22.12. Walka z kowidem – przegląd skuteczności strategii.

11

22 grudnia, dzień 660.

Wpis nr 649

zakażeń/zgonów

4.000.270/92.829

Jeden cytat Andrzeja – z lasu spowodował, że do tego wróciłem. To znaczy do oceny strategii kowidowych. Ten cytat to:A wszystko zaczęło się od tego, że wmówili ludziom zdrowym chorobę bezobjawową i z tego powodu przestali leczyć ludzi chorych objawowo”. Właściwie to sobie od kwietnia 2020 roku, czyli od początku pandemii odłożyłem zakładkę, że popatrzę sobie za rok-dwa jakie strategie kowidowe przyniosły jakie skutki. No, bo wbrew wielu podobieństwom różne rządy przyjęły różne założenia. W wielu zagrały postawy ciał doradczych, w innych – mimikra postępowania sąsiadów. Właściwe dlaczego pojawiły się takie różnice to jest (będzie) powód do wielu badań, bo w większości nie były to decyzje poparte obiektywnymi (czyli w wielu przypadkach – takimi samymi) kryteriami epidemiologicznymi, ale takimi czynnikami, jak np. aktualna sytuacja polityczna (zwłaszcza zbliżające się wybory – vide Polska), czy wręcz różnice kulturowe, nawet… rasowe.

Do tego trzeba mieć cierpliwość i pamięć. Ja swoim dziennikarzom zawsze przypominałem żeby za szybko nie porzucać, zdawałoby się, wyeksploatowanego tematu. Te bardziej obiecujące odłożyć warto na półkę, zaznaczyć w kalendarzyku odległą przyszłą datę, by do tego wrócić. To nieczęste zachowanie i to nie tylko, że dziennikarze to leniwi są. Otóż nie chcą tego za bardzo… odbiorcy. Po pierwsze dlatego, że są wciąż poganiani bieżączką i po co mieliby się zatrzymywać, wracać w przeszłość i rewidować swoje wcześniejsze opinie? Właśnie – po drugie – takie eksperymenta mogą czytelnika wsadzić na rafę konstatacji, że kiedyś to się w obiegowym myśleniu mylił, bo kontekst czasu wykazał, że było inaczej. A komu potrzebna taka konstatacja? Lepiej lecieć dalej za newsami jak pies za aportem.

Ja więc sobie odłożyłem rewizje strategii na później i ten czas nadszedł. Najpierw wykres, byśmy zrozumieli rodzaje tych strategii kowidowych, nie tylko ich dynamikę, gdyż dopiero ta będzie osądzała ich skuteczność:

Mamy tu co najmniej cztery podstawowe podejścia. Brakuje tu po pierwsze różnych wariantów złożonych z proporcji tych czterech podejść. Są też inne, np. ostro testowe na początku „niemieckiej drogi pandemicznej”. Są także „strategie ocknięcia”, to znaczy po powtarzaniu bezsensownej taktyki lockdownowej masowej utraty odporności wzięto się za leczenie i takie kraje jak np. Indie mają tu sukcesy. A więc zajmijmy się tymi z wykresu.

Pierwsza to nasza, nie wiem czy planowana, czy tylko „tak wyszło”. To strategia późnego leczenia, tak absurdalna, że będą się musiał mocno wysilić, by znaleźć tu jakąś logikę. Ale spróbuję. Trzymamy w domach, „leczymy”, a właściwie diagnozujemy teleporadą. To pierwszy absurd, ale robimy to z jednego powodu: walczymy o wypłaszczenie krzywej zakażeń, bo jak wzrośnie nagle, to nie pomieścimy w szpitalach jej wzrostu. To znaczy robimy sobie zaporę w domach. Leczymy dopiero ostre przypadki.

I tu, co najmniej dwa problemy, które mogły zaważyć, że na wykresie wyglądamy słabo: po pierwsze – zbyt późne zgłaszanie się do szpitali przypadków ostrych: z różnych powodów. Po pierwsze to się na poziomie teleporad sam ma zdiagnozować kwarantannowiec, że się nadaje na szpital, najchętniej za pomocą pulsoksymetru. I często – co zarzucali mu eksperci, gnoje, którzy sami powodowali tę sytuację – zgłaszał się za późno. To znaczy był już jego stan zbyt ostry, aby go wyleczyć. Po drugie, to podejście zakładało leczenie, a – również z powyższego powodu – kończyło się na „leczeniu respiratorem”, spod którego wychodziło żywych 10-20% pacjentów. W końcu ta walka z wypłaszczaniem fali, by ta nie zalała szpitali, powodowała, że budowaliśmy niebezpieczny mur rezerwy dla szpitali kowidowych, które kosztowały nas ponad 140.000 ponadnormatywnych, niekowidowych zgonów z powodu przerwanych terapii i odkładanych operacji. W tej dziedzinie bijemy się o pierwsze miejsce na świecie. Tyle nasza taktyka i jej efekty. Problem z tym, że jest kontynuowana i – jak widać – kontrproduktywna. Im bardziej nią walczymy z kowidem, tym mamy gorsze wyniki. A więc wzmacniamy te same środki i rezultaty łatwo da się przewidzieć.  

Hiszpania to historia ostrego lockdownu i kwarantannowania. To oni wpadli na pomysł, by się izolować i maseczkować w mieszkaniach w ramach rodzin. Wyniki widać po pierwszym piku zakażeń na początku pandemii – ci mieli naprawdę pierwszą falę, nie tak jak my. Kiedy wypuszczono w świat szczepionki zaczęło się ostre zaszczepianie i w tylko w szczepionce nadzieja na pomysł co z kowidem. A więc mamy to, o czym często wspominam – przedszczepionkowy rok osłabiania masowej odporności i po wprowadzeniu szczepionek – rosnąca fala zachorowań zaszczepionych, których osłabiony rokiem utraty odporności system immunologiczny poddany szczepieniu nie wytrzymuje obciążenia i rosną zachorowania na choroby, które kiedyś przechodziło się spokojnie.

Szwecja – faworytka moja, o której miałem z pięć wpisów i jeden wywiad z wewnątrz. Oni wyszli z logicznego założenia, które na początku miało każde państwo. Przypomnę: założenia były takie – wirus się szybko rozprzestrzenia, nie jest za bardzo śmiertelny. I tu strategie szły w dwóch kierunkach. Jednym, łże-logicznym – skoro się szybko rozprzestrzenia to walczmy, by się rozprzestrzeniał wolniej bo (droga „polska”) zatka nam szpitale, a więc: kwarantanny, DDM, lockdowny z całym, widocznym już dziś, „dobrodziejstwem” inwentarza. Druga droga wychodząca z tej samej przesłanki: nie da się uniknąć zakażenia, walka będzie przeciwskuteczna, uratuje nas tylko odporność, a więc ją wzmacniamy, czyli full contact i na spacery. Chronimy grupy zagrożone. No, tu i m trochę nie wyszło, bo w domach starców i opieki starsi wymierali tam masowo, ale to z powodu, że – trochę to skandynawskie – stosunek do osób starszych jest taki, żeby raczej potrzymać za rękę przy umieraniu, ewentualnie morfinka, niż leczyć – w wyniku czego starsze osoby umierały tam z powodu braku opieki.

No i Fińczycy, jak mówi mój pewien kolega. Trochę mi uciekli, przyznam, z celownika i tam nie zaglądałem, ale ostatnio trafiłem na ten kraj i wyniki mnie – jak widać po wykresie – pozytywnie zaskoczyły. Tajemnicą okazała się witamina D, o której napisałem osobny wpis, jak działa na wirusa. Dobroczynny wpływ witaminy D na walkę z koronawirusem potwierdza krzyżowo… Japonia, bo ma równie dobre wyniki, a witamina D jest tam podstawowym składnikiem diety złożonej z ryb.

Najgorsze jest jednak nie popełnienie błędów, w co chce wierzyć, w dobrej wierze. Ot, bierze się jakąś taktykę, weryfikuje z radą starszych (naszą Radą „zaangażowanych”), patrzy co robią bliscy sąsiedzi i jakie mają wyniki i się jedzie. Ale jak coś nie gra, albo komuś idzie lepiej to się ja weryfikuje. Ja mam smutne przeświadczenie, że tego się, co najmniej u nas, nie robi. To znaczy jak się już wejdzie na ten jeden szlak, to się te pociągi wysadza, nawet jak to są nasze eszelony. Obawiam się, że w takim postępowaniu jest mniej buty, a więcej strachu. Strachu przed rozliczeniem, bo jak po zmianie strategii zaczęło by nie daj Boże iść lepiej, to wyskoczy jakiś mędrek-foliarz i zapyta: „dlaczego dopiero teraz, Panowie? Kto poniesie odpowiedzialność za ofiary poprzedniej, jak widać błędnej, strategii w waszym wykonaniu?”. I chyba dlatego tak długo trwamy w tym bezsensownym uporze stosowania tych samych środków w tych samych okolicznościach, w szaleńczej nadziei, że (może?) przyniesie to jakieś lepsze rezultaty.

PS. Czwórka z przodu. Dziś licznik nabił 4 miliony zakażonych. To znaczy 4 miliony uodpornionych minus zgony. A to dobre wieści, wiedząc, że zakażeni bezobjawowo przeszli wirusa w znacznie szerszym stopniu oznacza to, że praktycznie już prawie każdy to przeszedł i nabrał odporności.. Martwią jej utraty, gdyż sama WHO stwierdziła,, że szczepionki „otwierają” system odpornościowy na nowy wariant Omikron.

Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

About Author

11 thoughts on “22.12. Walka z kowidem – przegląd skuteczności strategii.

  1. Szkoda, że Szanowny Redaktor nie umieścił wykresu z Białorusi, tam nie było żadnych fal, poziom zakażeń i zgonów jest w miarę stały. Poziom zakłutych ( ponoć nie skutecznym Sputnikiem) wynosi 33%.

    Cała zamknięta Europa na wiosnę 2020 emocjonowała się rozgrywkami piłkarskimi ligi białoruskiej z udziałem kibiców na stadionach 🙂

      1. Niestety publikacje wszystkich innych rządów „demokratycznych” na temat kowida mają obecnie już tę samą wiarygodność co komunikaty Białorusi.

      2. W sumie dlaczego mieli by oszukiwać w tej kwestii? Nie słyszałem, aby Białoruś kwestionowała pandemię, oni co najwyżej nie poszli drogą niemal całej Europy. Powiedziałbym, że jest to zbliżony model do szwedzkiego.

        Wcale nie mają tak mało zakażeń, bo u nich 2tyś dziennie to na realia polskie jakieś 8 tyś.

        Liczby testów na 1mln mieszkańców jest wyższa niż w Polsce( odpowiednia Białoruś 1,15 mln, Polska 0,7mln)
        Liczba zakażeń na 1mln mieszkańców odpowiednio Białoruś 73tyś, Polska 106tyś.
        Liczba zgonów na 1mln mieszkańców odpowiednio Białoruś 575, Polska 2473.

        Ps. tzn państwa demokratyczne Europy coraz bardziej i coraz szybciej zmierzają w kierunku białoruskim, a już na pewno w kwestii propagandy

  2. Poproszę o poszerzony komentarz do następujących doniesień. Fala zgonów na GLE czyli NAGLE bez żadnych wcześniejszych objawów wielu młodych sportowców nagle fobi fik i zawał czy inny zator. Antyszczepionkowcy od razu podejrzewają że to wynik szczepienia ale rozmawiałem z jedną rozsądną panią (bo nie ogląda telewizji) i mówi że wie od koleżanki pracującej na oddziale pediatrycznym że mają obecnie wysyp udarów po kowidowych u dzieci które kilka tygodni wcześniej przechodziły wirusa. Krzepliwość krwi ponoć się zwiększa więc po przechorowaniu jakoby warto sprawdzać morfologię. Możliwe że te dwie sprawy się jakoś łączą. To mógłby być nawet argument za szczepieniem się gdyby nie to że szczepionka chroni w jakiś tam sposób przed zgonem na kowid ale zapewne nie chroni przed udarem, zawałem itd.

  3. Wykres prawie OK. Prawie, bo z jednym, za to zasadniczym ALE.
    Tego typu porównania graficzne, wizualizacyjne mają sens, jeśli są PROPORCJONALNE do liczby ludności, czyli najlepiej w przeliczeniu na 1 mln mieszkańców.
    O ile podawanie wartości bezwzględnych z Polski i Hiszpanii ma jeszcze jakiś sens – bo liczbę mieszkańców mają te dwa kraje mniej więcej porównywalną, to dodawanie do tego wykresu BEZWZLĘDNYCH wartości ze Szwecji (10,3 mln ludzi) i Finlandii (5,5 mln ludzi) CAŁKOWICIE ZAFAŁSZOWUJE ten wykres!
    I może przysporzyć oskarżeń o manipulację danymi….

    Gdyby było w przeliczeniu na milion ludności, wyglądałoby to bardziej wiarygodnie i profesjonalnie.

    Ale że idą Święta Bożego Narodzenia, życzę Panu i nam tu obecnym wszystkiego najlepszego, zdrowia, pokoju duszy i i konieczności kontynuowania tego bloga JAK NAJKRÓCEJ! 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *