto przekierowałem opłatę z „wiodącego tygodnika opinii” na Pański blog. Tego tamtego nie jestem już w stanie czytać stając się tygodnikiem wpływu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *